logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Bronisław M. Jakubiec SDS
Choroba jest takim świętym kapłaństwem
 


„Choroba jest takim świętym kapłaństwem”

Z księdzem kardynałem Andrzejem Marią Deskur rozmawia ks. Bronisław M. Jakubiec SDS

Wbrew moim obawom, nawiązanie kontaktu z Kardynałem okazało się bardzo łatwe. Wystarczyło sięgnąć po najnowsze wydanie watykańskiego „Annuario Pontificio”, żeby odszukać adres oraz numer telefonu. Kiedy wykręciłem numer, telefon odebrał ktoś o męskim głosie. Zapytałem o możliwość kontaktu z Kardynałem. W rezultacie okazało się, że po drugiej stronie słuchawki był sam kardynał Andrzej Maria Deskur. Poprosiłem o spotkanie w celu przeprowadzenia rozmowy na temat cierpienia z przeznaczeniem do opublikowania w „Zeszytach Formacji Duchowej”. Obawiałem się, czy zostanę przyjęty. Sam temat był delikatny. Zresztą, kto chce mówić o swoim cierpieniu? Najczęściej przeżywa się go w samotności, przed Bogiem. Jednak po kilku fachowych pytaniach dotyczących profilu czasopisma, informacji na temat wydawcy, autorów w nim publikujących oraz odbiorców spotkałem się z życzliwym przyjęciem. Została wyznaczona data spotkania.

Kardynał Andrzej Maria Deskur – udzielał się w Papieskiej Komisji ds. Kina, Radia i Telewizji w Kurii Rzymskiej. W latach 1968-1973 był sekretarzem, a od roku 1973 honorowym przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Społecznego Przekazu. Od 1978 r. sparaliżowany, żyje na wózku inwalidzkim.


Pierwsze przeżycia przed rozmową

Tak jak łatwy okazał się kontakt z Kardynałem, niełatwe było dotarcie do niego. Trzeba było dostać się do zamkniętej dla ogółu części Watykanu, gdzie ksiądz Kardynał mieszka. Trzeba więc było przejść przez straże Gwardii Szwajcarskiej. Członkowie tej unikalnej w świecie formacji wojskowej pełnią straże przy wszystkich wejściach do państwa watykańskiego. Ubrani w kolorowe mundury, zaprojektowane jeszcze przez Michała Anioła Buonarottiego, są nie tylko atrakcją dla turystów, ale wnikliwie wypełniają obowiązki strażników. Po wyjaśnieniu celu mojej wizyty zostałem wpuszczony do wewnątrz. Nieopodal znajdowała się druga straż, tym razem policji. Znowu powtórzyłem mój cel przybycia. Policjant telefonicznie skontaktował się z mieszkaniem księdza Kardynała i po potwierdzeniu, że Kardynał mnie oczekuje, mogłem już swobodnie wyruszyć we wskazanym kierunku. Po drodze minąłem jeszcze jednego strażnika, który drogą radiową był już poinformowany o tym, że idę do księdza kardynała Deskura i uprzejmie wskazał mi drogę.

Minąłem watykańską stację benzynową i do budynku, w którym znajduje się mieszkanie księdza Kardynała dotarłem już bez przeszkód. Nacisnąłem dzwonek. Po chwili zwolnił się elektryczny zamek drzwi wejściowych. Już po wejściu do budynku można było zauważyć, że mieszka w nim osoba specjalnej troski. Od windy aż do drzwi wyjściowych zainstalowana była bowiem specjalna konstrukcja z szynami ułatwiającymi poruszanie się osoby korzystającej z wózka inwalidzkiego. Trzeba było jeszcze tylko pokonać schody na drugie piętro i w drzwiach do mieszkania powitała mnie uśmiechnięta siostra zakonna, która wskazała drogę. Po drodze do pokoju, w którym czekał na mnie ksiądz Kardynał mogłem wstąpić jeszcze na krótką modlitwę do jego prywatnej kaplicy. Chwila adoracji Najświętszego Sakramentu, westchnienie do Matki Zbawiciela i w końcu stanąłem przed drzwiami, gdzie mnie oczekiwał Kardynał.


„Unieruchomienie”

Siedział w pokoju przy biurku na wózku inwalidzkim. Zobaczyłem człowieka o łagodnym i miłym spojrzeniu, z twarzy którego promieniowała siła wewnętrznego pokoju. Przywitałem się i przedstawiłem. Ksiądz Kardynał poprosił, abym usiadł blisko, tuż obok niego. Zaczęła się rozmowa. Miałem wrażenie, że rozmawiam z człowiekiem, którego znam od dawna.

Od wielu lat Eminencja doświadcza cierpienia… – zacząłem rozmowę.
Ksiądz Kardynał łagodnie mi przerwał wtrącając, że doświadcza unieruchomienia, co przyrównał niemal do pobytu w więzieniu. Tą uwagą uświadomił mi od razu ten wielki problem ludzi przykutych do wózka inwalidzkiego, którzy zdani są wyłącznie na pomoc drugiego człowieka. Problem, od którego i on nie jest wolny. Z jednej strony poczucie wielu obowiązków, pragnienie działania, z drugiej świadomość, że bez pomocy bliźniego pozostaje się samotnym i bezradnym w tym „normalnym”, codziennym funkcjonowaniu. Jest to niezwykle trafne spojrzenie człowieka „skazanego” na wózek inwalidzki w perspektywie patrzenia na świat i na otaczających go ludzi.


Tajemnica

Podejmując pytanie kontynuowałem:
Z jednej strony ogromne obowiązki związane z godnością kardynalską pełnione dla dobra całego Kościoła Powszechnego, z drugiej wielkie ograniczenie związane z wózkiem inwalidzkim. Czy mógłby ksiądz Kardynał podzielić się z czytelnikami osobistym przeżywaniem cierpienia?
 
Odpowiedź nie padła od razu. Po chwili namysłu Kardynał stwierdził, że trudno mówić o cierpieniu, bo jest to tajemnica. Przeżywa więc to swoje cierpienie jako tajemnicę, która dla niego ma specjalne znaczenie. Tajemnicę, która jest też wpisana w pontyfikat Jana Pawła II. Uświadomiłem sobie wówczas, że tymi słowami Kardynał wyjaśnił i powiedział o swoim cierpieniu już wszystko. Wyjaśnił jego sens, jego cel, jego potrzebę, jego apostolską siłę oddziaływania. Wyjaśnił potrzebę akceptacji tego cierpienia, pomimo że do końca się go nie zrozumie, bo jest ono tajemnicą. Ale tajemnicą, której należy zaufać i przeżywać z nadzieją, bo zbawcza siła i moc tej tajemnicy została nam objawiona przez Syna Bożego.


Wyjątkowe odwiedziny

Kiedy wspomniałem, że Ojciec Święty Jan Paweł II zaraz po swoim wyborze pierwsze kroki skierował do szpitala, aby odwiedzić chorego Kardynała, ksiądz Kardynał od razu skorygował:
„Jan Paweł II odwiedził wówczas wszystkich chorych w szpitalu, a mnie przy tej właśnie okazji jako jednego z nich”.

Te słowa zaświadczyły o ogromnej pokorze księdza Kardynała i o tym, że jest człowiekiem bardzo skromnym. Kiedy spytałem o najgłębsze przeżycie związane z tą wizytą odpowiedział, że był w stanie utraty przytomności i dopiero po dojściu do pełniejszej świadomości powiedziano mu o odwiedzinach Ojca Świętego. Było to wówczas dla niego tak wielkie przeżycie, że wspominając go dzisiaj, z perspektywy już dwudziestu lat, Kardynał wzruszył się tak głęboko, że do oczu napłynęły mu łzy. To świadectwo wystarczyło za najpiękniejsze i najtrafniejsze słowa opisujące tamto niecodzienne przeżycie. Potem Kardynał, pełen podziwu dla Jana Pawła II, opowiadał o jego bardzo ludzkim, ciepłym i pełnym troski kontakcie z chorymi od pierwszych chwil pontyfikatu.

W tym miejscu ksiądz Kardynał wspomniał List Apostolski „Salvifici doloris” Ojca Świętego Jana Pawla II do Biskupów, Kapłanów, Rodzin Zakonnych i Wiernych Kościoła Katolickiego o Chrześcijańskim Sensie Ludzkiego Cierpienia, który Papież napisał w 1984 roku. List ten zawiera naukę o sensie cierpienia. Z tym cierpieniem w swoim życiu spotyka się każdy człowiek „pod każdym stopniem długości i szerokości geograficznej” i nikt nie jest od niego wolny. Po lekturze tego listu jakże  inaczej można spojrzeć na cierpienie, odkryć w nim jego zbawczy wymiar, poszukać odpowiedzi na pytanie o sens i z pełną akceptacją człowieka, który „w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą” znaleźć się w gronie „uczestników cierpień Chrystusa”.


„Postanowiłem zaufać Bogu”

W moich pytaniach o cierpienie, zadanych księdzu Kardynałowi, nie brakło bardzo delikatnego, osobistego:
Księże Kardynale – powiedziałem – jest ksiądz Kardynał osobą głębokiej wiary, o wysokiej godności w Kościele…
W tym miejscu znowu usłyszałem komentarz:
„Co do tego pierwszego (głębokiej wiary) chciałbym ufać, co do tego drugiego (godności) wątpię”.

...Niejednokrotnie ludzie patrząc na swoich duchowych przewodników i pasterzy – kontynuowałem – pytają się, czy możliwym jest, aby przeżywali oni momenty kryzysów i bezradności w cierpieniu.
Wiem, że jest to temat bardzo delikatny, ale proszę powiedzieć, o ile można o to prosić
– wtrąciłem – czy w przeżywaniu swojego cierpienia pamięta Eminencja takie momenty, w których poczuł się szczególnie doświadczany i bezradny, kiedy „krzyczał” do nieba o wsparcie?

„W pierwszej chwili, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że jestem unieruchomiony, nie chciało mi się dłużej żyć – powiedział szczerze. Na szczęście myśli te szybko minęły. Potem przyszła refleksja o wartości cierpienia i postanowiłem zaufać Opatrzności”.


Modlitwa

W dalszej rozmowie ksiądz Kardynał odwołał się do modlitwy, która jest niezwykle ważnym elementem przeżywania cierpienia. Jak do wzorca powracał nieustannie do osoby Jana Pawła II. Całkowite zawierzenie Maryi (Totus Tuus), zaufanie Bogu, modlitwa. Dwadzieścia lat temu Ojciec Święty był człowiekiem w pełni sił. Dzisiaj, po wielu doświadczeniach, także tych związanych z zamachem na jego życie, przeżywając kruchość fizyczną, dzięki modlitwie jest bardziej aktywny niż przed laty. Jego podróż do Ziemi Świętej zrobiła więcej niż wieloletnie wysiłki dyplomatów. Jego aktywność w Roku Wielkiego Jubileuszu byłaby trudna do zrozumienia bez modlitwy, z której Papież czerpie siły do tak intensywnej działalności apostolskiej. Ksiądz Kardynał z wielką miłością opowiadał o Papieżu. W jego słowach wyczułem, że on sam też myśli, też się modli, też przeżywa swoje cierpienie jak Papież.

Kiedy na koniec rozmowy przypomniałem, że będzie ona opublikowana w „Zeszytach Formacji Duchowej”, których obecne wydanie zostanie poświęcone ludziom cierpiącym i skierowane do ludzi cierpiących, poprosiłem o kilka słów do nich. Ksiądz Kardynał zamyślił się przez chwilę, a potem wskazał na przykład Maryi, podkreślił Jej rolę jako Współodkupicielki. Tytuł ten Maryja zyskała przez swoje cierpienia, szczególnie na Golgocie pod krzyżem swojego Syna. Przez przykład Maryi ksiądz Kardynał pragnął uświadomić każdemu choremu, jak wielkim potencjałem cierpienia dysponuje, że to cierpienie może być również zbawcze, jeżeli przeżywać je będziemy świadomie, przyjmować wielkodusznie, z cierpliwością i łączyć je ze zbawczym cierpieniem Chrystusa.
„Bo choroba to jest takie święte kapłaństwo” – zakończył.

Z księdzem kardynałem Andrzejem Marią Deskur rozmawiał ks. Bronisław M. Jakubiec SDS

tekst pochodzi z nr 15 Zeszytów Formacji Duchowej z roku 2001

 
Zobacz także
o. Jerzy Zieliński OCD

Jeśli spotkanie z cierpieniem ma przynieść człowiekowi zwycięstwo, a nie porażkę, potrzeba dwóch ważnych umiejętności. Jedna z nich to zdolność dostrzegania nadprzyrodzonej, a więc i nieprzemijającej wartości trudnych doświadczeń. Druga to siła wytrwałości. Obydwie umiejętność są darem Ducha Świętego. Jezus posyła Go każdemu z nas i uczy zwracać się do Niego wymownym imieniem – Pocieszyciel.

 
Fr. Justin
Od kiedy datuje się zwyczaj oddawania czci świętym?
 
ks. dr Piotr Gąsior, Magdalena Guziak
To, że młodych ludzi nie ma w Kościele znaczy, że we wczesnych latach nie udało im się nawiązać osobistej relacji z Chrystusem. W Kościele najważniejszy jest Chrystus. Pewien profesor mawiał, że to On jest życiodajnym ziarnem orzecha. Nikt nie podziwia pustej skorupy, nawet gdyby była pomalowana na złoto.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS