logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Kryzys powołań czy powołanych?
Różaniec
 


Nie ma kryzysu powołań i nie ma ludzi bez powołania, gdyż Bóg, który powołuje, nigdy nie jest w kryzysie. Kryzys mogą przeżywać jedynie ci, którzy są powołani.

Warto sprecyzować znaczenie podstawowych pojęć, którymi posługujemy się, gdy mówimy o powołaniach w Kościele i o ludziach powołanych.

Trudności i rozterki powołanych

Jeśli chodzi o powołania kapłańskie czy powołania do życia konsekrowanego, można sprawdzić, ilu kandydatów (alumnów, nowicjuszy, postulantek) zgłosiło się w danym roku do domów formacyjnych. Nikt z nas nie jest natomiast w stanie stwierdzić, ile faktycznie jest osób powołanych. Raczej nigdy bowiem nie dzieje się tak, że wszyscy powołani odkrywają i realizują swoje powołanie. Niektórzy zbyt mało pracują nad własnym rozwojem i zbyt niskie stawiają sobie wymagania, aby odpowiedzieć na dar powołania.

Innych z kolei od pójścia drogą powołania odciąga środowisko, w którym żyją: rówieśnicy, media, dominująca ideologia, a nawet ktoś z bliskich. Błędne więc jest wyrażenie „kryzys powołań”. Powołania to przecież dar od Boga, a Bóg nigdy nie jest w kryzysie! Nigdy też nie zapomina o powoływaniu kolejnych kandydatów do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. W kryzysie mogą być natomiast niektóre osoby powołane, a nawet wiele z nich.

W Europie – a w pewnym stopniu również w Polsce – odnotowujemy obecnie kryzys powołanych, i to nie tylko w odniesieniu do tych, którzy są powołani do kapłaństwa czy życia zakonnego, ale także w odniesieniu do tych, którym Bóg proponuje małżeństwo i rodzinę. Coraz więcej jest w naszych czasach szlachetnych młodych ludzi, którzy marzą o założeniu rodziny, ale nie znajdują dojrzałych kandydatów na małżonków. Fakt ten nie oznacza bynajmniej, że w przypadku jakiegoś pokolenia Bóg „zapomniał” powołać do małżeństwa odpowiednią liczbę mężczyzn czy kobiet, świadczy natomiast o tym, że niektórzy – z własnej winy czy też z winy innych ludzi – do małżeństwa nie dorośli.

Kryzys... człowieka?

Przejawem naiwności i magicznego myślenia byłoby przekonanie, że młodzi ludzie mogą dorastać do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa czy życia konsekrowanego na bazie samego tylko daru powołania, a zatem w oderwaniu od środowiska, w którym żyją, czy stylu wychowania, jakie otrzymują w rodzinie, szkole, parafii. Kryzys wielu rodziców i nauczycieli, negatywne oddziaływanie popularnych mediów, dominacja niskiej kultury i cywilizacji śmierci – wszystko to ogromnie utrudnia młodym ludziom rozwój na miarę otrzymanego powołania. Powołanie to zaproszenie do określonego sposobu istnienia, które Bóg kieruje do każdego z ludzi. Jest ono na miarę największych pragnień i aspiracji danej osoby, a jednocześnie na miarę możliwości, jakie tkwią w ludzkiej naturze.

Oczywiście na najwyższą miarę tychże możliwości! Człowiek, dysponujący zdolnością myślenia i wolnością, sam decyduje o tym, czy i na ile uszanuje dar człowieczeństwa, który Stwórca mu powierzył. Pierwszym zadaniem człowieka jest dorastanie do bogatego człowieczeństwa, gdyż każda łaska, jaką Bóg nas obdarza – także łaska powołania – bazuje na naturze, którą otrzymaliśmy w darze od Stwórcy. Im bardziej dziecko, nastolatek czy człowiek dorosły chroni i rozwija w sobie dar człowieczeństwa, tym większą ma szansę na to, by z wdzięcznością przyjąć i wiernie realizować propozycje, jakie Bóg do niego kieruje.

W kryzysie są ci wszyscy powołani do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego, którzy nie dorastają do pierwszego powołania – do bycia dojrzałym i świętym człowiekiem. W kryzysie są też niektórzy wychowawcy – rodzice, nauczyciele, księża, osoby konsekrowane – czyli ci, którzy są powołani do pomagania dzieciom i młodzieży w odkrywaniu i realizacji otrzymanego od Boga powołania. Kryzys powołanych oraz kryzys osób towarzyszących powołanym to kryzys człowieka, to także kryzys miłości, gdyż wspólnym powołaniem każdego z nas jest dorastanie do człowieczeństwa po to, by kochać.

ks. Marek Dziewiecki

 
Zobacz także
ks. Marek Dziewiecki
W rodzinie, narodzie i państwie jesteśmy od siebie nawzajem zależni. Korzystamy z umiejętności i pracy innych ludzi, a jednocześnie jesteśmy powołani przez Boga do dawania pozytywnego wkładu z naszej strony, czyli do zaangażowania społecznego oraz do świadczenia o Chrystusie...
 
ks. Eligiusz Piotrowski
O zazdrości Boga można mówić jedynie w Jego relacji, która ze wszech miar ma charakter osobowy. Nie ulega wątpliwości, że określenie Jahwe jako zazdrosnego Boga wypływa z jego niepodzielnej i niezmierzonej miłości wobec swego Ludu. To ona jest źródłem tego rodzaju „emocjonalnego związku” (przy całym antropomorficznym zastrzeżeniu), który domaga się, wręcz żąda wyłączności. Ścisły związek Jahwe, jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, nie może tolerować żadnego w tej reakcji rywala. 
 
ks. Andrzej Orczykowski SChr
Bernard z Clairvaux porównał duszę człowieka w zjednoczeniu z Bogiem do kropli wody, która spadła do dużej ilości wina i zdaje się w nim zanikać, przyjmując smak i kolor wina. Wino wchłania wodę, a Chrystus bierze w siebie nas samych i nasze grzechy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS