logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Ewa (---.2-0.pl)
Data:   2017-02-08 10:10

Proszę Księdza
Mam ogromny problem z przyznawaniem się do błędu.
Konkretnie kilka lat temu zaprzeczyłam w obecności mojego dyrektora (uczę w szkole) pewnemu rodzicowi, który mówił prawdę. Więc wyszło na to, że on kłamie. To nie była jakaś ważna kwestia. Ta osoba powiedziała coś negatywnego o mnie (prawdziwego) a ja się wyparłam. Spowiadałam się z tego. I mam problem z tzw. zadośćuczynieniem.
Nie jestem w stanie pójść do dyrektora i powiedzieć, że ta osoba nie kłamała.
I chyba nigdy tego nie zrobię (ze wstydu i obawy)
Czyto zatem oznacza, że moje spowiedzi i nawrócenie jest nieważne i będę potępiona?
Proszę o odpowiedź
Szczęść Boże

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Alicja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-02-08 13:58

Moim zdaniem to zmniejsza wartość tej spowiedzi, bo osoba pokrzywdzona wyszła w tej sytuacji na idiotę. Jeśli ten rodzic mówił prawdę, a Ty jako nauczycielka, czyli ktoś kto ma być wzorem kłamie, to zdecydowanie nie jest dobrze. Za swoje błędy trzeba ponosić konsekwencje.

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Tomasz (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2017-02-08 19:14

Ewo,
Takie sprawy rozwiąż w konfesjonale. Forum ani Ci nie wybaczy, ani nie uwolni z winy... ani nie uzdrowi, ani również nie uzna spowiedzi za ważne lub nieważne. Pozdrawiam

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-02-08 23:00

Skoro trudno o tym mówić z ludźmi, to warto zawierzyć swój problem Dobremu i Kochającemu Bogu. Jeżeli w słowach rodzica była prawda, to warto nad sobą w tej kwestii popracować i zmienić w sobie to, z czym problem. Jeżeli kilka lat coś nie daje spokoju, to może przy spotkaniu z tym rodzicem wspomnieć delikatnie, że z perspektywy czasu zauważyło się wskazane słabości i trwa praca nad sobą. Tak z uśmiechem i na spokojnie. Można podziękować za wcześniejszą uwagę (jeśli taka opcja jest do przyjęcia).
Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas oraz odzyskania pokoju w sercu :)

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Kasia (---.net.pulawy.pl)
Data:   2017-02-08 23:08

Nie jestem księdzem i nie wiem czy moja odpowiedź będzie słuszna, ale wydaje mi się, że jeśli sprawa nie była zbyt ważna i tym bardziej miała miejsce kilka lat temu, a ty się z tego wyspowiadałaś, to nie ma potrzeby do tego wracać. Na twoim miejscu bardziej skupiłabym się na pracy nad sobą w chwili obecnej, aby do takich sytuacji nie dochodziło.
Mimo to, jeśli bardzo Cię to będzie gryzło gdzieś w sumieniu, to myślę, że można ten temat poruszyć przy spowiedzi.

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: sstaszek (31.42.28.---)
Data:   2017-02-09 16:59

P. Kasiu,
Uważa Pani, że mozna zrobić komuś świadomie świństwo, wyspowiadać się i po kilku latach jest wszystko OK?
Moim zdaniem spowiedź nie była ważna, a wręcz świętokradzka bo gdzie było "Zadośćuczynienie Panu Bogu i Bliźniemu" jako jeden z 5 (tylko tych najistotniejszych) warunków sakramentu pojednania.

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Kasia (---.net.pulawy.pl)
Data:   2017-02-12 15:48

sstaszek, spowiedź była ważna, tym bardziej, że autorka wątku sama zaznaczyła, że to nie była jakaś ważna kwestia, a więc prawdopodobnie nie był to grzech ciężki. A jeśli chodzi o zadośćuczynienie to oczywiście, jest to bardzo ważny element i dobrze byłoby rzeczywiście tę sytuację jakoś wyprostować jednak po kilku latach myślę, że nie jest to niezbędne, a zadośćuczynieniem może być po prostu modlitwa w intencji tej osoby czy jakieś wyrzeczenie (KKK 1459-1460).

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2017-02-12 18:49

No, sprawa raczej poważna, bo ucierpiała reputacja tego rodzica. Po kilku lat trudno to zapewne odkręcić. Zapytaj, Ewo, w konfesjonale.
A to wydarzenie niech będzie dla Ciebie impulsem do nawrócenia i przemiany. Masz fantastyczną okazję. Odwagi.

 Re: Wstyd do przyznania się do błędu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-02-14 02:17

Mnie się wydaje, że najbardziej ucierpiała w tym wszystkim reputacja Ewy. Dyrektor prędzej czy później sam się pewnie zorientował, że ma do czynienia z osobą, która nie umie przyznać się do błędu i "ratuje się" kłamstwami. Przecież takie negatywne cechy raczej są na dłuższą metę nie do ukrycia. No a rodzic, jeśli faktycznie został potraktowany w rozmowie z dyrektorem jak kłamca, też pewnie nie przemilczał całej sprawy i to i owo puścił w obieg...

Jeśli ktoś chciałby mi po latach zadośćuczynić przewinienie podobne do opisanego przez Ewę i miałabym w tej sprawie coś do powiedzenia, to wybrałabym modlitwę za siebie :) Bo bardzo wątpię, że do czegokolwiek przydałby mi się list od dyrektora, w którym by mnie zapewniał, że już uwierzył w moją prawdomówność. I także mocno powątpiewam, że przyniosłoby mi jakiś pożytek patrzenie na człowieka, który przeżywa straszliwe upokorzenie, przyznając się przede mną do swojej winy.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: