logo
Środa, 17 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Anicety, Klary, Rudolfa, Stefana, Roberta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Jezus uczy miłosierdzia
Czas Serca
 


Czy Jezus praktykował uczynki miłosierdzia? Brzmi to być może banalnie, ale w końcu to Jego postawa stała się modelem naszego postępowania wobec bliźnich. Popatrzmy na Jezusa w tych momentach, gdy podejmuje konkretne działania nacechowane miłosierdziem albo udziela komentarza, który zwykle jasno i wyraziście je uzupełnia.
 
Głodni i spragnieni
 
Ewangelie wspominają dwukrotnie o cudownym rozmnożeniu chleba przez Jezusa. Dokonał on tych znaków, aby nakarmić zgłodniałych słuchaczy, którzy za nim podążali. Chociaż Jezus wie, że „nie samym chlebem żyje człowiek” (Łk 4,4), to jednak nie lekceważy tej podstawowej potrzeby ludzkiej. Oprócz rozmnożenia chleba są i inne sytuacje, które to potwierdzają. Po wskrzeszeniu córki Jaira Jezus polecił, aby dano jej jeść. Gdy zaś apostołowie wrócili pewnego dnia z połowu ryb, zastali na brzegu Jezusa, który przygotował dla nich posiłek. Jakże ludzka postawa! Zauważmy, że to z posiłku, z ostatniej wieczerzy, Jezus ustanawia pamiątkę po sobie i chce, abyśmy ten gest powtarzali. Jest w tym coś niesamowitego, że siebie samego, swoje Ciało i Krew pozostawia nam na pokarm – dla dusz, pokarm na życie wieczne. Jezus troszczy się więc zarówno o pokarm dla ciała, jak i pokarm dla duszy.
 
Mówiąc o pokarmie, nie sposób nie wspomnieć też o napoju, który zaspokaja pragnienie człowieka. Dla ludzi, którzy mieli doświadczenie pustyni, niewątpliwie woda odgrywała istotną rolę. Niekiedy sam Jezus okazywał, że jest spragniony. Do Samarytanki zwrócił się z prośbą: „Daj mi pić!” (J 4,7). A na krzyżu powie krótko: „Pragnę!” (J 19,28). Równocześnie Jezus jest świadomy, że to On posiada wodę, która potrafi zaspokoić najgłębsze pragnienia człowieka. Dlatego mówi do tej samej Samarytanki: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki…” (J 4,13-14). Również w tym wypadku Jezus przechodzi od pragnienia naturalnego do najgłębszych pragnień ludzkiego serca. Wyrazi to dobitnie podczas święta namiotów w świątyni: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7,37-38). Wodą, którą daje Jezus jest Duch Święty. On przynosi człowiekowi już na ziemi zadatek życia wiecznego i wlewa pokój, który wypełnia ludzkie serce.
 
Bezdomni i przybysze
 
Z chwilą, gdy Jezus opuścił dom rodzinny w Nazarecie, korzystał z gościnności ludzi życzliwych, jak chociażby w domu Marty i Marii (Łk 10,38-42) czy u celnika Mateusza (Mt 9, 9-13). Ale nie zawsze tak było. Przechodząc przez Samarię, nie został przyjęty na nocleg, ponieważ zmierzał do Jerozolimy (Łk 9,51-56). Równocześnie na różny sposób doświadczał swoistej tułaczki, co ujął stwierdzeniem: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20). Chociaż sam nie miał okazji przyjmować przybyszów, to jednak wobec pobożnego faryzeusza, który zaprosił Go na posiłek i nie dopełnił wszystkich powinności gospodarza, Jezus wyraził, jak ważna jest nie tylko gościna, ale szacunek wobec gościa (Łk 7,36-50).
 
Chorzy i umierający
Najwięcej uwagi Jezus poświęca ludziom chorym, ułomnym, kalekim. Większość dokonywanych przez Niego cudów to uzdrowienia. Nic też dziwnego, że Jezus nie musiał odwiedzać chorych, ale to oni ciągnęli do niego ze wszystkich stron, o własnych siłach albo przynoszeni przez bliskich. A spotkanie z Jezusem owocowało uzdrowieniem zawsze, gdy było połączone z wiarą. W przypowieści o Samarytaninie pokazał jednak, jak zająć się człowiekiem, który odniósł rany i wymagał opieki. Samarytanin opatrzył rany pokrzywdzonego, zawiózł go do gospody i pielęgnował. Poświęcił mu swój czas i pieniądze. Tak postąpił kierowany odruchem serca, i to bezinteresownie, wobec zupełnie obcego człowieka. Jego postawa okazuje się tym bardziej szlachetna na tle zachowania kapłana i lewity, którzy nawet nie zainteresowali się losem pobitego mężczyzny (por. Łk 10,30-37).
 
W jednym przypadku słyszymy jednak skargę pod adresem Jezusa, jakoby był obojętny na los chorego. Taki żal wyraziła siostra zmarłego Łazarza: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł!” (J 11,21). Jezus faktycznie trochę zwlekał z pójściem do Betanii, choć wiedział o chorobie przyjaciela. Uczynił to jednak świadomie, aby dokonać czegoś więcej niż uzdrowienia: wskrzesił Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. Pokazał swoją moc większą od śmierci. Ale zanim to uczynił – zapłakał przy grobie Łazarza. Okazał się wrażliwym, jak każdy człowiek wobec śmierci bliskiego. To jest prawdziwa solidarność Syna Bożego z tymi, którzy płaczą po stracie bliskich.
 
Więźniowie i skazańcy
 
Najbardziej szokująca jest postawa Jezusa wobec ludzi skazanych i więzionych. On po prostu staje się jednym z nich, nie dla własnej fantazji, ale przyjmując niesprawiedliwy wyrok. Zauważmy, że podczas sądu u Piłata Jezus jest postawiony na równi ze zbrodniarzem Barabaszem. Tłum ma zdecydować, który z tych dwóch zostanie uwolniony. O dziwo, Jezus przegrywa tę licytację. Właściwie już w tym momencie płaci życiem za wolność tego zbrodniarza. Później, gdy zawiśnie na krzyżu między łotrami, okaże się, że tego Boga stać na solidarność również ze skazańcami, wykluczonymi i potępionymi przez społeczeństwo. To coś więcej niż tylko odwiedzić kogoś w więzieniu.
 
Wszystko uczyniliście dla Mnie
 
W sposób najbardziej wyrazisty Jezus podpowiada nam, jak konkretnie czynić miłosierdzie wobec bliźnich w obrazie sądu ostatecznego, zapisanego przez św. Mateusza (25,31-46). Może dziwić, że Jezus mówi najpierw o sobie: byłem głodny, spragniony, byłem przybyszem, nagi, byłem chory i w więzieniu. A potem puentuje: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Od nas Jezus nie wymaga tyle, ile od siebie; nie oczekuje, że będziemy rozmnażać chleb, uzdrawiać chorych czy wskrzeszać umarłych, że będziemy dzielić los skazańców. Oczekuje prostszych rzeczy: dać kawałek chleba, szklankę wody, otworzyć drzwi dla gościa, dla obcego; podzielić się ubraniem, odwiedzić chorego albo więźnia. Czyny te nie wymagają heroizmu. Raczej trochę ofiary i wspaniałomyślności. Ale warto je podjąć, by usłyszeć kiedyś z ust samego Jezusa: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!” (Mt 25,34).
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Czas Serca 143
 
fot. Unsplash Bread
Pixabay (cc)