logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Lidka (---.tpnets.com)
Data:   2009-08-03 10:49

Czy moglibyście napisać mi, co znaczy "Grzeszyć, licząc zuchwale w nadziei Miłosierdzia Bożego"?

Mam dwa punkty widzenia, i szczerze mówiąc nie wiem, który jest poprawny. Szukałam wyjaśnienia gdzie się tylko dało i nie znalazłam tego, czego szukałam. Myślę np. tak:
1) Lubię grzeszyć ciężko, więc grzeszę. NIE CHODZĘ DO SPOWIEDZI, po co mi to, przy końcu życia pożałuję, nawrócę się, bo Bóg i tak mi przebaczy. Po co mam sobie marnować życie i się męczyć, skoro mogę zawsze i do bólu grzeszyć, a Bóg i tak mi wybaczy przy końcu mego życia, przecież jest Miłosierny.
Albo tak:
2) Grzeszę ciężko, myślę sobie: "I tak przecież pójdę do spowiedzi". Zdarza mi się to kilkanaście (powiedzmy) razy w życiu, takie myślenie, lecz moje serce nie jest nastawione stale na taką postawę. Nawet, jeśli już tak pomyślę w trakcie grzeszenia ciężko, że i tak się wyspowiadam, to potem będąc u spowiedzi żałuję wszystkich grzechów. Lub zdarza się, że lubię nagrzeszyć przed samą spowiedzią, bo potem chcę już być czysta, chcę nie grzeszyć.

Która z tych postaw podpada pod grzech przeciw Duchowi Świętemu? Czytałam, że nie jest to postawa jednorazowa, i nie można tego traktować na zasadzie "O nie! Pomyślałam tak! Nie ma dla mnie wybaczenia!".
Wydaje mi się też, że każdemu (I TO NIE RAZ!) zdarza się podobne myślenie. Słyszałam również, że jeśli za każdym razem się żałuje, to grzechu przeciw Duchowi Świętemu nie było. Czy to prawda?

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: bart (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-04 11:39

jeśli grzeszysz, to otwierasz wrota szatanowi. Każdy grzech jest wymierzony w człowieka i rodzi konsekwencje, które przyczyniają się do jakiegoś nieszczęścia, krzywdy.
Patrząc więc z takiej perspektywy, nie jest już obojętnym czy się grzeszy czy nie. Chyba ze komuś jest obojętne czy krzywdzi bliźniego i siebie, czy zezwala się na destruktywne działanie szatanowi, czy pozwala się działać Bogu, który zawsze czyni to dla naszego dobra.
Sprowadzenie grzechu do samej tylko spowiedzi jest niewystarczające, ponieważ wpływa on na losy miliardów ludzi, na ich szczęście i szczęście przyszłych pokoleń.
My chrześcijanie nie możemy być obojętni na to co się dzieje wokół nas, i powinniśmy robić wszystko aby Bóg mógł jak najwięcej działać w nas i przez nas.
Powinniśmy uczyć się miłości, która jest potrzeba jak woda tej ziemi.
pzdr. :)

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Lidka (---.tpnets.com)
Data:   2009-08-04 13:02

ładnie powiedziane, ale jak zdarza mi się myślenie typu: "i tak się wypowiadam", a potem tego żałuje, nie lekceważę, nie chcę tak już dłużej robić, co ważne: nie trwam w takiej postawie, choć czasem mi się ona zdarza, to co? Już mam grzech przeciwko Duchowi Świętemu?? Przecież jakby tak było to ilu ludzi by go miało... każdy tak zapewne myśli...

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-04 16:15

Sama sobie odpowiedziałaś już na ten drugi post w pierwszym liście: "Czytałam, że nie jest to postawa jednorazowa, i nie można tego traktować na zasadzie: O nie! Pomyślałam tak! Nie ma dla mnie wybaczenia!"

Jeśli coś złego już się skończyło, to nie można mówić o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Powiedziałam, pomyślałam, zrobiłam, - to wszystko są konkretne grzechy. Była pokusa - był czyn (myśl) - był grzech. Ciężki, lekki, czy jeszcze inaczej nazwany. I spowiedź. Konkretne grzechy Bóg przebacza, gdy przynosimy je do konfesjonału. Koniec.
Ale może być inaczej. Pokusa - czyn - grzech. Brak żalu, brak chęci poprawy. Może kiedyś... W tym miejscu zaczyna się możliwość grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Świadomym trwaniem w odłączeniu od Boga. I nie na zasadzie mówienia przez dwa miesiące: pójdę do spowiedzi jutro. A nie pójdę. Bo chęci mogą być szczere, tylko lenistwo bierze górę. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu zakłada właśnie niechęć do pojednania się z Bogiem. Nie dziś i nie jutro. Może pod koniec życia. Decyzja o trwaniu w grzechu może być początkiem grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Ogromnym niebezpieczeństwem. Ale i wtedy nie wolno mówić o innym człowieku, że taki grzech popełnił. Bo to nie całkiem tak. Człowiek ten na pewno jakiś grzech popełnił, ale inny, inne. One się jakoś nazywają.

Najlepiej na przykładzie. Poszłaś z chłopakiem do łóżka. Masz grzech ciężki. Konkretny grzech. Grzeszysz co trzeci dzień, czy raz w tygodniu, mniej to ważne. Chcesz się poprawić, ale nie umiesz. Nie umiesz, ale ciągle walczysz o siebie dla Boga. Przepraszasz w konfesjonale, próbujesz coś zrobić. Jest to szczere. To dlatego, choć często grzeszysz, Bóg wybacza. Bo w pragnieniu bycia lepszą - jesteś szczera.
A można inaczej. Przestajesz walczyć, starać się. Olewasz to wszystko. Ważne, że chcę z nim mieszkać, żyć. Nie chcesz się zmienić. Zamieszkujecie razem. Nie na jedną noc. Po prostu chcecie być razem i już. I widzisz: to jest co innego. Teraz już nie dostaniesz rozgrzeszenia. A grzech przecież ten sam, prawda? Ten sam. Tyle że nastawienie inne. A ono jest najważniejsze. Nie to, czy się uda przeżyć bez grzechu. Ale to, czy ty nadal chcesz żyć bez grzechu.

W grzechu przeciw Duchowi Świętego chodzi właśnie o to nastawienie. Nie chcesz wrócić do Boga. Ale żeby mówić, że nie zostanie ten grzech przebaczony, trzeba jeszcze więcej niż zwykłe trwanie w grzechu. Zwykłe trwanie w grzechu może się kiedyś skończyć. Bardzo żałujesz, wracasz. Często po takim nawróceniu jesteś gorliwszym katolikiem niż inni, bo już wiesz, co to znaczy żyć bez Boga. Wszystko zło, które się kończy i rozpoczynasz nowe życie, nie jest przeciw Duchowi Świętemu. Ma swoje konkretne inne nazwy.
Grzech przeciwko Duchowi Świętemu trwa. On się nie kończy. Przez to nie będzie wybaczony, że się nie kończy. Umierasz w takim stanie - niechęci do pojednania. My oczywiście nie wiemy, kto tak umiera. Wie to tylko Bóg - oprócz zainteresowanego. My to tylko nazywamy, a raczej cytujemy z Biblii. Duch Święty posyła nam tyle natchnień do dobrego życia, do nawrócenia, tyle darów. Jeśli je skutecznie odrzucamy, zabijamy w sobie, to przyjdzie czas, że już nie będziemy walczyć o wyzwolenie z grzechu. I zamieszkamy razem, jak mąż i żona - tylko nie z Bogiem, ale z szatanem.

Każde trwanie w grzechu, świadome, dobrowolne trwanie w grzechu, jest bardzo złe, bo to pozwolenie, by szatan robił ze mną co chce. Mogę nie chcieć, nie zdążyć tego zmienić. Ale grzech przeciwko Duchowi Świętemu to właściwie nie jest grzech za życia. Choć zaczyna się dużo wcześniej - to ten grzech możemy tak nazwać w chwili śmierci. Dopiero wtedy już na pewno wiadomo, że ktoś nie podjął prób pojednania się z Bogiem. Nawet tak, jak łotr na krzyżu, w ostatniej chwili. Odrzucił wszelkie natchnienia Ducha Świętego. Aż do końca - odrzucił. Żeby tak się nie stało - nie można liczyć na tę ostatnią chwilę. Szatan doskonale może w takiej chwili pokazać, że już nic się nie da zrobić. Doprowadzić do rozpaczy. Przekonać że Bóg cię nie kocha, bo na to nie zasługujesz. Że inni są wybrani a ty odrzucony. To przecież ostatnia chwila walki o twoją duszę. Jeśli się do tej walki nie przygotuje wcześniej, to można ją przegrać.

Dlatego taka ważna jest walka o siebie, nawet wtedy, a może szczególnie mocno wtedy, gdy upadamy często. Takie ważne sprawdzanie swojego serca - czy ja jeszcze naprawdę chcę się nawrócić. Takie ważne wzbudzanie pragnienia nawrócenia. Bo jak się już wpadnie w koleiny tego "niechcenia", to wszystko może się potoczyć błyskawicznie.

Oczywiście postawa, o której piszesz "lubię nagrzeszyć przed samą spowiedzią, bo potem chcę już być czysta, chcę nie grzeszyć" - nie muszę chyba mówić, że jest zła? Jest lekceważeniem Boga i Jego śmierci na krzyżu. Z tego też powinno się wyspowiadać, bo to jest takie absolutnie dobrowolne grzeszenie, z premedytacją. Ale na pewno nie jest grzechem, w którym chcesz trwać, skoro planujesz spowiedź. Jest to bardzo złe, jeszcze bardziej głupie, ale na pewno nie jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Natomiast na pewno świadczy o tym, że zupełnie nie dociera jeszcze, że w wierze nie ma się do czynienia z prawem, które sobie można próbować ominąć, byle nikt nie widział. W wierze dotykamy żywego Boga, który umierał za nas na krzyżu. Wiesz Lidka, te rany Jezusa bolą. To nie jest obraz. To są prawdziwe rany.
Nie wierzę, nie uwierzę ci Lidka, że gdybyś stała pod krzyżem z taką świadomością, że to za ciebie - biłabyś dalej Jezusa, no bo przecież i tak umrze, to dlaczego nie pozwolić sobie na więcej. Skoro i tak umrze, to można Go dalej kopać. My tak robimy, ale tylko do chwili, kiedy odkrywamy w Bogu OSOBĘ. Potem się już nie da. Potem są już tylko upadki, może ciężkie, ale upadki. Nie ma "lubię". Raczej jest "jeszcze nie potrafię". Kiedy odkrywa się Boga jako Osobę, to grzech staje się wspólnym dramatem, bo samych siebie nie rozumiemy, jak można - tak dużo wiedząc - nadal grzeszyć.

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Lidka (---.tpnets.com)
Data:   2009-08-04 19:56

dziękuję za piękne słowa, bardzo pomocne.

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: happy (---.aster.pl)
Data:   2009-08-05 17:56

Jeśli zadałaś to pytanie, to może oznaczać, że Twoje sumienie coś Ci wyrzuca. coś jest nie tak, jak powinno. Zamiast rozpatrywać wnikliwie swoje grzechy, lepiej zwrócić więcej uwagi na swój rozwój duchowy, czyli na poprawienie się z tej wady. Być może właśnie takie liczenie na Miłosierdzie Boże, jak to nazywasz, jest Twoją wadą główną. Rozpoznanie jej to pierwszy krok do pracy nad sobą. Pomódl się do Ducha Świętego, by dał ci dobre natchnienie, by pomógł poznać swoje serce.

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-06 14:07

Czasem przełazi mi taka myśl po łbie, że nasze chrześcijaństwo widzimy jako nieustanną kontemplację grzechu. Kombinujemy, analizujemy, myślimy, poddajemy rozwadze i tak dalej. Co to jest ten grzech, jakie są jego skutki, jak uniknąć, jak wyjść, kiedy grzech a kiedy nie grzech, jak grzech to jaki, taki, może śmaki albo owaki. Lekki? Ciężki? Piórkowy? Z grzechem to do kogo? Do księdza? Egzorcysty? Psychiatry? Na forum internetowe? I tak na okrągło. Wystarczy pogrzebać w tutejszym archiwum, a miejsce to nie jest jakimś wyjątkiem.

Nie wiem co by było ale czasem zastanawiam się co byłoby gdybyśmy chrześcijanie tak samo intensywnie kontemplowali miłość bliźniego, Słowo Objawione w Biblii, sens dobrego uczynku, piękno modlitwy, dobro, nadzieję, wiarę.

Ciekaw jestem, czy gdzieś w necie jest strona np. www.grzech.pl lub www.sin.com?

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Malgorzata (82.177.199.---)
Data:   2009-08-07 07:03

VD, trafne, obiektywne spostrzeżenie. Analizujemy stopnie grzechów, ciężki, lekki, jak sie go pozbyć, itp. Tak samo z modlitwą, w której w większości przedstawiamy intencje, Prośby. Kiedyś wchodząc do kaplicy pomyślałam, o co znów będę prosić i tak mi sie jakoś nieswojo zrobiło i po prostu nie przedstawiłam żadnej prośby tylko patrzyłam adorując Najświętszy Sakrament. Od tamtego czasu modle sie modlitwa uwielbienia. Myślę ze nie powinniśmy sie tak szeroko wgłębiać w grzech, rozkładając go na czynniki pierwsze nawet. Po prostu zawsze wyznać go w konfesjonale, odpokutować, a więcej kontemplować Boga, adorując, uwielbiając Go.

 Re: Jak rozumieć: grzeszyć, licząc zuchwale na Miłosierdzie Boże?
Autor: Andre (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-09-29 20:20

Jezus do Św. Faustyny: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem Swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się Serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili Serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym Sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję [się] w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im czego pragną.(Dz 1728)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: