Autor: Mateusz (---.access.as9105.com)
Data: 2005-09-05 14:30
nie ma. nie istnieja. gdyby byly dowody, nie byloby wiary, tylko bylaby to juz wiedza. nie potrzebujemy WIERZYC, ze jest cos, o czym de facto WIEMY, ze jest. "wiara jest odwaznym i ryzykownym krokiem, wyprawa poza ciasny horyzont tego, co zagwarantowane dowodami" - nie pamietam czyje to slowa. tez mnie ktos kiedy o to pytal, powiedzialem mu, "widze tu i teraz co najmniej dwa: ja i ty." a on mi na to, ze "no tak, ale ja mam mame i tate i ty tez". wiec odpalilem: "chcesz sprowadzic wszystko tylko do chemii? do zwiazkow, substancji, do wzorow i schematow? to namieszaj soku malinowego z porzeczkowym, moze cos ci sie z tego urodzi. albo spojrzyj na swiat - to DZIALA. a chcesz sie zaslonic teoria o wielkim wybuchu? to wez swoj zegarek, rozbierz go na czesci, wrzyc do pudelka. jak dlugo bedziesz potrzasal, az ci sie zegarek sam zlozy od tych wstrzasow i bedzie dzialal? tak jest i ze swiatem: potrzeba bylo lepszego zegarmistrza. a poza tym, nikt przy zdrowych zmyslach nie zaneguje pytania o wielki wybuch, bo to bardzo prawdopodobna teoria, ale czlowiek myslacy raczej zapyta CO wybuchlo. bo jezeli NIC nie bylo, to jak moglo w ogole wybuchnac? - rzeczy nie istniejace nie wybuchaja. wiec skad sie wziela ta mieszanina gazow i substancji, ktora wybuchla?" - to jest pytanie. zabij mu cwieka ;-) powodzenia.
|
|