Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data: 2012-01-03 23:23
Wiesz czym jest Twój grzech w porównaniu z miłosierdziem Boga, czyli Jego miłości przebaczającej? Niczym. Świat istnieje nie dzięki temu, że jeden czy drugi jest taki doskonały (nikt nie jest bez grzechu, nawet święci, których prosimy o wstawiennictwo, też mieli na sumieniu nie jeden zły wybór), ale tylko dzięki miłosierdziu Boga.
Widzisz, droga Miriam, nosisz w sobie iluzję Boga. Ten Bóg, w którego wierzysz, tzn. w Boga, który nie kocha bezgranicznie, nie istnieje. I to niech będzie dla Ciebie pociechą. taki Bóg, którego nosisz w sercu, a raczej, w którego wierzysz, nie istnieje, jeszcze raz powtórzę. To iluzja Boga. Proszę, wklejam Ci adres strony Duszpasterstwa Akademickiego Beczka w Krakowie. Jak już będziesz na niej, zjedź niżej i znajdź sobie Rekolekcje Wielkopostne z 2008 roku prowadzone przez księdza Grzywocza. Słuchałam tylko konferencji omijając homilie i uważam, że warto, tzn. nie wiem czy aż tak warto omijać homilie, bo ich nie słuchałam, ;) ale warto posłuchać na pewno tych konferencji. ;)
http://www.beczka.krakow.dominikanie.pl/index.php?section=audio
Miriam, te rekolekcje są o dialogu z Bogiem, z bliźnim i z samym sobą. Człowiek nie może być zdrowy i cały, jeśli to tak można ująć, jeśli jakaś relacja w tych trzech płaszczyznach szwankuje. Ale o tym ks. Grzywocz lepiej i jaśniej opowiada niż ja. Nie daj się sobie. Naprawdę Bóg nie chce Cię mieć nieszczęśliwą. Bóg tego nie chce i to jest prawda o Nim. Zrobi wszystko, żebyś była szczęśliwa, i robi wszystko na ile Mu tylko pozwalasz. Działa też przez nas, tu do Ciebie piszących, a doświadczam tego bardzo mocno. Zachęcałabym Cię też równie mocno, jak inni Forowicze, do wizyty u jakiegoś specjalisty, bo dobrze tak ducha jak i psychikę leczyć równocześnie, o ile jest taka potrzeba i konieczność. Byłoby tak najlepiej i mniej boleśniej, a raczej krócej w boleściach, gdybyś jednak się jakoś przełamała, ale zdaję sobie sprawę jakie to trudne. A jeśli już naprawdę nie dasz rady prosić o pomoc tych, którzy się na tego typu problemach znają (spróbuj), zostaje jak zawsze modlitwa, bez której w zasadzie nic nie ma sensu zaczynać robić. Tylko wiedz, że to, iż się modlisz, i możesz to robić, tak naprawdę tylko dzięki temu, że to Bóg pierwszy chce z Tobą rozmawiać. On pierwszy wychodzi do Ciebie, choć tak bardzo często nam się wydaje, że to my tacy super jesteśmy, bo rozmawiamy z Nim, bo tego chcemy. Nie. To Bóg pierwszy wychodzi i po ludzku chce wejść z Tobą w relację, bo jesteś bardzo droga dla Niego. Tak po prostu kocha i już. Każdego, bez wyjątku wierzącego, czy nie, z iluzjami o Nim samym, czy z prawdą o Nim, z każdym. Sama tego nie rozumiem i czasem mnie to irytuje ;) i zastanawia, że wszystkich kocha, ale nie jestem Bogiem, więc mam prawo przecież nie wszystko rozumieć. ;) Aha. A co do tych konferencji ks. Grzywocza, możesz na samym początku trochę zniechęcić się przy słuchaniu, ;) ale przetrwaj to i posłuchaj do końca, błagam. :) Pierwsza konferencja jest o dialogu z Bogiem i o iluzjach, jakie nosimy w naszym sercu, o Nim - stąd też te "moje" mądrości na samym początku, które do Ciebie pisałam.
Zostań z Bogiem, który Cię kocha, nie dlatego, że jesteś taka wspaniała, lub że nie jesteś, ale dlatego, że jesteś Jego kochaną córką, która żyje tylko dzięki temu, że jest kochana przez Niego. Jesteś kochana i dlatego żyjesz. Tylko dlatego. Wejdź z Bogiem w relację, proszę. Co Pan Jezus powiedział do Samarytanki, która w zasadzie tylko po wodę poszła do studni? W życiu jej przez myśl nie przeszło, żeby iść tam pogadać z Bogiem, w życiu pewnie by jej przez myśl nie przeszło, że tego Boga tam spotka. Ale ten cały jej wypad po tę wodę skończył się tym, że tam Boga spotkała, tak bardzo bliskiego, bo Człowieka - Jezusa. I kto pierwszy zagadał? Ona czy Jezus? A kim była ta samarytanka, nie wspominając już jej pozycji społecznej, bo nie miała żadnej. Kim była? Świętą? Nie. Kobietą mającą pięciu "mężów", którzy tak naprawdę nie byli jej mężami. Po prostu kobietą której ze świecą szukać. ;)
Przeczytaj sobie co Jezus do Niej powiedział. Zaczął od słów: "Daj mi pić" - tzn. pragnę Cię moja droga, chcę być z Tobą, chcę porozmawiać, chcę być blisko, pragnę Twojego serca, chcę usłyszeć co w nim, pragnę Twojej miłości. Przeczytaj ten dialog Jezusa z Samarytanką (J 4, 5-30) i zobacz jak prawdziwe spotkanie z Bogiem się kończy, czym się kończy. Tego samego Ci życzę. Spotkania z Bogiem, który Nim naprawdę jest i spotkania ze sobą samą. Będzie dobrze.
|
|