logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Marlena (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2014-02-16 12:28

Czy trzeba się spowiadać z grzechu pychy czy można tylko z tego, czym się ona objawia? Czy jest to grzech ciężki? (jeśli popełniony w stosunkach międzyludzkich)

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Alicja (---.hsd1.ma.comcast.net)
Data:   2014-02-16 14:35

Przeczytaj jak sie spowiadalala Swieta Faustyna i pozniej pomysl, jak wyglada spowiedz.
Z wielu postow tutaj zauwazylam, ze ludzie traktuja konfensjonal jako miejsce gdzie trzeba wyklepac grzechy (nauczyc sie ich najpierw i popytac ludzi co jest dobre a co nie). Zastanowic sie teraz trzeba po co w takim razie jest spowiednik? On tam nie czeka na nasze wyuczone wiersze napisane wspolnie ze znajomymi. Tam w konfensjonale jest miejsce do tego aby te nasze watpliwosci przedstawic i uzyskac naprowadzenie na wlasciwa droge i nie czynic tego wiecej. Dlaczego po prostu nie powiesz ksiedzu przy spowiedzi ze wydaje Ci sie ze grzeszysz pycha?

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: pomidorek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-02-16 14:37

Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, jak mówimy w akcie pokuty. Grzech trzeba rozeznać w sumieniu, bo abstrakcyjnie nie da się odpowiedzieć na to pytanie.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-02-17 00:29

To trochę kwestia słownictwa. Mówimy czasem, że ktoś "grzeszy pychą", ale to jest podsumowanie różnych postaw, które z pychy się biorą. Powiedziałabym, że to taki skrót myślowy. Wskazanie źródła.

Pycha to jedna z wad głównych. Dlatego głównych, że w nich mają źródło inne grzechy, często ciężkie. Sama wada grzechem nie jest i jeśli cały czas z nią walczysz, to możesz nawet nie popełniać grzechów dotyczących tej wady. To może być jedynie ciężar, który dźwigasz i który ciągle przeszkadza. Trzeba znać swoje wady główne (każdy w innej dziedzinie jest "doskonalszy" ;)) bo wtedy na tę dziedzinę życia zwracamy większą uwagę, wiemy że trzeba się tu bardziej pilnować. Pamiętajmy, że wady - owszem - powstają przez powtarzanie tych samych grzechów, ale nie muszą być tylko przez własne grzechy. Nasze wady mogą być skutkiem, hm... powiedzmy "wychowania" rodziców i opiekunów. Z wychowaniem nie ma to oczywiście nic wspólnego. Skutek złego przykładu lub wprost uczenia grzechu. Łatwo nam czasem osądzać innych, ale jeśli dziecko od zawsze spotykało się z molestowaniem seksualnym, było seksualnie pobudzane, uczyło się tego, wyrastało w takiej atmosferze - cóż dziwnego, że będzie miało później problemy z pragnieniem nieczystych czynów? Ale może w ogóle nie grzeszyć, tylko mieć takie skłonności, wadę. Jeśli dziecko jest wychowywane przez matkę na ósmy cud świata, wszystko kręci się wokół niego i cokolwiek nie zrobi to jest najlepsze - cóż dziwnego, że potem będzie miało problemy z pychą? Musi wtedy bardzo pracować nad normalnością. Albo dziecko, dla którego jedzenie jest najważniejszym obowiązkiem, bo inaczej mamie/babci będzie przykro? (nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu). I tak dalej. Ale czy jest to naszą winą (przeszłą), czy nie jest - męczymy się z naszymi wadami tak samo i tak samo musimy być czujni.

A jeśli chodzi o spowiedź. Wszystko zależy jak twoja spowiedź wygląda i w pewnym sensie na jakim etapie życia duchowego jesteś. Jeśli masz mnóstwo grzechów ciężkich i problemem jest, żeby o żadnym ciężkim nie zapomnieć - to nie ma sensu rozmawiać o wadach (które same w sobie grzechem nie są), ani o grzechach drobnych - bo to czasem jest próbą "zaciemniania", ucieczki od szczerego wypowiedzenia grzechów ciężkich.
Jeśli ten etap już za Tobą i normalne, że mówisz także o grzechach lekkich, to najlepiej - wyznając grzechy wynikające z tej wady - powiedzieć, że pycha jest Twoją wadą, nad którą pracujesz, ale ciągle coś w tym temacie się złego dzieje. Albo że nie pracujesz, a to już może być grzechem.
Jeśli natomiast masz stałego spowiednika, albo akurat masz dobry okres w życiu i nie musisz mówić tysiąca grzechów lekkich, to warto spowiedzi poświęcać nie tylko na "litanię" grzechów, ale na głębsze spojrzenie na siebie i szukanie drogi ku dobremu. Nie od razu spowiedź generalna, ale skupienie się co miesiąc, dwa, na jednym problemie (wadzie). Jakie grzechy mające tutaj źródło najczęściej się powtarzają, na czym polega Twoja praca, czy naprawdę szukasz wyjścia, a może przyzwyczaiłaś się i tylko wydaje Ci się, że coś ze sobą robisz.

Powiedziałabym, że nie istnieje pycha jako grzech ciężki, ale z pychy może się brać wiele różnych grzechów ciężkich i lekkich.

Spowiedź (wyznanie grzechów w konfesjonale) jest bardzo ważna. Ale równie ważny jest rachunek sumienia. A rachunek sumienia to nie tylko przypomnienie sobie z jakich grzechów muszę się wyspowiadać, ale prawdziwe, szczere spojrzenie na siebie przed Bogiem. Jaka jestem. To tutaj jest najważniejsze odkrycie swoich wad, przyznanie się do nich przed sobą i Bogiem. To tutaj potrzeba całościowego spojrzenia na swoje życie. Dobrze wiesz, że w konfesjonale łatwo zapomnieć o czymś, szczególnie gdy jest dużo grzechów. Ale też w konfesjonale nie ma obowiązku wypowiedzenia absolutnie wszystkich grzechów, można świadomie pominąć drobniejsze, żeby w tym nie utonąć. Ale kiedy wcześniej był dobry rachunek sumienia, to on już powinien nas przemieniać. Tam właśnie już porządkujemy siebie, swoje czyny, swoje myśli. Można w konfesjonale nigdy nie powiedzieć jakie mam wady, ale muszę to wiedzieć. Jeśli w konfesjonale rzucamy chaotycznie swoimi grzechami, to owszem, rozgrzeszenie możemy dostać, ale rzadko można powiedzieć o poważnej pracy nad sobą. Rzadko udaje nam się ruszyć naprzód. To jest tylko kręcenie się wokół grzechów. Możemy wtedy wypowiedzieć nawet absolutnie wszystkie grzechy, a nic nie zmieni to w życiu. Natomiast dobry rachunek sumienia już jest nawróceniem i wiem co jest ważne. Wtedy nawet jak spowiedź po ludzku nie wyjdzie, pozapominasz, ksiądz przerwie albo bardzo zdenerwuje - nie będzie to miało aż takiego znaczenia, bo to wszystko przed Bogiem już było uporządkowane.

Często nie doceniamy rachunku sumienia. A to nie jest podliczanie kasy. To jest modlitwa. To jest otwieranie się przed Bogiem. To jest porządkowanie życia. Z dobrego rachunku sumienia bierze się żal za grzechy i szczera spowiedź. Tutaj decydujesz o czym musisz powiedzieć w konfesjonale, a czego nie musisz. To tutaj przemyśl swoją wadę. Skąd się wzięła, jak długo masz z nią problem, najczęstsze grzechy, bardzo konkretne postanowienie poprawy. I z tym warto choć jeden raz w konfesjonale zrobić porządek (przegadać, zapytać), wtedy gdy jest mniej innych bieżących ważnych grzechów.
Jeśli zabraknie rachunku sumienia, to może być podświadome oczekiwanie, że to ksiądz za nas zrobi rachunek sumienia. Będzie pytał, wyciągał problemy, zajmował się nami, ustalał ciężar, zrobi listę rad, narysuje drogę nawrócenia. Ksiądz tymczasem udzieli rozgrzeszenia i nie powie nic - a wtedy żal, że nas tak potraktował. A przecież to jest nasza praca, my ją mamy wykonać przed spowiedzią, a nie ksiądz.

W konfesjonale spowiadamy się z konkretnych grzechów, a nie wad. To jest nasz obowiązek. Ale warto (jeśli tylko mamy na to czas i nie jesteśmy skrupulantami), pokazać te grzechy w kontekście. One skądś się biorą. (Z naszych wad, sytuacji życiowych). Przy grzechach ciężkich niektóre okoliczności mogą zmienić ciężar grzechu, więc musimy je wypowiedzieć. Przy lekkich nie musimy, ale czasem warto. Przynajmniej jedną spowiedź warto "poświęcić" na dokładniejsze omówienie swojej wady i grzechów, które z niej wynikają. Wrócić także do grzechów, które już zostały wybaczone, ale też do pokus w tej dziedzinie, choć jeszcze grzechu nie było. Czasem nawet uczucia są tutaj ważne, bo choć nie są grzechem, to dużo o nas mówią.
Ale tylko po dobrym rachunku sumienia, żeby spowiedź nie zmieniła się w zwykłe zwierzanie się albo sesję terapeutyczną. Musisz wiedzieć po co to mówisz, o co Ci chodzi, czego oczekujesz. Ksiądz też musi to wiedzieć.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-02-17 05:22

Pycha to jeden z 7 grzechów głównych (znaleźć je można np. w książeczce do nabożeństwa). Możesz powiedzieć "zgrzeszyłam pychą", albo dodać jeszcze o co chodziło. Tak w skrócie - pycha to pomyłka :) To po prostu głupota, bo marny proch myśli o sobie niewiadomoco, podczas gdy zdmuchnąć go może lada wirus albo np. jakiś pijany kierowca.

"Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo - według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył. Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność - podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami." Rz 12, 3-5

Jak mądry i wielki jest Bóg, który stworzył miliardy zwierząt i roślin, stworzył wszechświat który funkcjonuje (odpowiednio się kręci utrzymując wszystko w należytym porządku, nam dając noc i dzień), jak wielkie dary umysłu Bóg dał ludziom, którzy budują mosty, wieżowce, precyzyjne narzędzia do operacji oka. Ale nawet dzieła laureata nagrody Nobla (teraz zresztą już nie zawsze świadczącej o czymś nadzwyczaj dobrym) muszą być realizowane we współpracy z innymi ludźmi.
Pozdrawiam :)

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2014-02-17 19:24

Samo powiedzenie "zgrzeszyłam pychą" niewiele mówi. Pycha możne popchnąć nas do zgrzeszenia na wiele różnych sposobów. Należy więc powiedzieć jak się zgrzeszyło. Spowiadając się, można pogrupować swoje grzechy wg "grzechów" głównych, robiąc wcześniej pod takim kątem rachunek sumienia. Przy takim podejściu dodanie, że to z powodu własnej pychy dopuściło się tego i owego, wydaje się być czymś oczywistym.

Niezależnie od tego jak robi się rachunek sumienia i w jakiej kolejności wyznaje się grzechy, warto sobie uświadamiać, co jest ich źródłem, czyli jakie "grzechy" główne do nich doprowadziły. Można o tym mówić w czasie spowiedzi, nie zawsze trzeba. Ale gdyby przyznanie się w konfesjonale do własnej pychy sprawiało Ci szczególną trudność, gdybyś miała ochotę ją pominąć, to koniecznie o niej powiedz.

Można nazwać pychę głupotą. Poniekąd wszystko, co oddala nas od Boga, jest głupotą. Ale dla mnie jest to trochę niebezpieczne podejście. Jakaś forma banalizowania pychy. Czy sprowadzenie pychy do głupoty, nie utrudni nam poważnego potraktowania jej podczas rachunku sumienia? Czy nie jest to aby prosta droga do wyparcia się własnej pychy?
Jeśli przyznajemy się do pychy, ale ograniczamy się do wyznania "zgrzeszyłem pychą" i nie wiążemy jej z grzechami, jakich się dopuszczamy pod jej wpływem, to odcinamy je od korzenia. A grzechy niewyrwane z korzeniem bardzo łatwo odrastają.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-02-17 21:16

Myślę, że łatwiej będzie myśleć, kiedy właśnie popatrzymy całościowo na wady główne (u mnie na teologii moralnej bardzo mocno podkreślano, że to są wady, nie jest to mój wymysł). Jak spowiadamy się z innych?
1) pycha, 2) chciwość, 3) nieczystość, 4) zazdrość 5) nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, 6) gniew 7) lenistwo.

Czy można powiedzieć w konfesjonale "byłam nieczysta"? Nie można, bo ksiądz nie będzie miał zielonego pojęcia z czego się spowiadam. Mamy tutaj cały zestaw grzechów ciężkich i lekkich, więc bez wypowiedzenia nazwy grzechu nic nie wiadomo. Mógł to być jakiś grzech jednorazowy, nawet pierwszy w życiu - wtedy nie ma sensu nic więcej mówić. Ale przy ciągłym powtarzaniu - warto powiedzieć, że nieczystość jest moją wadą, z której bierze się także wiele innych grzechów. Albo gniew i zazdrość - to przecież mogą być tylko uczucia. Ciągle wielu ludzi nie wie, że uczucie nie jest grzechem i nie trzeba się z niego spowiadać - choć warto o tym powiedzieć, jeśli już nie musimy mówić o ważniejszych grzechach. Warto powiedzieć, żeby pokazać szatanowi, że chcę o siebie walczyć. Ale to nie grzech. Natomiast z tych wad może się urodzić wiele grzechów ciężkich i w konfesjonale trzeba je nazwać. Albo co to za spowiedź, kiedy powiem: nieumiarkowanie jadłam i piłam, byłam leniwa, chciwa. Co to znaczy? Jeszcze nic. Skąd spowiednik ma wiedzieć czy jest to dla mnie grzech ciężki czy lekki? Jak ma to ocenić? A może jestem skrupulantką? Spowiadamy się z aktu grzesznego, a nie skłonności. Tak jak homoseksualista nie musi się spowiadać ze swoich skłonności. Ma powiedzieć o grzesznych aktach, jeśli takie były. Mogę być leniem, ale jeśli trzeba coś zrobić, to jednak, ociągając się, wstanę i zrobię, choćby mrucząc pod nosem ze złości. Ale zrobię, przezwyciężę siebie. Gdzie tu będzie miejsce na grzech? Spowiadam się tylko wtedy, kiedy nie zrobię. I nie dlatego, że nie mogłam, ale dlatego, że mi się nie chciało. Grzechem jest to niezrobienie, a nie to, że mi się nie chciało. Nam się może nic nie chcieć robić, z lenistwa. Ale rano wstajemy do pracy, do szkoły, do dziecka i robimy co do nas należy. Lenistwo (wada) będzie nas męczyć, ale jeśli walczymy z nim - nie ma żadnego grzechu.

Szczególnie mocno widać to przy gniewie. Tak często ludzie się martwią, że czują wobec kogoś gniew. Spowiadają się, a często mają święte prawo do gniewu jako uczucia. Wzbudzanie w nich wyrzutów sumienia, gdy już byli bardzo przez kogoś skrzywdzeni, jest kolejną krzywdą, którą im zadajemy. Uczucie gniewu nie jest przeciwieństwem miłości. Ale konkretne czyny, które w gniewie biorą początek - tak. To z tych czynów się spowiadamy.

My mamy mocne skłonności do uogólnień w konfesjonale. Ciągle musimy się uczyć konkretów. Grzechy trzeba nazywać po imieniu.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: baranek (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-02-19 20:33

Dzięki wadom możemy osiągnąć świętość. Bo nie jest świętym ten, kto jest bez wad. Świętość - to praca nad sobą, ciągłe powstawanie, z miłości do Boga.
I czasem jest to praca heroiczna.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: MariaR (---.sigma.jaslo.pl)
Data:   2014-02-20 12:14

Po co więc wymyślono 7 grzechów głównych, skoro nie są to grzechy, tylko takie "atrybuty" naszej duchowości, a tak naprawdę nasze emocje, tyle, że złe. Takie, które powodują nasz dyskomfort psychiczny.
Pycha jest najtrudniejsza do oceny. Ktoś powiedział, że pycha to nieprawdziwy obraz siebie - zarówno w górę, gdy się przeceniamy, jak i w dół, gdy się nie doceniamy. Dlatego najtrudniejsza, bo tu jesteśmy "sędzią we własnej sprawie", sami siebie musimy oceniać. Tylko na podstawie czego możemy zrobić to właściwie?

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2014-02-20 20:48

Mario, grzechów głównych nie wymyślono, tylko je sklasyfikowano. Przyczynił się do tego św. Jan Kasjan, żyjący na przełomie IV i V wieku, a następnie św. Grzegorz Wielki, papież. Na początku było ich osiem. Św. Grzegorz skatalogował pychę oddzielnie (schemat 7+1), uznając ją za korzeń pozostałych. W średniowieczu Hugon od św. Wiktora, teolog, opowiedział się za siedmioma, podążając za siedmioma cnotami, siedmioma darami Ducha Świętego i innymi zbiorami składającymi się z siedmiu elementów. (7 oznacza pełnię.)

Ale przypuszczam, że nie chodzi Ci o historię, tylko nazewnictwo, a konkretnie o słowo "grzech". Owszem, użycie tego określenia może prowadzić do pewnych nieporozumień. Zwłaszcza gdy grzechy główne utożsamiamy z niezależnymi od nas uczuciami i mamy zwyczaj się z nich spowiadać. No i na tym poprzestajemy, nie starając się nawet dostrzec związku naszych wad z naszą grzesznością.

Podobno w języku włoskim grzechy główne nazywa się właśnie wadami. Ciekawe, czy nie są one z tego powodu totalnie lekceważone. ;)

KKK, odnosząc się do grzechów głównych, też mówi o wadach. Może nie całkiem wprost. Uzasadnia też potrzebę ich wyróżnienia.

1866 Wady można porządkować według cnót, którym się przeciwstawiają, jak również zestawiać je z grzechami głównymi, wyróżnionymi przez doświadczenie chrześcijańskie za św. Janem Kasjanem i św. Grzegorzem Wielkim. Nazywa się je "głównymi", ponieważ powodują inne grzechy i inne wady. Są nimi: pycha, chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, łakomstwo, lenistwo lub znużenie duchowe.

1876 Powtarzanie grzechów, nawet powszednich, rodzi wady, wśród których wyróżnia się grzechy główne.

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: MariaR (---.sigma.jaslo.pl)
Data:   2014-02-21 12:21

Dzięki Joy za obszerny komentarz. W rzeczy samej, mniej mi chodziło o historię, więcej o zrozumienie istoty "grzechów głównych". Piszesz "... użycie tego określenia (tj. grzech - przyp. mój) może prowadzić do pewnych nieporozumień. Zwłaszcza, gdy grzechy główne utożsamiamy z niezależnymi od nas uczuciami i mamy zwyczaj się z nich spowiadać".
Więc uściślijmy - są grzechy główne (nazwy zgodne z Katechizmem) i są niezależne od nas uczucia (wady?) o tych samych nazwach jak grzechy główne?
Czyli np. jest gniew jako grzech główny i jest gniew jako niezależne od nas uczucie? Jeśli tak, to kiedy grzeszę gniewem i powinnam się z tego spowiadać, a kiedy tym gniewem nie grzeszę i spowiadać się z tego nie muszę, a nawet nie powinnam, bo po co niepotrzebnie zajmować czas (i myśli) sobie i spowiednikowi. Jak odnaleźć (wyznaczyć) granicę między oboma "gniewami"?
I analogicznie z pozostałymi "grzechami głównymi".
Przepraszam, że mi tematycznie "skręciło" w gniew zamiast w pychę, która jest głównym tematem wątku, ale analiza "pychy" jest dla dużo cięższym zadaniem niż gniew, a chodziło mi o uchwycenie różnicy między grzechem i uczuciem.362

 Re: Jak spowiadać się z pychy?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-02-21 21:28

Nie wiem czy będę umiała dobrze wychwycić (napisać) te różnice, ale mniej więcej można by powiedzieć tak. (Uwaga, to moje własne a nie wyuczone przemyślenia).

Gniew jako uczucie.
Ktoś aktualnie (w ostatnim czasie) wyrządził krzywdę. Tobie, Twojej mamie, Twojemu dziecku. Nie ograniczam tej krzywdy do Ciebie, bo czasem większy gniew czujemy właśnie gdy stała się krzywda nie nam, ale naszym najbliższym. Gniew jest naturalną, spontaniczną reakcją uczuciową, niezależną od Twojej woli. Im większa krzywda, tym mocniejszy gniew. Wybucha nagle i nie umiesz nic zrobić, żeby minął. Do takiego uczucia masz święte prawo. Czasem to właśnie brak takiego uczucia może być nienormalny (świadczyć o braku miłości do kogoś, albo wręcz złym życzeniu - "dobrze jej tak", może być znakiem jakiejś choroby czy mniejszej nieprawidłowości w psychice, albo depresyjnej obojętności na bodźce zewnętrzne).
Z tego nie spowiadamy się, bo to uczucie pojawia się niezależnie od naszej woli. Nie trzeba tu wyrzutów sumienia. Czasem wręcz trzeba siebie bronić przed wyrzutami sumienia.

Gniew jako wada.
Nazwałabym to "gniewliwością". Wystarczy Cię tknąć, jakiś byle drobiazg, a w Tobie wybucha gniew. Wiele razy dziennie. Może codziennie. O byle co. Do każdego. Jest jakby trwałym stanem. Jakby drugą naturą. Trwa długo, o wiele za długo. (Uczucia przecież mają właśnie to do siebie, że są coraz mniejsze, z czasem nawet zanikają). Albo (i) gniew niekoniecznie jest proporcjonalny do krzywdy. Krążysz wokół gniewu. Spodziewasz się go. Jesteś nastawiona na gniew.
Nad tym trzeba się już mocno pochylić. W każdym punkcie może być tylko uczucie, więc trudno wskazać konkretny grzech. Ale wada skądś się bierze. Może zbyt często pozwalałaś sobie na grzechy w tej dziedzinie, może sama podkręcałaś swój gniew, może go pielęgnowałaś. Może go jakoś lubisz, bo wskazuje na zło, które jest w innych, a przez to Ty przed sobą wydajesz się lepsza. O tym naprawdę warto (czasem się musi, gdy z tej wady bierze się wiele grzechów) porozmawiać w konfesjonale. W konfesjonale jest się bardziej szczerym niż przed sobą. Ty musisz nazwać to co w Tobie siedzi, a spowiednik często łatwiej wychwytuje nieścisłości czy fałsz. To bardzo ważne, bo nad wadą musisz pracować, a żeby nad czymś pracować trzeba się do tego przyznać, trzeba to poznać i trzeba konkretnych postanowień.
(Uwaga: przy gniewliwości trzeba się upewnić, czy chodzi tutaj o wadę, czy może bierze się to z jakiejś choroby typu tarczyca, cukrzyca itp.)

Gniew jako grzech - ma nazwę konkretnego grzechu.
- Nie chcesz komuś wybaczyć.
- Robisz krzywdę komuś, na kogo się gniewasz (zemsta).
- Życzysz mu źle, choć sama nie krzywdzisz.
- Cieszysz się z jego krzywdy.
- Gniew wywołuje w Tobie agresję, czasem skierowaną na niewinnego.
- Rozpamiętujesz gniew, dobrowolnie podkręcasz uczucie gniewu.

„Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością” (Ef 4,26).

Podobnie przeanalizuj pychę.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: