logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ryszard Nowak
Jak dziś głosić Ewangelię?
Wieczernik
 


Wiara jest łaską, a jednak...
 
To, czy ktoś rozpozna w Jezusie swojego Pana i Zbawiciela, w pierwszym rzędzie zależy od Bożego Ducha, bo tylko w Nim może ktoś powiedzieć, że Panem Jest Jezus (por. 1 Kor 12,3). Nie zmienia to jednak faktu, że w procesie dochodzenia do wiary Pan Bóg posługuje się człowiekiem, który sam już wcześniej uwierzył w Jezusa. Ktoś mądrze zauważył, że tak jak do drugiego człowieka trafia się przez Pana Boga, tak do Boga trafia się przez człowieka.

Często po latach dojrzewania w wierze sami już wiemy, co chcemy przekazać i zdajemy sobie zwykle sprawę z tego, komu, gdzie i kiedy chcemy to zrobić. Pozostaje jednak wtedy decydujące pytanie: jak to zrobić? Jest to – zwłaszcza w dzisiejszym społeczeństwie – zagadnienie kluczowe, jeśli chcemy, by nasze przepowiadanie było skuteczne.

Kiedyś forma przekazu była drugorzędna, a wręcz czasem nieistotna, gdyż sama treść była najbardziej atrakcyjną częścią przekazu. Dziś w dobie kolorowych opakowań, presji krzykliwej i agresywnej reklamy, nośnikiem treści jest forma. Często zwykły gniot intelektualny, czy wręcz wierutne kłamstwo są sprzedawane na rynku poglądów za bardzo wysoką cenę, a najświętsza prawda i mądrość życiowa, jeśli nie są odpowiednio podane, niestety nie znajdują zbyt wielu nabywców.

Jest Nowina do przekazania

Jako chrześcijanie mamy najbardziej wartościową Nowinę do przekazania i często trudno nam zrozumieć i zaakceptować fakt, że tak niewielu chce nas słuchać. Można oczywiście ponarzekać, że dzisiejsze społeczeństwo sprymitywniało i że nie szuka czegoś więcej, bo ma już prawie wszystko i nie jest zainteresowane czymś innym niż korzyścią własną oraz ewentualnie nowym źródłem dostarczania przyjemności. Można nawet obrazić się na taką rzeczywistość i stwierdzić dosadnie, że przecież jest wyraźnie napisane, nie dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie (Mt 7,6). Ale czy jednak będzie to najlepsze rozwiązanie?

Można także spróbować dostosować się do tego co modne i popularne. Choć i tutaj można pobłądzić i tak dalece zagalopować się w przekazie orędzia Ewangelii „dostosowanym” do formy współczesnej pop-, czy wręcz blokers- kultury, że wypłuczemy z niej istotny sens przesłania, jakie przyniósł nam Zbawiciel. Czy jednak w próbie przystosowania treści Ewangelii do sposobu jej przekazania zrozumiałego dla dzisiejszego człowieka jesteśmy z góry skazani na niebezpieczeństwo dewaluacji samego orędzia? Może istnieje jeszcze jakiś inny sposób poszukiwania skutecznej metody przepowiadania Jezusa?

Owoce skutecznego przepowiadania

Wydaje mi się, że po pierwsze musimy zapytać się kto jest adresatem naszego przepowiadania. Potem należy zaakceptować fakt, że to nie on musi się dostosować do nas, ale, że to my – chrześcijanie chcemy przynieść mu szczęście w taki sposób, aby on był zdolny to zrozumieć i sam dokonać osobistej decyzji wiary. Na początku nie możemy stawiać mu żadnych warunków wstępnych, oprócz tego, aby zgodził się nas wysłuchać, o ile będziemy potrafili go zainteresować naszym skarbem.

Owocem skutecznego przepowiadania będzie przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Dopiero ono rozpocznie w nim proces poznawania Boga i dopiero wtedy będzie w nim motywacja, aby sprostać wymaganiom, jakie niesie ze sobą Ewangelia.

Dzisiejszy człowiek w naszym kręgu kulturowym żyje szybko. Raczej ogląda niż medytuje. Nie czyta zbyt wiele, albo jeśli faktycznie czyta za wiele, to wtedy przyjmuje ten natłok informacji bardzo powierzchownie. Współczesny człowiek często nie jest zdolny do syntezy, zapatrzony w codzienność stara się zaspokoić aktualne potrzeby. Wyobraźnia i myślenie transcendentalne nie są jego mocną stroną. On sam chce dokonywać swoich wyborów. Zazwyczaj, jeśli słyszy o jedynej możliwości, czuje się jak w pułapce. Jednocześnie żyjąc w sprzecznościach, staje się coraz bardziej zagubiony i bardzo często popada w różne toksyczne skrajności. Bardziej kieruje się zasadą carpe diem (dosł. chwytaj, skub dzień, tzn. żyj chwilą obecną, używaj życia póki trwa), niż liczy się z odpowiedzialnością za swoje czyny, w kontekście nieprzemijalnego trwania w wieczności.

Takiemu człowiekowi, który sam chce kreować swoją teraźniejszość, a tylko czasem wybiega myślą we własną przyszłość, trzeba pomóc znaleźć cel i sens życia. Nie można mu go dać, tak po prostu, bo zazwyczaj tego nie oczekuje. Trzeba być dla niego najpierw hojnym i cierpliwym siewcą ziaren czasu, prawdy i dobra, a dopiero później stać się ogrodnikiem, który pielęgnuje rodzące się w nim nowe życie, prowadząc do dojrzałości, czyli samodzielności w wierze.

Dziś, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, przekaz wiary musi dokonywać się przez relacje. Najpierw na płaszczyźnie natury, płaszczyźnie ludzkiej, dopiero później tej nadprzyrodzonej. W świecie, w którym ideologia tzw. radykalnej autonomii oraz najprzeróżniejszych myślowych i moralnych „izmów” (indywidualizm, liberalizm, nihilizm, relatywizm i permisywizm), pozbawiła ludzi wspólnych, fundamentalnych odniesień na płaszczyźnie prawdy, dobra i piękna – na straży życia i wartości zazwyczaj nie stoi już Pan Bóg, ale hedonistyczna i utylitarystyczna tyrania zaspokajania własnych, często skrajnie subiektywnych potrzeb. Dlatego na tle tak płasko przeżywanego życia szansą są relacje, w których można doświadczyć szczerego zainteresowania osobą jako taką, że po prostu jest, istnieje, a nie ze względu na to co posiada i na ile może być do czegoś przydatna.

 
1 2  następna
Zobacz także
Roman Zając
Bóg powołał człowieka do pracy, ale położył także nacisk na potrzebę odpoczynku. W tym kontekście rodzi się pytanie, czy po śmierci czeka nas faktycznie wieczny odpoczynek? Czy tak bardzo zmęczymy się życiem na ziemi, że będziemy musieli przez całą wieczność odpoczywać? Przez całą wieczność?!
 
Adam Ligęza SP
Niewiele o niej wiemy. Nie znamy nawet jej imienia. I są takie chwile, gdy nie imię się liczy, ale wina: grzech i zło, które człowiek popełnia. Jej imię wypowiedzieli ci, którzy ją przyprowadzili – „kobieta pochwycona na cudzołóstwie”. Zamiast imienia, które wyraża całe bogactwo osobowości człowieka, jest zawężenie osoby do jednego wydarzenia, do jednego błędu, do jednego grzechu: „złapana na cudzołóstwie”. Uczeni w Piśmie nic więcej o niej nie powiedzieli. Im wystarczyło to, że popełniła grzech. 
 
Redakcja "Listu"
Bóg wyróżnił człowieka, ale to nie znaczy, że inne stworzenia są Mu obojętne. Być może w Biblii nie ma zbyt wielu fragmentów poświęconych zwierzętom, ale znajdziemy kilka pięknych, wypowiedzianych jakby mimochodem, uwag Jezusa podkreślających wartość stworzenia. Przypomnijmy takie zdanie: „Nawet wróbel nie spada na ziemię bez wiedzy Boga" (por. Mt 10, 31). 

Redakcja LISTU rozmawia z Bartłomiejem Dobroczyńskim, psychologiem, wykładowcą UJ
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS