Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-24 12:54
Jak najbardziej zgadzam się z tym, że ludzie "nie powinni się wypowiadać na tematy, na które nie mają pojęcia". Bardzo mnie jednak śmieszy zawężanie tego problemu do spraw seksualnych/małżeńskich, inaczej też rozumiem słowo "pojęcie". Jeśli sam nie poszedł z kimś do łóżka, to znaczy że nie ma (nie może) mieć na ten temat pojęcia? "Mieć pojęcie" to niekoniecznie sprawdzić osobiście. No bo:
- jakim prawem rozmawia się o Marsie, skoro nikt na nim jeszcze nie był?
- jakim prawem psycholog podejmuje "nawracanie" mordercy, albo wydaje opinię czy był poczytalny czy nie, skoro sam osobiście jeszcze nikogo nie zabił?
- jakim prawem nauczyciele uczą dzieci rzeczy, których sami nie doświadczyli?
"Mieć pojęcie" to sprawa wiedzy, którą się zdobywa, niekoniecznie sprawdzając osobiście. Na co dzień korzystamy z doświadczeń ludzkości wszystkich czasów. Żaden naukowiec nie zaczyna wszystkiego od początku, ale opiera się na zdobyczach poprzedników.
Dlaczego inaczej traktuje się "zdanie Kościoła"? Po pierwsze, czy papież to taki "GUPI" człowiek, który opowiada, co mu tylko przyjdzie do głowy, albo co mu się przyśniło? Po drugie, czy Kościół to tylko papież (i ewent. paru biskupów)? Kościół korzysta z doświadczeń naukowców, lekarzy, psychologów i innych specjalistów we wszystkich dziedzinach, w które wchodzi. Szuka odpowiedzi pośród ludzi, którzy się na tym znają. Z wiedzy i doświadczenia innych korzysta także papież (biskupi), gdy pisze dokumenty. Kościół to my wszyscy, a my jako ogół mamy ogromne pojęcie dotyczące każdej dziedziny życia.
Pytasz: kiedy odpuścić. We wczorajszych czytaniach było o kłótniach. Uczniowie kłócili się, kto z nich jest najważniejszy. Takie dyskusje warto odpuścić sobie od razu. Kto z nas jest lepszy i kogo Pan Bóg bardziej lubi :)) W pozostałych rozmowach o Bogu i wierze myślę, że trzeba wziąć pod uwagę trzy sprawy.
- moja wiedza
- moja umiejętność panowania nad emocjami
- cel dyskusji rozmówcy i jego sposób przyjmowania/odrzucania twoich wypowiedzi
Możemy być bardzo pobożni i dobrzy, ale jeśli nie mamy wiedzy o swojej wierze, to możemy rozmową zrobić więcej złego niż dobrego, możemy ośmieszy ć i siebie, i wiarę. "Wiedza" to dla mnie nie tylko ukończone studia teologiczne, ale także pewność swojej wiary, ciągłe szukanie, chęć poznawania Boga, pokora w szukaniu odpowiedzi. Im więcej wiem, tym łatwiej jest rozmawiać i można tę rozmowę przeciągać. Jeśli jednak zaczynamy wchodzić w tematy, którzy nie rozumiem, "nie czuję", kończę dyskusję, a nie wymyślam. Trzeba umieć przyznać się do swojej niewiedzy, albo przed rozmówcą, albo przynajmniej przed sobą.
Emocje. Wynikają one najczęściej z dobrej woli, z pragnienia świadczenia o Bogu lub obrony przykazań i prawd wiary. Dopóki jestem w stanie panować nad emocjami, to rozmowa ma sens. Jeśli nie panuję, to trzeba jak najszybciej przerwać dyskusję. Nieujarzmione emocje podpowiadają nam czasem głupie odpowiedzi, infantylne. W zacietrzewieniu bywamy często śmieszni, a rozmówca czasem jeszcze bardziej podjudza, rozpala uczucia, żeby nas rozłożyć na łopatki. Jeśli sam trzyma emocje na wodzy, to często bawi się naszym kosztem. W takiej sytuacji do żadnej prawdy nie przekonamy i niczego nie wytłumaczymy. Będzie też rosła złość do rozmówcy, a to nie jest dobrym motorem. Chodzi też o to, by przekazywać wiedzę lub własne doświadczenie, a nie udowadniać komuś, że jest głupi. W emocjach często robimy na odwrót.
No i trzecia sprawa: stosunek rozmówcy do mnie i do wypowiadanych kwestii. Wyśmiewanie i lekceważenie powinno natychmiast zakończyć rozmowę. To są właśnie te "perły przed wieprze". Dalej. Jeśli rozmówca dyskutuje, bo to po prostu lubi i na każdy temat dyskutuje, bo mu to sprawia frajdę - to nie ma sensu przeciągać rozmowy. Dla kogoś temat wiary może być takim samym dobrym tematem jak kwestia: dlaczego mamy prać ręcznik, skoro wycieramy się nim po umyciu, czyli czyste ciało. Ale jeśłi widzimy, że ktoś naprawdę pyta i szuka, to warto rozmawiać, nawet jeśli nie będzie widać efektów. Kiedyś mogą nasze słowa dotrzeć, mogą kiedyś dojrzeć i pomóc.
|
|