logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Pytająca (24 l.) (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-25 20:26

Od pewnego czasu zastanawiam się co robię nie tak lub czego nie robię, że mimo starań o głęboki kontakt z Bogiem (Msze św, modlitwy, różaniec, dobre uczynki itp.) czuję jakąś pustkę, niespełnienie życiowe i pewnego rodzaju przygnębienie, smutek... Nie wiem dlaczego, ale od dwóch lat zauważam zmianę swojego charakteru i towarzyszy temu dziwny smutek i czasami nawet brak chęci do działania. Jak to jest? Czy będąc blisko Boga to jest możliwe? A może mi się tylko wydaje? Proszę o pomoc.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2012-09-25 21:34

Jeśli czujesz pustkę w sercu, to nie jesteś blisko Boga. Widocznie twoje serce zostało zranione i jeszcze nie jest całkiem uleczone. Szukaj odpowiedzi na swoje pytania rekolekcjach ignacjańskich.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-09-25 21:49

Jedyne co mi przychodzi do głowy to proszę posłuchaj tego: http://www.langustanapalmie.pl/menu_id/159

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Charlie (---.centertel.pl)
Data:   2012-09-25 23:11

Jeśli chodzi o jakąś formę lekarstwa to jest jedna książka praktycznie o wszystkim, i myślę, że może ona pomóc. To Pismo Święte. Na spokojnie, małymi łyczkami. Natomiast w kontekście Twojego kontaktu z Bogiem. Czy zastanawiałaś się może nad tym, że nawijasz do niego za wiele? (Chodzi mi o te modlitwy) Może jest tak, że go zagłuszać, non stop do niego nawijasz a nie dajesz mu się wypowiedzieć. Ucisz się. Jedną z form modlitwy jest medytacja. Nie odzywaj się i słuchaj. Czekaj cierpliwie i słuchaj. Bóg lubi cierpliwych. Na koniec opowiem Ci pewną historie przytoczoną przez Anthonego de Mello w jednej z jego książek. Otóż do medytującego Sadhu przybył człowiek i mu mówi, że chce odnaleźć Boga. Sadhu się nie odezwał. Ów człowiek przyszedł do Sadhu następnego dnia z tą samą sprawą a ten znowu się nie odezwał. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie, i wreszcie Sadhu sobie pomyślał - "ten człowiek chyba rzeczywiście chce poznać Boga" więc kiedy spotkał go znowu powiedział, aby następnego dnia rano przybył na brzeg rzeki. Kiedy obydwoje weszli do tej rzeki Sadhu złapał człowieka za głowę i wcisnął ją pod wodę. Człowiek się szarpał aż w końcu się wydostał i pyta zszokowany dlaczego tak został potraktowany. Sadhu mu odpowiedział, że kiedy będzie potrzebował Boga tak bardzo jak powietrza, kiedy był pod wodą, to wtedy go odnajdzie. Życzę Ci abyś odnalazła siebie w tej historii. Poproszę Boga w modlitwie aby Cie już nie męczył i w końcu dał znać co i jak:)

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Bardotka (---.phlapa.fios.verizon.net)
Data:   2012-09-26 05:06

Pustka w sercu to niekoniecznie oznaka, ze Bog nie jest blisko. Wielu swietych przezywalo taki okres "posuchy", kiedy to im bardziej pragneli zblizyc sie do Niego, tym dotkliwiej odczuwali Jego nieobecnosc. Przychodzi mi tu na mysl Matka Teresa z Kalkuty, ktora taki okres "nocy duszy" przezywala przez wiele lat. Nie zawsze czujemy, ze Bog jest blisko, jednak On nigdy nas nie opuszcza. Moze pragnie nas w ten sposob jakos doswiadczyc, przekonac sie, ze nie przestaniemy Go wtedy szukac, ze tesknimy. Przez to doswiadczenie "trenuje" niejako nasza dusze, zeby przygotowac ja na te wielka szczesliwosc, ktora obiecal nam w Niebie. Tak wiec mysle, droga Pytajaca, ze nie powinnas ustawac i wciaz Go szukac i wolac. Pan Bog lubi cierpliwych, a po nawet najczarniejszej nocy nastapi dzien i da On Ci sie poznac.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Nell (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-26 10:40

Dużo modlitw, dużo dobrych uczynków, Eucharystia - to wspaniale. Jednak czy w tym wszystkim doświadczasz relacji z Bogiem? Takiej prawdziwej relacji, jak z osobą? To jest w modlitwie najważniejsze, a jednocześnie dość trudne do odnalezienia. Być może pustka i smutek to objaw tego, że Bóg chce Cię zaprosić do większej bliskości ze sobą, do głębszej relacji. Dlatego to, co do tej pory wypełniało Twoje życie duchowe już Ci nie smakuje.
Jednak to tylko jedno z możliwych wyjaśnień, prawdziwego musisz poszukać Ty. Nie znajdziesz go w internecie. Módl się wytrwale, mimo że jest trudno. Na modlitwie proś Ducha Świętego, żeby Ci pokazał, o co chodzi w tym, co się teraz z Tobą dzieje i co masz robić. Poza tym, powinnaś o tym, co teraz przeżywasz, porozmawiała z doświadczonym kapłanem, który by Cię wysłuchał i mądrze doradził. Może w jakimś duszpasterstwie dla studentów (jesteś w wieku studenckim, stąd ten pomysł). Jeżeli nie widzisz "w okolicy" kogoś takiego, to pojedź na rekolekcje, w czasie których można korzystać z kierownictwa duchowego lub przynajmniej porozmawiać. Mogą to być np. rekolekcje ignacjańskie. Organizowane są w wielu ośrodkach, informacje na ich temat łatwo znaleźć w internecie. Rekolekcje dotyczące modlitwy i relacji z Bogiem organizują też karmelici bosi: http://rekolekcje.karmelczerna.pl.
Ponadto, jeśli nie jesteś w jakiejś wspólnocie, to warto by poszukać jakiejś dla siebie, żeby móc korzystać w swojej drodze za Panem Bogiem z prowadzenia i pomocy duszpasterza i doświadczonych osób świeckich.
Bóg jest blisko nas. Nawet kiedy Go nie czujemy i nawet, gdy z naszej perspektywy, wszystko się wali. Jest blisko Ciebie i cały czas Cię kocha. Odwagi.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Darko (---.2073144111.ddns.cablebg.net)
Data:   2012-09-26 13:03

Relacja z Bogiem i duchowosc to nie jedyna sfera ludzkiego zycia. Niekoniecznie pies jest pogrzebany w intesywnym galopie religijnym. To, ze czlowiek bedacy "blisko Boga" (praktyki religijne, spowiedz, sakramenty, dobre uczynki) zawsze bedzie szczesliwy to bardzo duze uproszczenie. Jak wyglada reszta twojego zycia? Uprawiasz regularnie jakis sport? Odzywiasz sie dobrze? A sfera socjalna? Masz grono znajomych z ktorymi sie spotykasz? Pracujesz w miejscu ktorym chcesz i czerpiesz z tego satysfakcje? Rozwijasz sie intelektualnie? Jestes proaktywna?
Jesli oczekujemy, ze koncentracja jedynie na duchowosci ma nas uczynic szczesliwymi ludzmi to mozemy sie mocno rozczarowac.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: rafal (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-26 13:45

Moze powinnas poznac jakiegos milego faceta? Bóg by nic nie mial przeciwko. Moze po prostu potrzebny ci jest partner zycowy. Chyba ze juz z kims jestes. Fajnie miec 2 polowe i jeszcze Boga ktory uczestniczy w tym wszystkim. pozdrawiam

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Pytająca (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-26 18:39

Dziękuję za Wasze cenne opinie i pomoc. Wydaje mi się, że moje modlitwy nie są oparte na bezmyślnym powtarzaniu formułek. Staram się mimo wszystko rozmawiać normalnie z Bogiem. Dodam, że jestem w trakcie studiów i działam dosyć sporo w różnych tematach. Natomiast chyba zaniedbuje kontakty towarzyskie (sferę socjalną).
W odpowiedzi na ostatni post Rafała....: Nie chcę poznać drugiej połówki. Nie wyobrażam sobie siebie w małżeństwie i nie chcę tego, więc to raczej nie ma sensu.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2012-09-26 21:26

"Wydaje mi się, że moje modlitwy nie są oparte na bezmyślnym powtarzaniu formułek" - To, co ci się wydaje, nie musi być, a nawet na pewno nie jest obiektywną prawdą. Zatem zachęcam cię do korzystania z pomocy kapłanów i innych osób. Jednym słowem - radzę ci wziąć się za siebie i postawić na rozwój swojej wiedzy religijnej i życia duchowego.
"Staram się mimo wszystko rozmawiać normalnie z Bogiem" - To znaczy: jak? Przyznam, że bawią mnie te wszystkie posty, w których autorzy mówią, że rozmawiają z Bogiem. Natomiast nikt nie napisze, że Boga uwielbia, że Mu dziękuje, przeprasza Go. Gdzie tu jest pokora? A przecież ona jest niezbędna do rozwoju życia duchowego. Gdy jej brakuje, rodzi się frustracja typu: "czuję jakąś pustkę, niespełnienie życiowe i pewnego rodzaju przygnębienie, smutek... ". Wszystko u młodych ludzi oparte jest na emocjach: "czuję", "nie czuję". Nie musisz czuć, nie musisz rozmawiać. Pokorna postawa to modlitwa: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Ostatnio słyszałam takie kazanie, w którym ksiądz mówił, że pokora to nie jest żadne: "ja i Bóg", nawet to nie jest: "Bóg i ja". Mnie po prostu nie ma, bo liczy się tylko Bóg i Jego wola, a nie moja. Dlatego nie rozmawiam z Bogiem, a proszę Go o Miłosierdzie, o to, by mnie uczył co dzień od nowa pełnić Jego Wolę.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Anastazja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-26 22:30

Droga Franciszko,

Czyż modlitwa nie powinna być rozmową z Bogiem? Czy nie powinna być ona tą płaszczyzną, na której się z Nim spotykamy, choć to, że On do nas przychodzi jest ogromną łaską i my sami z siebie nigdy nie moglibyśmy sobie na nią zasłużyć? Jeśli ktoś na modlitwie nie rozmawia z Bogiem, to jaka wtedy jest jego modlitwa, bo mi się wydaje, że jest ona wtedy ukierunkowana nie tam gdzie trzeba, czyli na moje własne ja, czego konsekwencją jest, że człowiek jest tak bardzo na sobie skoncentrowany, że nie słyszy cichego głosu Boga w swoim sercu. Uważam, że nie ma nic zabawnego w dialogu z Bogiem. Przed Nim nie można nikogo udawać, założyć maski, która w danej chwili by mi odpowiadała, ponieważ On widzi nas takimi, jakimi jesteśmy na prawdę. Nie ma tutaj nic z kabaretu ani teatru. Rozmowa z Bogiem, to między innymi stanięcie w prawdzie o sobie samym, gdyż właśnie Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem, a jeśli jest Prawdą, to oznacza to, że w rozmowie z Nim nie można być fałszywym, inaczej się po prostu z Nim nie rozmawia, a częstokroć ma się wrażenie, jakby się mówiło do ściany i stąd ta wewnętrzna pustka. Wszystko więc sprowadza się do tego, że człowiek chcąc pogłębić swoją więź z Bogiem, musi stanąć w prawdzie o sobie samym, jakkolwiek straszna by ona nie była, a to właśnie jest pokora. Bóg nie potrzebuje naszego uwielbienia. To Mu nic nie dodaje do Jego
Chwały. Bóg nie potrzebuje lizusów czy faryzeuszy, którzy w swoich modlitwach zaleją go potokiem pięknych, dziękczynnych słów, z których później nic nie wynika. Sądzę, że o wiele milszym jest mu widok osoby prawdziwie skruszonej przed Jego Obliczem, głęboko żałującej za swoje grzechy i mającej świadomość swojej słabości oraz tego, że On jest dla niej powietrzem. Osoba taka zapragnie Mu zadośćuczynić za swoje niegodziwości popełnione wobec Niego i dlatego zacznie zmieniać swoje życie oraz spełniać dobre uczynki, bo będzie chciała wywołać uśmiech na Jego Twarzy.

Pozdrawiam i życzę wszystkim (w tym także sobie) poznania pełnej prawdy o sobie samym
A.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-26 22:48

"Nie chcę poznać drugiej połówki. Nie wyobrażam sobie siebie w małżeństwie i nie chcę tego, więc to raczej nie ma sensu." Uderzyły mnie te słowa, są mocne. A pytałaś co chce od Ciebie Bóg?. Czy Bóg też nie chce, żebyś kogoś poznała? Zapytaj. Może stąd ta pustka, bo nie pytałaś?

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Bardotka (---.phlapa.fios.verizon.net)
Data:   2012-09-27 05:17

Nie przypuszczalam, ze rozmowa z Bogiem, czy tez jej glebokie pragnienie, moze dla kogos wydawac sie czyms smiesznym. Czyz nie jest On Zywym Bogiem, ktory zacheca czlowieka do dialogu? Jak inaczej rozwijac swoja wiedze religijna i zycie duchowe jesli nie przez ciagle z Nim obcowanie i rozmowe? Mysle, ze moze ludzie nie pisza tak czesto, ze Bogu dziekuja czy Go uwielbiaja, bo to badz co badz rozumie sie samo przez sie, a poza tym jest czyms innym niz dialog, bo nie wymaga odpowiedzi. Podczas dialogu natomiast oczekuje sie na slowo odpowiedzi i rowniez te pewnosc, ze to slowo faktycznie od Boga pochodzi, dlatego tez najczesniej slyszy sie o rozmowie z Bogiem jako temacie ludzkich rozterek, bo wielokrotnie zastanawiamy sie, jak sie zorientowac co Boze, a co tworzy nasz umysl. Ponadto uwielbiac Boga i dziekowac Mu mozna praca, piesnia, spacerem w parku, przytuleniem chorej kolezanki, a niekoniecznie slowami modlitewnika.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: AsiaBB (---.205.41.120.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-09-27 09:26

Dlaczego nie chcesz mieć męża? Czy dlatego, że poświęciłaś się bez reszty jakiejś idei (praca, nauka, opieka nad kimś, działalność religijna lub charytatywna itp.)? Jeśli powód twojej niechęci jest inny, to trudno się dziwić, że odczuwasz pustkę w sercu. Tak mogą o sobie dawać znać niewyleczone zranienia. Wtedy pierwsze kroki skieruj do Jezusa z prośbą o uzdrowienie tamtych ran, o których być może nie chcesz już nawet myśleć, ale one tkwią w tobie jak drzazga i powodują ból "nie wiadomo skąd". Jeśli natomiast wszystko jest w porządku, jesteś całkowicie zadowolona ze swojego życia, masz uporządkowane relacje z ludźmi i z Bogiem, tylko czasem nie czujesz Jego obecności, to się nie martw. Taki stan nazywa się czasem pustyni. Jest on ci potrzebny do wzrostu w wierze. Gdyby nie takie okresy, wiara nie byłaby żywa. Jak ją ożywić? Przede wszystkim módl się o łaskę wiary, o poczucie bliskości Boga (wiesz, że jest blisko ale chcesz to czuć), uwielbiaj Go w swojej codzienności, w dobrym i złym. Modlitwa uwielbienia to jest wielka siła i to nie jest to samo, co dziękczynienie. Zainteresuj się też rekolekcjami dla osób, które chciałyby pogłębić wieź z Bogiem, np. SNE proponuje kurs "Nowe Życie", ale to tylko jedna z propozycji, wystarczy poszukać.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-27 11:10

Anastazjo,
"mi się wydaje, że jest ona wtedy ukierunkowana nie tam gdzie trzeba, czyli na moje własne ja, czego konsekwencją jest, że człowiek jest tak bardzo na sobie skoncentrowany, że nie słyszy cichego głosu Boga w swoim sercu" - A mnie wydaje się, a nawet jestem głęboko przekonana, że jest zupełnie inaczej. Chodzi o to, że gdy ktoś myśli, że ROZMAWIA, to tak naprawdę MÓWI, A NIE SŁUCHA. Moim zdaniem, jeśli człowiek tak mocno podkreśla, że rozmawia z Bogiem, to właśnie nie ma możliwości słuchania Go, bo jest zajęty swoim potokiem słów. Często w rozmowach z różnymi osobami mam trudność, by mówiącej przerwać.
Miałam ostatnio taką zabawną sytuację, że w czasie dyskusji, w której brało udział kilka osób, wywiązał się dialog pomiędzy mną, a inną osobą, nazwijmy ją A. Nagle trzecia osoba - B weszła w ten dialog ze swoją tezą, która zupełnie nie odnosiła się do naszego dialogu. Jakby tego było mało, ta trzecia osoba - B wróciła do swojego wywodu po zakończeniu dyskusji, potokiem słów starając się mnie przekonać do swojej tezy. Kiedy w końcu udało mi się dojść do głosu, powiedziałam, że moja wypowiedź była odpowiedzią na słowa osoby A. Jej wyraz twarzy świadczył o wielkim zdziwieniu i rozczarowaniu, bo nie słyszała tego, co powiedziała A. Zupełnie niepotrzebnie trudziła się, robiąc mi wykład. To było właśnie tak, jak pisze Anastazja: "człowiek chcąc pogłębić swoją więź z Bogiem, musi stanąć w prawdzie o sobie samym, jakkolwiek straszna by ona nie była, a to właśnie jest pokora". Tylko lepiej jest dla człowieka, gdy najpierw słucha z pokorą, a potem mówi.
"Bóg nie potrzebuje naszego uwielbienia. To Mu nic nie dodaje do Jego
Chwały" - Posłuchaj św. Ignacego z Loyoli: "Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją" (ĆD, 23).
A także św. Pawła: "Któż bowiem woli Jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie takim uczyniłeś? Czy garncarz nie ma mocy nad gliną..."? (Rz 9, 19–21).
W odkrywaniu prawdy o sobie pomagają spowiednicy i kierownicy duchowni. Dlatego dobrze jest korzystać ze skupień i rekolekcji, podczas których jest okazja do wyciszenia się, adoracji Najświętszego Sakramentu i rozmów indywidualnych. Wielką rolę przy poznawaniu prawdy o sobie spełnia wspólnota, do której człowiek należy. Ona jest jak lustro, w którym człowiek przegląda się, by lepiej się poznać.
Oczywiście każdy ma swoją własną drogę do Domu Ojca. W każdym chrześcijaninie na mocy chrztu świętego jest Duch Święty, który jest najlepszym kierownikiem duchowym. Jednak Pan Bóg posługuje się też ludźmi, jako narzędziami. Dlatego warto słuchać innych, radzić się w przypadku wątpliwości co do swoich decyzji i wyborów.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Venus (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-27 12:34

Franciszka napisała:
"Wydaje mi się, że moje modlitwy nie są oparte na bezmyślnym powtarzaniu formułek" - To, co ci się wydaje, nie musi być, a nawet na pewno nie jest obiektywną prawdą. Zatem zachęcam cię do korzystania z pomocy kapłanów i innych osób. Jednym słowem - radzę ci wziąć się za siebie i postawić na rozwój swojej wiedzy religijnej i życia duchowego.
"Staram się mimo wszystko rozmawiać normalnie z Bogiem" - To znaczy: jak? Przyznam, że bawią mnie te wszystkie posty, w których autorzy mówią, że rozmawiają z Bogiem. Natomiast nikt nie napisze, że Boga uwielbia, że Mu dziękuje, przeprasza Go. Gdzie tu jest pokora? A przecież ona jest niezbędna do rozwoju życia duchowego. Gdy jej brakuje, rodzi się frustracja typu: "czuję jakąś pustkę, niespełnienie życiowe i pewnego rodzaju przygnębienie, smutek... ". Wszystko u młodych ludzi oparte jest na emocjach: "czuję", "nie czuję". Nie musisz czuć, nie musisz rozmawiać. Pokorna postawa to modlitwa: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Ostatnio słyszałam takie kazanie, w którym ksiądz mówił, że pokora to nie jest żadne: "ja i Bóg", nawet to nie jest: "Bóg i ja". Mnie po prostu nie ma, bo liczy się tylko Bóg i Jego wola, a nie moja. Dlatego nie rozmawiam z Bogiem, a proszę Go o Miłosierdzie, o to, by mnie uczył co dzień od nowa pełnić Jego Wolę.

---

Przepraszam, ale muszę trochę zareagować. Mam wrażenie Franciszko, że jestes jakąś zdziczałą fanatyczką. Jasne jest to, że Bóg jest Jeden najważniejszy, ale stworzył nas chyba nie tylko po to abyśmy plackiem leżeli przed krzyżem i nie potrafili zatroszczyć się o siebie samych, więc gdzieś to małe "ja" też musi być, prawda? Sądzę jednak, że rozmowa z Bogiem czyli opowiadanie Mu o tym co się w moim życiu dzieje, o troskach i radościach jest bezcenne i bardzo potrzebne, a to, że oprócz próśb o Miłosierdzie można z Nim rozmawiać to nie jest przejaw braku pokory a dojrzałej wiary...

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Anastazja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-27 13:29

Droga Franciszko,

W pełni zgadzam się z tym co napisałaś w poprzednim poście tyle, że jak widać obie ujęłyśmy to trochę innymi słowami. Człowiek ma po to dwoje uszu i tylko jedne usta, aby więcej słuchać niż mówić. Myślę, że warto by było wyjść tutaj od definicji rozmowy. Rozmowa jest dla mnie dialogiem między dwoma osobami, które wzajemnie się szanują, a szacunek zakłada wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia ta druga strona. Dialog jest więc czymś zupełnie innym niźli monolog, który bądź co bądź jest przejawem egoizmu, jeśli nie narcyzmu, danej osoby.
Bogu owszem należy się chwała, każdy z nas powinien mu ją oddawać i to najlepiej poprzez uczynki, a nie poprzez puste słowa pochlebcy, z którymi żadne dobre uczynki nie idą w parze. Wiara bez uczynków jest martwa. Można codziennie odmawiać kilkanaście różańców, a po skończonej modlitwie mieć w nosie drugiego człowieka, kopać leżącego i przechodzić obojętnie obok ludzkiego nieszczęścia, jak czynili to duchowni i ludzie wierzący w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jak myślisz kim mógł być ten Samarytanin?
Dla mnie lustrem, w którym się przeglądam jest Jezus Chrystus. Inni ludzie mogą nadmiernym krytycyzmem bądź pochwałami odnośnie mojej osoby wypaczyć mój obraz siebie, co nie oznacza, że ich opinii nie biorę sobie głęboko do serca i nie rozmyślam nad nimi. Czasami poruszona słowami ludzi staram się zmienić coś w sobie. Jednakże często bywa tak, że ludzie widzą w czyimś oku drzazgę, a w swoim oku nie dostrzegają belki i z ich ust wypływają słowa, które tak na prawdę tylko ranią i nie mają w sobie nic z konstruktywnej krytyki.
Offtopowo się zrobiło, a ja mimo wszystko chciałabym jakoś pomóc Pytającej. Rzeczywiście poszukanie jakiejś wspólnoty, odpowiednich rekolekcji tak, jak to napisała Franciszka, jest bardzo dobrym pomysłem. Zresztą wydaje mi się, że skoro napisałaś, że zaniedbujesz strefę socjalną, to tym bardziej wyjście do ludzi mogłoby Ci wiele spraw wyjaśnić i ułatwić. Może ktoś już przeszedł to samo co Ty i wyszedł z tego zwycięsko? Kontakt internetowy nigdy nie zastąpi tego twarzą w twarz. Aha i to nie jest tak, że robisz coś źle i nie tak. Starasz się i Bóg to widzi, a że Ci to wychodzi raz lepiej a raz gorzej, to no cóż, ale taki Twój urok, w końcu jesteś tylko człowiekiem, który często błądzi. Bóg nie jest jakimś Sędzią bez serca, który tylko czeka na to, kiedy się potkniesz, żeby wymierzyć Ci karę. On jest zawsze gotowy podać Ci rękę, kiedy upadniesz i dlatego mam dla Ciebie taką radę. Jeśli już raz się Go chwycisz, to nie puszczaj za żadne skarby, choćby nie wiem co się działo. Przylgnij do Niego i bardzo ważne- nigdy nie odpuszczaj modlitwy. Znajdź chociaż jeden dzień w tygodniu, gdy masz czas tylko i wyłącznie dla Niego. Idź do swojej izdebki i tam w ukryciu módl się tak, jak najlepiej potrafisz, byleby tylko prawdziwie. Przychodź do Boga taka jaka jesteś, bez żadnych masek, bez oczekiwań na nie wiadomo jakie uniesienia duchowe. Po prostu z Nim bądź i ofiaruj Mu swój czas. Pomódl się też o odkrycie swojego powołania i uleczenie zranień, które utrudniają Ci zbliżenie się do innych ludzi.

Pozdrawiam i życzę wypłynięcia na głębie wiary
A.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2012-09-27 22:10

Franciszko, myślę, że jeśli chce się komuś udzielać rad odnośnie jego modlitwy określonej jako rozmowa z Bogiem, warto najpierw poprosić rozmówcę o szersze wyjaśnienie. Dlaczego mamy z góry zakładać, że taka modlitwa nie zawiera uwielbienia, dziękczynienia ani aktu skuchy? Nawet w rozmowie między ludźmi występują czasem te dwa ostatnie elementy, dlaczego więc dialog z Bogiem miałby być ich pozbawiony. Dlaczego bez żadnego rozeznania mamy przypisywać komuś nieumiejętność słuchania? Czy często występująca chęć dominowania w rozmowie naprawdę dowodzi, że nikt już słuchać nie potrafi?
Jakoś mi niespieszno do pokory, która pozwalałaby mi mówić: wy się źle modlicie, przyjrzyjcie się, jak ja to robię.

PS
"Często w rozmowach z różnymi osobami mam trudność, by mówiącej przerwać." - zamiast skupiać się na przerywaniu, można ćwiczyć aktywne słuchanie ;))

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-28 11:34

Dziękuję za odniesienie się do mojej wypowiedzi. Cieszę się, że wywołała ona sprzeciw Venus, Anastazji i Joy. Świadczy to, o tym, że była tu potrzebna. Polecam korzystanie z bogatego skarbca Kościoła, który wynosi na ołtarze osoby pokorne. Tak się składa, że wszyscy święci i błogosławieni to ludzie pokorni, ich modlitwa była świadectwem pokory. Dlatego zachęcam do czytania ich biografii i dzieł, które napisali. Teraz myślę o kilku świętych kobietach, których dzieła możecie studiować, kontemplować i medytować (szczególnie dla pań - święte kobiety). Jest św. Katarzyna ze Sieny, św. Teresa od Dzieciątka Jezus z Lisieux i św. Faustyna Kowalska.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-28 13:54

Nie znam cię, więc żadnymi "wyrokami" szafować nie mogę. Ale parę myśli. Gdybyś była daleko od Boga, gdyby Bóg był dla ciebie kimś obcym, to byś takiego listu nie napisała. Jeśli Bóg rzeczywiście jest daleko i jest obcy, to nas ten temat przestaje interesować i nie martwimy się już Panem Bogiem, Jego "nieobecnością" i podobnymi sprawami.
Odczuwanie jakiegoś braku w związku z Bogiem świadczy ciągle jeszcze o tym, że jest On w naszym życiu ważny. Nawet jeśli wkroczyliśmy na drogę grzechu, to jeszcze Bóg nie przestał być ważny. Jest na czym budować relację i jest do Kogo wracać. Jeśli natomiast nie jesteśmy związani stałym grzechem, to odczuwanie braku Boga może być zwyczajną drogą do Boga, zwyczajnym poszukiwaniem Go, nienazwanym pragnieniem pogłębienia relacji.
"Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie;
Już Cię ma, komu Ciebie trzeba;
Kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie;
Kto głodny go, je z Twego chleba.
Nie widzą Ciebie moje oczy,
Nie słyszą Ciebie moje uszy;
A jesteś światłem w mej pomroczy,
A jesteś śpiewem w mojej duszy! (Leopold Staff)

Pustka może być na dwóch płaszczyznach: duchowej i psychicznej. Spróbuj w sobie oddzielić te dwie sprawy, choć oczywiście życia ludzkiego nie możemy podzielić na trzy części: człowiek fizyczny, psychiczny i duchowy. To jest jedność, a może raczej: to ma być jedość, więc równocześnie powinniśmy na wszystkich trzech płaszczyznach pracować.

Pustka psychiczna nie musi być związana z jakimś błędem w dziedzinie duchowej. Może nawet być darem rozwoju duchowego. Darem nie w tym sensie, że jest dobrem. Pustka psychiczna nie jest dobrem. Może natomiast być darem w sensie świadomości, a może i jakiejś gotowości na podjęcie trudu zapełnienia tej pustki. Człowiek nie żyje w całkowitej samotności, ale pośród ludzi i musi nauczyć się (a może raczej: musi ciągle uczyć się) tworzenia wspólnoty z innymi. Pytania AsiBB są ważne i trzeba do nich powrócić. Dlaczego postanowiłaś nie mieć męża. (Nie odpowiadaj nam, bo to są pytania dla ciebie, a nie dla nas). Nie czuj się tym pytaniem zagrożona, ja sama nie mam męża, więc nie chcę atakować. Jeśli tak widzisz swoją drogę życia i masz na swoje życie jakiś konkretny pomysł, aby być z innymi i dla innych, to trzeba to po prostu powoli realizować i nie przejmować się uczuciami, które przychodzą i odchodzą. Pustka może być zwykłym uczuciem.

Jeśli jednak decyzja "nie chcę męża" jest ucieczką przed czymś (lęk przed trudem wspólnego życia, złe doświadczenia rodzinne, lęk przed nie-wiadomo-czym, poranienie w dziedzinie seksualnej, inne ukierunkowania, gwałt w dzieciństwie lub inne molestowanie, paniczny strach przed współżyciem, nieuporządkowane emocje i inne) - jeśli przed czymś uciekasz, to taka bolesna pustka może być właśnie darem od Boga, próbą otwierania cię na innych. Piszesz, że "zaniedbujesz kontakty towarzyskie", ale nie wiem, czy to "tylko" z braku czasu, czy może także tutaj (a nie tylko w męsko-damskich sprawach) jest jakieś zranienie i lęki. Trzeba by je przepracować, albo samemu, albo z psychologiem, albo ze spowiednikiem, albo z samym Bogiem bez pośredników. Nie ma znaczenia jak, ważne żeby pomogło.
Zbliżanie się do Boga nigdy nie oddala od ludzi. Przeciwnie. Im bliżej Niego jesteśmy, tym bardziej jesteśmy na ludzi otwarci. To jest jeden ze znaków, które nam pomagają oceniać, czy faktycznie idziemy w dobrym kierunku, czy nasza religijność nie jest ucieczką przed trudami życia lub zwykłą dewocją. Jeśli wszystko jest w porządku to po pierwsze, nie boimy się zastanawiać nad sobą, po drugie "przepracowanie tematu" nie przynosi lęku, tylko uspokojenie, pewność, że taka ma być moja droga. Czasem Bóg "każe" nam się po raz kolejny nad sobą zastanowić, niekoniecznie dlatego, żeby zmienić decyzję, ale by ją ponowić, utwierdzić się, nabrać sił ze źródeł decyzji.

Pustka psychiczna może jednak wynikać ze złej albo zupełnie nieprzemyślanej decyzji, albo z nieprzemyślanego, zbyt spontanicznego trybu życia, w którym brakuje miejsca na życie społeczne lub przynajmniej na jego próby. Wtedy też jest darem od Boga, który chce nam pomóc wejść w Kościół, a więc także wejść w środek wspólnoty. Pustka psychiczna może być problemem zupełnie niezależnym od życia religijnego. Może polegać na złym wyborze studiów, pracy, braku przyjaciół, braku miłości w rodzinie. I choć modlitwa nigdy nie zaszkodzi, to rozwiązywanie problemu będzie polegało bardziej na zewnętrznym działaniu. Znalezieniu innej drogi, innych zajęć, innego sposobu spędzania wolnego czasu, albo na - już w pełni świadomym - przyjęciu tego co robię jako swojej drogi. Nie jest ważne jakie masz powołanie (jeśli je już odkryłaś), ważne żeby być przekonanym, że to jest twoje miejsce.

Jeśli w jakiś sposób wykluczysz pustkę psychiczną, to rzeczywiście może to być pustka duchowa, która jednak wcale nie jest jednoznaczna. Oczywiście, że pustka duchowa może mieć miejsce wtedy, kiedy ta sfera życia pozostawia wiele do życzenia, kiedy się nią nie zajmujemy. Dopóki Bóg jest nikim, to taką pustkę zagłuszymy byle czym, muzyką, seksem, podróżami. Jeśli już się nie da nie czuć pustki, to znaczy że Bóg staje się Kimś ważnym i trzeba Go szukać, zmieniając powoli życie. Nic nie szkodzi zadać sobie to pytanie, ale z twoich słów absolutnie nie wynika, żeby tak było. Nawet gdybyś popełniała w drodze duchowej wiele błędów, to jeśli chcesz, by Bóg był blisko, to On już jest blisko.

Możesz jednak odczuwać pustkę duchową, a byłaby wtedy darem, kiedy Bóg wzywa się stopień wyżej, albo wzywa cię do podjęcia jakiegoś trudu, o którym wcześniej nie pomyślałaś. Na przykład może to być powołanie do życia zakonnego. Wiele razy w świadectwach osób zakonnych słyszy się, że "w świecie" tak bardzo czegoś brakowało, że choć wcześniej nie chcieli, jednak zapukali do klasztoru. Może to być wołanie do podjęcia życia w jakiejś świeckiej wspólnocie. Do jakiejś konkretnej pracy dla Kościoła. Albo jednak do małżeństwa i macierzyństwa, pomimo obecnych negatywnych decyzji. Nie zawsze taka pustka oznacza, że MUSISZ zmienić zewnętrzny tryb życia, czasem chodzi o wewnętrzną przemianę. Takie chwile pustki mogą przecież przeżywać i małżonkowie, którzy ślubowali sobie "aż do śmierci", i kapłani, i siostry zakonne. Świadome podjęcie na nowo tego własnego życia, powtórne wybranie, zapełnia taką pustkę, która się czasem bierze z tego, że nie my kierujemy życiem, ale życie kieruje nami. Nadmiar obowiązków, albo brak obowiązków, albo wypalenie w jakiejś dziedzinie, albo emocje, z którymi sobie nie radzimy.

Pustka duchowa może przyjść także po długich i mocnych przeżyciach religijnych. Np. po nawróceniu przez pierwsze lata fruwamy z radości, żyjemy na tak wysokich obrotach emocjonalnych skierowanych na Boga, że nie czujemy zmęczenia. Ale to kiedyś przychodzi. Emocje przynoszą z czasem zmęczenie, nawet kiedy bywają bardzo miłe. W dziedzinie duchowej też nadchodzi takie "bum", spadamy jak przekłuty balon. Odbieramy to bardzo negatywnie, jest nam z tym bardzo źle, bo tamto było piękne i myśleliśmy, że będzie trwało wiecznie. Ale to nie jest nic złego. Przeciwnie, to jest droga do dojrzałości. Fruwanie przed Bogiem jest ogromnym Bożym darem, abyśmy przeżyli jakiś maleńki kawałek nieba i zapragnęłi tam być na zawsze. Ale w pierwszych latach to wszystko robi w nas Bóg, choć nam się wydaje, że to nasza zasługa. Kiedy już się stanie to "bum" i wreszcie dotkniemy ziemi, zobaczymy ile jest jeszcze do zrobienia ze sobą i wokół siebie. Pustka może być więc jedynie stratą tych pięknych uczuć, ale zupełnie normalnym etapem życia duchowego.

Pustka duchowa może też być szczególnych wezwaniem do kontemplacji. Właśnie pustynią duchową, gdzie sam Bóg uczy nas nowego, innego, bliższego spotkania z Nim. Może być czasem uczenia się nowych form modlitwy, szukaniem własnej modlitewnej drogi do Boga, oczyszczania swojej modlitwy z egoizmu. Tu warto poszukać odpowiedzi u klasyków, np. św. Jana od Krzyża. Czasem w życiu jest wiele takich krótkich pustyń, czasem jedna, ale bardzo ciężka. Uczymy się wtedy wierności, wytrwałości i jakiegoś spokoju wypływającego z zaufania do Boga. Wyciszenia. Po czasie walki z własnym grzechem, próbie zmiany całego świata, które często są potępianiem innych, brakiem miłosierdzia dla grzeszników, nieświadomym wywyższaniem siebie, oburzeniem albo z drugiej strony bezradnością na ludzkie grzechy i ludzkie tragedie - uczymy się zaufania do Boga, który nie kocha ludzi mniej niż my i wcale nie przymyka oczu na grzechy, a jednak "pozwala" nam grzeszyć. Zaufanie, że Bóg naprawdę sobie z tym światem poradzi. Że ostatecznie nie dzieje nam się krzywda, choć czasem tak to czujemy. Takie prawdziwe zaufanie Bogu jest ogromnie trudne. Żeby się tego nauczyć, trzeba pozwolić Bogu na działanie poza naszymi emocjami, bo one przeszkadzają, buntują się. Taki stan możemy odczuwać jako pustkę. Ale ją powoli wypełnia sam Bóg. Trzeba tylko być Mu wtedy nadal wiernym, choć to już nie jest czekolada, tylko wiercenie w zębie.

Jaki wielki wachlarz możliwości. Nie da się powiedzieć skąd się bierze pustka w drugim człowieku, bo i własnej pustki nie zawsze rozeznajemy. Poczucie pustki może być złem, w sensie winy, ale może być też darem. Na pewno każdą pustkę chcemy zapełnić, a to znaczy, że będziemy szukać jakiegoś dobra. I wszystko zależy od tego, jakiego dobra będziemy szukać. Takiego na chwilę, czy takiego na zawsze. Ta pustka może też być ogromnym pragnieniem, żeby Bóg wszedł w nas bardziej niż my sami potrafimy otworzyć się na Niego. Może być ogromną tęsknotą za Bogiem.

Próbuj szukać odpowiedzi. Zacznij od tych łatwiejszych, zewnętrznych (pustka psychiczna). Masz tu do pomocy szczególnie przyjaciół, własne refleksje, wspomnienia, doświadczenia i lekarzy od psychiki. Jeśli ta sfera będzie w porządku, to trzeba poprosić jakiegoś człowieka, najlepiej kapłana/spowiednika, o duchowe kierownictwo, bo tutaj łatwiej o pomyłkę. Życzę ci cierpliwości. Jeśli tylko masz dobrą wolę, to wcześniej czy później znajdziesz drogę. Poznasz dobrą drogę. Tylko nie uciekaj Bogu, choć już trudniej z Nim wytrzymać niż kiedyś ;)))) Tak właśnie jest i to jest normalne :))

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: stała czytelniczka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-28 15:24

Franciszko, no tego się nie spodziewałam.
Bardzo często nie trafiają do mnie Twoje wpisy, bo jest w nich tak jednowymiarowo (np. lęk = szatan, pustka = brak Boga) i nie widzę, żebyś starała się zrozumieć drugiego człowieka. Ale teraz to mnie zaskoczyłaś. Tak obrócić kota ogonem, tak zareagować na krytykę. Nie sądziłam, że masz aż tak wysokie mniemanie o sobie.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2012-09-28 17:05

Studiując dzieła świętych, warto mieć na uwadze, że nawet jeśli nam się wydaje, że modlimy się podobnie jak oni, ich pokorę i naszą może dzielić przepaść ;))

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-09-28 18:51

Skoro już zeszło na przykłady modlitwy świętych kobiet, to chciałabym zacytować mistyczkę i mistrzynię duchowości, św. Teresę od Jezusa, która definiuje modlitwę w następujący sposób: "Modlitwa, bowiem, wewnętrzna jest to, zdaniem moim, poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylewna, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje" ("Księga Życia", Rozdział 8, ust. 5). Myślę, że tak wielkiej Świętej można zaufać i nie obawiać się, że "rozmawianie z Bogiem" zaprowadzi nas na manowce :)

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Ala85 (Bogumiła z Krakowa) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-28 20:13

Bóg nas nie rozumie i nie kocha, a życie nie ma sensu. Jeśli moja wypowiedź wywoła sprzeciw, to będzie świadczyć, że była tutaj potrzebna.

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Inna czytelniczka (---.pl)
Data:   2012-09-29 05:29

"Mam wrażenie Franciszko, że jestes jakąś zdziczałą fanatyczką. Jasne jest to, że Bóg jest Jeden najważniejszy, ale stworzył nas chyba nie tylko po to abyśmy plackiem leżeli przed krzyżem i nie potrafili zatroszczyć się o siebie samych, więc gdzieś to małe "ja" też musi być, prawda? Sądzę jednak, że rozmowa z Bogiem czyli opowiadanie Mu o tym co się w moim życiu dzieje, o troskach i radościach jest bezcenne i bardzo potrzebne, a to, że oprócz próśb o Miłosierdzie można z Nim rozmawiać to nie jest przejaw braku pokory a dojrzałej wiary..."

Czy słowa "zdziczała fanatyczka" są zgodne z miłością? Niestety, nie są zgodne z miłością.
Radykalizm ewangeliczny to coś dobrego a nie złego. Bądź zimny albo gorący, miłuj Boga, ale i bliźniego.
Rozmowa jest, gdy mówi dwóch. Można się zastanawiać, czy monolog to rozmowa, albo na czym polega rozmowa, gdy człowiek mówi słowami, a Bóg mówi do serca, tylko czy ten człowiek naprawdę dobrze słyszy i rozumie? Dla przeciętnego człowieka najwyraźniejszy głos Boga to Dekalog.

"Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego. To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie walczył o same słowa, bo to się na nic nie przyda, /wyjdzie tylko/ na zgubę słuchaczy. Dołóż starania, byś sam stanął przed Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy. Unikaj zaś światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. Do nich należą Hymenajos i Filetos, którzy odpadli od prawdy, mówiąc, że zmartwychwstanie już nastąpiło, i wywracają wiarę niektórych. A przecież trwa mocny fundament Boży taką oto mając pieczęć: Poznał Pan tych, którzy są Jego, oraz: Niechaj odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego. Przecież w wielkim domu znajdują się naczynia nie tylko złote i srebrne, lecz i drewniane, i gliniane: jedno do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego. Jeśliby więc ktoś oczyścił siebie samego z tego wszystkiego, będzie naczyniem zaszczytnym, poświęconym, pożytecznym dla właściciela, przygotowanym do każdego dobrego czynu. Uciekaj zaś przed młodzieńczymi pożądaniami, a zabiegaj o sprawiedliwość, wiarę, miłość, pokój - wraz z tymi, którzy wzywają Pana czystym sercem. Unikaj natomiast głupich i niedouczonych dociekań, wiedząc, że rodzą one kłótnie. A sługa Pana nie powinien się wdawać w kłótnie, ale /ma/ być łagodnym względem wszystkich, skorym do nauczania, zrównoważonym. Powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy i może oprzytomnieją i wyrwą się z sideł diabła, żywcem schwytani przez niego, zdani na wolę tamtego."
2 Tm 2, 12-26

 Re: Staram się o głęboki kontakt z Bogiem. Ale...
Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-30 13:40

Musisz zdecydować - zależy Ci na tym by BYĆ blisko Boga czy też CZUĆ się blisko Boga?
Czasem ma sie i jedno i drugie, ale bywa i tak że w pogoni za drugim, gubi się to pierwsze.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: