logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: damian (---.toya.net.pl)
Data:   2005-05-13 15:52

czy każdy ma swojego anioła stróża ?

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: szalom (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-05-13 16:51

Oczywiście, że ma. Cytat z KKK (Katechizmu Kościoła Katolickiego):

336
Życie ludzkie od początku aż do śmierci jest otoczone opiekąi wstawiennictwem aniołów. "Każdy wierny ma u swego boku anioła jako opiekuna i stróża, by prowadził go do życia" . Już na ziemi życie chrześcijańskie uczestniczy - przez wiarę - w błogosławionej wspólnocie aniołów i ludzi, zjednoczonych w Bogu.

Pozdrawiam
Kasia

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-05-13 17:16

Pewnie, że tak. Jest to bardzo przyjemna wiara. Czyż nie?

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-05-13 17:59

Przyłączam się, zresztą o aniołach już pisałem, Moderator wie.

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: bartek (82.177.75.---)
Data:   2005-05-13 19:05

a wlasnie. czy KAZDY czlowiek ma swojego aniola? czy wyznawcy innych religii rowniez? czy jest tak ze kazdy dostaje od Pana Boga Anioła Stroza z samego faktu, ze zostal powstal?

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-05-14 03:39

Tak Bartku, dokładnie tak. Pan Bóg stworzył Byty niewidzialne (Anioły), jeszcze zanim stworzył ludzi, przeznaczając je do opieki nad rozumnym stworzeniem materialnym (człowiekiem). Ale niestety niektóre sie zbuntowały i nie chciały słuzyc Bogu ani człowiekowi. I tak zaistniało zło na swiecie. Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Patrycja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-05-14 03:46

"Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: ANIOŁOWIE ICH w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie." (Ew. Mateusza 18:10)
Pozdrowienia.

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-05-14 07:51

KAŻDY, to każdy. Są jeszcze takie określenia jak: niektórzy, nieliczni, pojedynczy, wyjątkowi, specjalni itd. Myślę, że możemy poprosić w wywód specjalistów w tej sprawie.

 Re: Czy każdy ma swojego anioła stróża?
Autor: Tadeusz (---.cn.net.pl)
Data:   2005-05-15 10:22

Każdy.
Anioł Stróż jest do końca z człowiekiem, nawet z tym który się potępi.
To łaska i warto modlić się codziennie do Anioła Stróża, a unikniemy wielu nieszczęść - przede wszystkim nagłych i niespodziewanych.
Mnie Anioł Stróż przynajmniej dwókrotnie uprzedzająco ostrzegł w sprawach bezpieczeństwa na drodze, iż zapamiętałem to na całe życie.

Warto powtórzyć interesujące fragmenty o wpływie Anioła Stróża na człowieka:

FRAGMENTY Z KSIĄŻKI: „RZECZ O ANIOŁACH”, DO KTÓREJ MATERIAŁY ZEBRAŁ I UŁOŻYŁ O. MELCHIOR FRYSZKIEWICZ, OFM Conv, wyd. Michalineum 1992.
O ANIOŁACH STRÓŻACH
Sposoby wpływania Anioła Stróża na człowieka
Czytaliśmy, że pierwszą i najniższą posługą Anioła Stróża jest usuwanie wszystkiego, co może zaszkodzić zdrowiu i zagrozić życiu powierzonego mu człowieka. Czyni to albo przez bezpośredni wpływ na otoczenie sam usuwając niebezpieczeństwo, albo też przez oddziaływanie na człowieka i pouczanie go, w jaki sposób może uniknąć grożącego mu zła.
Następną, wyższą posługą Anioła Stróża będzie uświadamianie duszy szatańskich pułapek, a w razie potrzeby odpędzanie od niej złego ducha. Potem najszlachetniejsze i najważniejsze posługi: oświecanie, pouczanie, zachęcanie itp.
W jaki sposób Anioł Stróż wypełnia te posługi, czyli w jaki sposób wpływa na człowieka?
Mamy szereg wypadków, zanotowanych nie tylko w Piśmie Świętym ale także w żywotach sług Bożych i kronikach, kiedy Aniołowie Stróże ukazywali się duszom w postaci ludzkiej i głosem ludzkim udzielali im przestróg, poleceń czy oświeceń. Na ogół jednak czynią to w sposób niewidzialny, podczas snu lub na jawie, przez natchnienia.
Wiadomo, że ostatecznym źródłem wszystkich natchnień jest Bóg, który działa na duszę bezpośrednio, ale natchnienia mogą być również inspirowane przez sumienie, miłość i przez Anioła Stróża.
Pismo Święte mówi, że Anioł Stróż jest krynicą świętych natchnień. Istotnie, trudno wyobrazić sobie drugiego tak wiernego towarzysza, tak kochającego i pomocnego przewodnika. Jak wielkie znaczenie ma częste dzielenie się z nami przez anioła jego myślą zrozumiemy dopiero wtedy, kiedy zdamy sobie sprawę z faktu, że bardzo często, nawet wbrew naszej woli, inspiracją naszych poczynań są myśli szatana.
„Czujemy — mówi Boudon — jak w głębi naszej istoty powstaje tyle głosów nowych i przeróżnych, które pozwalają nam patrzeć na wszystkie sprawy pod nowym i różnym aspektem, które wyjaśniają, ostrzegają, radzą, pobudzają do dobrego, do cnoty, do nieba... Są to głosy anielskie, głosy naszego dobrego Anioła Stróża, te głosy, które prowadziły Dziewicę Orleańską do najbardziej bohaterskich i chwalebnych zwycięstw i które na pewno i nas poprowadzą, jeżeli będziemy ich słuchać”.
„O! potężny aniele — woła Ludwik Dupont — którego pomoc tak mi jest do otrzymania natchnień świętych potrzebna, nie opuszczaj mnie nigdy, wyrwij mnie z obojętności, ożyw ufność moją, zastąp moją słabość, abym przy twoim boku przebył spiesznie ścieżki umartwienia i stopnie modlitwy, aż dosięgnę do góry świętej zjednoczenia z Bogiem, gdzie mi dane będzie oglądać Go i weselić się z Nim w chwale”.
W jaki sposób Anioł Stróż przekazuje duszy natchnienia? Posiadając tylko rozum i wolę, jest bezpośrednio oświecany przez Boga lub przez innych aniołów. Kiedy przekazuje człowiekowi odebrane wiadomości, czyni to przez bezpośrednie oddziaływanie na jego zmysły albo na wyobraźnię. Te, pobudzone przez Anioła Stróża, przekazują bodźce rozumowi i wolnej woli, po czym następuje działanie, czyli spełnianie uczynków.
Bezpośrednie oddziaływanie na zmysły wywołuje obraz osoby lub przedmiotu. Anioł Stróż działa czasem bezpośrednio na system nerwowy, co również daje wrażenia zmysłowe. Gdy chodzi o rozbudzenie wyobraźni bez udziału zmysłów, dokonuje odpowiednich przemian w składzie chemicznym ciała.
Podczas snu nie działają zmysły człowieka, ale jego wyobraźnia nie traci wrażliwości, może nawet jest jeszcze bardziej wyostrzona. Aniołowie bardzo często wybierają chwile snu, aby przekazać ludziom odebrane od Boga wiadomości, przestrzec ich, pouczyć, zachęcić do dobrego. Liczne tego przykłady znajdziemy w Piśmie Świętym. Wspomnę tylko o św. Józefie, którego Anioł we śnie pouczył, żeby uciekał z Jezusem i Maryją do Egiptu, a potem — żeby wracał.
Pan Bóg jak dawniej tak i dziś posługuje się Aniołami Stróżami do pouczania ludzi we śnie. Trzeba uważać i umieć usłyszeć głos Anioła lub uchwycić jego natchnienie.
Anioł nie może działać bezpośrednio na nasz rozum ani na naszą wolę, bowiem musimy posiadać swobodę czynu. Pośrednio, poprzez zmysły, uczucia, czy wyobraźnię dociera do rozumu człowieka, by go oświecać, pouczać i skłaniać do dobrego jego wolę. Jest więc podobny do nauczyciela, który za pomocą słów, cyfr, rysunków działa na zmysły dziecka, a przez nie wchodzi do jego wyobraźni, przez którą dociera do umysłu i woli. W podobny sposób — jak zobaczymy — może również oddziaływać na człowieka szatan, w granicach przez Boga dozwolonych.
Jedynie Bóg ma dostęp do duszy i tylko On w niej przebywa. Także Pan Jezus mocą Swojej Boskiej Duszy może bezpośrednio oświecać nasz umysł oraz pobudzać i umacniać naszą wolę.
Anioł Stróż chroni przed szatanem, pokusami i grzechem
Szatan jest największym spośród wrogów czyhających na zgubę ludzkiej duszy. Jest on, jak powiada Chrystus Pan „od początku... zabójcą” (J 8, 44). Nie tylko zabójcą, ale także kłamcą, oszustem i uwodzicielem. Czynienie zła stało się jego naturą. I czyni tak od chwili swego buntu, odkąd stał się duchem potępionym i niespokojnym. Z zazdrości przeniósł zarzewie buntu do raju, gdzie żyły szczęśliwe istoty. ,,A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył” (Rdz 3, l). Szatan przybrał postać tego węża i kusił pierwszych ludzi: „otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5). Poznali i przekonali się, że są nadzy... Utrata raju oznacza utratę darów nadprzyrodzonych. Z utratą łaski następuje w człowieku rozdwojenie, rodzi się walka i wewnętrzna rozterka, słabnie świadomość zależności od Stwórcy. Opłakane tego skutki dały o sobie znać już w pierwszych potomkach Adama. Potem przyszły bałwochwalstwo, grzechy, zbrodnie.
Od chwili wypędzenia człowieka z raju, szatan trzyma go mocno w szponach. W nowym porządku rzeczy, czyli po przyjściu na świat Chrystusa Pana nie zaszła żadna radykalna zmiana — walka światła z ciemnością trwa nadal. Zbawiciel spętał diabła, ale go całkowicie w piekle nie zamknął. Św. Piotr Apostoł powiedział: „Przeciwnik wasz, diabeł, jako lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (l P 5, 8). Największą radością szatana jest pobudzanie ludzi do złego, czynienie jak największej ich liczby uczestnikami własnego potępienia, pomsta na stworzonej na obraz i podobieństwo Boże duszy ludzkiej.

W jaki sposób diabeł kusi człowieka?
Nawet najniższego rzędu szatan ma więcej wiedzy niż człowiek. Wiedza ta jednak odnosi się jedynie do rzeczy materialnych i zewnętrznych. Ponieważ źródłem jej nie jest jak u aniołów. Bóg, ale rzeczy stworzone, doświadczenie i obserwacja, wiedza ta jest niepewna, a wnioski i przewidywania oparte na niej mogą być mylne. Szatan może poznać pewne tajemnice ludzkie, ale tylko za zezwoleniem Anioła Stróża, który zawsze ma nad nim władzę — o ile to poznanie ma stanowić zasłużoną karę lub ma pomóc do zbawienia duszy.
Przy pomocy tej wiedzy szatan może działać na zmysły ludzkie i na wyobraźnię, budząc pewne obrazy i podniety, pociągające do grzechów. Samo to kuszenie, oczywiście, nie jest jeszcze grzechem. Staje się nim dopiero, gdy człowiek nie odrzuca pokus lub na nie się godzi.
Oprócz mocy kuszenia, które przeprowadza z niezwykłym sprytem, szatan może –za Bożym przyzwoleniem – wyrządzać człowiekowi szkodę w jego dobrach materialnych oraz na ciele, jeśli je opanuje. Nigdy jednak nie jest w stanie przeszkodzić w zbawieniu człowieka bez jego niewymuszonej zgody.
Jeśli prawdą jest to, co mówią niektórzy teolodzy, że Lucyfer od początku jego życia wyznacza człowiekowi jednego ze złych duchów na stałe, to niebezpieczeństwo ulegania kuszeniu jest większe niż się wydaje. Bowiem szatan poznawszy wyznaczonego sobie człowieka, poznaje dokładnie jego psychikę i słabości i może skutecznie stosować indywidualne sztuczki według wypróbowanej metody.
Niekiedy szatan posługuje się fałszywymi cudami czyli nadzwyczajnymi zjawiskami, na przykład podczas seansów spirytystycznych. Bywają też wypadki, że przyjmuje postać anioła.
Szatan atakuje nas ciągle i na różne sposoby, z całą zawziętością, pomysłowością i różnorodnością metod.
Sw. Franciszka Rzymianka jest jedną z niewielu w dziejach Kościoła postaci, które niemal na co dzień obcowały JZ duchami niebieskimi i piekielnymi. Pan Bóg wyznaczył jej dwóch Aniołów Stróżów, którzy jej stale towarzyszyli. Było to konieczne ze względu na wyjątkową zaciekłość i częstotliwość ataków złego ducha na jej duszę i ciało. Pojawiał się pod różnymi postaciami. To jako ubogi zakonnik proszący o jałmużnę, to jako długobrody starzec, kiedy indziej jako uroczy młodzieniec próbujący targnąć się na jej cnotę. Przybierał postać spowiednika świętej i namawiał ją do spisania objawień; smoka, który chwytał ją w paszczę, podrzucał w górę lub rzucał nią o ścianę. Kiedyś przyszedł jako uzbrojony w dzidę człowiek i groził, że zabije jej syna, Bettina, potem ją samą. Franciszka walczyła z nim odważnie, chwyciła za ostrze dzidy i wtedy w ręku pozostał jej kawałek zasmolonej tektury. To utwierdziło ją w prze konaniu, że wszystkie zjawy są tylko próbą zastraszenia, umocniło odwagę i utwierdziło wolę walki. Święta posiadała dar rozpoznawania szatana pod każdą postacią i bezbłędnie go demaskowała. Diabeł najwyraźniej obawiał się jej odwagi i niezłomności i niejeden raz próbował się jej pozbyć (kiedyś usiłował utopić w Tybrze Franciszkę i jej towarzyszkę). Pewnego razu musiała odpierać ataki dwudziestu kilku szatanów, którzy przybyli z płonącymi pochodniami i grozili spaleniem całego miasta. Przed żarliwie modlącą się o pomoc Boską wywołali na niebie wizję Chrystusa, pragnąc w ten sposób zrodzić w świętej uczucie dumy i zadowolenia z tego, że Bóg na każde jej skinienie zstępuje z nieba w widzialnej postaci.
Walki ze złym duchem trwały nieraz długie godziny. Napastował swoją ofiarę nawet w czasie modlitw w pustelni, czy przy łożu chorego męża. Uciekał się do przemocy fizycznej: chwytał ją za włosy, rzucał na taras pałacu, długo przetrzymywał zawieszoną nad przepaścią. Kiedyś przyszedł do niej w postaci człowieka dźwigającego jakiś ciężar. Były to zwłoki ludzkie w stanie całkowitego rozkładu. Pochwycił Franciszkę i rzucił ją na gnijącego trupa. Na jej rozpaczliwe wzywanie Jezusa o pomoc zbiegła się służba. W izbie nie było już ani szatana, ani zwłok. Pozostała tylko wstrętna woń, która jeszcze przez kilka, dni przenikała szaty świętej.
Często musiała odpierać ataki dzikich bestii, które usiłowały ją rozszarpać. Czasami w nocy zrywała się gwałtowna burza, czasem dziwne, straszliwe hałasy stawiały na nogi cały dom świętej. Anioł-obrońca był przy niej zawsze, a w momentach największej grozy jednym poruszeniem złocistych włosów rozpraszał diabelskie zjawy. Sama święta zwalczała wroga modlitwą, odwagą i niezachwianą wiarą. „Franciszka była zawsze niezwyciężona” — powiedział jej spowiednik, zawierając w tym krótkim zdaniu cały ogrom duchowej siły św. Franciszki Rzymianki.
W 1926 roku zmarła w Youngstown, w stanie Ohio, USA, polska stygmatyczka, Helena Pelczar. I ona musiała wiele znieść dla ratowania dusz od wiecznego potępienia. Wszystkie swoje fizyczne cierpienia ofiarowywała za grzeszników. Także w stosunku do niej szatan stosował siłę fizyczną. Kiedyś na przykład leżała przez wiele dni w łóżku. Kiedy wstała, żeby wejść na wyższe piętro, szatan zrzucił ją ze schodów i pobił tak, że całe ciało miała pokryte sińcami. Osłabioną i niezdolną do ruszania się z powodu mistycznych cierpień potrafił godzinami straszyć dobijaniem się do drzwi i okien. Kiedyś pod postacią obrzydliwego Murzyna nastawa! Na jej cnotę. Uciekł dopiero wtedy, kiedy Helena uderzyła go różańcem.
Akty zemsty szatana wobec ludzi pobożnych spotykamy w żywotach wielu sług Bożych i świętych Pańskich. Z nowszych świętych warto by wspomnieć na przykład św. Jana Vianney, który wiele wycierpiał z powodu szatanów.
Człowiek ma innych jeszcze wrogów, którzy ciągną go do grzechu i zguby. Są to: złe namiętności i świat czyli źli ludzie, którzy namową, radą lub też złym przykładem pomagają szatanowi. Diabeł chętnie korzysta z tej pomocy i chwyta się najmniejszej okazji, by trzymać człowieka jak najbliżej siebie, a jak najdalej od Boga.
Mimo tak wielu i tak potężnych wrogów nie musimy lękać się o nasze zbawienie, bowiem dobroć Boża dała nam potężniejszego od nich opiekuna —Anioła Stróża, który bez trudu przewiduje grożące nam pokusy i potrafi nas przed nimi skutecznie przestrzec i obronić. Jest potężniejszy od złych ludzi i szatana, bo jest istotą świętą, połączoną z Bogiem.
Anioł Stróż — powiada św. Franciszka Rzymianka — może chronić nas skutecznie od nagabywań złego ducha, gdyż aniołom dana jest moc nad czartami. Wystarcza samo pojawienie się anioła, by czarta zmusić do ucieczki..
Pochodzi to stąd — wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu — że Bóg dopuszcza stworzenia — w zależności od stopnia ich doskonałości — do współudziału w rządzeniu światem. Stworzenia doskonalsze mają więc wpływ na mniej doskonałe. A że fakt oglądania Boga świadczy o najwyższej doskonałości, Anioł Stróż, nawet najniższego stopnia, posiada władzę nad czartem choćby najwyższego rzędu. Anioł nie może przeszkodzić tylko takim zakusom szatana, które przyczyniają się do zbawienia naszej duszy.
Katarzyna Emmerich opowiada o sobie:
„Żyłam jednak spokojnie z Bogiem i w zgodzie ze wszystkimi stworzeniami. Kiedy pracowałam w ogrodzie, zlatywały się do mnie ptaszki, siadywały nagłowię i na ramionach i tak razem śpiewaliśmy chwałę Bogu. Widziałam codziennie przy moim boku Anioła Stróża, a lubo szatani usiłowali mi zaszkodzić i chcieli mnie zatrwożyć, nie mieli przecież władzy wyrządzić mi jakiejś znaczniejszej szkody...”.
Orygenes mówi: „Pan przydał nam Aniołów jako miłosiernych opiekunów, aby źli aniołowie wraz ze swym księciem, który nazywa się także księciem tego świata, szkodzić nam nie mogli”. „Słabość nasza – mówi św. Hilary — nie mogłaby się oprzeć złości złych duchów, bez pomocy Aniołów Stróżów”. Św. Cyryl dodaje: „Przy Boskiej pomocy nie mamy się czego lękać potęgi ciemności, bo napisano: Anioł Pański stanie obozem koło tych, co się lękają Pana, i wyzwoli ich”.
Pięknie o tej pomocy świetlanych Obrońców śpiewa Kościół w hymnie: „Custodes hominum” na nieszpory święta Aniołów Stróżów:
Aniołów zastęp, Obrońców dusz chwalmy. Ułomnym ludziom przydanych przez O/ca Za druhy, aby zwycięskie} im palmy podstępny nie –wziął zabójca! Bo Anioł-zdrafca słusznie z tronu chwały W żar strącon, gdzie go kaźń nęka straszliwa, zazdrością płonąc, chce zgubić ród cały tych, których w niebo Bóg wzywa! Zlatujcie tedy do nas czujni Stróże:
niech od ojczyzny, co wam fest zlecona, choroby duszy, niepokój i burze odwrócą wasze ramiona.
(Tłum. Karyłowski)
Niejeden z nas z własnego życia mógłby cytować przykłady ocalenia przez Anioła Stróża i przestrogi, jakich mu udzielał ostrzegając przed kuszeniem i zasadzkami szatana. A jeśli będziemy uważniej przypatrywać się naszemu życiu wewnętrznemu, na pewno zauważymy jak liczne są dowody bezustannego czuwania Anioła Stróża nad naszymi uczynkami. Na przykład ile to razy zdarza się, że zapłonie w nas chęć zemsty i postanawiamy chęć tę wprowadzić w czyn. I nagle przychodzą myśli, które powodują, że opanowujemy gniew i namiętności. Kto podsuwa nam te myśli? Z pewnością Anioł Stróż.
Anioł Stróż posługuje się karami
W rozdziale trzecim drugiej księgi Machabejskiej czytamy o tym, jak aniołowie bronili świątyni jerozolimskiej przed profanacją.
Król syryjski Seleukos potrzebował pieniędzy. Wysłał więc do Jerozolimy Heliodora, żeby z tamtejszej świątyni przywiózł mu skarby i ofiary. Kiedy Heliodor przybył do Jerozolimy, oznajmił mieszkańcom wolę króla. Wtedy najwyższy kapłan przestrzegł go, aby nie ważył się dotykać skarbów i profanować świątyni. Protest najwyższego kapłana i prośby ludu nic nie pomogły; Heliodor ze swoimi sługami gotował się do spełnienia polecenia króla Seleukosa. Wśród kapłanów i ludu powstało głębokie poruszenie. Kto mógł, biegł do świątyni, żeby błagać Boga o pomoc. Kapłani w swoich uroczystych szatach padali przed ołtarzem na twarze i wzywali ratunku z nieba. Kobiety ubrane we wło-sienice, wznosiły ręce do Pana i prosiły, aby nie pozwolił na świętokradztwo. Wszyscy mieszkańcy publicznymi modłami pragnęli ubłagać Boże miłosierdzie. Heliodo r jednak nie ustępował i opamiętał go dopiero cud. Kiedy wszedł ze strażą do skarbca, by spełnić rozkaz swego króla, „ukazał się... jakiś koń przybrany najozdobniejszym czaprakiem, niosący na sobie strasznego jeźdźca. (Koń) rzuciwszy się gwałtownie zawisł nad Heliodo-rem przednimi kopytami, a jeździec ukazał się w złotej zbroi. Ponadto ukazali mu się dwaj inni młodzieńcy o nadzwyczajnej sile, uderzającej piękności i w przepięknych szatach. Oni to stanęli z obydwu stron i bez przerwy go biczowali, zadając mu wiele uderzeń. On zaś upadł zaraz na ziemię, a gęste ciemności go otoczyły. Zabrano go więc i włożono do lektyki” (2 Mch 3, 25—27). Na pomocników Heliodora padł wielki strach, poznali bowiem karę Bożą; dlatego też nie śmieli mu pomóc, gdy leżał prawie bez życia.
I czytamy dalej, że niektórzy z przyjaciół Heliodora prosili Oniasza.by modlił się do Boga o darowanie winy umierającemu i o jego uzdrowienie. Najwyższy kapłan wysłuchał ich próśb i złożył Bogu ofiarę. „Kiedy zaś arcykapłan składał ofiarę, ci sami młodzieńcy, przybrani w te same szaty, ukazali się ponownie Heliodorowi i stanąwszy powiedzieli:
„Wiele podziękowań złóż arcykapłanowi Oniaszowi. Dzięki niemu bowiem Pan obdarzył cię życiem. Ty zaś obity (przez posłów) z nieba opowiadaj wszystkim o wielkiej mocy Bożej”. Powiedziawszy to, zniknęli. Heliodor złożył ofiarę Panu i wielkie śluby złożył Temu, który darował mu życie. Potem pożegnał Oniasza i razem ze swoim wojskiem powrócił do króla. Wobec wszystkich złożył on świadectwo o dziełach najwyższego Boga, jakie widział na własne oczy. Kiedy zaś król pytał Heliodora, kto byłby odpowiedni, aby jeszcze raz go posłać do Jerozolimy, powiedział: , Jeżeli masz jakiego wroga albo przeciwnika w rządach, poślij go tam, a otrzymasz go obitego, jeżeli tylko się wyratuje, bo na tym miejscu naprawdę działa jakaś Boża moc. Ten bowiem, który ma swoje mieszkanie w niebie, czuwa nad tym miejscem i wspomaga je, a bije i unicestwia tych,którzy tam przychodzą w złych zamiarach”.
— Gdzie jest Bóg? — zapytał raz ksiądz katecheta dziecko w szkole.
— W moim sercu.
— A kto go tam wprowadza?
— Łaska.
— Kto Go może stamtąd usunąć?
— Grzech.
Te proste odpowiedzi dziecka wskazują na jedno z miejsc, gdzie Bóg przebywa w specjalny sposób. Miejscem tym są dusze ludzkie i serca. Oznacza to, że chrześcijanin jest mieszkaniem i świątynią Trójcy Przenajświętszej. Nic też dziwnego, że Anioł Stróż tak pilnie broni nas przed grzechem, stosując niekiedy srogie kary zarówno wobec gorszycieli jak i wobec oddanego sobie w opiekę człowieka, kiedy ten grzechami plami duszę i znieważa przebywającego w niej Boga.
Św. Hieronim, doktor Kościoła, tak pisze o św. Eustachii, która od najmłodszych lat poświęciła swe serce Bogu:
Kiedy ciotka świętej dziewicy Eustachii, Pretekstata, postanowiła z namowy męża swego pchnąć ją w wir życia światowego i ubrała według ostatniej mody, ujrzała w nocy Anioła Stróża siostrzenicy. Wyglądał groźnie i rzekł: „Chrystusowi czy mężowi swojemu chciałaś być bardziej posłuszną? Poważyłaś się gwałcić ślub dziewicy Bogu poślubionej? Oto ręce twe uschną, a po pięciu miesiącach zstąpisz do grobu; a jeśli nie zaprzestaniesz gorszyć Bogu poślubionej dziewicy, utracisz rodzinę, czyli męża i dzieci”. Według św. Hieronima straszliwa groźba Anioła spełniła się co do joty.
Przykład ten pokazuje, z jaką zapalczywością Anioł Stróż broni niewinne i czyste dusze od zgorszenia i grzechu. Nie cofa się nawet przed wymierzaniem gorszycielom surowych kar doczesnych.
Po nawróceniu Sabiny, późniejszej męczenniczki za wiarę, niewolnica jej, Serafia, została oskarżona o wyznawanie wiary chrześcijańskiej i stawiona przed prefekta miasta, Beryllusa. Na pytanie prefekta: „Gdzie macie wasze świątynie?” — Serafina,odpowiedzia-ła: ,,Ciała nasze są przybytkiem Bożym... Bóg w gniewie potępia tego, który kazi Jego świątynie”. Dzielną Serafię wtrącono do więzienia i oddano na pastwę dwom rozpustnym młodzieńcom, ale Anioł Stróż obronił ją,, młodzieńców ukarał paraliżem nóg. Serafia zginęła śmiercią męczeńską około 120 roku.
Czcigodna Helena Pelczar początkowo widywała swego Anioła Stróża od czasu do czasu. Ale później cieszyła się jego widokiem prawie bezustannie. Ten Boży posłaniec dawał jej nieraz upomnienia lub karcił ją za mniejsze przewinienia, na które Helena nie zwracała uwagi, a także za niecierpliwość w chorobie.
Pewnego razu z powodu wielkich cierpień nie mogła odmówić swych wieczornych pacierzy klęcząc. Modliła się więc siedząc i trochę pospiesznie, po czym położyła się spać. Nie upłynęły dwie godziny, gdy przed jej łóżkiem stanął Anioł Stróż i zaczął jej wyrzucać, że odmawiała pacierze leniwie i nieuważnie. Następnie włożył na nią szeroką obręcz, która się powoli zaciskała dusząc prawie biedną dziewczyn ę. Nie mogła wytrzymać z bólu, ale wiedząc za co spotyka ją ta surowa kara, wzbudziła w sercu skruchę i obiecała aniołowi, że odtąd zawsze będzie się modliła pobożnie i uważnie. Zadowolony Anioł uwolnił ją z obręczy i znikł.
Innego dnia Helena czuła wielkie zmęczenie po całonocnych cierpieniach, które rano również nie ustąpiły. Myślała więc, że nie pójdzie na Mszę św. Pojawił się jej Anioł Stróż tym razem z wielką laską. Przybliżył się do niej i uderzył ją tą laską trzy razy przez plecy wołając: „Wstawaj, leniuchu, i idź do kościoła na Mszę św.!”. I choć był to zwykły dzień, nie niedziela, Helena poszła do kaplicy. Chłostę otrzymaną od Anioła czuła na plecach przez cały tydzień.
Anioł Stróż św. Franciszki Rzymianki był bardzo surowy i nie szczędził upomnień i kar, aby ją poprawić i odwieść od niedoskonałości. Razu pewnego — czytamy w jej żywocie — zebrało się w domu państwa Poziani grono znajomych pań. Rozmowa toczyła się, jak to bywa przeważnie wśród kobiet, o modzie i światowych błahostkach. Franciszka, przez wrodzoną nieśmiałość, nie zmieniła tematu, jak zwykła była czynić w podobnych wypadkach. I oto nagle w chwili, kiedy rozmowa stała się bardziej ożywiona, rozległ się donośny odgłos uderzenia w policzek. Nikt z obecnych nie dojrzał niewidzialnej ręki, która zadała cios, ale zaczerwienienie na twarzy Franciszki i dotkliwy ból, jaki uczuła, był nieomylnym dowodem, że policzek był realny.
To samo zdarzyło się, kiedy święta zataiła przed spowiednikiem jakąś łaskę wewnętrzną, której doznała. Niebieski opiekun uderzył ją wówczas w ramię tak silnie, że Franciszka zemdlona padła u stóp kapłana.
Jeśli ktoś popełnił przy niej grzech, albo sama dopuściła się jakiegoś uchybienia, twarz Anioła Stróża posępniała. Czasem znikał zupełnie. Wracał dopiero wtedy, gdy Święta ze skruchą prosiła Boga o przebaczenie.
To postępowanie Anioła było pewnego rodzaju karą za lekkomyślność Franciszki, a zarazem nauką, że im jest się lepszym, tym częściej można się cieszyć towarzystwem i pomocą Anioła Stróża.
W książce pt. „Pamiętnik duchowy św. Małgorzaty Marii Alacoque” czytamy:
„Czułam, że mój wiemy Anioł Stróż podtrzymywał mnie. Miałam bowiem szczęście cieszyć się często jego obecnością i być często przez niego upominaną i poprawianą.
„Kiedy pewnego razu chciałam się wmieszać do rozmowy o małżeństwie jednej krewnej, ukazał mi, że jest to niegodne duszy zakonnej i surowo mnie za to zganił, grożąc, że jeśli jeszcze raz mieszać się będę do tego rodzaju intryg, zakryje przede mną swoje oblicze. Nie mógł ścierpieć najmniejszej nieskromności lub braku uszanowania w obecności najwyższego Pana mojego, przed którym widziałam go pochylonego twarzą ku ziemi. Chciał, bym i ja to samo robiła, co też czyniłam bardzo często, kiedy tylko mogłam”.
Anioł Stróż nie wahał się być surowy wobec Służebnicy Bożej Gemmy Galgani, jeśli chodziło o to, by uleczyć ją z drobnych błędów, nieraz nawet niedobrowolnych; nie przepuszczał jej żadnego uchybienia. Ona sama wyznała pewnego dnia: „Mój Anioł jest surowy, ale to właśnie dobrze. Dawniej ganił mnie nieraz trzy i cztery razy dziennie”.
Jak troskliwie i wytrwale stara się Anioł Stróż chronić dusze przed grzechami i nie-wiernościami, dał Bóg poznać czcigodnej Helenie Pelczar, a przez nią i nam w jednej z wizji.
Pewnego dnia Anioł Stróż zaprowadził Helenę na rozległą, piękną łąkę, po czym znikł. Po chwili Helena usłyszała żałosny głos, wołający: „Helenko! Ratuj mnie!”. Czym prędzej pobiegła w stronę skąd dochodził głos i zobaczyła swego Anioła w głębokiej jamie, w którą wpadł jak gdyby przez nieostrożność. Błagał, aby go wyciągnęła. Przejęta litością, na wszystkie sposoby próbowała mu pomóc, ale na próżno. Kiedy siły opuściły ją już zupełnie, Anioł bez trudu wyszedł z dołu i patrząc na nią z uśmiechem powiedział: „Widzisz dziecko, tak ja muszę się męczyć, żeby ciebie uchronić od złego”.
Anioł Stróż stara się o nawrócenie duszy, zachęca do modlitwy, asystuje i pomaga modlącym się
Gdy jednak mimo tak czułej opieki człowiek upadnie. Anioł Stróż nie opuści go, nie zdradzi, ale będzie błagał Boga o łaskę nawrócenia, wszelkimi sposobami będzie mu pomagał powstać. Bowiem Anioł Stróż niczego tak nie pragnie i niczym tak się nie cieszy, jak nawróceniem grzesznika. Sam Pan Jezus mówi, że jak pasterz, który odnalazł zaginioną owcę, cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięcioma dziewięcioma, które nie pogubiły się, tak ,,w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15,7).
Sami aniołowie w widoczny sposób okazywali swoją radość z nawrócenia grzeszników. Św. Paweł pustelnik widział kiedyś Aniołów Stróżów ludzi, którzy wchodzili do kościoła. Aniołowie szli radośnie, jeden tylko był smutny i trzymał się z daleka. Święty domyślił się przyczyny smutku tego anioła, bo zobaczył jak uradowany szatan trzyma pod rękę człowieka. Św. Paweł poszedł pomodlić się za nieszczęśnika, a kiedy wrócił, zobaczył z radością, że już wszyscy aniołowie są jednakowo weseli.
Św. Grzegorz Cudotwórca, wśród licznych dobrodziejstw, jakie przypisuje swojemu Aniołowi Stróżowi, wymienia własne nawrócenie z pogaństwa. Było to tak:
Aby zdobyć wykształcenie postanowił pojechać do Bejrutu. Kiedy wszystko było już przygotowane do podróży, zjawił się u niego żołnierz i przyniósł mu ważne polecenie do Cezarei. Musiał więc Grzegorz wstąpić po drodze do tego miasta i tu spotkał Crygenesa, który go nawrócił na wiarę Chrystusową. Sam święty był przekonany, że żołnierzem tym był jego Anioł Stróż, który tak pokierował jego drogą, .aby porzucił pogaństwo.
Św. Jan Vianney, proboszcz z Ars, wielki czciciel aniołów, zdawał sobie sprawę z ogromnej troski Anioła Stróża o nawrócenie oddanego swej pieczy człowieka. Toteż ile razy zauważył, że nie pójdzie mu łatwo z penitentem, kierował go na modlitwę do kaplicy Aniołów Stróżów, którą wybudował w kościele parafialnym. Zwykle okazywało się, że pół godziny spędzone w kaplicy ułatwiało odbycie dobrej spowiedzi i nawrócenie się grzesznika. To Aniołowie Stróże sprawiali, że grzesznicy wracali na drogę cnoty.
Jak wielką miłością Anioł Stróż otacza nawróconego grzesznika, widzimy na przykładzie św. Małgorzaty z Kortony. Mimo, iż przed nawróceniem się była wielką grzesznic ą, to potem Anioł Stróż ukazywał się jej bardzo często, pocieszał i udzielał wskazówek w życiu duchowym.
Asystowanie Anioła Stróża przy modlącym się człowieku nie jest bierne. Anioł wszelkimi sposobami zachęca człowieka do modlitwy, pomaga mu w niej, oddala roztargnienia zewnętrzne. Kiedy morzy sen. Anioł budzi: ,,Wstawaj i spiesz się, bo czas jest krótki i cenny!”.
W roku 1422 do zakonu Braci Mniejszych O. Franciszka z Asyżu wstąpił młody człowiek, Jakub de Coronis. Jeszcze przed wstąpieniem do zakonu miał zwyczaj splatania wieńców z kwiatów i zdobienia nimi figury Najświętszej Dziewicy. Przebywając w nowicjacie nie mógł kontynuować tej swojej codziennej posługi wobec Matki Najświętszej i zamartwiał się tym do tego stopnia, że postanowił opuścić zakon. Któregoś dnia objawiła mu się Matka Boska i powiedziała: „Nie smuć się tym, że nie możesz wić dla mnie wieńców z kwiatów. Nauczę cię doskonalszego sposobu splatania wieńców wspanialszych od kwietnych...” Następnie nauczyła go codziennego odmawiania 7 razy Ojcze Nasz i 10 Zdrowaś Maryja dla uczczenia siedmiu radości, jakich doznała w swoim życiu. Jakub pozostał w zakonie i co dzień odmawiał koronkę. Pewnego dnia przechodzący obok celi mistrz nowicjatu zobaczył, że jest tam Anioł, który nawleka na nitkę przepiękne róże, a co dziesiątą różę wplata jedną lilię. Zdumiony, poprosił Jakuba o wyjaśnienie i wtedy usłyszał opowiadanie o tym, jak młody człowiek zamierzał opuścić zakon, jak Najświętsza Matka zatrzymała go i jak nauczyła go doskonalszego sposobu służenia sobie. Wkrótce potem różaniec przyjął się w całym zakonie św. Franciszka, a jeszcze później papieże wzbogacili go odpustami. Widzieliśmy tu. Jak Anioł nie tylko towarzyszył człowiekowi w modlitwie, ale brał udział w zapoczątkowaniu nowej praktyki religijnej –odmawiania franciszkańskiej koronki.
Każdemu kapłanowi przy ołtarzu i każdemu wiernemu uczestniczącemu w Mszy św. i świętych sakramentach asystuje i pomaga Anioł Stróż.

 Choroba.
Autor: Justyna (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-04-12 19:28

/.../

Po diagnozę medyczną (zamiast w internecie) proponuję udać się do lekarza pierwszego kontaktu.
p.o. moderatora

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: