Autor: Asia (---.tktelekom.pl)
Data: 2011-03-19 18:00
Proszę o pomoc, bo nie wiem, co mam robić, :( najchętniej to chciałabym skończyć ze sobą, bo nie widzę dla siebie przyszłości. Moje życie jest beznadziejne. :( mam 27 lat, nie skończyłam jeszcze studiów, nie mam pracy i jestem sama, nie mam też żadnych przyjaciół, kolegów i koleżanek. Już dawno powinnam skończyć studia, ale zostałam cofnięta o 2 lata, bo nie zaliczyłam paru przedmiotów. Jestem dopiero na 3 roku, a powinnam być już na 5-tym, bo studia też zaczęłam późno. Studiuje geodezje, sama ją sobie wybrałam, ale z każdym semestrem jest gorzej i coraz bardziej sobie uświadamiam, że się zupełnie nie nadaje na geodetę, jestem po prostu za głupia. :( nikt nie chce być ze mną w grupie na pomiarach, bo ciągle coś źle robię i każdy musi za mną poprawiać i przez to cała praca się przedłuża, staram się, ale zawsze coś jest nie tak i jest to zawsze moja wina. :( ludzie się tylko wkurzają i nikt nie chce mnie do grupy, a prace na zaliczenie robimy w grupach. Muszę zawsze prosić, aby ktoś mnie "przygarnął", bo inaczej nie będę miała zaliczenia. Ale coraz więcej osób poznaje się na mnie i nawet już nie mam kogo prosić. :( przez to też nie mam żadnej koleżanki na studiach, zawsze siedzę sama, nie mam z kim pogadać, czuję się okropnie. :( nie wiem jak to będzie, bo czeka mnie jeszcze mnóstwo pomiarów, a nie mam grupy. :( jak nic jestem za głupia na te studia, każdy, z kim robiłam pomiar czy projekt uważa mnie za debila i daje mi to do zrozumienia. :( to jest okropne, już nie mogę tego znieść. :( myślałam o innym zawodzie, ale już jestem za stara, żeby zacząć coś nowego i też szkoda tych lat, żeby ot tak zrezygnować ze studiów. Zresztą chciałam iść na geodezje, chciałam być kiedyś inżynierem. Tak naprawdę to powinnam już pracować w zawodzie, ale nie skończyłam studiów. Tak sobie myślę, że nawet jak je skończę, to mam małe szanse na znalezienie pracy, a jeśli nawet by mnie ktoś zatrudnił to zaraz by mnie wyrzucił widząc jakie popełniam błędy, bo tak to jest, na studiach nie dają za to zaliczenia, a w pracy wyrzucają. Próbowałam zresztą znaleźć pracę, bo chciałam jednocześnie pracować i studiować, ale nic z tego, nikt z pracodawców się do mnie nie odezwał.
Napisałam też wyżej, że jestem sama. Tak jestem singlem, nigdy nie miałam chłopaka, a mam już 27 lat. Moje rówieśniczki mają już mężów i rodzinę nawet, pracują, a ja co? :(( już nawet nie łudzę się, że kogoś znajdę, bo już jest za późno. :( jak do tej pory nie miałam chłopaka, choćby nawet na miesiąc, to już mieć nie będę. :( Zostanę sama jak ten palec na starość. :( Nie mam przyjaciół, nawet koleżanek i kolegów, nie wiem, jest we mnie coś odpychającego widocznie, bo jak ktoś mnie poznaje, przy bliższym poznaniu się ode mnie odwraca. :( Np. mieszkam w akademiku, bo na mieszkanie mnie nie stać, bo nie pracuje. Moja współlokatorka nawet już nie chce ze mną rozmawiać, jak coś zagadam to ona tylko przytaknie i tyle, a jak przyjdzie ktoś do niej to rozmawia z tą osobą chętnie, opowiada o tym i o tamtym. Tak sobie myślę, że mogłaby mi to opowiedzieć, dlaczego tego nie robi? albo drugi przykład: jak się wprowadzałam to sąsiad mnie zaprosił do siebie, żeby pogadać, ucieszyłam się, bo on mi się podoba. Po tej rozmowie na drugi dzień zmienił do mnie stosunek, już tak chłodno na mnie patrzy, a nawet przestał mówić cześć. :( nie wiem co ze mną jest nie tak? jestem miła wobec każdego, co prawda trochę nieśmiała w stosunku do nowych osób, ale nigdy bym nie powiedziała coś przykrego nikomu, bo wiem jak to rani, sama wielokrotnie słyszę przykre słowa na swój temat. :( Z wyglądu jestem taka sobie, mam trochę nadwagi i duży nos, ale chyba wygląd się tak bardzo nie liczy. Z nadwagą walczę, żeby być szczuplejszą, szczupła osoba jest bardziej atrakcyjna niż taka przy kości. Nieraz sobie powtarzam, żeby się pocieszyć: schudniesz, staniesz się ładniejsza i ludzie cię zaczną lubić, znajdziesz sobie chłopaka, tylko musisz schudnąć tak z 6 kg. Ale to nie przynosi efektów, bo liczy się też wnętrze, a jeśli chodzi mnie, to jestem nudna jak flaki z olejem, skoro ludzie mnie tak traktują. :( Okropnie się czuję, wszędzie, gdzie przebywam, czy to na uczelni czy w akademiku. Może powinnam trafić do jakiejś izolatki, może tam jest tylko dla mnie miejsce. Ale w tej izolatce trzeba za coś żyć, a ja nie pracuję. Najlepsze wyjście to skończyć z tym swoim beznadziejnym życiem, bo naprawdę ciężko mi żyć, znikąd pomocy, ani jednej bratniej duszy, same niepowodzenia i porażki na swej drodze. Już dłużej tak nie mogę, nie wytrzymuję. Niech mi ktoś pomoże, proszę. Co mam robić?
|
|