Czym skorupka za młodu nasiąknie
Kolejnym problemem, przed którym stają niemal wszyscy rodzice, jest wspólne uczestnictwo we Mszy Świętej. Uznaliśmy, że nauczenie dziecka szacunku do innych osób i Boga wymaga przyswojenia podstawowych zasad zachowania w kościele. Było to wyjątkowo trudne i wyczerpujące zajęcie, szczególnie w przypadku naszej córki. W tej sytuacji staraliśmy się wybierać Msze Święte odprawiane specjalnie dla dzieci. Okazało się to najlepszym sposobem na Anię. Kiedy sama mogła wykazać się aktywnością, uczestniczyć w modlitwie wiernych, słuchać kazania dostosowanego do jej poziomu, zgłaszać się do odpowiedzi na pytania księdza, naturalne problemy wynikające z jej temperamentu po prostu przestały istnieć. Teraz, po latach, widzę, że wysiłek, który z mężem wkładaliśmy w nauczenie dzieci uczestnictwa w praktykach religijnych, nie był aż tak ważny, jak sam fakt, że po prostu wspólnie chodziliśmy do kościoła. Taka postawa ma ogromne znaczenie. Dzisiaj mój syn ma już ponad 16 lat i własne zdanie na każdy temat. Kończy się czas wychowywania, a zaczyna czas zbierania pierwszych owoców tego procesu – dobrych lub złych. Dlatego nie warto marnować okazji do pokazania dzieciom, co w życiu jest dla nas ważne. One dorastają tak szybko...
Niedawno wpadliśmy z mężem na pomysł, aby wspólnie z dziećmi czytać po kolei fragmenty Ewangelii św. Jana i dzielić się naszymi spostrzeżeniami. Obawialiśmy się trochę, że taki sposób rozważania biblijnego tekstu i rozmawiania o Bogu może okazać się za trudny, szczególnie dla naszej 11-letniej córki. Okazało się, że były to obawy płonne. Dojrzałość, szczerość, dobra wola i zaangażowanie naszych dzieci wprawiły nas w zdumienie. Mieliśmy ochotę przedłużać wyznaczony czas spotkania, a wspólna modlitwa sprawiła nam wielką radość. Żałowaliśmy tylko, że takiej próby nie podjęliśmy znacznie wcześniej.
Rodzice jak dzieci
Czasami myślę, że tak naprawdę sytuacja rodziców w gruncie rzeczy jest taka sama, jak dzieci. Wciąż czegoś się uczymy, z czymś zmagamy i nieustannie musimy zwracać się do Ojca o pomoc... Rodzice mogą stać się dla dziecka towarzyszami drogi, przewodnikami, tylko wtedy, gdy na co dzień rozmawiają z nim i pozwalają mu obserwować, jak sami radzą sobie z problemami. Nie muszą być święci, mogą się czasem mylić i popełniać błędy. Jednak jeśli się starają, ufają Bogu i nie ustają w modlitwie – wówczas pomagają dziecku w nauczeniu się podobnej postawy względem Pana Boga.
Beata Kołodziej
– z wykształcenia biolog, z zamiłowania pisarka. Autorka ponad 50 książek dla dzieci – opowiadań, wierszy i piosenek. Współpracowała z wieloma redakcjami czasopism dziecięcych, stacjami radiowymi i programem telewizyjnym „Ziarno”. Mama szesnastoletniego Michała i jedenastoletniej Ani.