logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Asia (---.tktelekom.pl)
Data:   2011-03-19 18:00

Proszę o pomoc, bo nie wiem, co mam robić, :( najchętniej to chciałabym skończyć ze sobą, bo nie widzę dla siebie przyszłości. Moje życie jest beznadziejne. :( mam 27 lat, nie skończyłam jeszcze studiów, nie mam pracy i jestem sama, nie mam też żadnych przyjaciół, kolegów i koleżanek. Już dawno powinnam skończyć studia, ale zostałam cofnięta o 2 lata, bo nie zaliczyłam paru przedmiotów. Jestem dopiero na 3 roku, a powinnam być już na 5-tym, bo studia też zaczęłam późno. Studiuje geodezje, sama ją sobie wybrałam, ale z każdym semestrem jest gorzej i coraz bardziej sobie uświadamiam, że się zupełnie nie nadaje na geodetę, jestem po prostu za głupia. :( nikt nie chce być ze mną w grupie na pomiarach, bo ciągle coś źle robię i każdy musi za mną poprawiać i przez to cała praca się przedłuża, staram się, ale zawsze coś jest nie tak i jest to zawsze moja wina. :( ludzie się tylko wkurzają i nikt nie chce mnie do grupy, a prace na zaliczenie robimy w grupach. Muszę zawsze prosić, aby ktoś mnie "przygarnął", bo inaczej nie będę miała zaliczenia. Ale coraz więcej osób poznaje się na mnie i nawet już nie mam kogo prosić. :( przez to też nie mam żadnej koleżanki na studiach, zawsze siedzę sama, nie mam z kim pogadać, czuję się okropnie. :( nie wiem jak to będzie, bo czeka mnie jeszcze mnóstwo pomiarów, a nie mam grupy. :( jak nic jestem za głupia na te studia, każdy, z kim robiłam pomiar czy projekt uważa mnie za debila i daje mi to do zrozumienia. :( to jest okropne, już nie mogę tego znieść. :( myślałam o innym zawodzie, ale już jestem za stara, żeby zacząć coś nowego i też szkoda tych lat, żeby ot tak zrezygnować ze studiów. Zresztą chciałam iść na geodezje, chciałam być kiedyś inżynierem. Tak naprawdę to powinnam już pracować w zawodzie, ale nie skończyłam studiów. Tak sobie myślę, że nawet jak je skończę, to mam małe szanse na znalezienie pracy, a jeśli nawet by mnie ktoś zatrudnił to zaraz by mnie wyrzucił widząc jakie popełniam błędy, bo tak to jest, na studiach nie dają za to zaliczenia, a w pracy wyrzucają. Próbowałam zresztą znaleźć pracę, bo chciałam jednocześnie pracować i studiować, ale nic z tego, nikt z pracodawców się do mnie nie odezwał.

Napisałam też wyżej, że jestem sama. Tak jestem singlem, nigdy nie miałam chłopaka, a mam już 27 lat. Moje rówieśniczki mają już mężów i rodzinę nawet, pracują, a ja co? :(( już nawet nie łudzę się, że kogoś znajdę, bo już jest za późno. :( jak do tej pory nie miałam chłopaka, choćby nawet na miesiąc, to już mieć nie będę. :( Zostanę sama jak ten palec na starość. :( Nie mam przyjaciół, nawet koleżanek i kolegów, nie wiem, jest we mnie coś odpychającego widocznie, bo jak ktoś mnie poznaje, przy bliższym poznaniu się ode mnie odwraca. :( Np. mieszkam w akademiku, bo na mieszkanie mnie nie stać, bo nie pracuje. Moja współlokatorka nawet już nie chce ze mną rozmawiać, jak coś zagadam to ona tylko przytaknie i tyle, a jak przyjdzie ktoś do niej to rozmawia z tą osobą chętnie, opowiada o tym i o tamtym. Tak sobie myślę, że mogłaby mi to opowiedzieć, dlaczego tego nie robi? albo drugi przykład: jak się wprowadzałam to sąsiad mnie zaprosił do siebie, żeby pogadać, ucieszyłam się, bo on mi się podoba. Po tej rozmowie na drugi dzień zmienił do mnie stosunek, już tak chłodno na mnie patrzy, a nawet przestał mówić cześć. :( nie wiem co ze mną jest nie tak? jestem miła wobec każdego, co prawda trochę nieśmiała w stosunku do nowych osób, ale nigdy bym nie powiedziała coś przykrego nikomu, bo wiem jak to rani, sama wielokrotnie słyszę przykre słowa na swój temat. :( Z wyglądu jestem taka sobie, mam trochę nadwagi i duży nos, ale chyba wygląd się tak bardzo nie liczy. Z nadwagą walczę, żeby być szczuplejszą, szczupła osoba jest bardziej atrakcyjna niż taka przy kości. Nieraz sobie powtarzam, żeby się pocieszyć: schudniesz, staniesz się ładniejsza i ludzie cię zaczną lubić, znajdziesz sobie chłopaka, tylko musisz schudnąć tak z 6 kg. Ale to nie przynosi efektów, bo liczy się też wnętrze, a jeśli chodzi mnie, to jestem nudna jak flaki z olejem, skoro ludzie mnie tak traktują. :( Okropnie się czuję, wszędzie, gdzie przebywam, czy to na uczelni czy w akademiku. Może powinnam trafić do jakiejś izolatki, może tam jest tylko dla mnie miejsce. Ale w tej izolatce trzeba za coś żyć, a ja nie pracuję. Najlepsze wyjście to skończyć z tym swoim beznadziejnym życiem, bo naprawdę ciężko mi żyć, znikąd pomocy, ani jednej bratniej duszy, same niepowodzenia i porażki na swej drodze. Już dłużej tak nie mogę, nie wytrzymuję. Niech mi ktoś pomoże, proszę. Co mam robić?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Marysia (---.play-internet.pl)
Data:   2011-03-22 09:40

Ludzie potrafią być naprawdę okropni, powierzchowni. Patrzą najpierw, aby im było z kimś przyjemnie, a nie komuś z nimi. wydaje mi się że powinnaś popracować nad tym, aby nie być nudną, nieśmiałą, by cie lubili powinnaś być bardziej atrakcyjną - ubranie (tylko nie wiem za co byś się bardziej wystroiła), fryzura, solarium, makijaż. Broń Boże się nie odchudzać - 6 kg nadwagi to akurat tyle by emanować kobiecością - szczupłe dziewczyny mają to tylko w ubraniu (sorry za szczerość) - sama bym chciała przytyć ze 6 kg lecz nie lubię czekolady. I jak to zrobić by nie mylić się na zaliczeniach? - pij więcej kawy, skończ te studia i idź w świat, aha - a po drodze znajdź chłopaka, może w Castoramie, tam pracuje dużo mężczyzn, albo we wspólnotach przykościelnych.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-03-22 09:54

"Co mam robić" - Po pierwsze - nie stwarzać sobie problemów. Doskonale cię rozumiem. Też nie skończyłam studiów i nie mam chłopaka. Uwierz mi: z tym da się żyć i to całkiem dobrze. Jestem tego żywym przykładem, bo mam za sobą 50 lat takiego życia. Czuję się teraz młodziej i lepiej, niż wtedy, gdy byłam w twoim wieku. Dodatkowo w moim wieku, więcej się już wie i rozumie z życia.
Całe życie miałam dużą nadwagę, aż dopiero w wieku 45 lat odchudziłam się i do tej pory nie wróciłam do dawnej wagi. Tylko miałam lepsze motywacje do odchudzania się niż ty: własne zdrowie. Dla chłopaka to bym się nie odchudzała. Jeśli nie akceptowałby mnie takiej jaką jestem, to nie byłby mnie wart.
W czasie II wojny światowej ludzie byli przetrzymywani w obozach koncentracyjnych w nieludzkich warunkach i męczeni, mordowani na śmierć. Było tam dużo młodych kobiet, harcerek, uczestniczek Powstania Warszawskiego. Jak one chciały żyć. Przeczytaj książkę pt. "I boję się snów" Wandy Półtawskiej.
A ty piszesz tutaj: "Najlepsze wyjście to skończyć z tym swoim beznadziejnym życiem, bo naprawdę ciężko mi żyć, znikąd pomocy, ani jednej bratniej duszy, same niepowodzenia i porażki na swej drodze". - Gdzie w tym logika? Świat wokół ciebie i ludzie z twojego otoczenia będą tacy, jakie będzie twoje serce. Zatem zadbaj przede wszystkim, by w nim był ład i pokój Boży. Nic nie piszesz o swoim życiu religijnym. Jednak zachęcam cię, byś codziennie modliła się, często, nawet codziennie wstępowała do kościoła na adorację przed Najświętszym Sakramentem, uczestniczyła we Mszy świętej, przystępowała regularnie do spowiedzi i Komunii świętej. Życie w łasce uświęcającej powoduje cuda w sercu człowieka.
Wszystko przed tobą. Tylko nie oglądaj się do tyłu, nie wracaj do przeszłości, do swoich niepowodzeń, bo przeszłość jest już w ręku Boga - należy ją oddać całkowicie i bez reszty Panu Jezusowi Miłosiernemu. Módl się Koronką do Miłosierdzia Bożego.
Nie martw się o przyszłość ["Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6,34)], ale powierzaj ją Opatrzności Bożej. Módl się na różańcu, prosząc o pomoc Niepokalaną Maryję, Patronkę Dziewic, która najlepiej rozumie kobiece problemy.
Nie rozglądaj się na boki, by porównywać się z innymi (Kto naopowiadał ci takich bzdur, że szczupłe dziewczyny mają chłopaków?), tylko patrz w górę, ku Bogu, który "jest Miłością" - (J 4,8 i 16), pierwszy cię umiłował i zaakceptował taką, jaka jesteś. Przeczytaj też książkę Johna Eldridga pt. "Urzekająca".
Zainteresuj się rekolekcjami dla singielek o temacie kobiecości, poznawania siebie i swojej wartości. Znajdziesz programy i terminy na: rekolekcje.vel.pl

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Dorota (---.satfilm.net.pl)
Data:   2011-03-22 10:07

Asiu, czy uważasz, że jak ktoś usiądzie obok Ciebie, powie: tak Asiu, jaka ty jesteś biedna, pogłaszcze po głowie i zapłacze nad Twoim losem, to Ci to w czymkolwiek pomoże? Asiu, nikt nie potrafi obiektywnie ocenić samego siebie, wiec i Ty przedstawiłaś tu tylko swoje subiektywne i spaczone złym nastrojem (być może depresją) poglądy na własną osobę. One zapewne nie są prawdziwe. To tylko Twoje postrzeganie siebie. Człowiekowi, zwłaszcza młodemu (tak, tak, jesteś jeszcze młodą osobą), trudno jest, szczególnie w okresie nawału zadań i wyzwań, rozsądnie i racjonalnie ocenić swoją sytuację i swoją osobę.
Poza tym trudno jest pomóc komuś, poprzez internet. Myślę, że powinnaś poszukać porady profesjonalisty, czyli psychologa. On na pewno pomoże Ci bardziej obiektywnie spojrzeć na własne życie, pomoże odnaleźć przyczynę kompleksów i braku wiary w siebie. Bo to bardzo jaskrawo przebija w Twojej wypowiedzi. Jeśli zaś idzie o chłopaka, to może warto skorzystać z portali internetowych, pomagających w kojarzeniu par? Napisałaś na to forum, wiec zakładam, że jesteś katoliczką. Szukaj tam, gdzie logują się osoby naszego wyznania. Informacje znajdziesz np. tutaj:
http://www.katolik.pl/index1.php?st=cale&typ=pomoc_help -> pkt 1b
I ostatnia rada, ale najważniejsza. Modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa. Takie niby banalne, ale jakże skuteczne, byle szczerze i wytrwale.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Geodetka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-03-22 11:18

Hej, Podobnie to wszystko przechodziłam. Na studiach też sobie nie radziłam i nikt mnie nie lubił. Nie akceptowałam siebie, a o chłopaku to już nie odważyłam się myśleć.
Co się zmieniło? Zaczęło się od duszpasterstwa akademickiego, w którym z otwartymi rękami przyjmowali wszystkie takie zagubione osoby, potem ktoś mnie zachęcił do udziału do terapii (moja nie-akceptacja siebie to przyczyna mojego ojca alkoholika). Chodziłam na terapię 4 lata, czasem brałam też antydepresanty. Studia ledwo, ledwo ciągnęłam i chciałam zrezygnować. Powoli zaczęłam akceptować siebie i wtedy ku mojemu zdziwieniu inni tez zaczęli mnie lubić. Znalazłam pracę w geodezji, niedużo płatną ale spokojną. Jakoś powoli zaczęło się układać, chociaż terapia to ciężka praca. A mając 28 lat zapisałam się na portal randkowy i poznałam chłopaka. 30 lat - ślub. Teraz jestem dwuletnią mężatką, może nie do końca szczęśliwą (niepłodność), ale nad tym pracujemy.
W pracy radzę sobie całkiem nieźle. Odkąd zaczęłam być pewniejsza siebie to i mniej błędów zaczęłam popełniać.
Dlaczego nie akceptujesz siebie? Może trzeba znaleźć tego źródło. A dlaczego ludzie ciebie nie lubią? Osobiście też nie lubię przebywać z ludźmi nie wierzącymi w siebie, tzn pesymistami, boję się, że tez się zarażę. Wole towarzystwo optymistów. A wygląd nie ma najmniejszego znaczenia. (ew. jakby komuś bardzo z buzi śmierdziało. :)
Właściwie teraz jestem bardziej kartografem i trochę w ewidencji siedzę, jest to praca mniej stresowa, niż w terenie czy w urzędzie. Pozdrawiam.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: ja (---.netmar.net.pl)
Data:   2011-03-22 11:30

Nie znam się na geodezji, ale jak już zaczęłaś to ją skończ, później będziesz mogła zrobić jakieś podyplomowe - tak mi się wydaje, ze mogą cię przyjąć na jakieś podyplomowe np. z pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Ale to sobie jeszcze sprawdź. Pocieszę cię, ze mam podobne problemy, nie wiem nawet czy nie gorsze.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: lola (---.cable.net-inotel.pl)
Data:   2011-03-22 12:31

Myślę, że jesteś nieśmiała. Boisz się zagadać. Czekasz aż ktoś zrobi to pierwszy. Jak przebywasz z kimś to mało mówisz. Być może taka postawa jest interpretowana jako snobizm i wywyższanie się. Twoja koleżanka i sąsiad najprawdopodobniej czekają, aż Ty zrobisz kolejny ruch, bo oni już taki zrobili. Współlokatorka z Tobą rozmawiała, a sąsiad zaprosił. Teraz czekają, aż się zrewanżujesz, opowiesz coś, czy też zaprosisz. Ty przez nieśmiałość czekasz, a oni myślą, że masz ich gdzieś. Dlatego nie ponawiają próby nawiązania kontaktu. Bądź bardziej spontaniczna, zagaduj, uśmiechaj się, idź coś pożyczyć, zapytaj o radę.
Co do studiów, to trzeba się zmotywować. Pewnie, że są trudne, ale można przez to przejść. A kierunek jest świetny, więc nie zmarnuj tego, że już od wielu lat masz szansę to studiować. Gafy zdarzają się każdemu i błędy też. Najważniejsze to przeprosić, pośmiać się z samej siebie i SAMEJ naprawić błąd. Jeśli coś zrobisz źle, nie czekaj, aż ktoś inny to poprawi. Musisz sama poprawiać Twoje błędy. Nie tylko na studiach, ale i w życiu. Zobaczysz, że jeśli to zrozumiesz, to nikomu nie będzie przeszkadzało Twoje towarzystwo w grupie.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Magda (---.toya.net.pl)
Data:   2011-03-22 13:00

Polecam terapię grupową prowadzoną przez psychologa, może jesteś DDA, albo masz sporo takich cech? grupa pomogłaby spojrzeć na siebie oczami innych, wiedziałabyś, nad czym pracować?
Wygląd ma znaczenie, ale ważniejsze jest to, jak sama siebie postrzegasz. Swojego męża poznałam, jak byłam 15 kg cięższa niż teraz, a chciałabym zrzucić jeszcze z 8 kg. :) 27 lat to nie tak dużo, tylko trzeba się zastanowić, gdzie mogłabyś kogoś poznać. Nie spiesz się na siłę. :)

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2011-03-22 13:30

Inna wskazówka - może zabrzmi to okrutnie, ale ludzie instynktownie odsuwają się od osób, którym "za bardzo zależy", inaczej: zdesperowanych. Desperackie poszukiwanie miłości, czy przyjaźni można łatwo wyczuć i niewiele jest osób, które wtedy instynktownie nie uciekną od desperata. Przerabiałam to od strony "uciekającego", ze dwa razy w życiu, i wierz mi, nie było mi z tym dobrze. Ale jeszcze gorsza była świadomość tego, że ktoś tak kurczowo próbuje się na mnie zawiesić "choćby nie wiem co", bo w końcu wypatrzył "ofiarę" (dosłownie) na przyjaciela. :( Przepraszam, jeśli sprawiam Ci przykrość tymi słowami, nie taką mam intencję. Spróbuj się może zastanowić, czy taki mechanizm nie działa także w Twoim przypadku.
Z powyższym wiąże się także bycie "nudnym" lub "ciekawym". Ktoś, kto tylko słucha, co mówię, kto żyje moim życiem i czeka na każde moje skinienie, jest NUDNY. Ktoś, kto ma własne zainteresowania, które czasami mogą być dla niego ważniejsze niż ja ("przepraszam, dzisiaj się nie spotkamy, idę na aerobik/szermierkę/kurs angielskiego/koncert/film/rower"), jest CIEKAWY. Poza tym, takie zainteresowania można łatwo dzielić ("a może chcesz się przyłączyć? znam fajną trasę"), byle znowu nie nachalnie i z wyrzutem ("zapraszam cię i zapraszam, a Ty nigdy nie masz dla mnie czasu"). To odstrasza, wierz mi. Nikt nie chce spędzać czasu z kimś, przez kogo czuje się źle - ktoś wyżej napisał, że to okropne, ale niestety tak jest i nie ma co z tym walczyć, tylko twórczo wykorzystać.

Znajdź sobie coś, co lubisz robić, naprawdę to polub, poszukaj wokół siebie - albo w internecie, nawet szybciej - innych pasjonatów, z którymi można pogadać choćby na forum tematycznym - przestań się skupiać na swoim nosie, nadwadze i samotności, a nawet nie zauważysz, jak się rozkręcisz i będziesz miała znajomych. Najpierw wirtualnych, a potem, kto wie. W Dzień Kobiet zaręczyłam się z niegdysiejszym kolegą z internetu - można, :) a też mam nadwagę (i to z 10-15kg, a nie 6), tylko że totalnie się tym nie przejmuję.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Kruszyna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-03-22 14:30

Wszystko bierze się od akceptacji siebie, powtarzałam sobie zawsze ze trzeba się lubić, itp, itd, a tak naprawdę gdzieś ta nieakceptacja siebie zostawała, myślałam o innych źle, o świecie źle, bo o sobie myślałam źle. U mnie tez się wzięło to z problemów z ojcem alkoholikiem. Odkąd mam depresje z której wychodzę, chodzę na terapie, itp, wszystko się zmienia, jeśli już nie jestem zamknięta, to i inni nie są zamknięci, a w momencie kiedy siedziałam z boku i się do nikogo nie odzywałam, zastanawiałam się jak inni to robią, ze są tacy otwarci.
Wystarczy być sobą, warto iść do psychologa, który poprzez terapie zmieni sposób patrzenia na sama siebie. Warto i nie ma się czego wstydzić. Jeżeli Ty siebie tak postrzegasz, to i inni Cie tak postrzegają, naprawdę. Dużo zależy od nas.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Marysia (---.play-internet.pl)
Data:   2011-03-22 14:45

Jest prawdą to co pisze Salamanka, lecz jest też prawdą, że są osoby, które (nie przychodzi mi lepsze wyrażenie do głowy) "wyżej ... niż ... mają" - każdy zna takie sytuacje z autopsji, osoby które wstydzą się różnorakich mezaliansów, np. tego właśnie, że ktoś gorzej wygląda i po prostu nie pomogą danej osobie wyjść z nieśmiałości.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: salamanka (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-03-22 17:24

Tacy ludzie też się zdarzają, ale akurat z nimi nie warto przyjaźnić się w ogóle, więc to chyba lepiej, że nie wychodzi od samego początku. Jak ze związkiem - jak ma się rozpaść po ślubie, to lepiej, żeby w ogóle do tego ślubu nie doszło.
A z nieśmiałości, jak z rozmaitych nałogów, nie da się nikogo "wyciągnąć". Każdy musi wyjść sam.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: orelka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2011-03-22 17:24

Nie każdy chce - i nie każdy potrafi pomóc w wyjściu z nieśmiałości/kompleksów/czegokolwiek innego.
Bycie dla kogoś terapeutą to trudne zadanie. A łączenie przyjaźni z terapią - to dość ryzykowna sprawa. Ryzykowna, bo zamiast dość symetrycznej relacji tworzymy relację wysoce niesymetryczną. Przerabiałam to kilka razy i teraz twardo stoję na stanowisku - "masz poważne problemy - idź do specjalisty - mądrego księdza, mądrego psychologa, psychiatry. Mogę cię wspierać, iść na spacer, na lody, przypomnieć, ze poprawa nie następuje na hop siup, ale nie będę prowadzić terapii." Bo można się wpakować w naprawdę chorą relację. Która nie będzie dobra dla żadnej ze stron.

Duszpasterstwo polecam. Tam są różne osoby. W tym takie, które bardzo się ze sobą meczą. To pomaga - z jednej strony widać, że nie ja jedna się męczę. Z drugiej - grupa (nie pojedyncza osoba, ale grupa) stanowi często bardzo dobrą samopomoc. Czasami ktoś powie coś prosto z mostu i będą łzy, ale potem będzie lepiej, czasami dostaje się dużą dawkę akceptacji, czasami jest okazja do szczerych rozmów.

Na to, czy jesteśmy lubiani mamy bardzo duży wpływ. I nie chodzi o wygląd, a o całokształt. Czasami nie zdajemy sobie z niektórych rzeczy sprawy, czasami nie potrafimy pewnych rzeczy zrobić. Dobra wiadomość - wielu rzeczy można się nauczyć. Także akceptowania siebie oraz przyjaźnienia się z innymi. To wymaga pracy. Ciężkiej i długotrwałej pracy. Ale warto. I to ostatnie mówię z pełnym przekonaniem płynącym z doświadczenia.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Marysia (---.play-internet.pl)
Data:   2011-03-22 18:01

Do dwóch przedmówczyń: ale wiecie, że takie zdrowe zachowywanie własnych granic nie ma prawa bytu w małżeństwie? Bo w małżeństwie bywa bardzo, bardzo niesymetrycznie i wtedy jest tylko wyzucie się z siebie dla drugiego człowieka, w zdrowiu - jest symetrycznie, ale w chorobie jest bardzo niesymetrycznie i nie powinno się wtedy myśleć - ale się zrobił chory układ - małżeńska miłość sprawdza się dopiero w takich chorych układach jak np. opisywał pan Robert o schizofrenii swojej żony.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: W (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2011-03-22 18:37

Jeśli sąsiad zaprosił Cię na rozmowę, to pewnie brzydka nie jesteś, tylko dopiero rozmową zrobiłaś złe wrażenie. A może on wcale na Ciebie chłodno nie patrzy, tylko sobie sama to wmawiasz? Tak czy owak może pomógłby Ci psycholog. Zapisanie się do jakiejś grupy religijnej też może by pomogło, ale ks. Pawlukiewicz chyba przestrzega przed wchodzeniem w środowiska katolickie nie z pobudek religijnych, a z chęci akceptacji. Bo rzeczywiście w duszpasterstwach, oazach itp. są kulturalni ludzie, którzy nie powiedzą ci czegoś niemiłego, nie zniszczą cię. Ale czy takie schowanie się w grupie kulturalnych religijnych ludzi rozwiąże problem? Może to tylko uciekanie od problemu? Jeśli mówisz, że chciałabyś schudnąć 6 kg, to pewnie albo masz tylko niewielką nadwagę, albo nie masz jej w ogóle. Wbrew pozorom faceci nie lubią szkieletów. Także nie podobają mi się kobiety ewidentnie grube, ale nie pociągają mnie też np. kobiece nogi jak patyki. Może nie musisz już schudnąć, ale powinnaś ładniej się ubierać? Bo dobra figura może na niewiele się zdać, jeśli włoży się na nią kiepskie, bezpłciowe ubrania.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: salamanka (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-03-22 18:58

Moi rodzice są szczęśliwym małżeństwem od 36 lat i oprócz tego, że się bardzo kochają, jak najbardziej udaje im się zachowywać zdrowe własne granice, mimo różnych chorób i przeciwności losu. Poza tym rozmowa zaczyna zbaczać z głównego tematu - nie mamy się tu licytować, kto wie więcej o małżeństwie, tylko poradzić coś Asi, która ma problem z nieśmiałością, z zawieraniem przyjaźni i ogólnie z egzystowaniem w społeczeństwie. Można psioczyć na ludzi i mieć do nich żal, że "nie pomagają", ale można też otrzeć łzy, zakasać rękawy i wziąć się do roboty. I tego właśnie życzę Asi.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: orelka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2011-03-22 18:59

Istnieje ogromna różnica pomiędzy byciem z kimś, a byciem dla tego kogoś terapeutą. Istnieje różnica pomiędzy opiekowaniem się kimś - pilnowaniem by przyjmował leki, wykonywanie różnych niezbędnych czynności, czy pocieszaniem i podtrzymywaniem na duchu, a grzebaniem w duszy i szukanie przyczyn - szczególnie gdy ktoś ma poważne problemy, a nie po prostu gorszy nastrój.
Terapeutom nie zaleca się prowadzenia osób znajomych.
Są sytuacje, gdy człowiek jest w stanie sam sobie pomóc - z małą pomocą innych - właśnie przez podtrzymywanie na duchu, wspólne pójście na lody i tak dalej. Ale są sytuacje, gdy człowiek sam nie jest w stanie sobie pomóc. I wtedy trzeba iść do kogoś, kto umie pomagać.
To tak odnośnie asymetrii małżeństwa.
Zdarzają się związki chore. Między innymi dlatego, ze ktoś zamiast w odpowiednim czasie poszukać pomocy i rozwiązać swoje problemy - wziął ślub. Bo nagle zaczęło mu być lepiej niż dotychczas. A to było tylko "trochę lepiej przez jakiś czas".
Trzeba o siebie walczyć. A jak się nie daje rady samemu - to szukać pomocy. Ale we właściwych miejscach. Bo człowiek, który się ze sobą bardzo męczy jest również bardzo podatny na zranienia.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-22 20:01

Susa? Widzę, że coś się zmieniło, oprócz ksywki, albo coś jest nie tak, bo się odmłodziłaś. Zawsze przyznawałaś się do 35, a teraz do 27? Jak tak dalej pójdzie to może dociągniemy do tych 14-tu. W takim wypadku chłopakiem bym się nie przejmował. Masz jeszcze czas. A już myślałem, że mnie na weselisko bezalkoholowe zaprosisz. W moich czasach było tego na pęczki, dziewczyny przebierały, wybierały, jak w żurnalu: za długi nos, za krótkie nogi, za małe oczy. Nie wiem jak to jest teraz i od strony dziewczyny, ale jeśli o zdobycie żony, to tylko geodezja. W moich czasach jeden z lepszych studentów specjalnie pojechał na praktykę geodezyjną, bo była w Czarnym Dunajcu. W Czarnym Dunajcu wprawdzie najlepsza była cukiernia, ale niektórzy świadomie wybierali karczmę. Wiadomo, że za Gierka, jak ktoś nie miał taty w KC, to o paszporcie i emigracji mógł tylko pomarzyć przy gorzałce. A góralka, to był paszport, dutki i amerykańska wiza z zieloną kartą. W dzień praktyka, niebezpieczna, bo cepry za kierownicami ludowych krążowników szos nas goniły, a wieczorem... Wiadomo, że wieczorem odbywało się bratanie z góralami. Jemu nie o górali chodziło, a o góralkę. Tak, że z tej praktyki już na uczelnię nie wrócił, tylko po weselu prosto z żoną do Hameryki. Co ci mogę radzić? Jedź na praktykę geodezyjną. To powinno załatwić sprawę. Ludzie się aż tak bardzo nie zmieniają. Studentka z miasta powinna miejscowym imponować. Głowę masz mocną? Tyle, że nasza praktyka skończyła się fatalnie. Nie dość, że nam się arkusze nie zgodziły i jedynym wyjściem było przesunięcie siatki, to jednemu z kolegów odbiło. Jak jeden z gospodarzy, gdy mu pole mierzył, wyciągnął pół litra i zapytał co tu będzie, ten, być może pod wpływem, ani się zająknął, tylko strzelił: lotnisko. No i góral wsiadł do ursusa i skosił pole pszenicy, a jeszcze niedojrzała była. Tyle, że jak rzecz wyszła na jaw, to wszyscyśmy musieli manele przed czasem zwijać.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Esterka (---.182.78.75.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2011-03-22 22:42

A zajęcia z 1 i 2 roku tylko odbębniałaś na zaliczenie, czy próbowałaś jak najwięcej z nich wyciągnąć? Co prawda geodezję przerabiałam tylko satelitarną, ale wykładam na geodezji m. in. rachunek wyrównawczy i ew. pomagam studentom robić zadania z geomatyki (te z pochodnymi cząstkowymi). Jeśli dobrze nie opanowałaś tego materiału, to możesz mieć problemy z aktualnymi pomiarami, dlatego proponuję wrócić do podstaw i oprócz uczenia się obecnych przedmiotów codziennie wracać do notatek z poprzednich lat, szczególnie tych związanych z pomiarami i teorią błędów. Nie musisz też od razu robić studiów magisterskich, możesz na razie zakończyć edukację na pracy inżynierskiej.
Skoro i tak nie pracujesz i nie masz widoków na pracę, postaraj się o bezpłatny staż w firmie geodezyjnej - tam nie będziesz robić pomiarów na zaliczenie i nawet jeśli Twój staż będzie się opierał na trzymaniu łaty, to zobaczysz przynajmniej, że te pomiary nie są takie straszne.
Niektórzy studenci na moim wydziale są po 50-ce i świetnie sobie radzą. Najstarszy student na mojej uczelni bronił dyplomu po 80-ce i tak dobrze dawał sobie radę, że młodzież pożyczała od niego notatki.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-22 23:06

"Susa? /.../" - Michał, czy mógłbyś wyjaśnić czemu (jakiemu dobru) służy powyższa dygresja?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-23 17:20

Ja?
1. Sprawdzam, była Vera, jest katy, czemu nie Asia? Wolę się upewnić.
2. To już się zrobiła szufladka, pokaźna. Za pierwszym razem myślałem kawał, wybryk (natury?), a teraz do szufladki, bo tak łatwiej. Właściwie to odsyłałbym do moich odpowiedzi susie. W jej przypadku, odnoszę wrażenie, że jakby cóś-ik drgnęło. Ale pojawiają się kolejne beznadziejne przypadki. Co widać, słychać i czuć. To epidemia jaka? To zupełnie jak żołnierze, co polegli na polu chwały przed udaniem się na front. Ale jak widzę co robi np. min. Hal i parę innych osób, co to dzieci po urodzeniu do żłobka, pod opiekę państwa, a matka do roboty, to już się nie dziwię niczemu. (Choć znieść trudno - przecież TO są ludzie). Całe szczęście, że niedługo nie będzie kogo do tych żłobków, no chyba, że z gejowskich par metodą in vitro. To dopiero będziemy mieli pytania na forum.
Susa jako pierwsza przetarła szlaki w zadawaniu mnóstwa nieistotnych pytań (i jest ewenementem, który potrafi udzielić poprawnych odpowiedzi). Tu mamy ciąg dalszy, czyli po klapie zupełnej. Jak to dobrze, że w czasach, kiedy szukałem żony, nie było Bravo i innych świerszczyków, a z reklamy to tylko Urban komunizm. Jak sobie pomyślę, że mogłem według takich kryteriów, to normalnie zimny pot i ciarki po plecach. Przecież te dziołchy nie są zdolne do wykrzesania JEDNEJ samodzielnej myśli z łepetyny. Przypadki absolutnie beznadziejne.
P.S.
Joy, jak czytam takie wypociny, to jestem tak wkurzony, że chyba Wam zostawię udzielanie odpowiedzi. Po prostu mam ochotę paskiem po pupie, a nie pomagać, na pomoc już za późno. Ale - co mnie to obchodzi. Polski zresztą już nie ma od dawna, tylko niektórzy jeszcze tego nie zauważyli, a inni udają.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-23 21:03

Michał, pytałam o dobro. Dobro, które dajesz innym, nawiązując kolejny raz do Susy. Nie o to, co jest dobre (wygodne) dla Ciebie (szufladkowanie). Ani nie o tłumaczenie, jakie rzeczy Cię wkurzają. Bo gdy idzie o to ostatnie, uważny czytelnik sam potrafi wyciągnąć wnioski.

PS. Twój pomysł, żeby w stanie braku emocjonalnej równowagi nie wypowiadać się na forum, uważam za doskonały.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-23 23:18

Ale jak do kogoś dotrze, że bredzi, skoro jest impregnowany? Jedna osoba, to była jakaś odmiana, ale n-ta? Jestem przerażony "Polską". Wiedziałem, że tak będzie, jak wchodziliśmy do Unii, ale myślałem, że to w następnym pokoleniu, że da się to trochę powstrzymać. Jesteśmy zieloną wyspą i krajem przodowników pracy. Joy, pocieszę Cię, już niedługo zniknę z forum, prawie wcale i przestanę Was gnębić. Czasem, jak mi się uda, zajrzę z przyjemnością, bo to zawsze będzie jakaś atrakcja, jakieś przypomnienie sobie skąd uciekłem po prześcieradle. Wyjścia są dwa, albo to jest szpital wariatów, albo ja jestem wariatem. Tak, czy siak uciekam. Syjoniści na Syjam, pisarze do piór, studenci do książek, a robotnicy do łopat. Zostawiam to wszystko Michnikowi i Tuskowi, zasługują na to co uwarzyli. Nasz ukochany rząd w czynie wyborczym przeniesie nas do Japonii i Irlandii jednocześnie i tak będziemy stali okrakiem na obu wyspach, to nam pasuje. O "take Poske" walczyłem. Podziwiam, już tylko podziwiam, cóż mi zostało?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-23 23:53

Swoją drogą jak się porówna pokolenie wychowane w Niepodległej i ówczesną klasę polityczną, z wszystkimi jej wadami, z tym co nam zafundowali milusińscy w obecnym dwudziestoleciu, to oni wszyscy, gdyby wiedzieli co to honor, powinni se palnąć w łeb. Ale oni nie mają pojęcia o co chodzi. To jest czeluść, bez dna. Skąd ten desant na Polskę nasłany? Prosto z piekła? I jak mówi, jeden z moich diecezjalnych biskupów: jeszcze na oklaski czekają.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-24 04:15

Powtarzam, że pytałam o dobro zawarte w przytoczonej dygresji. Rozumiem, że odpowiedzi nie uzyskam.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-24 09:05

Dobro? Pojęcia nie mam, czy cokolwiek jest do uzyskania wobec ludzi, którzy w fikcji żyją. Staram się im to uświadomić na różne sposoby, z przekonaniem, że to gadanie w próżnię. Oni zostali impregnowani. Nie wiem, czy zauważyłaś Joy jak wściekle Wyborcza walczy o młode pokolenie. Wszystkie chwyty dozwolone. Oni już czują na plecach oddech sukcesu. Metody te same - stalinowskie, tyle, że stale udoskonalane. Jak mi kiedyś powiedział Geremek: Proszę pana, my nie walczymy z komunizmem, my go udoskonalamy. No to ja też udoskonalam.
A jak u Ciebie z dobrem?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: susa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-03-24 09:19

Michał, a po co mieszasz mnie z innymi użytkownikami, w innych wątkach pisząc o Susie? Z Asią i katy nie mam nic wspólnego.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-24 12:53

Wiem, susa, wiem, kiedyś myślałem, że jesteś przypadkiem beznadziejnym, tymczasem błyszczysz jak brylant na ich tle. Po prostu omawiam pewne zjawisko, którego byłaś zwiastunem, ale jeśli to prawda o Twoim wieku, to może nie wszystko stracone. (No i Ty jednak rozumiesz pojęcia podstawowe, tylko ze stosowaniem masz problemy). Najmłodsza siostra żony, która urodziła się w stanie wojennym przez lata nie wiedziała jak wygląda czekolada, dla niej to było pojęcie mityczne. Tu mamy to samo (tylko, że z innymi pojęciami, już wolałem tamten brak, łatwiej było nadrobić).

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Asia (---.ds12.agh.edu.pl)
Data:   2011-03-24 19:11

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niektóre z nich są naprawdę pomocne, skorzystam z tego. :) Są jednak pomocni ludzie na świecie, bo myślałam, że nie ma, gdyż przebywam wokół takich, co mnie nie lubią. Co do Pana Michała to nie rozumiem tej aluzji, chyba się nie zrozumiemy. Ale i tak dziękuję za wpis.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-24 19:22

Chyba muszę doprecyzować. Zależało mi na odpowiedzi na pytanie: Co dobrego chciałeś zrobić DLA SUSY posługując się w/w dygresją. Co dobrego widziałeś w nagłym odwołaniu się do osoby, która w ogóle nie zabierała głosu w wątku, a która wcześniej sygnalizowała, co ją rani. I może przy okazji (bo schemat zaczyna się powtarzać): Dlaczego Twoje pochwały wobec Susy są jednoczesnym wywlekaniem jej słabych stron? Jaki dobry cel Ci przyświeca, kiedy piszesz takie rzeczy.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-24 19:34

Joy, przepraszam, dopiero teraz załapałem, to Ty jesteś tą góralką?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-24 19:57

Michał, jeśli mamy kontynuować, to chciałabym się trzymać tematu, który poruszyłam.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-24 22:21

Unikasz odpowiedzi? Ok. Jestem pełen podziwu dla susy. I wyrażam to w taki właśnie mój sposób. Myślę, że bynajmniej nie okazała się przypadkiem beznadziejnym. Przypadki beznadziejne dopiero nadchodzą. Za długo jesteś chyba poza Polską. Mnie też trochę nie było, ale wróciłem i jest to szok. Każdego dnia. Tu jest pełno ludzi, którym się wydaje, że pracują, (choć nie mają pojęcia co to praca) i wydaje im się, że dostają za swoją pracę pieniądze (choć to nawet nie jest wegetacja). Też tak żyję przez tyle lat. W świecie pozornych problemów i pozornego życia w nibypaństwie. Ale, parę osób zachowuje tu jednak trzeźwość, tak mi się wydaje. Cóż z tego? Nie wiem, czy o to co chodziło. A susa? susa ma u mnie plusa. Jest nadzieja dla dziołchy, o ile to tu możliwe. Na głowie stawałem, by stąd legalnie wybyć w 1981 r. Widać za słabo. Zapraszam do Polski, na dłużej. Potem pogadamy. Tu jest głęboka komuna, a homosovietikus trzyma się mocno. Trochę przefarbowany, ale stale ten sam. Globalizacja w wersji chrześcijańskiej i ateistycznej to zupełnie różne sprawy, ale w cesarstwie rzymskim też tak było, tyle, że ludzie w sposób naturalny bardziej religijni byli. Dziś w Europie naturalny jest ateizm. Jak coś masz, to pisz wyraźniej, bo jakoś mało domyślny jestem i nie kumam. Ty jako kobieta widzisz człowieka. Ja patrzę na człowieka i widzę system. Nie pomożemy człowiekowi bez zmiany tego systemu.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-25 01:40

No dobra Michał. Przyjęłam już do wiadomości, że nie jesteś w stanie przystosować się do ogólnie przyjętych norm wyrażania podziwu czy dezaprobaty. I że zachowanie własnego stylu stało się dla Ciebie ważniejsze, niż dążenie do bycia zrozumianym przez innych. Przypuszczam, że to jakiś specyficzny rodzaj impregnacji. Innego wytłumaczenia na razie nie umiem znaleźć. Liczę tylko na to, że Susa potrafi wziąć pod uwagę Twoją przypadłość i raz na zawsze nabrać dystansu do Twoich dwuznacznych komentarzy pod jej adresem, których zniknięcia nie należy się w najbliższym czasie spodziewać.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-25 07:53

Dziękuję za informację (nie na temat o który pytałem, choć może dlatego stanowi ona pośrednie potwierdzenie). Mam rozumieć, że to taka zawoalowana zachęta do dalszego działania? Bo innego celu nie widzę.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: susa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-03-25 08:19

O ludzie, dlaczego odchodzicie w utarczki słowne od głównego tematu wątku i jeszcze mieszacie mnie do tego, pomimo że nie brałam udziału w tym wątku?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-25 09:36

Suso droga, zgadzam się z Tobą całkowicie. Ale jak sama dobrze wiesz, kiedy Kobieta MUSI, to jej NIC nie powstrzyma. Do tego wyszło, że Joy jest góralką (tą góralką), a one są szczególnie uparte. A nie chciałbym być nieuprzejmy wobec kobiet.
P.S.
Suso, nie wiem dlaczego Joy, bo ja z przyzwyczajenia. Pewnie mi Ciebie zaczęło brakować, zwłaszcza jak sobie porównałem z innymi, to doznałem dotkliwego poczucia straty.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: susa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-03-25 15:22

Michał, z tego co widzę, to Ty pierwszy o susie pisałeś w innych wątkach, a Joy to się nie podobało i stawała w mojej obronie, abyś nie mieszał mnie w każdym wątku pisząc, że jestem beznadziejnym przypadkiem. Bo jakie dobro chcesz przez to osiągnąć? A może jesteś moim fanem i tak to wyrażasz?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Asia (---.ds12.agh.edu.pl)
Data:   2011-03-25 15:36

Dziękuję za radę, rzeczywiście mam zaległości, które muszę nadrobić, ale to z pomiarami mam najgorsze problemy i będę je miała, ponieważ w grupie nikt mi nie daje sprzętu, bo robię to za wolno i w dodatku źle mierzę, :/ a jak mam się tego nauczyć, jeśli nie ćwiczę, nie mierzę, nie centruję i nie poziomuję, nie da się, :( jak proszę kogoś, żeby dał mi spróbować to każdy, że nie, bo on to szybciej pomierzy. Także pracy ze sprzętem już się nie nauczę, :( chciałam też sama sobie wypożyczyć sprzęt i poćwiczyć, ale z racji, że są uszkodzenia, na uczelni wprowadzili zakaz pomiarów na własną rękę, tylko za zgodą prowadzącego, a prowadzący wypisują rewersy tylko grupom, jeśli pomiar służy do wykonania jakiegoś tematu. Co w takiej sytuacji mam zrobić? Już nawet nikogo nie proszę o to, żeby dał mi pomierzyć, bo każdy się tylko denerwuje, :( a jak raz powiedziałam, że w takim razie jak mam się tego nauczyć, to mi jedna osoba odpowiedziała, że co ją to obchodzi, to już jest mój problem. :(

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-03-25 16:14

Susa, owszem, całkiem świadomie odbiegłam od głównego wątku, bo uważam, że czasem warto. A pytanie o dobro jest bardzo ważnym pytaniem, szczególnie na katolickim forum. Ważne jest, żeby próbować szukać dobra tam, gdzie trudno jest samemu je dostrzec. Nawet jeśli prowadzi to do pozornie opłakanych rezultatów, tak jak w tym przypadku. Wciąż jednak wierzę, że ludzkie refleksje sięgają znacznie głębiej, niż sugerują to niektóre wpisy na forum.
PS. Gdyby moim celem była słowna utarczka (a raczej przekomarzanie lub żarty, bo to jest mi bliższe), to prowadziłabym tę rozmowę inaczej.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: m (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2011-03-25 18:10

Michał mam wrażenie, ze jesteś zafascynowany swoimi odpowiedziami, które przepraszam, ale czasami nie mają za bardzo sensu i odbiegają od tematu.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-03-25 18:40

Kombinuj, Asiu. Jakiś sposób musi się znaleźć. Jak nie tu, to tam, jak nie z tymi ludźmi, to z innymi. Zrób burzę mózgów, i nie przejmuj się, że nie umiesz, tylko staraj się nauczyć. Walcz z trudnościami.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-03-25 22:08

m - coś w tym jest, bezsens zawsze mnie fascynował, zwłaszcza upiorny, a w takim spędziłem jak się okazuje całe moje życie, odkrycie tego nawet na koniec jest fascynujące
susa - jestem Twoim fanem, coraz bardziej, przecież napisałem.
P.S.
Wprawdzie wywołałem, ale już mnie znudziło, więc mam nadzieję, że Panie wybaczą?

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-03-25 22:58

Nie ma "za wolno". Walcz o swoje, masz takie samo prawo do przeprowadzania pomiarów jak każdy. Jeśli nikt w grupie nie daje Ci sprzętu, zgłosić problem prowadzącemu i koniec. Studia są po to, żeby się nauczyć, ktoś, kto już umie, może co najwyżej pomagać tym, którzy sobie nie radzą. Tak więc jeśli ktoś stosuje wobec Ciebie ten argument, powiedz, że wolno czy nie, dobrze czy nie, masz takie samo prawo jak inni do robienia pomiarów. Po studiach będzie za późno na naukę podstawowych rzeczy. Jak ktoś się będzie burzył, to z pięknym uśmiechem powiedz: "w takim razie pomóż mi wykonać pomiar dobrze".

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Magda (---.toya.net.pl)
Data:   2011-03-26 07:58

Mój brat pracował w geodezji - robił pomiary na drogach. Nie miał do tego żadnego "szkolnego" przygotowania, więc myślę, że praktyki możesz zrobić niezależnie od tego, jak Ci idzie na studiach. Na tym forum można zostać specjalistą od wszystkiego. ;)

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Devana (---.wist.com.pl)
Data:   2011-03-29 22:24

Dziewczyno, do studiów podchodziłam 3 razy i żadnych nie skończyłam. Teraz mam 31 lat i od października spróbowałam znowu - na pielęgniarstwie. I jestem bardzo zadowolona. Na naukę nigdy nie jest za późno - a poza tym (nie wiem ile masz lat), lepiej zacząć studia z jakimiś perspektywami mając lat 30, niż nie zacząć wcale i zostać popychadłem do samej emerytury - do momentu rozpoczęcia studiów pracowałam w firmie sprzątającej na terenie szpitala. I pewnie tak byłoby dalej, gdybym miała skłonności do lamentowania nad sobą. Przerażał mnie ten brak perspektyw na przyszłość - bo jaka przyszłość mogła mnie (sprzątaczkę) czekać? Zabrałam się za naukę.

 Re: Jestem za głupia na geodezji. I nie mam chłopaka.
Autor: Michał (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-08-13 17:17

Mam 25 lat i nigdy nie miałem dziewczyny. Do 21 byłem brzydki. Chudy, łysy, po prostu nieładny. Teraz wyglądam inaczej, przytyłem 15 kg, mam dłuższe włosy, fryzura podobna do fryzury Kuby Wojewódzkiego, trochę przypakowany. Przystojny się zrobiłem, ale dalej nie mam dziewczyny. Nie mam dziewczyny, ponieważ nigdzie nie wychodzę od 8 lat. Mam także kompleksy, wstydzę się, uciekam od dziewczyn. Czego się wstydzę? Mam niskie wykształcenie zawodowe, nie mam pracy dość długo, a jak mam to byle jaką, mam także niski status materialny, mieszkanie w blokach 40 m2 i mieszkam jeszcze z rodzicami, owszem mam swój pokój, ale wolałbym mieszkać w domu. Mówię na siebie bezrobotny śmieciarz, kto mnie zechce. Jak już wychodzę z domu, to tylko do szkoły - do liceum uzupełniającego dla dorosłych, na działkę 6-arową czasem zrobić grilla, albo skosić trawę, wychodzę jeszcze jeździć na motocyklu albo na narty zimą. Wychodziłbym cały czas i wszędzie, ale brakuje mi towarzystwa. Stary bysiu się robię. Życie mi ucieka przez palce. Jak chodziłem do zawodówki to w klasie miałem samych chłopaków, w wieku od 17 do 19 lat, to chodziłem tylko do szkoły. Szkoła dom - szkoła dom. Nigdzie poza tym nie chodziłem. Rodzice mi nie dawali kieszonkowego. To jak mogłem mieć dziewczynę. Teraz w wieku 25 lat jaka dziewczyna by mnie chciała, jak nie mam wykształcenia, pracy, nie jestem bogaty, żeby otworzyć jakąś działalność, a mam dużo pomysłów, dochodowych. To są moje największe kompleksy, jeśli chodzi o mój wygląd zewnętrzny, nie mam teraz żadnych kompleksów.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: