ISBN 83-88119-45-1
(C) Wydawnictwo SALWATOR, 2001
30-364 Kraków, ul. św. Jacka 16
Kazanie na III niedzielę po Zielonych Świętach (Łk 15, 1-10)
O przebaczeniu
W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Choć Ewangelie pełne są wzruszających porównań, żadne z nich nie uderzyło tak mocno wyobraźni chrześcijan pierwszych wieków, jak obraz Chrystusa Pana - Pasterza, który ze zbłąkaną owcą na ramionach wraca do trzody. W tej postaci widzimy Go w pierwszych malowidłach chrześcijańskich starożytnego świata, i odtąd miała ona zostać klasyczną formą przedstawienia dobroci i opatrzności Syna Bożego. Kiedy myślimy o tych okrutnych czasach, w których być chrześcijaninem znaczyło żyć w ciągłym niebezpieczeństwie śmierci - i jakiej śmierci! - nie może nie zastanowić, dlaczego nasi poprzednicy swojego Pana i Nauczyciela w takiej właśnie postaci najchętniej widzieli. Dlaczego tak było? Dlatego zapewne, że dzisiejsza Ewangelia, z jej licznymi parabolami o zagubionej owcy i drachmie, zawiera naukę o pełnej miłości trosce, z jaką Bóg pochyla się nad ludzką duszą, o Jego opiece nad nami - naukę szczególnie drogą w czasach trwogi i prześladowania.
Ale to nie jest jedyna nauka dzisiejszej Ewangelii. Zawiera ona także inną jeszcze, głęboką - a jednak tak trudną do naśladowania w życiu - naukę o Boskim miłosierdziu, o Jego gotowości do wybaczenia, o radości, jaką Bogu sprawia każdy powrót do domu Ojca. Właściwie słowo "przebaczenie" jest za słabe, aby oddać treść tego, o czym mówi w tej Ewangelii Chrystus Pan: Bóg nie tylko przebacza grzechy, ale sam idzie, jak ów pasterz w góry i na pustkowia, aby ratować grzesznika. To nie tylko bierne wybaczanie, stwierdzenie, że grzech nie będzie policzony, to czynna miłość wobec tego, który Boga obraził, miłość każąca nie tylko zapomnieć przestępstwa, ale i dokładająca wszelkich starań, aby obrażający mógł uzyskać największą rzecz, która jest człowiekowi dostępna - zbawienie.
Ta druga nauka musiała być, oczywiście, pierwszym chrześcijanom znana. Jak my dzisiaj rozważamy słowa Zbawiciela, tak i oni rozważali je w katakumbach i więzieniach, w obliczu śmierci i męki, w trwodze o los najbliższych. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli właśnie oni, żyjący w świecie zła i okrucieństwa krzywdzącego ich bez litości i miary, jeśli ci pierwsi chrześcijanie ukochali szczególnie Chrystusa Pana - Pasterza niosącego zaginioną owcę, to dlatego właśnie, że świadomi byli, iż prawda o przebaczeniu i miłości nieprzyjaciół jest rzeczą największą, którą chrześcijaństwo przeciwstawiało wtedy niemiłosiernemu światu prześladowców.
Zrządzeniem Opatrzności Bożej, danym jest znowu milionom chrześcijan żyć w czasach podobnych. Raz jeszcze przeciw miłości podnosi się ludzka złość i nienawiść. I dlatego Ewangelia dzisiejsza, tak ulubiona przez naszych braci z czasów rzymskich katakumb, nabrała ponownie najwyższej aktualności. Istnieje i istnieć musi w dzisiejszym położeniu Kościoła aż nazbyt zrozumiała pokusa walczenia z nieprzyjaciółmi krzyża ich bronią, przejścia z postawy Chrystusowej na stanowisko nienawiści. Nikt nie może się temu dziwić, i musimy ufać, że Bóg nieskończony w swoim miłosierdziu wybaczy tym, którzy wobec ogromu krzywdy i męki dali się porwać uczuciu nienawiści i chęci zemsty, którzy zapomnieli o istocie naszej wiary. Ale obowiązkiem Kościoła jest nieustannie powtarzać wszystkimi środkami, które posiada, to, czego nauczył go Jego Boski Założyciel. Jest obowiązkiem Kościoła przypominać Jego słowa: "Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was prześladują", przywodzić na pamięć prośbę ukrzyżowanego Syna Bożego: "Wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią", i ten niekończący się szereg wiernych jego synów, od świętego Szczepana męczennika do ojca Maksymiliana Marii Kolbego, straconego śmiercią głodową w Oświęcimiu, którzy ginęli ze słowami miłości i przebaczenia na ustach.
Kościół Boży, w przeciwieństwie do niektórych sekt innowierczych, nie zabraniał nigdy walki, nawet orężnej, w obronie sprawiedliwości i wiary. Ale nawet wtedy, gdy walka orężna się toczy, duch chrześcijaństwa, ucieleśniony w obrazie Chrystusa Pana - Pasterza zabrania nam nie tylko wszelkiej nienawiści do ludzi, lecz przeciwnie - nakazuje miłość ku zbłąkanym. Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam wezwanie Boże do uwolnienia się z czadu nienawiści, którym otaczają nas źli i zbłąkani ludzie. Jest przypomnieniem, że nie ma człowieka tak przewrotnego, tak wielkiego zbradniarza, któremu by Bóg nie był gotów natychmiast wybaczyć, gdy prosi o darowanie win. Jest apelem do czynnej miłości ku grzesznikom, do wytężenia - za przykładem Chrystusowym - wszystkich sił, aby ich - ślepych i zabłąkanych - sprowadzić na drogę prawdy i miłości.
Dziękując Bogu za tę stronicę, od której nie ma większej w całym ludzkim piśmiennictwie, i za tę naukę, prawdziwą źrenicę oka naszej wiary, prośmy Go dzisiaj, aby dał ją zrozumieć tym spośród naszych braci, którzy najbardziej cierpią, aby pozwolił im zachować wśród cierpień i w otoczeniu nienawiści, serce wolne od zmazy i pełne miłości. Módlmy się, aby pozwolił i nam być zawsze wiernymi tej miłości, której ślubowaliśmy służbę, i za którą wobec Niego i świata ponosimy odpowiedzialność. Amen.
(26.05.1952)