Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data: 2007-12-28 11:04
To pytanie świadczy o jakimś strasznym mętliku teologicznym w głowie PT Pytającego/Pytającej. Przepraszam ale taka jest prawda, więc trzeba ją prosto z mostu a nie chować po kątach.
Przystąpienie do Komunii św. to przecież przyjęcie Jezusa Pana, w którego realną (co nie znaczy materialną jak niektórzy mniemają) obecność pod postacią hostii wierzymy, my rzymscy katolicy. Na marginesie: wiarę naszą podzielają także inni chrześcijanie nie będący w pełnej łączności z nami: prawosławni, luteranie, starokatolicy, anglikanie (High Church), prawowierni chrześcijanie Wschodu. Nie podzielają jej inni chrześcijanie np. kalwiniści ale to inna historia.
Akt przyjęcia ciała i krwi Pana naszego praktykowany jest od samego początku chrześcijaństwa i jest wielkim świętem dla nas. Świętem radosnym, które przeżywamy we wspólnocie Kościoła w trakcie celebracji.
To ma być radość, święto, niemalże zabawa (śpiewamy przecież psalmy i hymny pochwalne i radosne). Przygotowywujemy się do tego święta uprzednio wyznając nasze grzechy i jednając się ze światem (i samymi sobą), pościmy. Pierwsza Komunia w naszym Kościele jest powodem do święta szczególnie radosnego, tak radosnego, że radosna forma często przyćmiewa treść i istotę (ale to inna sprawa).
Ci którzy odcięci są od tego święta (więźniowie, chorzy, osoby żyjące - często na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności - w stanie trwale grzesznym) odczuwają z tego powodu smutek, brak i żal. Kościół, w ramach swojej posługi, stara się zapewnić takim ludziom specjalną opiekę i dostarczyć pocieszenie (np. w ramach specjalistycznej opieki duszpasterskiej).
Jakże więc można się pytać: czy niewzięcie udziału w najradośniejszej zabawie, w najbarwniejszym święcie świąt może być grzechem?
Kościół przypomina wiernym o jak najczęstszym przystępowaniu do sakramentu eucharystycznego, prosi aby przynajmniej raz do roku, zmienia formy celebry tak aby zapewnić wiernym jak najbardziej naturalny "technicznie" dostęp (nie pościmy tak jak kiedyś 24 godziny przed, nie przyjmujemy na klęczkach, możemy wyciągnąć rękę, coraz częściej pod dwiema postaciami) ale przecież nie karze, nie potępia.
Nie patrzmy na nasze chrześcijańskie życie jak na wąski tunel ograniczony z prawej i lewej strony bandami z napisem: grzech/nie-grzech. Chrześcijaństwo to droga naśladowania Mistrza z Nazaretu, Jezusa Pana, a nie kodeks zakazów i nakazów.
|
|