Autor: tera (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2007-11-20 22:01
Problem uzaleznienia od rodziców i odejścia z domu jest w sposób praktyczny "przerabiany" na weekendach dla narzeczonych. radzę; znajdźcie dogodny termin i wyjasnijcie tą kwestię, gdyż to jeden z głównych powodów rozstawania się małżeństw. Wejdź na www.spotkaniamalzenskie.pl
Znalazlam taki tekst również, może się przyda: "Prawdziwy skarb - teściowie".
Pamiętam zdarzenie, które miało miejsce podczas wizyty u mojej przyjaciółki Ani. Siedziałyśmy u niej jeszcze z kilkoma osobami i rozmawiałyśmy na jakiś temat. W pewnej chwili zadzwonił domofon. Z przedpokoju dobiegł głos Ani: "Chodź Mamo, tylko Ciebie tutaj brakuje". Kiedy Ania weszła do pokoju, w mig zauważyła nasze zdziwione miny. Miałyśmy bowiem świadomość, że od wielu lat Ania nie utrzymuje kontaktów z rodzicami. Właśnie idzie moja teściowa - wyjaśniła - ona dla mnie jest prawdziwą matką, dlatego tak się do niej zawsze zwracam. Zdarzenie to jest dowodem na to, że relacje z teściami mogą być pełne miłości i zrozumienia. Pewnie podobnie było w małżeństwie Maryi i Józefa. W judaistyczniej kulturze bardzo dużą rolę odgrywali rodzice i krewni. O św. Annie i Joachimie - teściach św. Józefa wiemy niewiele, choć ich cicha obecność mówi nam o wiele więcej niż wiadomości z apokryfów. Jaką musieli posiadać mądrość i wiarę, że zaakceptowali to wszystko, co się w życiu ich córki zaczęło dziać. Najpierw jej niepokalane poczęcie, potem zwiastowanie i związek z Józefem, potem ucieczka do Egiptu. Jak bardzo matka Maryi musiała kochać swojego wnuczka i się o niego troszczyć przypomina nam jej figurka na Górze św. Anny. Tam do serca tuli swoją córkę i wnuczka. Dowodem prawdziwej, dojrzałej miłości rodziców jest umożliwienie dorosłym dzieciom odnalezienie swojego powołania, bez względu na to, jak ich wybór odbiega od ich planów i oczekiwań. Do tego należy również zaakceptowanie przyszłego zięcia, czy synowej i umożliwienie młodym rozwijanie swojego powołania w małżeństwie. Taka postawa wymaga samodyscypliny, opanowania, wreszcie ogromnej wiary w Boga, któremu mądrzy teściowie będą powierzać tak swoje dzieci, jak i zięciów, i synowe. Teściowie mają ogromną możliwość pomnażania plonów, które małżeństwo dziecka powinno przynosić. Mogą jednak niestety systematycznie zrywać jeszcze zielone owoce i nie dopuszczać do dojrzewania i prawdziwych zbiorów, które odbiegałyby od ich planów, czy oczekiwań. Długie lata w poradni dla małżeństw - pisze Jacek Pulikowski setki rozmów z bardzo cierpiącymi małżonkami, z zaniepokojonymi narzeczonymi, a także z teściami utwierdzają mnie w przekonaniu, że problem teściów nie jest wyssany z palca i w gruncie rzeczy wcale nie śmieszy.
Z czego biorą się takie trudności? Wydawałoby się bowiem, że partnera, którego wybrało dorosłe dziecko powinno się zaakceptować i pokochać w imię szczęścia właśnie własnego dziecka. Niestety, sytuacja jest skomplikowana bardziej, niż by się to wydawało. Podczas 10 Międzynarodowego Kongresu Renovabis, który dotyczył rodziny - prelegent ks. Szymon Stułkowski zaproponował kilka rozwiązań, które sprawdziły się w Poznaniu, a dotyczyły praktycznego rozwiązywania problemów małżeńskich. Otóż w ramach kursu przedmałżeńskiego jedno spotkanie proponuje się przyszłym teściom. Przychodzi na nie około 80% rodziców narzeczonych. Kiedy dziecko wybiera zakon lub seminarium jego formacja odbywa się poza rodziną, a rodzice nie mają takiego wpływu na przygotowywanie się syna czy córki do ostatecznego wyboru. Takiemu młodemu człowiekowi jest o wiele łatwiej, niż narzeczonym, którzy cały czas tuż obok swoich rodziców. Niewielki ich procent potrafi docenić i uszanować czas narzeczeństwa syna czy córki. "Bardzo budujące było dla nas, kiedy podczas niedzielnych obiadów rodzice wspominali nasze dzieciństwo i oprócz trudności opowiadali o radościach związanych z naszym przyjściem na świat" - dzieli się Helena. Nie da się zapomnieć ślubnych gratulacji teściów, którzy odgrażali się: "spróbuj ją skrzywdzić", lub "pamiętaj, że to mój ukochany synek" - wspominają prowadzący rekolekcje dla narzeczonych. To już na samym początku określa pewne reguły: to jest nasze terytorium, a wy młodzi musicie się dostosować. Ogromnym problemem jest niedojrzałość rodziców do wypuszczenia swego dziecka z gniazda spotęgowana dodatkowo faktem, że w większości rodzice już dorosłych i żonatych dzieci muszą pomagać im finansowo. To rodzi ogromną zależność, nie pozwala na wypracowanie partnerskiego modelu.
Jak uwolnić się od takich relacji? Jest to trudny proces, ponieważ teściowie są częścią trójkąta: ja - rodzice partnera - partner. Szukając rozwiązania problemów z teściami, warto zacząć od własnych uczuć związanych ze zmianą, jaką jest małżeństwo. Małżeństwo jest symbolicznym odejściem, pokazaniem, że mimo wszystkich (realnych i wyobrażonych) wad, krzywd, zranień, niedomagań, których doświadczył młody człowiek, jest on w stanie stworzyć więź z kimś, kogo pokochał.
Niektóre osoby (zarówno dorosłe dzieci, jak i ich rodzice) mogą mieć trudność z zaakceptowaniem uczuć, które wiążą się z taką zmianą. Zawierając małżeństwo nie myślimy o tym, że oprócz wniesienia doń własnej, wyjątkowej historii, swoich potrzeb - wchodzimy też do rodziny o pewnym bagażu emocjonalnym i utrwalonych tradycjach. Młody mąż może nie uświadamiać sobie poczucia winy, że ktoś stał się dla niego w jakiś sposób ważniejszy od rodziców. Będzie próbował zadośćuczynić im, dając pełny dostęp do swojego życia i nie stawiając granic. A rodzice mający trudność z uznaniem jego niezależności chętnie będą się wtrącać i staną się nie do zniesienia dla jego żony. Ktoś inny może pragnąć pozostać dzieckiem i uciekać do rodziców przed dorosłymi wymaganiami małżeństwa. Będzie przeciwstawiał "dobrych" rodziców "złemu" małżonkowi. Jeszcze inni chcieliby uznać, że nic się nie zmieniło i że mogą mieć nową relację małżeńską, nie zmieniając nic w relacji z rodzicami. Dają tym samym swojemu małżonkowi przykre poczucie życia w trójkącie z teściami.
Aby uniknąć takich problemów warto zadać sobie pytanie co jest głównym celem chrześcijańskiego małżeństwa? Nie jest nim - wbrew pozorom - dobre wychowanie dzieci, spokojne, dostatnie życie, ani tym bardziej "dorabianie się", lecz wzajemna pomoc w uświęcaniu się i osiągnięciu zbawienia. Czy idąc przez życie nie tracimy z oczu głównego celu? Bardziej niż drogich zabawek i markowych ubrań, dzieciom potrzeba jasnego, czytelnego przekazu, że mama i tata coraz pełniej kochają się nawzajem i coraz bardziej są jednością. - sugeruje Jacek Pulikowski. Jestem mężatką z rocznym stażem - pisze do jednego z miesięczników młoda żona. Zawsze byłam bardzo blisko ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Kiedy zamieszkałam z mężem u teściów, miałam nadzieję, że staną się dla mnie bliską rodziną. Niestety, mimo starań wciąż słyszę, że nie szanujemy z mężem wartości rodzinnych. Dzieje się tak dlatego, że niektóre rzeczy robimy inaczej, niż były od lat ustanowione w tej rodzinie (np. daję mężowi prezent na urodziny zaraz po przebudzeniu, a nie przy wszystkich, nie konsultuję wyboru prezentów z całą rodziną - to ostatnie zdarzenia). Pozornie to są drobiazgi, ale z ich powodu atmosfera robi się bardzo ciężka." Prawo do kształtowania tożsamości swojego małżeństwa jest poza dyskusją i jeśli wtrącanie się dotyczy rzeczy tak ważnych, jak intymna więź pomiędzy mężem, a żoną, na którą składa się wspólne świętowanie, wypoczynek, kłótnie itp., powinni oni bronić z całą stanowczością swojego duchowego terytorium. - radzi o. Jacek Salij.
"Jesteśmy tak bardzo umęczeni niedzielnymi obiadami tak mojej mamy, jak i teściowej. Żadna nie chce zrozumieć, że chcielibyśmy posiedzieć sami w domu, co nie znaczy przecież, że ignorujemy całą rodzinę. Mimo naszych sugestii obie kobiety nie rozumieją, że dla nas radością jest gotowanie we własnym domu, zwłaszcza jak przez cały tydzień nie mamy na to czasu, a wspólne posiłki z racji pracy są naprawdę rzadkością" - opowiada Zbyszek. "Nie spodziewałem się takiej dyplomacji i szacunku po mojej teściowej - mówi Marek. Kiedy przychodzę do domu, ona od razu po powitaniu znika, dzięki czemu mogę nacieszyć się żoną i dziećmi. Kiedy natomiast sprzeczamy się z małżonką, mama podgłaśnia telewizor i radio, dzięki czemu czujemy się swobodnie. Inne doświadczenie ma Iwona: "Kiedy tylko podniesiemy głos, albo się głośniej śmiejemy, lub ktoś do nas dzwoni, w domu zapada głęboka cisza: teściowie wyłączają telewizor, zakręcają kurki, chyba przestają oddychać, aby nie uronić ani jednego słowa z naszych dyskusji. To przykre, bo przecież kiedyś byli młodzi i wiedzą, że bez rozmów, często gorących nie da się razem iść przez życie. A najtrudniejsze jest to, że chcą od nas wydobyć dlaczego się np. pokłóciliśmy i biorą w obronę mojego męża, co tylko pogarsza sytuację i nie pozwala nam dojść do porozumienia. A przecież to rodzice mojej "połówki", dlaczego nie szukają dobra swojego dziecka?". Bardzo cenię w naszych teściach to, że zawsze dzwonią przed swoją wizytą. Wiem, ile ich to kosztuje, zwłaszcza, że przywykli do "nawiedzania" swojego syna bez uprzedniego informowania, kiedy mieszkał sam" - cieszy się Aneta.
Sprawy komplikują się jeszcze bardziej w momencie wspólnego zamieszkania młodego małżeństwa z rodzicami na co skazana jest większość młodych małżeństw. Jak sobie radzić w takiej sytuacji, jak postępować, by uniknąć konfliktów, a zarazem by wspólne zamieszkanie nie odbiło się negatywnie na więzi małżeńskiej? Jacek Pulikowski pisze: tu są dwie możliwe sytuacje. Sytuacja pierwsza: żona w domu rodziców męża. Na czym polega trudność tej sytuacji? Jeśli zamieszkaliśmy w domu rodziców męża, to tam choćby w tej symbolicznej kuchni mama męża przeciętnie działa od lat dwudziestu, dwudziestu kilku. Tam wszystko jest ustalone od początku do końca. Jeżeli synowa wejdzie do tej kuchni, zrobi cokolwiek inaczej niż mama, to w oczach mamy ona nie zrobiła inaczej, ona zrobiła źle. I trzeba brać na to poprawkę. Trzeba nabrać do tego pewnego dystansu, spojrzeć na to z uśmiechem. (...) Sytuacja druga: mąż w domu rodziców żony. Nie znam żadnego kawału na temat teść - zięć. Cisza. Nawet słyszałem wypowiedzi, skądinąd poważnych ludzi, którzy mówili: to jest sytuacja bezkonfliktowa. Nic bardziej błędnego - powiedziałbym. To jest sytuacja, w której konflikty nie ujawniają się na każdym kroku, lecz zapadają jakby głębiej. Przyjmują teściowie syna do swojego domu: "Przyjmujemy ciebie, jesteś naszym kolejnym synkiem". On ma się stać głową rodziny, panem domu, a on wchodzi do mieszkania na prawach synka. Wchodzi młody mąż do domu w tym domu wszystko jest ustalone od dziesiątek lat. Wszystko ma swoje miejsce, jest cały rytuał, obyczaj. On tutaj tylko zawadza. Jeśli w mieszkaniu jeden z pokoi został przeznaczony dla młodych, niech w dosłownym znaczeniu spełnia taką funkcję. Niech Rodzice, będą tak wspaniałomyślni i oddadzą im ten pokój do końca i pozwolą im tutaj - nie wiem - fortepian na suficie postawić, bo mają taką fantazję; żeby wiedzieli, że mogą tutaj naprawdę czuć się jak u siebie. I niech dadzą im do tego pokoju klucz, aby go mogli zamykać jak swoje maleńkie mieszkanko, na które niestety nie mają na razie szans. Jest jeszcze inny bardzo ważny problem. Rodzice, teściowie powinni unikać wszelkich ingerencji w sprawy, z którymi mogliby sobie sami młodzi poradzić, a w szczególności podejmowania decyzji za młodych. Choćby podjęli decyzję mądrzejszą od młodych, nie mogą jej podejmować za nich. Inaczej, nie tylko odbierają radość z podejmowania przez dorosłe dzieci własnych decyzji, ale także utrudniają im osiągnięcie pełnej dojrzałości wyrażającej się między innymi samodzielnością i odpowiedzialnością. Jeżeli ci młodzi ludzie na razie gorzej sobie radzą niż ich rodzice, to jednak pewne rzeczy sobie poustawiają, a wspólnie przezwyciężając trudności, budują swoją więź. Wspólne przezwyciężenie trudności buduje więź. Jeżeli za nich rodzice porozwiązują wszystkie trudności, to "nie ma na czym" zbudować się prawdziwa więź między młodymi małżonkami. Przyczyną spięć jest także wychowywanie dzieci, czyli wnuków. Dobrze się dzieje, jeśli dziadkowie szanują zasady wychowawcze rodziców, nie ignorują ich próśb i sugestii. Jest to bardzo ważne zwłaszcza w momencie, kiedy dziadkowie zostają przy wnukach i cały trud wychowania, kiedy rodzice są w pracy, spoczywa właśnie na dziadkach. Tutaj ogromną rolę będzie odgrywała umiejętność przekazania wnuków, kiedy rodzice wracają do domu. Bezcenna pomoc dziadków powinna się kończyć. "Nie poradziłabym sobie bez teściów - mówi Iwona i za każdym razem podkreślam, jak bardzo nam pomagają i jak im jestem za to wdzięczna. Jednakże znajduję się w sytuacji patowej. Pomoc przy moich dzieciach wiąże się z pojawianiem się teściów również podczas naszej obecności w każdym momencie kiedy moje dzieci zapłaczą czy się kłócą, lub głośno bawią. Każda sugestia, ze sobie poradzimy we dwoje przyjmowana jest jako brak wdzięczności i powód do obrazy." "Kiedy pojawiają się dzieci, oddaję sprawy domowe w ich ręce i znikam. Kiedy mają wszystkiego dość proponuję, że zostanę z maluchami, a ich wyganiam na spacer, na kawę, zmuszam do wyjścia z domu, chociażby do kina. Ja kiedyś ze wszystkim w domu byłam sama i wiem jak tego brakuje. Jesteście małżeństwem - powtarzam im wielokrotnie, a dzieci potrzebują widzieć jak rodzice się kochają, i że lubią ze sobą przebywać" - opowiada Katarzyna, mądra teściowa.
Nie ma chyba rodziców, którzy nie chcieliby widzieć jak szczęśliwe są ich dzieci - mówi Marta - teściowa Darka. Przecież mnie kiedyś zabraknie, a oni będą musieli żyć razem. Dlatego wsłuchuję się w ich opinie, rozmawiamy na każde tematy i uczę się szanować zdanie młodych, bo cóż znaczy argument, że mam większe doświadczenie. Kiedy pytają o zdanie, odpowiadam, ale nigdy nie komentuję ich decyzji. Z takiego założenia wychodziła również błogosławiona Marianna Biernacka, która jest patronką teściowych. Otóż przeszła do historii jako pełna zatroskania, życzliwości i matczynej miłości wobec małżonków i ich potomstwa. Kiedy na początku lipca 1943r. miały miejsce masowe aresztowania mieszkańców Lipska, będące odwetem Niemców za zabicie przez partyzantów niemieckiego policjanta, na liście aresztowanych znalazł się syn Marianny - Stanisław Biernacki i jego żona Anna. Kiedy doszło do aresztowania, Marianna poprosiła o zezwolenie pójścia na śmierć zamiast synowej, która spodziewała się dziecka. Dnia 13 lipca 1943r. Marianna Biernacka została rozstrzelana przez Niemców razem z 49 mieszkańcami Lipska za wsią Naumowicze pod Grodnem.
Jaka jest rola teściów? Dużo modlitwy w intencji żonatych i dzieciatych dzieci. To jest najbardziej młodym potrzebne - komentuje pan Edek.
Dużo modlitwy w intencji teściów, to także sugestia dla dorosłych dzieci. Jedni i drudzy są sobie bowiem bardzo potrzebni. Teściowie to prawdziwy skarb. Przy odrobinie wyrozumiałości wszyscy mogą stworzyć naprawdę szczęśliwą rodzinę. Życie tak krótko trwa.
|
|