logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Józef I. M. Bocheński OP
Kazania i przemówienia
Wydawnictwo Salwator
 


ISBN 83-88119-45-1

(C) Wydawnictwo SALWATOR, 2001
30-364 Kraków, ul. św. Jacka 16


 


 

Myśl katolicka

Zaczynając nasze dzisiejsze rozważanie, trzeba wywołać choć na chwilę pamięć wielkiego człowieka, którego rocznicę śmierci obchodzimy. Św. Franciszek z Asyżu był tym, który bodaj najwierniej odpowiedział wezwaniu Bożemu do miłości. Jego własne życie jest jednym wielkim hymnem tej miłości i dziś jeszcze, i Bogu dzięki, z niezrównaną siłą wzywa nas ku niej. Ale wypada mi dzisiaj przyjść, Drodzy Bracia, do Was z innym wezwaniem, które mniej działa na serce i wyobraźnię i dlatego, niestety, znacznie mniej ma posłuchu.

Kościół wzywa Was, Drodzy Bracia, do myśli. Poświęcając ten miesiąc różańcowi, chce abyśmy z pomocą tego skromnego, a jednak tak wspaniałego narzędzia rozmyślania zbliżyli się myślą ku Niemu. Trzeba, aby to wezwanie brzmiało jasno i mocno. Bo mało było okresów w dziejach, w których było ono tak lekceważone, w których myśl katolicka była w większym upadku, jak u nas w dobie dzisiejszej.

Wszystko zdaje się sprzęgać na jej zgubę. Żyjemy samym tylko zewnętrznym czynem: chcemy działać, tworzyć, mówić - boimy się myśli. Po raz pierwszy w dziejach naszego kręgu kulturalnego powstała doktryna, która jasno i niedwuznacznie potępia myśl uprawianą tylko dla myśli - hańba naszej cywilizacji - pragmatyzm. Praktycznie idzie za nim olbrzymia większość. I być może, Kościół stać się będzie musiał jeszcze raz, jak był nim w VIII i IX wieku, ostoją prawdziwej kultury, i w powodzi nowoczesnego barbarzyństwa będzie musiał chronić najwyższe, także przyrodzone wartości, w tym myśl spekulatywną.

Ale jeśli jest tak źle w zakresie myśli świeckiej, znacznie jeszcze gorzej przedstawia się sprawa w zakresie myśli religijnej. Od czasu, kiedy wielki nasz poeta napisał znany manifest o rozumie i wierze, o niebezpiecznym dla religii szkiełku i oku mędrca, boimy się myśli religijnej jak ognia. Obawiamy się, że rozsadzi nam podstawy wiary. Żyjemy uczuciem i wolą, myśleć o wierze nie chcemy. I skutki nie dają na siebie czekać: nasza wiara, oparta wyłącznie na uczuciu nie może się oprzeć żadnym uderzeniom myśli niekatolickiej. Każda świeża myśl, byle była naprawdę myślą, grozi ruiną naszej religii, bo ta religia jest tylko zbiorem niejasnych formułek i niewytłumaczonych praktyk, które spełniamy, bo Bóg tak każe, nie starając się myśleć o ich głębszym sensie i znaczeniu.

Trzeba, Drodzy Bracia, zawrócić z tej drogi. Kościół wzywa nas do myśli. Omówimy więc dzisiaj dwie rzeczy: najpierw, dlaczego każe nam myśleć, po wtóre, jak myśleć należy. Jeśli Bóg w nieskończonej swej wspaniałomyślności raczył nam objawić część swojego własnego życia i dał nam przez Chrystusa tajemnice, pytam się Was, czy na to, abyśmy wyuczyli się na pamięć formułek, które je wyrażają, złożyli te formułki na dnie naszej pamięci i nigdy do nich nie wracali? Takie przypuszczenie graniczy z bluźnierstwem i oznaczałoby, że Bóg chciał się z nami bawić, albo że działał bez celu. Jeśli dano nam poznać tajemnicę Trójcy Przenajświętszej, Wcielenie, Odkupienia, Eucharystii, to oczywiście po to, aby te tajemnice były dla nas przedmiotem rozważań i ośrodkiem naszego życia intelektualnego. Nie może być godniejszego przedmiotu: wszystko inne, wszystkie twierdzenia, jakie daje nam nauka, dotyczą przyrody albo człowieka, w najlepszym razie Boga jako przyczyny świata - nie dosięgają nigdy Boga jako Boga, Jego wewnętrznego i ukrytego dla nas życia. To życie Absolutu znamy przez Wiarę, i trzeba, abyśmy z największą pilnością uczynili z niego ośrodek naszej wiedzy.

Ale to nie wszystko. Według znanych praw psychologii, nikt nie może działać sprawnie i gorąco w zakresie, w którym nie ma jasnych pojęć i mocnych wyobrażeń. Jakże moglibyśmy żyć w pełni naszą religią, skoro ona składa się u nas z niezrozumiałych i nigdy nie przemyślanych formułek? Jakże może być religijnym życie człowieka, którego ogólne wykształcenie stoi na poziomie uniwersyteckim, a prawdy wiary tkwią ciągle na nizinach nauczania szkół normalnych? Kto nie czyni prawd wiary przedmiotem swoich rozważań, naraża się na to, że jego religia będzie oparta wyłącznie na uczuciu i kiedy przyjdzie nacisk myśli wrogiej wierze, złamie się nie mogąc stawić oporu.

Wreszcie rozważanie tajemnic jest ścisłym obowiązkiem służby Bogu. Cała nasza istota, wszystkie jej władze powinny współdziałać w oddawaniu hołdu Najwyższemu. Kto wyłącza z nich najwyższą funkcję ludzką, pracę swojego rozumu, ten okrada Boga z jego najważniejszego prawa: prawa do naszego intelektu. Trzeba, Drodzy Bracia, zaprząc w służbę Bożą rozum, i przede wszystkim rozum, dlatego że rozum jest naszą najwyższą władzą, i dlatego, że rozum, a nie uczucie i wola, powinny rządzić w naszym życiu.

Wezwanie Kościoła do myśli jest zatem jasne i uzasadnione. Idźmy za nim z ochotą. Postanówmy sobie, że w tym miesiącu poświęcimy choć chwilę codziennie na tę służbę. Przekonamy się, jak wiele na tym zyska nasze życie. Nie ma nikogo, kto by w zetknięciu intelektualnym z Bogiem nie był podniesiony i uszlachetniony. Każdy, kto tego spróbował, doznał na sobie największych radości, jakie dać może kontemplacja ludzka i wyniósł z tych rozważań niezrównaną siłę do czynu.

Wypada jeszcze powiedzieć, jak mamy rozmyślać. Przeciwnicy myśli katolickiej - ci spośród nas, którzy boją się myśli - zwykli wysuwać jako trudność obawę, żeby umysł krytyczny nie rozsadził ich podstaw wiary i nie pokonał religii. Ale ta obawa wynika z błędnego rozumienia zadań myśli w naszym zagadnieniu. Nie chodzi o to, abyśmy się zastanawiali nad prawdziwością wiary: ta prawdziwość ma dla nas charakter aksjomatyczny, którego pod dyskusję nie poddajemy. Tu nie stanowimy zresztą wyjątku. Wszyscy zwolennicy wielkich poglądów na świat - buddyści, marksiści i inni mają założenia nieoczywiste i niesprawdzone, których w wątpliwość poddawać nie chcą, a w dzisiejszym stanie nauki wiadomo nam z całą dokładnością, że podstaw światopoglądu nikt nigdy nie potrafił oprzeć na zdobyczach nauki, zawsze zmiennej i zawsze zawodnej. Przyjmujemy więc te założenia od Boga i zaczniemy nasze rozważania od aktu wiary, że wszystko, co Bóg objawił, jest prawdziwe i pewne. Zakładając to, zaczynamy myśleć zimno, ściśle i krytycznie. Będziemy się starali zrozumieć, jeśli to możliwe, tajemnice: będziemy wyciągali z nich wnioski, będziemy łączyli prawdy w system, aby uczynić z nich podstawę naszego życia intelektualnego.

Nic nam w tej pracy nie grozi: wysiłek rozumu przyniesie niemal zawsze wiele światła, a jeśli natrafimy na zagadnienia niemożliwe do rozwiązania, powiemy sobie, że nie stać nas na rozstrzygnięcie i pójdziemy dalej. Żeby jednak rozmyślanie mogło być pożyteczne i żebyśmy w nim nie poszli na manowce, trzeba nam dwóch rzeczy: mocnej wiary i pokory. Trzeba mieć niezachwianą pewność naszych założeń i trzeba umieć sobie powiedzieć, że często nie stać nas na zrozumienie Boga. Jest to zresztą oczywiste, bo jeśli tak mało rozumiemy w przyrodzie, jak moglibyśmy wymagać, aby w Bogu nie było dla nas tajemnic. Aby jednak nasze rozmyślania oprzeć na pewnej opoce, Kościół każe nam odbywać je pod wezwaniem Najświętszej Panny Maryi. Ona, która ze wszystkich ludzi miała najgłębsze rozumienie prawd wiary i zarazem największą pokorę, powinna być wzorem i patronką w tej sprawie. Trzeba, Drodzy Bracia, zaczynać nasze myśli od oddania się Jej w opiekę. I dlatego właśnie różaniec poświęcony jest Matce Boskiej.

(Kraków, 4.10.1935)


Zobacz także
Jacek Olczyk SJ
„Trójca Święta to tajemnica. Kiedy zaczynamy o niej mówić, to tak, jakbyśmy gaworzyli jak małe dzieci, bo nagle brakuje nam słów. Nawet gdy mamy jakieś doświadczenia duchowe i jakąś wiedzę, to i tak korzystamy z metafor, obrazów…”.

Z Jackiem Olczykiem SJ rozmowia Joanną Sztaudynger. 
 
Ewa Czaczkowska

Dlaczego Bogu tak bardzo zależało, aby właśnie w tym okresie dziejów, na początku XX w. dotrzeć do ludzi z przesłaniem o miłosierdziu? I dlaczego  wybrał do tego zadania Helenę Kowalską – córkę ubogich rolników spod Łęczycy, która ukończyła ledwie trzy klasy wiejskiej szkoły podstawowej, a w zakonie jako siostra drugiego chóru pracowała ciężko fizycznie? Historia objawień pokazuje, że Bóg do zadań specjalnych wybiera albo dzieci, albo osoby proste, niewykształcone, co nie znaczy, że pozbawione inteligencji czy wrażliwości duchowej. 

 
Tadeusz Mazowiecki
„Istnieje bardzo istotna nadzieja, która należy do dnia dzisiejszego, a opiera się na fakcie bliskiej obecności ukrytego Boga i Jego Ducha w chwili bieżącej”. Medytować tę odpowiedź czy poddać się naciskowi natarczywych pytań? Takich jak te: co ma do powiedzenia wiara, co ma do powiedzenia chrześcijaństwo tym, którzy nie czytają w tej obecności ukrytego Boga; co ma do powiedzenia samym chrześcijanom, kiedy odczytanie tej obecności bywa dla nich akurat równie trudne, jak dla wszystkich innych?  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS