Autor: Mateusz (84.38.81.---)
Data: 2018-04-21 15:46
Skoro sprawa wygląda tak, jak w opisie, to popatrzymy, pomożemy :)
"Sprawa wygląda tak, że mam 37 lat i planuje ślub z pewną kobietą. Mimo swojego wieku moja "przeszłość matrymonialna" to raczej "biała tablica".
Pisząc o przeszłości matrymonialnej prawdopodobnie miałeś na myśli przeszłe relacje damsko-męskie. Przymiotnik "matrymonialny" pochodzi od łacińskiego "matrimonium" czyli małżeństwa, którego nigdy jeszcze nie zawarłeś. W związku z tym stan, którego alegorię stanowi biała tablica jest w Twoim przypadku jak najbardziej pożądany. Inaczej mogłoby być jedynie w dwóch przypadkach: gdybyś zawarł w przeszłości małżeństwo i został wdowcem, albo rozwiódł się ze współmałżonką. Z tą różnicą, że gdyby tak było, to odpowiednio nie chciałbyś(prawdopodobnie)/nie mógłbyś myśleć teraz o ślubie.
"Chyba nigdy nie byłem zakochany, teraz motylków raczej nie czuję".
Co do tego, czy byłeś już kiedyś zakochany nie wypowiem się, bo zwyczajnie nie mam takiej wiedzy. Odniosę się natomiast do niepokojącego Cię chyba braku "motylków". To zjawisko jest rzeczywiście charakterystyczne dla pierwszych zakochań, z tą różnicą, że pojawia się głównie u osób o połowę młodszych od Ciebie, czyli w wieku powiedzmy 16-17 lat. Ty masz 37 lat, więc zrozumiałe, że postrzegasz to z innej perspektywy. Nastolatki pragną "motylków w brzuchu" po to, aby poczuć się miło, być może również po to, aby dzięki temu odnaleźć motywację do podjęcia jakiś działań (np. zabrania się do nauki w myśl zasady "miłość uskrzydla"). Jeśli dana relacja w ich przypadku nie przetrwa - a najczęściej tak jest - znajdą sobie nową "miłość", w brzuchu znowu zalęgną się motyle i upragniony stan powróci. Osoba dojrzała wie, a przynajmniej powinna wiedzieć, że w jej wieku budowanie głębszej relacji z drugą osobą wychodzi dalece poza chwilowe doznania. Innymi słowy: chcesz, żeby było fajnie przez chwilę, czy uczciwie i spokojnie przez resztę życia?
"Wiem jednak, że tęsknię za nią jak się dłużej nie widzimy. Miło jest z nią spędzać czas nawet jak nic nie robimy. Czasami się nawet razem modlimy wspólnie na głos".
Miło spędzać czas można z kimś, z kim nie planuje się małżeństwa (np. z kolegami), zaś modlić się wspólnie na głos można nawet z zupełnie nieznanymi nam osobami - w trakcie mszy. Jeśli to rzeczywiście miłość, to musi istnieć coś więcej, co łączy Cię z tą osobą. I powinieneś odkryć to możliwie szybko, jeśli na poważnie planujesz ślub, bo samo prowadzenie "fajnych rozmów", czy nawet wspólne modlitwy nie stanowią dostatecznego fundamentu dla udanego małżeństwa.
|
|