logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Agnieszka (80.48.227.---)
Data:   2005-11-03 18:30

Kiedyś byłam dobrą Chrześcijanką i starałam się żyć "po Bożemu". Ciągle jednak napotykałam na jakieś problemy i nigdy nie czułam sie naprawdę szczęśliwa. Potem niestety zostałam zmuszona do podjęcia pracy w weekendy. Pracowałam całymi niedzielami, w tygodniu całe dnie spędzałam na uniwersytecie, nie miałam kiedy chodzić do kościoła, przestałam się modlić i zaczęłam oddalać się od Boga i naprawdę mocno używać sobie życia i grzeszyć. Teraz wszystko powoli zaczęło wracać do normalności, tzn. znów chodzę do kościoła, modlę się i chcę wrócić do Boga. Dochodzę jednak coraz częściej do wniosku, że lepiej mi było żyć w grzechu. Wtedy byłam szczęśliwa, teraz wszystko się znów pogmatwało i zupełnie nic mi się nie udaje. Nie dość że mam pełno problemów w domu i szkole, to jeszcze zbłaźniłam się strasznie w Kościele i już w ogóle nie chcę tam chodzić, bo jest mi poprostu strasznie wstyd. Mam wrażenie, że księża, którzy byli świadkami mojej wpadki, tylko śmieją się ze mnie w duchu za każdym razem jak mnie widzą. A ja zrobiłam to coś nieumyślnie, chciałam tylko pomóc, a wyszło z tego samo zło. Wszystko wydaje mi się być bez sensu. Kiedyś było lepiej, grzeszyłam, ale chociaż raz w życiu niczym się nie przejmowałam i byłam naprawdę szczęśliwa. Jak ja mam odbudować swoje życie i jakoś je w końcu poukładać, bo na dzień dzisiejszy mam tylko ochotę z nim raz na zawsze skończyć?

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: koorka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-03 19:10

wiesz. nie bede zby wiele pisac, moralizować.
generalnie mialam podobna sytuacje.chyab podobnie sie czulam.
teraz staram sie zyc jak najblizej Boga. czasem strasznie sie nie chce - modlic, myslec tak jak Bog podpowiada.
ale staram sie modlic, czasem bardzo na sile - czuje jakby zupelnie bez sensu. staram sie poczuc za kazdym razem ze tak napawde bardzo potrzebuje spowiedzi, choc moze czasem mam jakies dziwne opory.
mowie sobie, ze to PB tak mi doradza. ze skoro on tak mowi, to musi byc OK. po prostu staram sie wszytsko oddac Jemu.a co bedzie? wierze, ze On wie najlepiej. nie ja (choć chcialoby sie napisac - niestety nie ja.)
a co do wstydu. - o tym tez juz sie przekonałam - najczesciej najbardziej dreczy mnie sama, a wszyscy inni dookola juz dawno o tym zapominaja. A ksiaza.coz zapracowani ludzie. - maja mnostwo innych spraw na glowie - poewnie zapomnieli jeszcze szybciej.
bede pameitac o Tobie w modlitwie. wierze, ze uda Ci sie zyc zgodnie z wola PB - tak samo jak wierze, ze mnie tez.
pozdrawiam

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Y (---.bochnia.pl)
Data:   2005-11-03 19:16

Może sobie tak wmawiasz że sie z ciebie śmieją i z tej wpadki.A nawet jeśli się śmieją to oni robią żle i nich sie z tego spowiadają.No chyba ze śmieja sie po prostu ze śmiesznej sytuacji a nie z ciebie.Nieprzejmuj sie nigdy ludzmi co myślą,ważne jsą twoje czyny.
P.S.Jeśli możesz to napisz co to była za wpadka.

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-03 19:49

Agnieszko:)
Dlugi okres bez Boga,sakramentu pojednania sprzyja szatanowi.jest zachwycony taka duszyczka.To,ze myslisz w ten sposob o swej wpadce w kosciele,to tez podszept zlego ducha.Moze uznasz to za smieszne,co pisze,ale tak to juz ze zlem bywa,jest zawsze atrakcyjne i piekne-a to tylko uluda.Prawdziwe szczescie i radosc daje tylko Bog,ale to nie jest latwa droga.Dlatego masz problemy w zyciu,bo brakuje w nim wlasnie Boga.Sama stwierdzasz,ze byl czas na prace,na uczelnie,na grzeszne zycie.A gdzie byl Bog?A przeciez On domaga sie poukladania Twego zycia i tego,zebys pozwolila Mu byc na pierwszym miejscu,wtedy ci pomoze w twoich sprawach,o ile Mu je powierzysz i pozwolisz Mu dzialac.Bog ciagle czeka na Twoj powrot,ale to tylko zalezy od Ciebie.Do Ciebie nalezy pierwszy ruch.Proponuje skorzystanie z Sakramentu pokuty,ktory pozwoli na pojednanie z Bogiem i z soba.A pozniej...No coz,w jakims celu dal Bog czlowiekowi Przykazania i wytyczyl droge.
I nikomu nie obiecywal,ze zycie jest lekkie.Chrystus mowi:"Przyjdzcie do Mnie wszyscy,ktorzy utrudzeni i obciazeni jestescie,a Ja was pokrzepie".Warto korzystac z tego zaproszenia,jak najczesciej.Szczesc Boze:)

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: jerzy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-03 21:26

Robiłem co chciałem - co "lubię". 27 lat nie mogłem przystępować do sakramentów. Cały czas starałem się robić aby bylo mi dobrze - nie było. Było coraz gorzej. Byłem prawie w grobie, przeżyłem piekło. W odruchu rozpaczy wołałem do Boga - gdzie jesteś, nie przebierałem w słowach - były dosyć ostre ale szczere. Bóg wysłuchał - podał rękę. Bóg jest moim i Twoim ojcem. Jest MIŁOŚCIĄ kocha Cię taką jaką jesteś. Wszechmogący Bóg prosi Cię abyś pozwoliła mu się kochać. Tylko On wie co tak naprawdę potrzebujesz i chce Ci to dać. Tylko czy Ty chcesz to przyjąć ? Ja przyjąłem. Moje życie się zmieniło kłopoty zostały a może jest ich nawet więcej bo pomagam także innym, ale z pomocą Bożą je rozwiązuję. Moje życie nabrało sensu. Brak mi słów aby wyrazić wdzięczność Bogu mogę powiedzieć tylko skromnie - dziękuję Ci Jezu !!!. A recepta dla Ciebie ? To proste czyń dobro - dobro rodzi dobro. Czyniąc zło nigdy nie będzie Ci dobrze - to złudzenie - zło rodzi zło i nie może być inaczej. Bóg jest jedynym źródłem dobra jeżeli będziesz czynić dobro będziesz z Nim i będzie Ci dobrze. Niech Cię Bóg błogosławi i prowadzi. Zaufaj ! Ps.przez trudne doświadczenia Bóg nas szlifuje aby uczynić diament !

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: agu (---.devs.futuro.pl)
Data:   2005-11-03 21:47

Nie warto uciekać od swojego życia w nadmiar zajęć, w rozpamiętywanie przeszłości, w "gdybanie", w użalanie się nad sobą. Trzeba po prostu stale walcząc niczym się nie przejmować. Szczęście nie zależy od okoliczności ale od Twojego podejścia. Gdy będziesz czerpać siły z wytrwałej modlitwy będzie dobrze. Ale to musi być naprawdę wytrwała modlitwa, wymagająca samozaparcia. :)

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: dasiool (---.tomaszow.mm.pl)
Data:   2005-11-03 23:32

(28) Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. (29) Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól (30) z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. (31) Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.

Ew. Marka 10:28-31, Biblia Tysiąclecia

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-04 11:22

Musze przyznac, ze zdumiał mnie temat Twego zapytania. Z ktorym nigdy ja osobiscie sie nie zgodziła. Ale ja to ja, a Ty to Ty. Szanuje Twoje zdanie. Moze to zalezy od tego, jak sie rozumie szczescie. Dawniej tez zyłam w grzechach, i nawet sobie nie wyobrazałam ile szczescia i jaka wolnosc moze miec człowiek, ktory zaufał Bogu. Nawrociłam sie tak naprwde, całym sercem w chwili, kiedy moje zycie zatraciło sens, i juz nie było dokad uciekac przed rzeczywistoscia. Było to kilkanascie lat temu, kiedy miałam 21 lat. Od tamtego czasu jestem naprawde szczesliwa. Miewam kłopoty, ale nawet posrod nich jestem szczesliwa i spokojna. Teraz mierze sie z zyciem, a nie uciekam, i to mi daje szczescie, bo wszedzie znajduje pomoc Boza.
Pozdrawiam Cie serdecznie.

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Mati (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-04 12:23

To że żyłaś w grzechu i właśnie wtedy byłaś szczęśliwa jest tylko złudzeniem które szatan ci wmówił i cieszy się z tego że tak trwasz w tym przekonaniu.Rzeczywiście czasami grzech wydaje się człowiekowi jakimś wielkim szczęściem ale tak naprawdę to po jego popełnieniu pozostaje w człowieku jakiś niesmak chyba że już tak bardzo "znieczulił" swoje sumienie że już tego nie widzi.Natomiast życie z Bogiem nie jest jakąś łatwizną ale jest trwaniem przy Bogu nawet wtedy gdy jest ciężko.Kiedy Bóg jest na swoim miejscu to wszystko jest na właściwym miejscu"A tym że się"zbłazniłaś" w kościele tak bardzo się nie przejmuj bo innym się to też zdarza i trzeba po prostu oddramatyzować tę sytuację i nie wyolbrzymiać jej przesadnie bo to nie ma najmniejszego sensu.Z Bogiem!

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: ...a taka tam:) (80.51.191.---)
Data:   2005-11-04 15:58

Ochh...jak dobrze, że nasze szczęście to NIE uczucia :-)

Wiesz... jak Jezus szedł na Golgotę niosąc na Swoich poranionych ramionach Krzyż, to tak po ludzku--bardziej opłacało Mu się Go zrzucić, gdyz ten Krzyż nie dawał poczucia szczęścia... a jednak On powstawał i szedł dalej.

Dlaczego? A chocby dlatego, że to co piekne przychodzi z trudem...
i tak sobie mysle, że powstawał, bo własnie CIEBIE miał przed Swymi oczami, a jakiż gór nie przenosi się dla UKOCHANEJ ?!?!?!


Zgodnie z twoją filozofią : lepiej taplac sie w błotku , bo tak wygodniej- nie trzeba sie myć. To może od dziś nie obcinajmy paznokci ( to tez jakby nie było,jakiś wysiłek : trzeba poszukac obcinacza, schylić sie i obciąć zbyteczne paznokcie), bo i tak urosną !

Ochh...Agnieszko, masz takie piekne imię. Poszukaj czegoś nt św. Agusi Rzymskiej. Zobacz ile Ona wycierpiała i jaką ofiarę poniosła za PRAWDZIWE i WIECZNE szczęście !!!!

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-11-04 22:28

Skoro zdecydowałaś się wrócić do Boga - nie mogłaś być w pełni szczęsliwa...
Poza tym życie w grzechu daje nam tylko pozony obraz 'szczęscia'.
Zadziwiające jest to, jak my, ludzie jesteśmy krórkowzroczni.
Staramy się ułożyc sobie, zycie, tu, na Ziemi.
Nasze plany sięgają 10 - 15 -50 lat do przodu, zupełnie zapominając o fakcie, ze nasze życie trwa wiecznie...

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2005-11-05 01:39

Droga Agnieszko,
Co piszesz "Kiedyś byłam dobrą Chrześcijanką i starałam się żyć "po Bożemu". Ciągle jednak napotykałam na jakieś problemy..." ok 400lat temu zauwazyla sw Teresa z Avila, mowiac cos w tym duchu, P. Jezu nie dziwie, sie, ze masz tak malo przyjaciol jesli tych co masz tak traktujesz. Nam sie moze wydawac jak Tobie wtedy "A ja zrobiłam to coś nieumyślnie, chciałam tylko pomóc, a wyszło z tego samo zło." Bog jednak z kazdego zla moze przyniesc tylko dobro, jednak wymaga zaufania i cierpliwosci, ktore wyadawac sie moze czasem prawie ponad nasze sily. Sw Ignacy mowi, ze Bog moze dopuszczac takie chwile,
· gdy go zaniedbujemy
· aby nas sprawdzic, tzn abysmy sobie sami zdali sprawe, czy my wierzymy/ufamy Bogu, czy sobie,
· aby nas umocnic jak wypala sie kruszec w piecu. Jesli nie ma poprzednich dwoch przypadkow, na ktore sami, jesli jestesmy uczciwi mozemy odpowiedziec, cieszmy sie bedac raczej spokojni, ze Bog chce lepszego dobra w nas, przez nasze wpadki, moze abysmy zrozumieli, ze tak malo bez niego mozemy. Bo On nie powoluje kwalifikowanych, a kwalifikuje powolanych. Moze nam czasem wydawac sie, ale nigdy nie jestesmy tak dobrzy, abysmy nie mogli byc lepsi, bo P. Jezus przeciez powiedzial, doskonalymi badzcie jak Wasz Ojciec Niebieski doskonaly jest. Czesto mowie, 'I never promissed you a rose garden'.
Chyba tak nie myslisz, 'Jak ja mam odbudować swoje życie i jakoś je w końcu poukładać, bo na dzień dzisiejszy mam tylko ochotę z nim raz na zawsze skończyć?' Zycie mamy jedno i to krotkie, nie jedni umierajacy mowia tak malo zrobilem. JPII mowil zycie mamy dane i zadane. Bede sie modlil, abys zanalazla szczescie aby 'wszystko powoli zaczęło wracać do normalności'. Jeden z kardynalow zapytany kto jest swietym powiedzial, swiety to normalny czlowiek, bo moze szczegolnie dzisiaj wielu z nas jest nienormalnych.
Jurek

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2005-11-05 01:47

'Szczęścia nie można kupić, ani samemu zdobyć. Prawdziwe dobro znajduje się w królestwie Bożym i sam tylko Bóg może zaspokoić nasze pragnienie szczęścia. Tajemnica tego Królestwa została objawiona przez Jezusa Chrystusa. Kto ją przyjmuje będzie rozpowiadać Jego cuda i głosić potęgę Jego majestatu, bo
"Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, a wielkość Jego niezgłębiona" Ps 145.'

Z komentarza na dzien dzisiejszy Alina Girjatowicz
Chicago

 Re: Gdy żyłam w grzechu, byłam szczęśliwa. A teraz?
Autor: Renata (---.dyndsl.versatel.nl)
Data:   2005-11-05 21:14

Agnieszko Bog czeka na Ciebie ,to nic ze sie gmatwa powrot do Boga jest pewna walka oddalilas sie bo pozwolilas aby zlo Cie zauroczylo i wlasnie ono teraz chce Cie zniechecic do powrotu tam gdzie nalezysz i gdzie Twe miejsce gdzie czeka kochajacy Ojciec ,nie daj sie zwiesc temu ,szeroka jest droga ktora prowadzi na zatracenie tak ,latwa dajaca wiele rozkoszy ale waska i ciernista ktora wiedzie do nieba .Nawet jesli popelnilas jakies bledy i ponosisz ich konsekwencje Bog Cie kocha i nie zamierza karac za bledy szczegolnie gdy widzi ze zalujesz iz odeszlas od Niego.Odwagi otworz sie na Jego milosc i daj sie poprowadzic a zobaczysz ze to co teraz wydaje sie wciaz takie atrakcyjne i kusi pokaze swe prawdziwe swe oblicze .

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: