logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Klucz do radości duchowej. Krótkie wprowadzenie w rozeznawanie duchów
Głos Ojca Pio
 


Radość wydaje się dziś najbardziej poszukiwanym towarem, zaraz po chlebie. Najlepiej widać to we wszędobylskich reklamach. Najczęstszym uwiarygodnieniem wartości jakiegokolwiek towaru jest uśmiechnięta i szczęśliwa twarz konsumenta. Specjaliści od marketingu i reklamy często mawiają wprost, że proponując droższe towary, tak naprawdę nie sprzedają ich, ale… dobre samopoczucie. Jednak gdybyśmy chcieli temat radości sprowadzić tylko do konsumpcji, bardzo byśmy go spłycili…
 
Temat radości jest nieodłącznie związany z chrześcijaństwem, którego główne księgi nieprzypadkowo zostały nazwane Dobrą Nowiną. Nie znaczy to jednak, że każdy chrześcijanin wchodzący na drogę życia wewnętrznego od razu dostaje się do krainy wiecznego uśmiechu, jak z młodzieżowych pism, w których wszystko jest „super”, „cool” i „ekstra”. Zaglądając do Ewangelii, od razu natrafiamy na swoistą dychotomię: z jednej strony Jezus obiecuje swoim uczniom życie w obfitości (a więc i radość), a z drugiej cierpienie i krzyż. W życiu wielu świętych, mistrzów życia duchowego, łatwo odnajdziemy tę prawidłowość, że radość i smutek są jak dwie strony medalu.
 
Pocieszenie i strapienie duchowe
 
Św. Ignacy Loyola wniósł wielki wkład w zbudowanie systemowego podejścia wobec tych dwóch stanów ducha. W swoich „Ćwiczeniach duchowych” (=ĆD) mówi on o tym, że człowiek podążający drogą rozwoju duchowego znajduje się albo w stanie pocieszenia duchowego, albo w stanie strapienia.
 
Pierwszy z tych stanów charakteryzuje się spontanicznym wzrostem wiary, nadziei i miłości. Człowiek pragnie wówczas żyć w bliskości z Bogiem, chce Mu służyć, a doświadczanie Bożej miłości sprawia, że żaden grzech nie wydaje się mu już atrakcyjny. Pocieszenie jest czystym darem łaski. Zwykle pojawia się po otrzymaniu rozgrzeszenia, gdy pojednani z Bogiem odchodzimy od kratek konfesjonału, ale też wiąże się z głębokim przeżywaniem modlitwy czy sakramentów. Nie muszą to być od razu jakieś nadprzyrodzone, wielkie uniesienia mistyczne, ale zwykłe codzienne radości z doświadczenia przez człowieka bliskiej relacji ze swoim Stwórcą. Św. Ignacy zachęca osoby przeżywające ten stan do realizmu duchowego, ponieważ wówczas pojawia się świadomość słabości człowieka, gdy nie doświadcza Bożej pomocy.
 
W stanie strapienia człowiek przeżywa wiele niepokojów i poruszeń ku „rzeczom niskim”, a jego dusza pozostaje „leniwa, letnia, smutna i jakby odłączona od swego Stwórcy i Pana” (ĆD, 317). Św. Ignacy ukazuje trzy powody występowania tego stanu. Pierwszy to zaniedbanie dyscypliny modlitewnej i ascetycznej. Jest oczywiste, że jeśli człowiek przestaje pielęgnować swoją relację z Bogiem, zaistniałą pustkę bardzo łatwo zagospodarowują różne destrukcyjne myśli i pokusy. Stan strapienia może jednak pojawiać się także bez winy danego człowieka. Wtedy stanowi próbę wierności Bogu, a chrześcijanin ma okazję przekonać się, na ile potrafi postąpić w rozwoju duchowym bez pomocy łask odczuwalnych. Doświadczenie trudu i oschłości może go umocnić w pokorze. Kiedy bowiem pozostaje w stanie pocieszenia, często może mu się wydawać, że nad wszystkim w swym życiu panuje, a nawet, że to on sam jest autorem swego życia duchowego.
 
Jak nie poddać się strapieniu
 
Autor „Ćwiczeń duchowych” formułuje wiele rad dla osób znajdujących się w stanie strapienia. Przede wszystkim wskazuje, by nie ulegać zniechęceniu, lecz przełamywać swoją niechęć do modlitwy i podejmować różne praktyki duchowe. To oczywiście nie jest łatwe, ale cóż znaczyłoby nasze chrześcijaństwo, gdybyśmy wszystkie związane z nim praktyki podejmowali w sposób lekki, łatwy i przyjemny… Zdolność do podejmowania trudu jest najlepszym probierzem dojrzałości duchowej chrześcijanina.
 
Osobom znajdującym się w stanie strapienia św. Ignacy radzi również, aby ożywiali w sobie ufność w Bożą opiekę. To ważne, bo w takich momentach łatwo ulec myśli, że pomimo braku ewidentnej winy w postaci grzechu jest się jednak opuszczonym przez Boga.
 
Św. Ignacy mówi ponadto, aby nie zmieniać decyzji, które powzięło się wcześniej, w stanie pocieszenia. W przeciwnym razie ryzykujemy, że każda napotkana trudność będzie odwodzić nas od podjętych zobowiązań.
 
Walka duchowa
 
Dla św. Ignacego strapienie i pocieszenie nie są tylko stanami psychologicznymi, ale terenem prawdziwej walki duchowej. Zgodnie z wcześniejszą tradycją wyróżnia on dwie podstawowe siły oddziałujące na człowieka: poruszenia złego ducha oraz poruszenia dobrego ducha.
 
Szatan niejednokrotnie posługuje się zranioną (przez grzech pierworodny, jak i przez grzechy cudze) naturą człowieka. Bywa, że podsycając różne lęki i niepokoje, a także rozpalając ludzką pychę i pożądliwość, próbuje popchnąć człowieka do grzechu. Poznając zatem swoje namiętności i niedoskonałości, poznajemy również sposób, w jaki „ojciec kłamstwa” próbuje nami manipulować.
 
Z kolei poruszenia dobrego ducha prowadzą nas zawsze ku dobru. Mogą być one dobrą myślą, natchnieniem czy wyobrażeniem. Bóg może także działać w duszy poprzez różne łaski bezpośrednio w sposób mistyczny (w przeciwieństwie do złego ducha, który może na duszę oddziaływać tylko za pośrednictwem wywołanych w nas uczuć bądź wyobrażeń). Dobry duch pozostawia zawsze człowiekowi wolność; jego działanie jest tylko pewnym zaproszeniem do współdziałania z łaską.
 
Podszepty duchów dobra i zła
 
Człowiek jest nieustannie terenem oddziaływania wspomnianych dwóch sił duchowych. Św. Ignacy w „Ćwiczeniach duchowych” ukazuje, w jaki sposób duchy: dobry i zły oddziałują na człowieka w zależności od jego sytuacji duchowej. Osobę, która żyje w grzechu, zły duch próbuje uwikłać w różne namiętności, ukazując jej „zwodnicze przyjemności”, aby coraz bardziej pogrążała się w swoich wadach i grzechach. Takiej osobie grzech w pierwszej odsłonie często jawi się jako rzeczywistość bardzo atrakcyjna i pociągająca. Szybko jednak ujawnia swoje śmiercionośne działanie, kiedy mu się ulegnie. Natomiast duch dobry na człowieka uwikłanego w grzech działa poprzez wyrzuty sumienia, które mają skłonić go do odwrócenia się od nieprawości. To szczególny przypadek, ponieważ pocieszenie przybiera charakter uczuć, wydawałoby się, negatywnych. Jednak, gdy się za nimi pójdzie, szybko okaże się, że przemieniają się w duchową radość.
 
Nieco inaczej działają duchy w przypadku ludzi, którzy „usilnie postępują w oczyszczeniu się ze swoich grzechów” (ĆD, 315). W tym przypadku zły duch próbuje człowieka powstrzymać w rozwoju. Wzbudza w jego sercu fałszywe niepokoje co do stopnia trudności drogi, którą wybrał, albo poczucie „chełpliwości i próżnej chwały”. Wreszcie stara się też nadmiernie koncentrować uwagę człowieka na jego słabościach i wpędzić go w ten sposób w skrupuły. Dobry duch w takim przypadku dodaje człowiekowi odwagi, aby mężnie kroczył drogą rozwoju duchowego, nie oglądając się na zastawiane przez Złego pułapki.
 
Odpowiedź człowieka
 
Tak więc człowiekowi idącemu drogą rozwoju duchowego dobry duch zawsze przynosi pokój i radość, zaś zły stara się go złamać, dostarczając niepokoju i smutku. Św. Ignacy nie próbuje rozstrzygać, czy każda negatywna myśl, która pojawia się w naszej głowie, pochodzi od Szatana. Nie jest bowiem aż tak bardzo istotne, czy w danym przypadku odzywa się nasza pożądliwość, czy chodzi o podszept Złego. Ważniejsze jest, aby w każdej sytuacji umieć rozeznać, jakie dana myśl rodzi w nas owoce: czy zbliża nas do Boga, czy też oddala? Inaczej mówiąc, czy rodzi w nas duchowe pocieszenie, czy strapienie? Jeśli jakaś myśl jest destrukcyjna, należałoby ją odrzucić, bez względu na jej pochodzenie.
 
Św. Ignacy demaskuje taktykę, jaką zły duch przyjmuje wobec osób początkujących na drodze życia duchowego. Po pierwsze, atak Złego się wzmaga, gdy człowiek niezbyt zdecydowanie sprzeciwia się pokusie, natomiast jego siła szybko niknie, gdy człowiek pozostaje niewzruszony w swych zasadach. Po drugie, w interesie złego ducha jest, by jego pokusy i sugestie nie zostały wyjawione spowiednikowi ani kierownikowi duchowemu. Trzecim rysem taktyki diabelskiej jest atakowanie człowieka od jego najsłabszej strony. Stąd wynika potrzeba gruntownego poznania siebie, aby móc właściwie się zabezpieczyć.
 
Z podniesionym czołem
 
Warto się zastanowić, czy nasze smutki i strapienia nie wynikają aby z ulegania destrukcyjnym podszeptom. Oczywiście życie niejednokrotnie przynosi nam różnego rodzaju przykrości. Choroba, śmierć bliskiej osoby, niekorzystna dla nas zmiana okoliczności, utrata pracy czy choćby czyjaś złośliwość – wszystko to może stanowić obiektywną przyczynę strapienia. Od nas jednak zależy, czy do takiej sytuacji podejdziemy przygotowani duchowo, czy też bezkrytycznie jej ulegniemy, osuwając się w bierność, smutek i zniechęcenie.
 
Cezary Sękalski
„Głos Ojca Pio” (36/2005)

 
fot. Ashish_Choudhary Keys
Pixabay (cc)