Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data: 2005-06-22 00:28
No cóż, nie powiem, znowu pieknie nam tu przedstawiłeś, argumenty, niemal nie do odbicia, na poparcie tezy, iż teologia królową nauk nie jest. I teoretycznie to masz nawet słuszność, ale tylko teoretycznie, bowiem na babski (pardon, Damski - wole już tak o sobie napisać, jak to elegancko ujął w jednym z postów, mając na mysli nas kobiety, x. Moderator) upór, nie masz żadnego argumentu, żadnego lekarstwa. Co do meritum, tak masz rację, z bólem serca to przyznaję, bowiem staram sie być obiektywną, ale równie szczerze przyznaję, nie zawsze mi sie udaje ta sztuka (obiektywizm). Tylko słabą kobietą jestem, czasem pełną emocji, ale to już... inna para kaloszy. Jak zaznaczyłam wyzej, odznaczam się też od czasu do czasu, wręcz uporem maniaka. A więc dla mnie osobiście, powtarzam, tylko dla mnie - Theologiae Regina est.- trudno, narażę sie na opinię dyletantki, laiczki, czy też innych temu podobnych nieuków. Zdania i tak nie zmienię. I wcale nie uwazam Platona za romantyka, o nie. Ale wiem, że chodził za Sokratesem, słuchając jego wywodów. A to, że wiedzy o Bogu u mnie nawet nie ma tyle, co na kawałeczku paznokcia z małego palca by się zmieściło, już dawno odkryłam. Wiem tez, że nawet po drugiej stronie nie wszystko przede mna Pan Bóg odkryje. I nawet nie protestuję. Bowiem tylko Jego Wielkość uznaję. Natomiast Jana Pawła Wielkiego II, kochałam i wciąż jeszcze kocham, bardziej, niz własnego tatę.
Nie, nie mistyka nie jest żadną nauką, ale 'poznanie' transcendencji, metafizyki..., chyba można do jej dziedzin teologiczno - filozoficznych zaliczyć?
|
|