logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata i Tomasz Terlikowscy
Kobieta w Kościele
Don Bosco
 


Takie ujęcie sprawy rodzi jednak nie tylko przekonanie o równej godności kobiety i mężczyzny, z czym zgadzają się wszyscy współcześni chrześcijanie, ale także założenie, że męskość i kobiecość realnie się różnią. Kobieta i mężczyzna, choć oboje są ludźmi, to swoje człowieczeństwo realizują na rozmaite sposoby, które nie mogą i nie powinny być do siebie sprowadzane. Płeć bowiem nie jest tworem jedynie kulturowym czy biologicznym, ale ontycznym i duchowym. Kobiecość i męskość są komplementarne nie tylko z punktu widzenia fizycznego i psychicznego, ale i duchowego. Tylko dzięki łasce dwoistości elementu "męskiego" i "kobiecego" człowieczeństwo realizuje się w pełni – wskazywał Jan Paweł II w Liście do Kobiet z 1995 roku.

Kobieta zmaskulinizowana

Męskość i kobiecość nie są zatem tylko kulturowymi tworami, kształtowanymi i podlegającymi kształtowaniu, ale ontycznymi różnicami, których nic nie może zniwelować. Równość godności nie oznacza tu zatem tożsamości powołań czy szerzej tożsamości ontycznej. A jeśli tak, to wynika z tego antropologiczny powód, dla którego do posługi kapłańskiej dopuszczani są tylko mężczyźni. Ujmując rzecz wprost: fakt, że Kościół katolicki i prawosławny nie wyświęcają na kapłanów kobiet, wynika antropologicznie także z faktu, iż mimo równej godności dzieci Bożych, mężczyzna i kobieta realnie się różnią, są dla siebie innymi, niezastępowalnymi w swoich rolach. Mężczyzna nie może i nie powinien stać się zniewieściały, a kobieta zmaskulinizowana. Niosłoby to bowiem realną stratę dla pełni człowieczeństwa. I podobnie jest z ich powołaniami. Inne ma kobieta (macierzyństwo, posługa diakonijna i dziewictwo), a inne mężczyzna (ojcostwo i kapłaństwo). I tego, pochodzącego z mocy stworzenia podziału, Kościół nie tylko nie ma prawa, ale po prostu nie może zmienić.

Kobiecy Kościół

Takie stanowisko Kościoła nie oznacza jednak jakiejś dyskwalifikacji kobiet. Już na początku chrześcijaństwa kobiety zajęły w nim godne miejsce. Chrystus swoje zmartwychwstanie objawił najpierw kobietom, choć w tamtej kulturze ich świadectwo było pozbawione znaczenia. Kobiety także zawsze były najbliżej jego osoby, a pod krzyżem – poza niepełnoletnim prawdopodobnie Janem – stały same kobiety. Kobiety są również, by pozostać przy czasach apostolskich, największymi świętymi Kościoła. Maryja i święta równa apostołom – Maria Magdalena – były już w pierwszych wiekach wyniesione w kulcie Kościoła niezwykle wysoko. I tak pozostało.

Także oskarżany o mizoginizm czy antyfeminizm św. Paweł zupełnie jednoznacznie, i zupełnie wbrew ówczesnemu myśleniu, stwierdza, że "nie ma już Żyda ani Greka, mężczyzny ani kobiety" i koresponduje z kobietami, które są dla niego ostoją w budowaniu Kościoła. I tak w zasadzie pozostało już na zawsze. Fundamentem (w znaczeniu doczesnym) Kościoła, tymi, które go budują, pozostają kobiety. Przykłady można mnożyć. Św. Katarzyna Sieneńska w średniowieczu, a św. Teresa Benedykta od Krzyża w XX wieku – spokojnie pouczały papieży, sugerując im zachowania odmienne od tych, które podejmowali. Św. Hildegarda z Bingen i św. Teresa z Ávilla w dawnych czasach, a potem św. Tereska od Dzieciątka Jezus i Adrianna von Speyre – kształtowały myśl Kościoła w stopniu nie mniejszym niż mężczyźni. A wszystko to działo się w kulturach, które kobiecości nie były specjalnie przyjazne i które musiały być stopniowo przez chrześcijaństwo przemieniane.

Teraz jest podobnie. Dla Kościoła – równie istotna jak posługa księży – jest wytrwała modlitewna posługa sióstr zakonnych, matek i babć. To one często przekazują wiarę, one wychowują młode pokolenie i one wreszcie otaczają modlitwą księży. Ich cicha i pokorna praca często w istocie podtrzymuje Kościół, a pokora i zaangażowanie nierzadko kontrastują z męską pewnością siebie, zadufaniem i pychą. Bez nich nie byłoby nie tylko setek szkół, domów dziecka, szpitali, ale przede wszystkim sprawnie działających parafii. Nie byłoby wreszcie zaplecza modlitewnego.

Dyskryminowani mężczyźni

Paradoksem całej tej sytuacji jest również to, że w dyskusjach najczęściej mówi się o dyskryminacji kobiet w Kościele, a w rzeczywistości można raczej mówić o dyskryminacji mężczyzn. Cały kościelny przekaz, sposób głoszenia kazań, metody modlitewne czy styl działania dostosowany jest do kościelnej większości, czyli do kobiet. Mężczyzna niezbyt często może w kaznodziejstwie czy świątyni znaleźć coś dostosowanego do jego stylu myślenia i działania. I tak jest nie tylko w Polsce, ale w większości krajów świata, gdzie Kościół nabiera coraz bardziej kobiecego oblicza.
Mężczyźni, szczególnie ci, którzy nie są księżmi, mają zaś w nim coraz mniej miejsca dla siebie. Często są traktowani jako rywale dla kapłana, a styl pobożności raczej odpycha ich niż przyciąga do Kościoła. I w niczym tej sytuacji nie zmienia to, że tylko mężczyźni mogą być księżmi i tylko mężczyźni (no prawie tylko) pracują w Kurii Rzymskiej. Dla zwyczajnego mężczyzny nie ma to najmniejszego znaczenia. Liczy się rzeczywistość jego parafii. A tam, to on jest obywatelem drugiej kategorii. I warto o tym przypominać, gdy wciąż słucha się o dyskryminacji kobiet, w sytuacji, gdy najczęściej dyskryminowani są mężczyźni.

Małgorzata i Tomasz Terlikowscy

 
 
Zobacz także
Michał Gryczyński
To dobrze, że od kilkunastu lat 3 Maja obchodzony jest znowu jako święto państwowe i kościelne. Jest to bowiem dzień szczególnie bliski sercu każdego Polaka; oddając cześć Maryi, naszej Królowej, wspominamy również Ustawę Rządową, którą przed 215 laty przyjął Sejm Czteroletni, zwany Wielkim.
 
Michał Gryczyński
Bez dystansu i świadomości historycznej nie sposób badać sytuacji instytucji powszechnych. W przypadku Kościoła katolickiego jest to stosunkowo proste, gdyż od dwóch tysięcy lat jest on jednym z głównych aktorów na scenie świata i historii i nawet wobec kryzysu, jaki dziś przeżywa, dysponuje wystarczającymi wewnętrznymi rezerwami, byśmy mogli uwierzyć, że nic się w gruncie rzeczy nie zmieniło ani w obszarze życia duchowego, ani instytucjonalnego...
 
ks. Przemysław Bukowski SCJ

Jako ludzie piszemy życiem nasze dzieje. One rozciągają się pomiędzy naszą przeszłością a przyszłością. Wyrastają z czegoś, co wydarzyło się nam wczoraj i prowadzą w stronę naszego nie do końca pewnego jutra. Są nieodłączne od nas. My sami – jakby powiedział Wilhelm Dilthey – jesteśmy dziejami. Nie da się z nich uwolnić. W dziejach rozgrywa się bowiem całe nasze życie, a zatem wszystko, co się z nim wiąże: nasza wolność, marzenia, aktywność na rozmaitych obszarach. Nasze dzieje wiele o nas mówią, ale i wiele nam obiecują. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS