Autor: Witek (---.net.pbthawe.eu)
Data: 2009-06-21 21:32
Wiesz, to zależy od wielu czynników. Jeżeli żyjesz sam, to utrata pracy jakąś wielką tragedią nie jest, samemu poradzisz sobie zawsze. Co innego jeżeli masz rodzinę na utrzymaniu.
Jestem jeszcze młody, mam 18 lat, jestem jeszcze idealistą (jak wielu w moim wieku), i dla mnie najważniejsza jest prawda i sprawiedliwość, zawsze działam tak, żebym miał czyste sumienie, choćby mi to szkodziło (np. nie ściągałem na spr. z chemii choć miałem taką możliwość dostałem 1, i na koniec roku 3 zamiast 4, trudno), bo wiem, że to z tego, czy dążyliśmy do prawdy, byliśmy sprawiedliwi, i czy czyniliśmy dobrze będziemy rozliczani.
Ale jak już wspomniałem, są sytuacje w życiu, (którego tak naprawdę ja jeszcze nie zaznałem, więc nie jestem za bardzo kompetentny, żeby się wywodzić na te tematy w sumie) które zmuszają nas do czynienia "nie po chrześcijańsku", bo decydując "po chrześcijańsku" możemy stracić wszystko, możemy stracić wszystko, ale i zyskać wieczność w niebie.
Ale co z rodziną? Co z resztą naszego życia?
Dzisiejsza ewangelia mówi nam, żebyśmy zawsze zawierzali Bogu, a Psalm 91, 7-9.
"Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka. Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego."
Jak już wspomniałem nie jestem zbyt kompetentny żeby o tym pisać. To zależy od tego jak głęboka jest nasza wiara. Od tego co i ile ryzykujemy, ale ile możemy zyskać.
Sumienie, modlitwa do Ducha Świętego i powinno być dobrze.
|
|