Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2008-10-20 21:54
A jesteś pewien, że chodzi tu o wiarę? Jak masz wielką, to przenosisz góry, jak masz małą, to nawet autobus ucieknie? Może po prostu chodzi ci o uczucia związane z wiarą. Czasem czujesz, że wierzysz (radość ze spotkania z Bogiem?), czasem nic nie czujesz, a nawet jeszcze gorzej? Jeśli to sprawa uczuć, to nic złego się nie dzieje, raz się fruwa, raz się czołga, normalne. Dużo ważniejsza jest wytrwałość. To ona właśnie wskazuje, czy to rzeczywiście wiara, czy tylko uczucia. Wytrwałość - to ciężka praca. Nie rezygnować z najważniejszego, choćby się bardzo nie chciało. Tego nikt za nas nie zrobi, nie stanie się samo. To możesz zrobić tylko ty. Postawić sobie jakieś minimum w sprawie wiary: sposób modlitwy, czas modlitwy, akty miłości wobec bliźnich - i w tym postanowieniu trwać. Jak się uda więcej z siebie dać - to będzie radość. Ale nie dawać mniej, bo kontakt z Bogiem natychmiast się rozluźnia i trudno wrócić bez jakiegoś dopingu ;) Ustal program minimum. I tego się trzymaj. Czasem zdobywanie szczytu zbyt trudnego na twoje możliwości, zniechęca do powtórnego wyjścia w góry. A szkoda. Zacznij od chodzenia po pagórkach.
|
|