Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2011-02-16 09:37
Kroczku, może nie przemyślałaś jeszcze sprawy, choć i do starszych ludzi często nie dociera, że za aborcję nigdy nie jest winna tylko jedna osoba. Ktoś obok namawia, przymusza, straszy, grozi. Manipuluje uczuciami. Nie wiem ilu mężczyzn spowiada się z aborcji, ile matek młodej kobiety - a przecież oni wszyscy są objęci ekskomuniką. Wszyscy, którzy popychali do grzechu. Skąd wiesz, jak to było. Skąd wiesz, ile cierpienia w sobie miała mama, zanim zdecydowała się na ten krok. Dobrze się mówi "ja bym nigdy". Ale to tylko świadczy o tym, że teraz w Tobie są dobre pragnienia. To wcale niestety nie daje gwarancji, że w jakiejś konkretnej ogromnie trudnej psychicznie sytuacji, na pewno byś tego nie zrobiła. Człowiek poznaje siebie naprawdę dopiero wtedy, kiedy musi dziś zadecydować. Kiedy znajduje się w sytuacji granicznej. Reszta to są tylko życzenia. I dobrze że są, bo przywoływane, powtarzane, pomagają potem zdecydować. Im piękniejsze marzenia i im mocniejsze postanowienia, tym jest później łatwiej. Ale nie bądź siebie zbyt pewna, bo się na sobie zawiedziesz. Załamie Cię Twój grzech. Są czasem takie sytuacje, że psychicznie nie wytrzymujesz. Że decyzja nie jest całkiem świadoma, całkiem dobrowolna. Że sama decyzja jest dramatem, z którego ktoś nigdy się do końca nie podniesie.
Wiem, nie uwierzysz, że sama byś mogła. Daj Boże, żeby tak było. Ale gdy mówimy "nie wiesz co byś zrobiła" - nie wątpimy w Twoją dobrą wolę, tylko znamy życie lepiej niż Ty. Znałam kobietę, która tak mówiła. Gdy obejrzała film "Niemy krzyk" przyszła do pracy roztrzęsiona. Mówiła z takim wielkim przekonaniem. "Jak można zabić własne dziecko? Nie wierzę, żeby ktoś, kto obejrzał ten film, mógł zabić. Gdyby ten film pokazywali w telewizji - nikt by nie zabił dziecka. Ludzie nie wiedzą co robią. Nie wierzę, że są aż tak źli. Po prostu nie wiedzą". Film obejrzała na kursie przedmałżeńskim. Miała już suknię ślubną, terminy. Trzy tygodnie po obejrzeniu filmu wyjechała na tydzień "na wczasy". To oficjalna wersja. Wyjechała zabić dziecko. Przepraszam. Już nie było mowy o zabiciu. Wyjechała, żeby zrobić zabieg. Skrobanka. Nie było szans jej przekonać.
Jak widzisz, człowiek bywa słaby. Tak. Zabicie dziecka to ogromny grzech. Dobrze, że nie mieści Ci się to w głowie. Ale sąd zostaw Bogu, bo tylko On wie, co się działo w sercu. I tylko On wie, co TERAZ dzieje się w sercu matki. To co mówi nie musi być prawdą. Może być tylko samoobroną przed sobą. Może być samoobroną przed Twoim potępieniem. Może właśnie gdybyś przebaczyła, starała się zrozumieć - może wtedy odważyłaby się pokazać co naprawdę ma w sercu. Jak wielki ból. Potępiając ją - nie dajesz możliwości oczyszczenia. Jezus wiedział jak żyła jawnogrzesznica, gdy stanęła przed Nim. Nie pozwolił jej ukamienować. A gdy zostali sami, nie podniósł głosu, nie zrugał. "I ja cię nie potępię" - powiedział.
Dobrze, że jesteś przekonana co do siebie. Że Ty byś tego nie zrobiła. Ale sprawdź ile warte są Twoje słowa. Nie, oczywiście nie proponuję, jak to ujęłaś, "zrobienia sobie dziecka". Uczymy się dobrych reakcji przez całe życie, choć sytuacje wydają się nieporównywalne. Twoja matka była w takim stanie psychicznym, miała w sobie taki natłok bolesnych uczuć, że nie umiała im się oprzeć. Ty myślisz, że byś potrafiła? Ależ jesteś właśnie w takiej sytuacji. Są w Tobie ogromnie bolesne uczucia zawodu do matki. Jeśli uważasz, że łatwo walczyć z uczuciem (strachu, samotności, zawiedzionych nadziei) - najpierw walcz ze swoimi uczuciami. Przebacz swojej mamie. Jeśli zrobisz to dziś - będziesz silniejsza jutro w trudniejszych sytuacjach. Jeśli dziś nie poradzisz sobie z tymi prostszymi uczuciami - nie oceniaj postępowania mamy. I nie bądź pewna, że Ty byś nigdy... Dzisiaj masz możliwość sprawdzenia siebie. Poczuj, co się w takiej chwili dzieje w sercu.
"Kto jest bez grzechu..." (czytaj J 8,1-11)
|
|