Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2005-04-17 23:48
Miałam okazję widzieć kilka "błogosławieństw" młodych przez rodziców. Kiedy brałam ślub obejrzeliśmy kilka kaset i ustaliliśmy z rodzicami przebieg błogosławieństwa. Ale podam Tobie 3 przykłady
1. Ślub mojej siostry - każdy z rodziców podchodził, mówił coś od siebie, brał krzyżyk i błogosławił nim, dawał do całowania a potem całował młodych - problemy były dwa - łzy matek które zapominały co by tu powiedzieć, i niewprawne "machanie" krzyżem - każdy w inną stronę.
2 Mój ślub - jak już wspomniałam ustaliśmy wszystko z rodzicami. Teściu jako "niespotykanie spokojny człowiek" powiedział kilka słów w stylu "kochane dzieci razem z Jezusem i z Matką Boże rozpoczynacie nową drogę życie, niech Ona was prowadzi i chojnie obdarowuje łaskami" - dosłownie było ze dwa zdania. I wtedy teściu pobłogosławił krzyżykiem i dał do ucałowania. A potem sam całował. A potem reszta rodziców rysowa krzyżyk na naszych czołach i całowała. Przebiegła sprawnie, a mamusie sobie spokojnie płakały.
3. Mojego szwaga - młodzi dali teściowi "niespotykanie spokojnemu człowiekowi" pół kartki wydrukowanej z pięknym tekstem błogosławieństwa do wyłuczenia się na pamięć. Teściu zapomniał że jest "niespotykanie spokojny człowiek" i sie wkurzył i powiedział że wszyscy będą w takim razie czytać jak oni nie dadzą mu powiedzieć samemu, własnymi słowami. No i czytali, tekst powiesili na lampie żeby nie było widać. A na kasecie fajnie widać, zamiast patrzeć na młodych wszyscy wpatrują sie w stojąca obok lampę.
Widzisz, niby nieistotny banał, ale dobra organizacja sprawiła że nasze błosławieństwo było krótkie, zwięzłe i szczere i nie sprawiło problemów i niekomu snu z powiek nie spędzało - polecam.
|
|