logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: hania28 (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-12 19:03

Wewnętrznie "czuję", że coś jest na rzeczy. Tak jak nigdy nie przestaje się być dziećmi swoich rodziców. Niestety, ze swoimi chrzestymi nie miałam dobrego kontaktu. Wiem, że rodzicie strarali się wybrać dobrze, niestety sami byli jedynakami a w naszym środowisku zwyczajowo za chrzestnych wybiera się kogoś z rodziny, więc wybrali dalszych krewnych. Zarówno moja chrzestna jak i chrzestny mieli później innych chrześniaków (synów/ córki swoich sióstr/braci) i wiem, że tamte dzieci były traktowane inaczej (wpólne wyjazdy odwiedzanie wzajemne itp.) Wiem, bo zarówno chrzestny jak i chrzestna mieszkaja bardzo blisko mnie, ale duchowo są daleko; zwłaszcza chrzestna. Nie, nie mam już dziś żalu, choć jako dziecko bardzo przeżywałam to, że np. chrzestna odwiedzała mnie tylko raz w roku w dniu moich urodzin, a potem zaczęła wykrecać się byle czym (dziś wiem, że dla niej byłam tylko niepotrzebnym wydatkiem na prezent urodzinowy, który "musiałaby" przynieść). A ja zapraszałam i czekałam bezskutecznie, wiele razy dawałam jej do zrozumienia, że nie chcę prezentu, tylko jej obecności. Gdy skończyłam 18 lat, oświadczyła mi, że jestem pełnoletnia, więc ona nie ma już żadnych obowiązków, a na urodziny mam sobie zapraszać koleżanki. Kilka lat później o dziwo prawie wprosiła się na mój ślub. Ja zgodziłam się - już bez entuzjazmu, za namową mamy i babci (bo przecież jest chrzestną) Naprawdę nie mam z nią o czym rozmawiać. Ma swoją rodzinę, nie jest samotna, nie pali się też do kontaktów ze mną. Nie wiem, co robić? Zmuszać się do odwiedzania jej? Przecież to wszystko takie sztuczne. Pouśmiechamy się do siebie, padnie sakramentalne "co słychać"... i?
Czy kontakt z nią to mój obowiązek jako chrześnicy?

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Małgorzata (---.autocom.pl)
Data:   2007-10-12 21:18

Mam 27 lat, swoją chrzestną (była znajoma rodziców) ostatni raz widziałam na swojej pierwszej komunii, potem rodzice zerwali z nią kontakt ponieważ działała na szkodę moich rodziców. Nigdy nie interesowała się mną, nie odwiedzała, nie znam jej. Gdybym ją spotkała na ulicy to bym jej nie poznała.
Nie zaprosiłam jej ani na bierzmowanie, ani na mój ślub. To obca dla mnie osoba.
Uważam, że nie ma obowiązku kontaktowania się z takimi chrzestnymi.

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Monika75 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-10-12 21:32

Jako chrzestna (i to podwójna) uważam, że w takiej sytuacji nie masz żadnych obowiązków wobec chrzestnej.
O ile w ogóle można mówić o obowiązkach chrześniaków wobec chrzestnych. To rodzice chrześni biorą na siebie obowiązki wobec dzieci, a nie na odwrót. Oczywiście w relacji dzieci do chrzestnych pozostaje kwestia szacunku, modlitwy za chrzestnych, jakichś cieplejszych wzajemnych uczuć, itp. nie rozpatrywałabym tego jednak nigdy w kategorii "obowiązku".

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: foam (---.icpnet.pl)
Data:   2007-10-12 21:53

Poruszyłaś bolesny dla mnie temat. Nie mamy bliższych krewnych - na chrzestnych dla syna (obecnie 22-letniego) poprosiliśmy więc osoby z dalszej rodziny. Matka chrzestna nie odezwała się do nas, nie wykazała żadnego zainteresowania właściwie od momentu zakończenia uroczystości (nie rozumiem do tej pory, dlaczego zgodziła się nią być) - wysyłałam listy, zdjęcia - nigdy nie odpowiedziała na nie.
Ojciec chrzestny interesował sie dzieckiem około roku - potem sie ożenił i - przypuszczam, że żona "wytłumaczyła" mu to i owo: a to kłopot, a to wydatek - nie wiem. Niedawno spotkałam go na pogrzebie wspolnego krewnego - zadał parę obojętnych pytań, kazał pozdrowić i wyraźnie dawał do zrozumienia, żeby go nie próbować namawiac - choćby do wymiany maili. NIE, nie ma żadnego obowiązku kontaktowania się z nieodpowiedzialnymi, obojętnymi chrzestnymi. To naprawdę obcy ludzie, może bardziej obcy niż ci, których spotykasz na ulicy. W jakiś sposób potraktowali Ciebie jak uciążliwą sprawę do załatwienia - oby jak najmniejszym kosztem - pieniędzy i czasu. Rozumiem Cię - patrzyłam, jak synowi bywało przykro - choćby przy okazji I Komunii czy innych świąt .

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Monika75 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-10-12 22:25

No cóż, tu się pokazuje w całej okazałości kompletnie dla mnie niezrozumiały i dziwaczny zwyczaj nakazujący w sporej części rodzin brać na chrzestnych tylko i wyłącznie ludzi z tej własnej rodziny. Nie patrzy się czy chrzestny/chrzestna nadaje się do tej roli, czy będzie się interesować dzieckiem, czy w ogóle jest osobą wierzącą tylko bierze się na chrzestną kuzynkę Kasię z drugiego końca Polski, bo inaczej obraziłaby się ciocia Zosia, a w ogóle to przecież "nie wypada" brać "obcych".
Cóż, myślę, że niemiłe doświadczenia z własnymi chrzestnymi mogą być bardzo pomocne w wyborze chrzestnych dla swoich dzieci.

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: hania28 (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-12 22:39

Moniko75 :) Może nie wyraziłam się zbyt precyzyjnie, ale bycie "z rodziny" nie było podstawowym kryterium wyboru moich chrzestnych. Tak się składa, że moja chrzestna była i jest wierząca i praktykująca (tak to wygląda z naszej perspektywy), w dodatku mieszkała blisko moich rodziców, co było kolejnym atutem. Niestety kiedy została po raz kolejny chrzestną (dla własnej siostrzenicy) a potem jeszcze raz (dla bratanka) prawdopodobnie jako osoba z dalszej rodziny zostałam wyautowana.

Pełna doświadczeń dla naszego dziecka wybraliśmy bliskie nam i wierzące głęboko osoby (tak się nam wydawało). O ile chrzestny sprawuje się na medal o tyle chrzestną syna widzieliśmy po raz ostatni na chrzcie :( Dowiedzieliśmy się później, że bycie chrzestną dla chopczyka wróży rychłe zamążpójście, z czym w/w osoba ma problemy. Bez komentarza.

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: marta-maria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-12 23:11

Piszę z pozycji matki chrzestnej (podwójnej). Chrzestni zobowiązują się do pomocy rodzicom w wychowaniu dzieci. A co ma zrobić chrzestna/chrzestny, jeśli nie jest w stanie znaleźć z rodzicami dziecka wspólnego języka w sprawach jego wychowania? Kiedy zobaczyłam, że nie mam najmniejszego wpływu na wychowanie moich chrześniaczek, w obu wypadkach wycofałam się na "bezpieczną" odległość: utrzymuję kontakt listowny, przesyłam życzenia i pozdrowienia, dowiaduję się, co moje chrześniaczki porabiają. Programowo nie otrzymują ode mnie żadnych pieniędzy, natomiast zawsze pamiętam o nich w modlitwach. Co czyni sprawę dla mnie trudniejszą, to fakt, że obie w ten lub inny sposób pogubiły się w życiu, za co bardziej obwiniałabym politykę rodziców wobec nich, niż moją w ich życiu ograniczoną obecność.

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Monika75 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-10-13 00:10

Haniu, to nie było bezpośrednio do Ciebie, tylko taka mnie refleksja naszła, bo bardzo często padają słowa, że jest straszny problem, bo nie ma kogo z rodziny wziąc na chrzestnego. W końcu bierze się kogoś takiego z kim nie ma w zasadzie żadnego kontaktu, wspólnego języka, ale za to jest z rodziny, a potem wychodzi jak wychodzi :(

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Gośka (---.sky24.pl)
Data:   2007-10-13 23:06

A czasem jest odwrotnie.
Bardzo chciałabym mieć kontakt z Chrześniaczka, ale jej rodzice działają na naszą szkodę. Straciłyśmy kontakt przez pomówienia z ich strony. Przez jakiś czas jeszcze usiłowałam mieć kontakt z córeczką chrzestną, ale i to się urwało. Czy ona zrozumie, jak dorośnie, ze ja nie miałam mozliwości kontaktu z nią gdy była mała?
tak mi czasem smutno.
Z własnymi Chrzestnymi, mam kontakt, rzadki ale mam.
Z innymi Chrześniakami też.
Pozdrawiam

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: A (---.autocom.pl)
Data:   2007-10-14 12:52

zainteresował mnie Twój list. bo ja mam żal do chrzestnego. nie wiem, czy to źle. ale nie kontaktuję się z nim, każde spotkanie jest dla mnie trudne, i nie czuję na sobie absolutnie obowiązku spotkań. to chyba raczej on, jako mój "rodzic" mógłby roztaczać nade mną opiekę, niż ja nad nim

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: Verba Docent (---.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2007-10-15 14:07

Lepiej z ludźmi utrzymywać kontakty niż nie utrzymywać.
Ale nic na siłę. Jeśli nie można to trudno.
Formalnego obowiązku nie ma.

 Re: Czy kontakt z chrzestnymi, to mój obowiązek chrześnicy?
Autor: marta-maria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-15 23:48

Problem jest złożony, gdyż dotyczy kilku płaszczyzn w relacji chrzestni - chrześniacy:
1. religijnej (istota sakramentu, wspólnota w Chrystusie);
2. wychowawczej (pomoc rodzicom dziecka w jego właściwym wychowaniu);
3. towarzyskiej (sporadyczne spotkania z różnych okazji, odwiedziny);
4. finansowej (oczekiwanie ze strony rodziny dziecka na prezenty, dofinansowania).
Oczywiście idealnie byłoby, gdyby obie strony mogły spotkać się na płaszczyźnie 1., gdyż ona porządkowałaby wszystkie pozostałe: wychowanie do wspólnie wyznawanych wartości, serdeczność spotkań, odrzucenie materialistycznego podejścia do chrzestnych. Ponieważ jednak rzadko - a jest to smutna konkluzja - strony mogą spotkać się w wierze przeżywanej w sposob egzystencjalny, głęboki, mamy do czynienia z dużymi zawirowaniami w tej materii. Bez solidnego fundamentu wiary nie da się, jak mi się wydaje, uporządkować relacji między chrzestnymi i chrześniakami.

I jeszcze osobista refleksja: moi Rodzice od razu na wstępie uprzedzili osoby, które poprosili o "podanie" mnie do chrztu, że będzie to z ich strony grzeczność w stosunku do naszej rodziny, i że nie ma żadnych specjalnych dalszych oczekiwań od nich w stosunku do mnie. Wydaje mi się, że to dobrze ustawiło sprawę na wiele lat. Przyjmowłam z wdzięcznością to, co chrzestni mi ofiarowywali: chrzestna, chociaż była kuzynką, nigdy nie nawiązywała do tego faktu (mieszkała w innej miejscowości), natomiast chrzestny (znajomy Rodziców, człowiek zamożny) przy okazji odwiedzin pamiętał o czekoladzie dla mnie, a ja nie miałam wobec niego żadnych oczekiwań wynikających z jego zamożności. Pewien problem powstał, gdy byłam już dorosła, gdy dojrzałam w wierze, i próbowałm znaleźć kontakt na tej płaszczyźnie z moją chrzestną (chrzestny już nie żył). Trafiłam na mur, ale nie przejęłam się tym zbytnio, wychowana w przekonaniu, że mam od chrzestnych oczekiwać tylko tego, co sami będą chcieli mi dać.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: