Autor: Kazimierz/Herbert (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2017-10-27 13:43
Teologia wyzwolenia, jak i teologia feministyczna, z całym szacunkiem dla teologii, przypomina mi wykolejony pociąg prowadzony przez kobiety z "Baader-Meinhof", a więc czasy już raczej archaiczne i bardzo nieżyciowe w XXI wieku. Pomyślmy: gdybyśmy chcieli tworzyć na przykład teologię wolności, czy jeszcze inne teologie, to dokąd byśmy dojechali? Chyba tylko na pustkowia tego świata. I do tego kompletnie pomylonego ideologicznie, gdzie nikt nawet na nas nie zwróci jakiejkolwiek uwagi. Niektórzy dodadzą, że istnieje na przykład teologiczna pielęgnacja ciała, twór rodem z kultur Dalekiego Wschodu, który mówi m. in., że seks jest częścią "vis vitalis" przeznaczony dla dobra człowieka. Może na końcu dojdziemy do wniosku, że anormalność jest normalnością i w takim momencie wszystko będzie naukowo dozwolone, a jeśli ktoś tego nie będzie chciał pojąć, to feministyczne członkinie "Baader-Meinhof" nam to w odpowiedni sposób wytłumaczą. Niektórzy na kontrowersyjnych poglądach będą budowali swój naukowy autorytet tylko po to by mieć profesurę. Pamiętajmy, że Andreas Baader pod wpływem Ulriki Meinhof interesował się feminizmem, a do czego to wszystko doprowadziło? - odpowiedź pozostawmy milczeniem...
Uważam, że obecnie należałoby opisać w formie monografii problem teologii wyzwolenia z dodaniem europejskiej perspektywy, by nie patrzeć tylko na Amerykę Łacińską. Koncentrując się jednak na niemieckim "Baader-Meinhof" możemy stwierdzić, że powinno powstać opracowanie ściśle naukowe, mając na uwadze, że nie wszystkie dokumenty w tej sprawie są jeszcze jawne (sprawa finansowania organizacji). Sam temat jako taki jest chwytliwy. "Bader-Meinhof" nie była aż tak liczna i nie działała w całej RFN (sprawa raczej lokalna). Owszem były demonstracje ale nie tak liczne. Dla niektórych był to europejski przejaw teologii wyzwolenia. Pozdrawiam.
|
|