logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Filip Musiał
Jeszcze Polska nie zginęła
Posłaniec
 


Urodzeni i wychowani w II RP, zahartowani w niejednym boju, poddawani represjom przez obcych i swoich nigdy się nie poddali. To im Polacy zawdzięczają trwanie i ciągłość narodowej świadomości.
 
Pokolenie II Rzeczpospolitej było wychowane do wolności. Ci, którzy wywalczyli niepodległość w 1918 r., i ci, którzy się w wyzwolonym kraju urodzili, wierzyli, że suwerenność jest warta ceny życia. Swe przekonania udowodnili w czasie wojny polsko-bolszewickiej lat 1919-1920, stanęli też w obronie Ojczyzny we wrześniu 1939 r. Zajęcie ziem polskich przez wojska III Rzeszy i Związku Sowieckiego nie oznaczało dla nich końca walki.

Państwo w podziemiu
 
Jeszcze nie ucichły strzały kampanii wrześniowej, gdy zaczęły powstawać organizacje konspiracyjne stawiające sobie za cel odzyskanie niepodległości utraconej po dwudziestu raptem latach wolności. Fenomenem II wojny światowej stało się Polskie Państwo Podziemne – dysponujące własną administracją (Delegaturą Rządu na Kraj wraz z aparatem terenowym do poziomu gminy) i namiastką podziemnego parlamentu (Radą Jedności Narodu), wojskiem (Armią Krajową), ale także oświatą, nauką, kulturą. Poza oficjalną okupacyjną rzeczywistością istniało alternatywne państwo i społeczeństwo.
 
Dla obywateli tej podziemnej wolnej Polski rok 1945 nie był końcem wojny. Intencje Sowietów, którzy narzucili Polsce komunistyczną administrację, były dla nich czytelne. „Zwycięska Armia Czerwona” mordowała lub zsyłała do łagrów przedstawicieli cywilnego i zbrojnego pionu Polskiego Państwa Podziemnego. Żołnierze Armii Krajowej nie pogodzili się z utratą niemal połowy przedwojennej Polski ani z narzuceniem jej siłą systemu komunistycznego. Jednocześnie zdawali sobie sprawę, że sytuacja wymaga odmiennych niż dotąd działań. W związku z głęboką penetracją AK przez sowiecki wywiad, a także masowymi represjami, jakie spadały na jej żołnierzy na terenach zajmowanych przez Sowietów, w styczniu 1945 r. ostatni komendant AK gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej.

Z AK do WiN-u
 
Nie oznaczało to jednak końca walki. W ostatnim rozkazie „Niedźwiadek” wzywał swych podwładnych: Dalszą swą pracę prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości Państwa Polskiego i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z was musi być dla siebie dowódcą.
 
Miejsce rozwiązanej Armii Krajowej zajęła budowana od roku 1943 przez płk. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” organizacja „Niepodległość” (krypt. „NIE”). W odróżnieniu od AK była ona kadrowa i miała charakter społeczno-wojskowy, a przygotowywano ją do działania pod okupacją sowiecką. Szybko jednak została uznana za zdekonspirowaną: w marcu 1945 r. w ręce Sowietów trafił „Nil”, a wkrótce potem wraz z przywódcami Polski Podziemnej podstępnie ujęto zwierzchnika „NIE”, gen. Okulickiego. W miejsce „NIE” powołano Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj (DSZ), na której czele stanął płk Jan Rzepecki „Ożóg”. W jednej z ulotek Delegatury czytamy: Dopóki kraj jest pod okupacją wojsk rosyjskich, dopóki w kraju hula rosyjskie NKWD czy jego rodzima odmiana, agenci „urzędów bezpieczeństwa” – nie ma niepodległej Polski, nie ma wolnego obywatela. Biało-czerwone sztandary służą tylko do zakrycia niewoli narodu polskiego, białego orła – symbol wolności noszą ludzie, którzy są narzędziem obcego ucisku.

Wierni testamentowi Polski Podziemnej
 
Szybko zmieniająca się sytuacja w powojennej Polsce sprawiła, że także DSZ została rozwiązana. Zdaniem Rzepeckiego, w konsekwencji postanowień konferencji jałtańskiej oraz utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej opór zbrojny nie mógł doprowadzić do wyzwolenia kraju. Na miejsce DSZ utworzono we wrześniu 1945 r. Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” (WiN).
 
Założyciele WiN pisali: Warunki życia obywatela polskiego dalekie są od tego obrazu, który mieli przed oczyma ginący żołnierze Polski Podziemnej. Wierni jej testamentowi podejmujemy polityczną walkę o jego urzeczywistnienie. Nie naszą jest winą, że podstawowe prawo wolnego obywatela w demokratycznym państwie – prawo zrzeszania się – musimy realizować w postaci tajnej.
 
Działaniami WiN kierowali kolejno: Jan Rzepecki (aresztowany jesienią 1945 r.), Franciszek Niepokólczycki (aresztowany jesienią 1946 r.), Wincenty Kwieciński (aresztowany z początkiem 1947 r.) oraz Łukasz Ciepliński (aresztowany jesienią 1947 r.). Działalność Zrzeszenia ukierunkowano na propagandę wyborczą, ujawnianie zbrodni systemu komunistycznego, zapewnianie dopływu niezależnej od komunistów informacji. Jednak w związku z aktywnością sowieckiej i polskiej bezpieki nie zdołano w pełni zdemobilizować oddziałów zbrojnych, które stały się jedynym zabezpieczeniem konspiratorów oraz ludności przed represjami komunistycznego reżimu. Wielu żołnierzy podziemia nie chciało też odchodzić do cywila, licząc że wkrótce możliwe stanie się odzyskanie przez Polskę niepodległości. Formalnie nastawionemu na działalność polityczną WiN-owi podlegało więc w 1945 r. kilka tysięcy żołnierzy podziemia. Najbardziej znanymi oddziałami dowodzili: mjr Marian Bernaciak „Orlik”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” (cichociemny, zrzucony do okupowanego kraju w 1943 r.), mjr Franciszek Jaskulski „Zagończyk” oraz kpt. Kazimierz Kamieński „Huzar”. „Orlik” poległ w 1946 r., pozostali dowódcy WiN, wsławieni walkami jeszcze z czasów II wojny światowej, zostali przez komunistów aresztowani, skazani na karę śmierci i zamordowani. Ich podkomendni podzielili los dowódców – ginęli w walce lub byli osadzani w komunistycznych więzieniach i obozach pracy.
 
Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” było największą organizacją konspiracyjną po II wojnie światowej, jednocześnie w prostej linii kontynuowało idee AK i Polskiego Państwa Podziemnego. W 1948 r. zostało rozbite aresztowaniami, a do 1952 r. bezpieka prowadziła przeciw jego działaczom prowokacyjną operację o kryptonimie „Cezary”. Wielu jego członków nie poszło na kompromis z komunistami – wzorem Franciszka Niepokólczyckiego, który twierdził, że w godzinie próby trzeba wybrać trudną drogę honoru Polaka prawdziwego.
 
 
Filip Musiał