logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr Stefaniak
Małgorzata - perła w węgierskiej koronie
Źródło
 


 18 stycznia węgierscy katolicy liturgicznie świętować będą uroczystość jednej ze swych narodowych Patronek, świętej Małgorzaty Arpadówny (1242-1270), królewny i mniszki. Jej postać, tak droga dla naszych pobratymców, także dla nas pozostaje kimś bliskim. Z naszym bowiem narodem głęboko związały się trzy jej święte siostry, mianowicie bł. Konstancja (zm. 1288), księżna halicka, św. Kinga (1234-1292), księżna krakowska i bł. Jolanta (1244-1304), księżna kaliska. Zda się zatem odpowiednim, aby w niewielkim szkicu biograficznym przywołać zmarłą równo 834 lata temu dwudziestoośmioletnią królewnę węgierską. 
 
W roku 1241 Węgry przeżywały bodaj najcięższe w swych dziejach chwile: cały kraj zalały i w perzynę obróciły złowieszcze wojska tatarskie pod wodzą Batu-chana. Król Bela IV, widząc bezsiłę swego oręża i wyniszczenie państwa, wraz z brzemienną małżonką Marią, cesarzówną bizantyńską z dynastii Laskarysów złożył Bogu ślub, że jeśli ocali Węgry i pobłogosławi go córką, to on odda ją do klasztoru, aby stała się dla Trójjedynego ofiarą całopalną za naród. Stało się więc, iż królowa na zamku Klis koło Splitu, gdzie była się schroniła wraz z licznymi dziećmi przed nawałą mongolską, powiła zimą 1242 roku córkę Małgorzatę, której narodziny osłodziły jej ból po stracie dwóch córek, Katarzyny i Małgorzaty, zmarłych od trudów ucieczki.
 
Jako się rzekło, Bogu trzyipółletnią umiłowaną córkę para monarsza powierzyła przeoryszy Katarzynie i mniszkom dominikańskim z klasztoru św. Katarzyny w Vészprem. Tam pod opieką ochmistrzyni, s. Olimpii Bodomer, dawnej damy dworu, Małgorzatka się wychowywała do 10 roku życia i stawiała pierwsze kroki na drodze rozwoju duchowego. Średniowieczny hagiograf podkreślał, że już wtedy królewna przejawiała szczególne zamiłowanie do modlitw i praktyk pokutnych.
 
W 1252 r. Małgorzata wraz z grupą wesprymskich mniszek przeniosła się do wzniesionego przez Belę IV klasztoru dedykowanego błogosławionej Dziewicy Maryi na Wyspie Zajęczej na Dunaju, leżącej naprzeciw stołecznej Budy. W murach tego zacisza, ze ścisłą klauzurą, za kratą upłynęło królewnie 18 lat. I choć od momentu profesji zakonnej, złożonej w 1254 r., była Małgorzata zwykłą mniszką, wcale nie oznacza to, że zwyczajną, wręcz przeciwnie. Pamięć o tym, iż jej pobyt w klasztorze jest ofiarą całopalną, wpływała na każdą decyzję Małgorzaty, dotyczącą coraz doskonalszego wnikania w sens życia zakonnego, jako wspaniałomyślnej ludzkiej odpowiedzi na miłość Boskiego Oblubieńca. Pomna na to, musiała nawet bronić - czasem bardzo stanowczo - swego powołania, gdyż ojciec pragnął kilkakrotnie wydać ją za mąż, by w ten sposób zrealizować własne plany polityczne i dynastyczne. Kandydatami byli tacy władcy jak czeski Przemysł II Ottokar, wielkopolski Bolesław Pobożny czy neapolitański Karol Andegawen. Aby zabezpieczyć się przeciw zakusom "tego świata", na "lepszą cząstkę, którą obrała" - Święta, na ręce prymasa Węgier, w obecności generała dominikanów bł. Humberta z Romans, wbrew obyczajowi zakonu, przyjęła obrzęd konsekracji dziewic. Tym posunięciem okazała dużą moc swego charakteru równie, jak to jeszcze parę razy okazała, silnie zarysowanego jak jej święte siostry. Bo Małgorzata potrafiła być stanowcza i nie poddać się presji otoczenia. Pamiętała o swym królewskim pochodzeniu i interesowała się, mimo ukrycia za klauzurową kratą, sytuacją polityczną i społeczną Węgier. Gdy doszło do wojny domowej między ojcem Belą IV a bratem Stefanem V, Małgorzata interweniowała u rodziny i naraziła się na wiele poważnych kłopotów oraz liczne szykany, z groźbą usunięcia z klasztoru włącznie. Te niedogodności jednak przetrwała i z radością uczestniczyła w podpisaniu pokoju zawartego właśnie w jej klasztorze.
 
We wspólnocie św. Małgorzata, mimo filigranowej postury i błękitnej krwi, oddawała się ciężkiej pracy. Zajmowała się z niezwykłą czułością chorymi, pielęgnowała ich bez cienia odrazy, myła i leczyła ich rany, przygotowywała posiłki i troszczyła o wszelkie potrzeby. Stawała także do ciężkich prac wspólnotowych, jak pranie czy szorowanie dużych przestrzennie posadzek w klasztorze. Wykonywała niezwykle trudne obowiązki w klasztornej kuchni, która w średniowieczu niosła wiele niebezpieczeństw w związku z otwartym ogniem na palenisku.
 
Praca jednakowoż nie była sensem życia Świętej mniszki w klasztorze, lecz modlitwa i droga do zjednoczenia z Bogiem. Gorliwość modlitewna Małgorzaty była niebywała i płynęła z wewnętrznej potrzeby pałającego miłością serca. Przez długie godziny zatapiała się w adoracji Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Sama będąc ofiarą za naród węgierski, szczególnie skupiała się na rozważaniu Męki i Śmierci Pana naszego. Jej dusza tak bardzo przybliżyła się do tej tajemnicy, że dostąpiła łaski posiadania znamion ran na rękach, nogach i boku. Współodczuwając z Chrystusem Zbawcą, Małgorzata na zewnątrz wyrażała tę jedność za pomocą praktyk ascetycznych podejmowanych na sposób bardzo gorliwy.
 
Żyjąc w przestrzeniach mistycznych, zachowała Święta wrażliwość na przyziemne potrzeby ludzi. Wiadomo, że ochoczo spieszyła biednym z pomocą. Raz przez okno zimową porą dostrzegła półnagiego człowieka, więc przywoławszy go, podarowała mu płaszcz. Takich sytuacji było bez liku i świadczyły o prawdziwości człowieczeństwa tej rozmiłowanej w Bogu klauzurowej mniszki.
 
Małgorzata, mknąc po ścieżce życia, szybko się spalała jak drogocenna świeca. 18 stycznia 1270 r. odeszła do tego, którego kochała każdym swym tchnieniem.
Dominikanki budzińskie pochowały Małgorzatę w swym kościele, który od razu stał się celem licznych pielgrzymek. Zaczęły się dziać cuda za pośrednictwem zmarłej, którą uznano za świętą. Stolica Apostolska uznała odwieczny kult Małgorzaty Arpadówny wśród Węgrów i zakonu dominikańskiego, i papież Pius XII listem dekretalnym w 1943 roku ogłosił ją świętą Kościoła powszechnego.
 
Piotr Stefaniak
fot. archiwum ss. Dominikanek Węgierskich
 
Zobacz także
Paweł Zuchniewicz
Przeszło pięćdziesiąt lat temu w mieście Pampeluna w Hiszpanii powstał Uniwersytet Nawarry. Dziś jest to jedna z najlepszych uczelni w tym kraju. Jej częścią jest znajdująca się w Barcelonie, wspomniana już szkoła IESE uznana przez angielski tygodnik „Economist” za najlepszą szkołę biznesu na świecie. Uniwersytet szczyci się również wydziałem medycznym i kliniką, której pacjentami byli między innymi słynny kolarz Miguel Indurain oraz ojciec obecnego króla Hiszpanii...
 
Paweł Zuchniewicz

Ani epidemia hiszpanki, która dotknęła Włochy, nie omijając nawet Ojca Pio, ani plaga gąsienic, która dotarła do San Giovanni Rotondo, rujnując zbiory migdałów, nie odebrały Stygmatykowi wiary w Opatrzność Bożą. Odwołując się do Boga, który jest Panem historii i całego stworzenia, wierzył w moc Jego łaski, czyniącej cuda. Poważny wirus grypy pandemicznej, zwanej hiszpanką, który pojawił się w 1918 roku i w krótkim czasie rozprzestrzenił się po całym świecie, pod pewnymi względami był podobny do dzisiejszej epidemii koronawirusa. Ze względu na jego początkowo niską śmiertelność nie zaalarmowano we właściwy sposób opinii publicznej.

 
Krzysztof Jasiewicz
Przeczytałem kiedyś w instrukcji NKWD, opatrzonej nadzwyczajnymi klauzulami tajności, że funkcjonariusz musi wyczuć moment, w którym potencjalny agent potrzebuje w sumieniu już tylko alibi dla samego siebie, by zdradzić. Należy mu wówczas powiedzieć, że to, co robi, z pewnością nie jest donoszeniem, tylko rodzajem jakiejś misji, posługi, ważnej działalności społecznej...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS