logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: Quintus (---.tczew.net.pl)
Data:   2007-03-24 22:44

Strasznie boję się śmierci. Nie przeraża mnie samo przemijanie i rozkład ciała, ale to, że nigdy nie zobaczę swoich bliskich których kocham. Wolałbym, aby po śmierci dokonywała się nirwana, bo nie chcę być sam przez całą wieczność (wiadomo, że dusza jest nieśmiertelna). Czy jest jakaś szansa, że zobaczę ich po zmartwychstaniu? Nie bardzo potrafię sam zinterpretować tego fragmentu w Piśmie Świętym gdzie Żydzi rozmawiają z Jezusem o zmartwychwstaniu i podają przykład kobiety mającej kilku mężów, którzy kolejno umierają.

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-03-24 23:37

Po pierwsze, kto Ci powiedział, że po śmierci nie zobaczysz swoich bliskich? Będziesz ich oglądać aż do znudzenia :), to w hinduizmie człowiek rozpływa się w bóstwie, zostaje unicestwiony jako jednostka. Nic takiego Cię nie czeka. Doświadczenie życia tu na ziemi z Bogiem jednoznacznie wskazuje, że Bóg (w przeciwieństwie do szatana) niczego nam nie odbiera. Dlatego tak trudno żyć wiarą, że musimy robić to pozostając w pełni sobą, jako wolni ludzie z wolnego wyboru. Do tego wzywa nas miłość Boża (do pełnej odpowiedzi całym sobą, czyli do osiągnięcia całej pełni naszego człowieczeństwa w jego istocie, a nie tej powierzchowności, którą się zwykle zadowalamy), a nie do unicestwienia naszego ja, jako samoistnego bytu. Owszem, jesteśmy bytami przygodnymi i nasze istnienie, jak wszystkiego, co stworzone całkowicie zależy od Boga, ale w sensie istotowym, samoistnymi. Tam również tak będzie. Samotność po śmierci, to piekło, nie niebo. Niebo jest Komunią osób, ich doskonałym zjednoczeniem, a nie rozpłynięciem się. Jezus wskazuje tylko na to, że życie tam różni się tak bardzo od tego tu, że wszelkie nasze miary ziemskie są nieadekwatne. Nie będziemy się żenili po śmierci, a kochać wszystkich będziemy tak samo. Wynika stąd, że to jednak ks. (jeszcze wtedy) Obirek miał rację nie ja, twierdząc, że patriotyzm=kosmpolityzm tyle, że ja myślałem, że jemu chodzi o tu, a on pewnie myślał o tam. Tam ze wszystkimi będziemy tak samo zjednoczeni w Miłości. Kobieta będzie wszystkich kochała tak samo, a oni (siedmiu) ją jednocześnie też. Myślę, że jest to marzenie każdej niewiasty.

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-03-25 00:00

Ale to przecież właśnie chrześcijaństwo a nie nirwana daje szansę na spotkanie swoich bliskich po śmierci. Powiedziałabym najchętniej: daje gwarancję, ale jednak jest i Niebo i piekło. Więc, żeby była gwarancja, trzeba się starać iść do Boga nie samemu, ale wspólnie z tymi, których się kocha. W piekle - tak, tam będą ludzie przez całą wieczność samotni. Ale żeby iść do piekła, naprawdę trzeba się bardzo starać :))). Bóg chce nam okazać miłosierdzie, dlatego wystarczy Bogu nie przeszkadzać :)).
W Niebie nie będziemy samotni, będziemy tam RAZEM. Razem z Bogiem, razem z bliskimi, razem z tymi, których wcześniej nie znaliśmy. Na jakiej podstawie myślisz inaczej? Tekst który podałeś nic takiego nie mówi. Nie mówi, że nie zobaczysz bliskich. Mówi tylko, że wszyscy będziemy sobie bliscy, nie będzie ważne, kim byliśmy wcześniej. To nie będzie drugie życie, w którym wszystko się dzieje jak na ziemi. Nie będziemy się żenić, nie będziemy szukać nowych przyjaciół, ale też nie będziemy mieć wrogów, nie będziemy się bali ludzi, którzy nas nie lubili. To będzie inne życie. Możemy tu oczywiście wymyślać jak tam będzie, ale wiedzieć nie będziemy aż do śmierci. Jedno tylko wiemy na pewno. Najważniejszy będzie dla nas Bóg. I to wokół Boga będziemy się gromadzić, a nie wokół bliskich ludzi. Ale wokół Boga będziemy się gromadzić RAZEM z bliskimi nam ludźmi.
Ja bym to obrazowo tak przedstawiła. Przypomnij sobie pielgrzymkę papieża. Idziemy tam całą rodziną lub pośród przyjaciół. Rodzina i przyjaciele są nam bardzo bliscy. Ale patrzymy na ołtarz, na przejeżdżający samochód z papieżem i papież jest w tej chwili najważniejszy. Nikt z bliskich nie ma żalu, że nie patrzysz na niego, że go nie dotykasz bo "musisz" machać chorągiewką albo chcesz papieża dotknąć, że się przesunąłeś i już nie stoisz obok, tylko gdzieś dalej. Przecież wiecie że jesteście razem, cieszycie się że jesteście razem, ale tutaj nie jesteście dla siebie tylko "dla" papieża. On jest tu centrum.
Oczywiście, że każdy obraz jest nieścisły, mogę sama znaleźć tysiąc różnic, więc nie musisz ich dla mnie wymyślać. Chodziło mi o pokazanie sytuacji, w których właśnie ważniejsze jest co innego (kto inny) niż bliskość człowieka którego kochamy, a ludziom których kochamy nie jest z tego powodu przykro. Bo dla nich to samo (Ten sam) jest też ważniejsze.

Więc nie bój się. Jeśli masz już kogoś po tamtej stronie - spotkasz go po śmierci. Jeśli ty pójdziesz pierwszy - będziesz na niego czekał. Bóg nie wydziera z naszych serc ludzkich miłości. Bóg daje nam więcej. Daje nam w Niebie oprócz naszych bliskich - daje nam SIEBIE.

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: Calina (---.mis.prserv.net)
Data:   2007-03-25 03:15

Kochasz swoich bliskich? To módl się za nich i siebie, abyście wszyscy spotkali się w Niebie. Nie wiem skąd twój lęk przed śmiercią i rozważanie o rozkładzie, bo po śmierci już cię obchodzić nie będzie, co z twoim ciałem się stanie.
Po prostu proch.
Skupiasz się na dziwnych rzeczach. Jakichś wschodnich wierzeniach o nirwanie,
a jednocześnie chcesz to połączyć ze zmartwychwstaniem? Musisz skierować swoje spojrzenie na wieczność. Na przyszłe życie z Bogiem, ale już teraz.
Bo Bóg jest Miłością, a miłość daje życie; - nie śmierć i lęk przed nicością.

A jaka jest nauka Kościoła katolickiego na tematy przez ciebie poruszane? Czytamy w Katechiźmie:

1013 Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Gdy zakończy się "jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota", nie wrócimy już do kolejnego życia ziemskiego. "Postanowione ludziom raz umrzeć" (Hbr 9, 27). Po śmierci nie ma "reinkarnacji".

1010 Dzięki Chrystusowi śmierć chrześcijańska ma sens pozytywny. "Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk" (Flp l, 21). "Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy" (2 Tm 2, 11). Istotna nowość śmierci chrześcijańskiej polega na tym, że przez chrzest chrześcijanin już w sposób sakramentalny "umarł z Chrystusem", by żyć nowym życiem.

1022 Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki

Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości.

1023 Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga, ponieważ widzą Go "takim, jakim jest" (1 J 3, 2), twarzą w twarz.

1024 To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane "niebem". Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia.

Jak zmartwychwstaną zmarli?

997 Co to znaczy zmartwychwstać? W śmierci, będącej "rozdzieleniem duszy i ciała, ciało człowieka ulega zniszczeniu", podczas gdy jego dusza idzie na spotkanie z Bogiem, chociaż trwa w oczekiwaniu na ponowne zjednoczenie ze swoim uwielbionym ciałem. Bóg w swojej wszechmocy przywróci ostatecznie naszym ciałom niezniszczalne życie, jednocząc je z naszymi duszami mocą Zmartwychwstania Jezusa.

998 Kto zmartwychwstanie?
Wszyscy ludzie, którzy umarli: "Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny na zmartwychwstanie potępienia" (J 5, 29) 532 .

999 W jaki sposób?
Chrystus zmartwychwstał w swoim własnym ciele: "Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem" (Łk 24, 39); nie powrócił On jednak do życia ziemskiego. Tak samo w Nim "wszyscy zmartwychwstaną we własnych ciałach, które mają teraz", ale to ciało będzie przekształcone w "chwalebne ciało" (Flp 3, 21), w "ciało duchowe" (1 Kor 15, 44):

1000 To "w jaki sposób" przekracza naszą wyobraźnię i nasze rozumienie; jest dostępne tylko w wierze. Udział w Eucharystii daje nam już zadatek przemienienia naszego ciała przez Chrystusa:

"Podobnie jak ziemski chleb dzięki wezwaniu Boga nie jest już zwykłym chlebem ale Eucharystią, a składa się z dwóch elementów, ziemskiego i niebieskiego, tak również my, przyjmując Eucharystię, wyzbywamy się zniszczalności, ponieważ mamy nadzieję zmartwychwstania." /św. Ireneusz/

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: maryla (---.dsl.bell.ca)
Data:   2007-03-25 15:58

Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie. (31) A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: (32) Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych.
Ja mysle ze smierc czy umarli w tym kontekscie to ci ktorzy sa potepieni. Czyli nie nalezy sie bac umierania (patrzac po ludzku na Ziemi) ale nalezy bac sie zostac potepionym.

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: Basia (80.54.108.---)
Data:   2007-03-25 20:15

Słyszałam piękne kazanie. Kaznodzieja Powiedział coś co utkwiło mi w pamięci i nigdy tego nie zapomnę. Bardzo wielu ludzi nie potrafi uwierzyć w "inne" życie, to po śmierci, do którego przechodzimy kiedy umieramy. Wielu mówi, że tam nic juz nie ma... Ze nie ma bliskich, że Chrystus nie zmartwychwstał, bo nikt stamtąd jeszcze do nas nie wrócił.

Ktoś gdzieś wyjechał - i nie wrócił.
Ktoś od nas pojechał gdzieś i nie wrócił.
Czy to dowód, że go nie ma?
Basia

 Re: Nie boję się umierania, ale śmierci. Jak rozumieć Mt 22, 23-32?
Autor: andy pandy (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-03-26 13:47

Mam Quintusie swoją teorię :-) , dotyczącą tej części Pisma Św. , którą przytaczasz. Nie wiem czy Moderator to puści. :)))
Pan Bóg i Aniołowie są duchami , nie mają więc płci , mają jednocześnie cechy męskie i damskie , są Całością .
My jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga , z tym że u mężczyzn przeważa cecha walki , zdobywania , intelektu , u kobiet natomiast cecha piękna, bycia zdobywaną , uczucia . Taka jest natura ziemska - biegunowa , cały widzialny wszechświat jest jak widzisz biegunowy : + albo - , a ruch polega na zbliżaniu się dwóch znaków .
Ludzie w życiu doczesnym mają zadanie zbliżać się do pełnego obrazu Pana Boga
W drodze do świętości mężczyźni pomału "odkrywają" w sobie duchowe cechy kobiet , są bardziej wrażliwi , otwierają się na relacje z innymi , kobiety zaś w miarę duchowego doskonalenia się otwierają się na rzeczywistość mężczyzn :
stają się bardziej konkretne , zdecydowane , mniej bojaźliwe.
Jezus mówiąc , że będziecie jak aniołowie w Niebie ma prawdopodobnie na myśli to , że będziemy jak te duchy niebieskie "całością" . Bedziemy po prostu pełniejsi , co nie oznacza przecież , że stracimy własne JA i że przestaniemy się z najbliższymi kontaktować - wręcz przeciwnie te kontakty bedą o wiele bogatsze.
Strachy , które Cię męczą od złego pochodzą , staraj się je wypowiedzieć na najbliższej spowiedzi .

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: