logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (20 l.) (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-03-19 04:02

Miło mi was powitać kochani. Zwracam się z moim problemem bo zatracam już nadzieje i poczucie rzeczywistości. Jakieś pół roku temu zaczerpnąłem buddyzmu które wpoiły mi, że nie ma duszy. Po tym czasie stwierdziłem, że skoro mam wszystko czego potrzebuję nie warto chodzić do kościoła. Z czasem jednak szukałem odpowiedzi i natrafiłem na medytacje otwierające czakry :/. Po wszystkim po prostu położyłem się na ziemi bezradny bez energii czując jakby ktoś lekko mną kierował był we mnie. Po tym każdy w nocy po 3 budził się dziecko płakało, czułem obecność kogoś nim zasypiałem, miałem sny erotyczne bądź straszne, choć erotyczne też strasznymi mogę nazwać. Postanowiłem się pomodlić wziąłem się za siebie nawet wyspowiadałem się po angielsku bo nie miałem innej możliwości. Poczułem ulgę po przyjęciu komunii a miejsca które pulsowały przy medytacji dawały o sobie znać podczas komuni dając jakiś spokój oczyszczenie. Teraz jednak osłabłem jakieś 3, 4 miesiące od tego czuję się nieobecny jakby ktoś odbierał mi energie ciężko mi się z kimkolwiek porozumieć bo jestem non stop rozkojarzony co jest dla mnie dziwne. I jestem już pewny, gdy ciągle myślę będzie lepiej, a jest tak samo, że to zły duch. Gdy modlę się czuję ból w głowie różnie przemieszczający się, którą otworzyłem. Przed najświętszym sakramentem trzęsło mną lekko. I tak samo, gdy trzymam krzyż i się modle czuję że coś w środku mnie się dzieje, ale duch nie chce wyjść i nadal czyni mnie na pół aktywnego i kusi do złego przy okazji. Moje życie traci sens więc, gdy zawodzę na każdej jego płaszczyźnie przez nieobecność, letarg o które przyprawia mnie zły duch. Nękanie szatana w bardziej spektakularny sposób minęło, lecz działa i chce żebym zapomniał o nim. Raz (i pierwszy raz w moim życiu) wręcz doprowadził mnei do myśli samobójczych co jest dla mnei abstrakcją drugi raz sugeruje a może Boga nie ma, może warto wrócić do buddyzmu było ci tak łatwo.
Nikt mi przy tym do końca nie dowierza bo każdy ma swoje problemy, a do egzorcysty nie mam dostępu do takiego bo jestem zagranicą. Zanim zwariuję co polecicie mi by walczyć z nim wytrwale (modlitwy nawet godzinne wydają się słabe być może przez to że często moja świadomość umyka przez niego), nawet jeśli on wpływa na moje zachowanie nastawienie do modlitwy i wiare? Za nim zwariuję musiałem się tym podzielić. Za nim nie będę wierzył prawdzie. Jezu dziękuję ci za wszystko i błogosław ludziom, którzy będą chcieli chociaż to przeczytać :)

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: fx (---.dyn.optonline.net)
Data:   2014-03-19 14:27

A gdzie konkretnie jesteś?

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: kalina (---.toya.net.pl)
Data:   2014-03-19 15:13

W jakim kraju jesteś? Wspomniałeś w poście że spowiadałeś się czyli musisz gdzieś mieć kontakt z księżmi. Ja bym na twoim miejscu udała się i porozmawiała z kapłanem. I rada choćby nie wiadomo co się działo nie wracaj do żadnego buddyzmu. Nie słuchaj myśli sugerujących się ze Boga nie ma, to kłamstwo. Naprawdę jeśli masz możliwość to uczęszczaj do spowiedzi i komunii swiętej jak najczęściej to Ci pomoże. W podobna sytuacje kiedyś byłam wplątana. Poszukaj kapłana.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-03-19 15:18

Za granicą, na przykład w Anglii, też są egzorcyści. Dobrze by było, żebyś się skonsultował z księdzem. A może spróbuj najpierw mailowo. Znam osobę, Polkę, która mieszkając okresowo w Izraelu, przylatywała do Polski do egzorcysty.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2014-03-19 15:52

http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=329008&t=329008

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jakub (---.ostnet.pl)
Data:   2014-03-19 16:44

Jacek

Żeby wzmocnić swoją kondycję duchową - napisz do zakonu sióstr zakonnych - opisz krótko sytuacje i poproś o modlitwę.
Napisz np.:
www.katolik.pl/skrzynka-intencji.html
http://klodzko.klaryski.org/index.php?option=com_contact&view=contact&id=2&Itemid=53

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Gosia (---.play-internet.pl)
Data:   2014-03-19 22:45

Zrób wszystko, aby jednak spotkać się z Księdzem Egzorystą.
Polecam książkę "Nawrócona wiedźma" Patrycji Hurlak.
No i Różaniec. Pozdrawiam.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-03-20 00:37

Jestem w anglii okolice Northampton mam kontakt z księżmi wszyscy proponują spowiedź i komunię staram się co tydzień to czynić. Problem w tym, że większość dnia jestem nieobecny ciężko mi to opisać wpadam w letarg, ciężko myślę nie słyszę co się do mnie mówi - to powoduję moje wręcz załamanie i upadki, gdy nie mogę skutecznie walczyć z demonem. Stan się nie zmienia więc tracę nadzieję, a o to chodzi by ją budować w końcu.
Co do księdza jeśli jest w Londynie to będę starał się z nim skontaktować i spotkać choć będzie to ciężkie.
Do sióstr napiszę zaraz.

Dzięki kochani :)
Wczoraj modląc się z krzyżem przystawionym do czoła głowa zaczęła mi szaleć ból krążyć po całej głowie. Trzęsło mną znów, a gdy modliłem się litanią do Maryji słowa modlitwy zaczęły mi się zamazywać. Takie małe świadectwo myślę, że może umocnić nas wszystkich, że Jezus działa :)

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Zofia (---.mielec.mm.pl)
Data:   2014-03-20 09:10

Jacku,
Eucharystia i Słowo Boże. Uwierz, proszę, Słowo ma moc. Doświadczyłam tego i dlatego piszę. Czytaj Ewangelię. Znajdziesz tam miejsca, gdzie Jezus uzdrawia, wypędza złe duchy. Słowo Boże jest DABAR. To znaczy, nie czytasz tylko o tym, co kiedyś się wydarzyło ale to Słowo wypełnia się TERAZ. Bóg mówi i to się dzieje. To może stać się w Twoim życiu, tylko uwierz. Pierwszym krokiem wiary będzie to, że zaczniesz czytać Słowo...
A potem będziesz mógł świadczyć i ostrzegać innych, żeby nie wplatali się w to, co Ty teraz. I nie będzie to teoria...:)))

Pomodlę się za Ciebie :)

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-03-20 10:32

Kupy się to wszystko nie trzyma.
Nie wiem, co to za buddyzm Pan łyknął ale właśnie istotą buddyzmu jest wędrówka dusz. Dusza przechodzi i jednego organizmu do drugiego i może wyrwać się z tego "tańca" dopiero, gdy człowiek osiągnie stan oświecenia pełnego.
Medytacje otwierające czakry?
Ćakra (bo pewnie o to chodzi) według hinduizmu i buddyzmu jest miejscem energetycznym w ciele, gdzie gromadzi się tzw. energia prana. Duchowe wyzwolenie człowieka (które jest celem praktyk buddystycznych) polega m.in. na rozwoju i badaniu ćakr. Wiedza o ćakrach (cokolwiek o niej sądzimy) jest wiedzą dostępną wybranym, do której dochodzi się na drodze ciężkiej pracy, latami. A Panu "sprzedano" medytacje i już!
Lekko, łatwo i przyjemnie.
I można tak punktować każde napisane przez Pana zdanie.
Wniosek nasuwa się jeden: ma Pan niezły mętlik w głowie. To co Pan opisuje (brak energii, myśli samobójcze, kłopoty w kontaktach z otoczeniem itd.) wskazują na to, że powinien Pan zgłosić się do psychiatry, bo są to symptomy choroby. On wyjaśni Panu szczegóły.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-03-21 00:29

Zofio staram się czytać dzięki za wsparcie i modlitwę.
Xc - Być może mam mętlik i nie umiem dobrze opisać tego co się dzieje, ale mimo tego postanowiłem zwierzyć się. Nie radzę sprawdzać jak działa buddyzm i jakie są tego skutki. Bo działa tam zły duch, który sprawia ci fizyczne wrażenia, lecz w zamian zabiera ci energię podczas dnia.
Lekko, łatwo i przyjemnie? Co jest przyjemne? To, że mi się to przydarzyło czy to że ciężko mi przez to opisać dokładnie sytuacje?

Miło, że podajesz braterską dłoń, gdy ktoś się zagubi pomodlę się za ciebie mimo wszystko :) I za wszystkich piszących z Bogiem :)

Aa jeśli czegoś nie zrozumiałeś mogę odpowiedzieć na twoje pytania. Jeśli chcesz dyskutować to jestem otwarty, ale szanujmy się.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-03-21 03:57

Jacku, takze zgadzam się z tym, co napisał xc. Nie wiem czy xc pisze to z praktyki, czy z teorii, ale przez kilka lat zajmowałam się czynnie buddyzmem, mam za soba inicjacje z reiki - do mistrza, a medytacje czakralne były moim dniem powszednim. I dużo więcej innych technik new age. Nawróciłam się i odżegnałam od tej przeszłości, i jak widzisz nic mi się nie stało. Zeby było jasne, znam wiele osób, które mają takie praktyki za sobą i takich, które nadal w nich tkwią. Żadna nie ma objawów opisywanych przez Ciebie. Dlatego znajdź egzorcystę lub psychiatrę, a bezpieczniej zgłoś się do jednego i drugiego. Tu nie ma nad czym dyskutować.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-03-21 12:50

"Lekko, łatwo i przyjemnie" - miałem na myśli buddyzm, który Pan sobie przyswoił. W tym przypadku jest to raczej "jakoś" niż "jakość".
Znam osobiście paru buddystów. Ludzi, którzy do swojego "ja" dochodzą drogą ciężką, powolną i systematyczną. Nie podzielam tej drogi ale ich wysiłek budzi mój szacunek. I pewnego rodzaju fascynację, o którą kiedyś opisywał Merton. W naszej kulturze funkcjonują różnego rodzaju "lajtowe" skróty religijne. "Lekko, łatwo i przyjemnie będziesz buddystą".
Wystarczy, że sobie kupisz kolorową wstążkę, zawiesisz ją na przegubie dłoni i już jesteś kabalistą. To nic, że rabin Izaak Luria latami ślęczał nad księgami, latami wysilał swój mózg i modlił się, szukał tajemnicy, ty masz to w "try miga"!
To miałem na myśli. To co wypisuje Pan o buddyzmie świadczy, że nie ma Pan o nim żadnego pojęcia, nawet fundamentów Pan nie liznął a Pan twierdzi, że coś tam zaczerpnął z buddyzmu. Albo Pan kpi, albo nie wie o czym mówi, albo zrobiono Pana "w konia".

Te objawy, które Pan opisuje to nie jest żaden zły duch, to są symptomy depresji, choroby psychicznej par excellence. Takiej która ma swój numer statystyczny, ma lekarzy o określonej specjalizacji, metody terapeutyczne, lekarstwa, kasy chorych i odpowiednie instytucje refundują koszty leczenia tej choroby. Tak jak złamania ręki, trądziku, zapalenia płuc czy niedoczynności tarczycy.
Oczywiście, że nie jestem lekarzem i nie mnie stawiać diagnozy. Dlatego moja rada: proszę udać się do lekarza i powiedzieć mu to samo co Pan tu napisał. I posłuchać co ma do powiedzenia. Każdy odpowiedzialny egzorcysta nim podejmie się swojej roboty, ma obowiązek wysłać Pana do lekarza celem wykluczenia przypadku choroby. Tak więc wizyta ta Pana nie minie.

Nie jest moim celem nie szanować Pana. Pan pisze to co pisze, ja radzę. Krótka piłka! Tak jak nakazuje mi moja wiedza, sumienie, doświadczenie i wiara. A Pan zrobi to, co będzie uważał za stosowne.
Jeśli mówię komuś, że wydaje mi się, że jest chory i żeby poszedł do lekarza po diagnozę, to w czym go obrażam. Choroba psychiczna jest chorobą, dawno już minęły czasy, gdy była czymś wstydliwym, stygmatyzującym i kompromitującym. Depresja (którą sam przechodziłem, więc wiem o czym mówię) jest chorobą XXI wieku. Według danych WHO w tym wieku będzie chorobą, która dotknie (relatywnie) najwięcej ludzi na świecie. Wyprzedzi choroby onkologiczne i choroby krążenia.

Nie mam ochoty i zamiaru z Panem polemizować. To nie jest to miejsce i ja nie jestem dyskutantem.
Jeśli w czymś Pana uraziłem, przepraszam. Nie było to moją intencją.
Nie roszczę sobie prawa do wszechwiedzy i nieomylności, sugeruję. Wybór należy do Pana.

Powodzenia!

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2014-03-22 04:32

O. Joseph-Marie Verlinde cz. 1 - świadectwo
www.youtube.com/watch?v=3oLuzJpyAd8

Znakomicie się zapowiadał. Miał zaledwie 20 lat, a już przygotowywał doktorat z chemii i fizyki atomowej. Nadszedł rok 1968, Francja zawrzała. Mentalna rewolucja porwała też młodego Jacquesa Verlinde. Odrzucił wyniesione z dzieciństwa prawdy wiary. Wpadł po uszy w medytację transcendentalną. Nie wystarczały mu zwykłe spotkania, dotarł do guru, który stał za stosowaną przeze niego techniką. Stał się jego uczniem — brahmaczarinem. Był z nim zawsze i wszędzie. — Mogłem spędzić z nim długi okres w Himalajach — opowiada. — Zapoznałem się z fundamentem filozoficznym hinduizmu i buddyzmu. Poznałem praktyki nazywane na Zachodzie jogą. Osiągnąłem stan moksa, czyli nirwany. Oddałem się ćwiczeniom bez reszty. Znalazłem się w Indiach, w miejscu, dokąd dociera niewielu Europejczyków. Zobaczyłem, dokąd naprawdę prowadzą praktyki jogi — przedstawiane jako zupełnie niegroźne. Po przebyciu etapów wstępnych wszedłem w okultyzm. Czakry zostały już otwarte, więc pozwoliło mi to dotrzeć bardzo daleko. Medytowałem non stop. Przez całe tygodnie, prawie 24 godziny na dobę, bez snu, w ciągłej medytacji, przy minimum jedzenia! Jedną z mocy, które usiłuje się posiąść na Wschodzie, jest lewitacja — techniki kanalizujące energię kosmiczną, które pozwalają zdobyć wiele fantastycznych uzdolnień. Gdy opanuje się te energie, można mieć nieprawdopodobną władzę. Niewielu jednak wie, za jak straszną cenę zdobywa się tę moc.

Gdy medytował wysoko, w niedostępnych dla zwykłych śmiertelników aśramach, nieznajoma osoba podeszła go niego i spytała: „A kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?". — Niespodziewanie wszedłem na drogę, na której znajdował się Jezus. Ukazał mi się, mówiąc: Jak długo jeszcze każesz mi czekać? Przypomniał o swej ogromnej miłości. Droga, którą szedłem, okazała się powrotem do etapu poprzedzającego objawienie się Boga. Verlinde przestał lewitować. Spadł na ziemię. Nieświadomy zagrożeń, po powrocie do Europy zainteresował się bioenergoterapią, reiki i okultyzmem, i znów pogrążył się w tych praktykach. Zyskał nawet miano uzdrowiciela. Trzeba więc było wielu lat duchowego uzdrawiania, by mógł powiedzieć: Jestem wolny. Dziś o. Joseph-Marie (takie imię przyjął w zakonie) znany jest jako założyciel wspólnoty św. Józefa, autor wielu książek, a jego świadectwa słuchają z zapartym tchem tłumy na całym świecie.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2014-03-22 04:40

Drogi Jacku (20 l.)
Miałem zaledwie 20 lat...
Kolejne Świadectwo Ojca Jacquesa (Jacek) Verlinde, w którym mówi o niebezpieczeństwach New Age, religii wschodu, ezoteryzmu i radiestezji. Niezwykłe świadectwo człowieka, który po wielu latach fascynacji i zgłębiania wschodniej medytacji oraz praktykowania okultyzmu spotkał na swojej drodze Pana Jezusa po tym wydarzeniu następuje długi i bolesny proces uzdrawiania i wyzwolenia duchowego.
www.zywawiara.pl/swiadectwa/art-27.html

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Ania (---.165.129.127.wireless.dyn.drei.com)
Data:   2014-03-22 10:19

Jacku, na pokprzepienie, doskonale rozumiem cierpienia. Jestem/ bylam dreczona przez zlego ducha. I po takich praktykach zalecam Ci wizyte u ksiedza egzorcysty. On zrozumie cierpienia.

Nie bagatelizuj tego problemu, bo to powane zagrozenia duchowe. New Age/ bioenergotarupeta, horoskopy to nie tylko zabawa. Dlaczego jednych uderza to mocniej i odczuwaja wieksze skutki, cierpia bardziej niz inni. To jest wiadome tylko Bogu. Podejrzewam, ze zaowocuje to twoim nawroceniem, przylgnieciu do Boga, zawierzeniu mu.

Niestety bardzo duza liczba osob bagetelizuje problem, sprowadzajac go do "choroby psychicznej". Jezeli jest kontakt z new age zalecam kontakt najpierw kontakt z ksiedzem egzorcysta i on zadecyduje co dalej, psychiatra moze zapisac leki, ale duszy nie uleczy, jezeli bedzie potrzebna pomoc farmakologiczna ksiadz egzorcysta w takich przypadkach najlepiej zadecyduje. Plus oczywiscie spowiedz, komunia, slowo, bo tego szatan boi sie najbardziej.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-03-22 19:37

Jurek dzięki kiedyś się zapoznałem z pierwszym świadectwem, gdy mnie pustka dręczyła i dzięki niemu wróciłem do życia, bo wszystko zrozumiałem. Rozpalony energią i chęcią kochania rano startowałem do obowiązków. Problem w tym, że wpadłem w monotonię, z której ciężko mi się wyrwać i uwierzyć czy narodzić się na nowo coś mnie trzyma na dnie.

Aniu również dziękuję.
Jestem na tyle świadomy tego co się stało, iż wiem, że to nie tylko i wyłącznie problemy psychiczne. Ale wiadomo, że one też tu grają główną role, bo przecież załamanie czy depresja może się wkraść i pogłębiać w takich okolicznościach. Szczerze boję się nawet konsultować z egzorcystą, bo nie umiem dobrze precyzować tego co się dzieje. Wychodzę na nieprecyzyjnego desperata, który swoje problemy chce zrzucić na kogoś głowę i którego tak łatwo odrzucić zdaniem: idź do psychiatry, masz mętlik w głowie. A takie odrzucenie teraz boli kilkakrotnie mocniej. To dziwne jak łatwo się zamknąć w sobie jak odzyskam siły to będę się starał pomagać takim jak ja. Choć nie mam nadziei ostatnio nie chcę się łudzić.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: l (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2014-03-22 22:13

Jacek, wysłanie do psychiatry, to żadne odrzucenie, ale dobra rada. Usłyszałam taką od księdza egzorcysty.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-03-23 00:54

Chodzi mi o automatyczne skreślenie duchowego podłoża tych zjawisk. Od egzorcysty jak najbardziej przyjąłbym to neutralnie.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: xc (---.205.219.216.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-03-23 14:10

Protestuję przeciwko manipulowaniu moją wypowiedzią!
To manipulacja: "masz mętlik w głowie, idź do psychiatry".
Po pierwsze, nie tykam Pana, staram się używać formuły jak najbardziej uprzejmej.
Po drugie, owszem napisałem, że ma Pan mętlik w głowie i napisałem, że sugeruję aby skorzystał Pan z porady psychiatry.
Ale to dwie różne wypowiedzi..
To, że ma się mętlik w głowie nie jest oznaką choroby ale to, że ma się myśli samobójcze, braki energii życiowej, kłopoty komunikacji z otoczeniem, koszmary senne i tak dalej. To są symptomy. Czego? A to już powie lekarz. Albo powie, że nie ma się czym martwić.
Jeżeli ktoś pisze: mam nudności, zawroty głowy, skoki tętna, to co mam mu powiedzieć? Jeśli chodzi o mi o to, żeby mu pomóc, to mu powiem: Idź do lekarza.
Jeżeli ktoś pisze: boli mnie ręką, jest spuchnięta, nie mogę nią ruszać, co mam mu powiedzieć. Mam jakieś podejrzenia ale przecież go nie widzę, nie znam, nie jestem lekarzem. Zresztą lekarz nie udziela porad wirtualnych. Powiem mu: idź do lekarza.
Jeżeli ktoś pisze: mam koszmary senne, nie mam siły witalnej, mam kłopoty z koncentracja, mam myśli samobójcze, to co mam mu powiedzieć? Jeśli Pan uważa, że jest to odrzucenie, trudno. Potwierdza, to tylko Pan obserwację, że ma Pan kłopoty z komunikacją z otoczeniem i odczytywaniem sygnałów płynących z otoczenia.

Jeszcze jedno: nie przeceniajmy internetu. I jeśli już pojawiamy się tutaj z jakimś pytaniem, to nie bądźmy zdziwieni tym, że odpowiedź jaką usłyszymy nie będzie zgodna z naszymi oczekiwaniami. Co więcej, ona ma być zupełnie inna niż nasze oczekiwania. Bo jeśli znamy wiemy jaka jest odpowiedź na nasze pytanie, to po co się pytamy? No chyba, żeby zaspokoić jakąś inną naszą potrzebę.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: zaklinka (---.toya.net.pl)
Data:   2014-03-24 13:33

Może coś doradzę tylko to moje osobiste doświadczenie i proszę nie brać tego pod uwagę i nie sugerować się. Zanim trafiłam do egzorcysty miałam rozmowe z psychologiem który współpracował z egzorcystą czyli modlitwa o uwolnienie lub psychiatra mnie czekał. Moje symptomy wyglądały następująco :miałam myśli bluźniercze, problem z wejściem do koscioła i modlitwą mdłości wstręt na zapach kościelny to było coś strasznego a wszystko to było spowodowane okultyzmem i niestety było to zniewolenie duchowe. Mętlik również miałam, ale po egzorcyzmach modlitewnych ale to normalne gdyż jeszcze walka się toczy. Obroną była msza eucharystia modlitwa i częsta spowiedz. Miałam tak przez rok czasu a teraz mam spokój i jestem wolna :). Dlatego też najpierw proponuje konsultacje z psychologiem chrzescijanskim on wówczas kieruje do psychiatry lub egzorcysty. Bynajmniej tak miałam. Myślałam że bardziej do psychiatry się nadaje ale wyszło inaczej. Chyba najistotniejsze jak Pan reaguje na sakramenty. Jeśli Pan nie ma problemu z modlitwą i eucharystią z kościołem to mysle ze prawidłowo. A mętlik niestety jest bo walka się toczy ale to przejdzie. Eucharystia jest niesamowitą obroną przed złym. Jak najczęściej niech Pan przystępuje. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: opq (---.rzeszow.vectranet.pl)
Data:   2014-04-01 08:48

W ramach pogotowia duchowego /kontakt telefoniczny/ na stronie www.pogotowieduchowe.pl jest też pomoc dla Polonii.
W Wielkiej Brytanii jest do dyspozycji /od wtorku do piątku – przez całą dobę/ o. Krzysztof Broszkowski OP. Są podane kontakty – adres, telefon, skype,

Ponadto ze strony www.charyzmatycy.pl , gdzie zamieszczono listę kapłanów wspierających, gotowych do pomocy duchowej - najbardziej do Twoich potrzeb pasuje
ks. Karol Krukowski e-mail: carolum2000@gmail.com, jest też podany telefon kom.
Posługuje we wspólnotach charyzmatycznych, modlitwą uzdrowienia i uwolnienia.
Pozdrawiam

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: urszula (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-04-03 21:40

Jacku, bardzo Ci współczuję.
Jestem przekonana, podobnie jak wiele osób piszących tutaj, że jest Ci potrzebne spotkanie z księdzem egzorcystą.
Za granicą też jest ich wielu, w Anglii np. jednym z nich jest ks. Piotr Glas. Polecam CI też Pogotowie Duchowe.
Poza tym różaniec, słyszałeś np. o Nowennie Pompejańskiej?, Pismo Św., jak najczęstsza Eucharystia. Wyrzuć wszystko, co jest związane z buddyzmem, czyli np. figurki, talizmany, najlepiej spal je.
Pomodlę się za Ciebie. Pozdrawiam.

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: Jacek (---.8-4.cable.virginm.net)
Data:   2014-04-04 15:15

dzięki za wsparcie :)

 Re: New age. Zatracam nadzieje i poczucie rzeczywistości.
Autor: artur (---.centertel.pl)
Data:   2014-05-15 19:19

odrzucilem Boga bylem opetany rzez narkotyki on dawal mi nadzieje jestem w depseracji nie ma dla mnie ratunku dodatkowo niszczy mnei choroba jestem na wykonczeniu błagam o modlitwe by Pan Bóg przebaczyl mi moje zycie :(

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: