logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
wywiad z Bronisławem Wildsteinem
Manipulacje będą trudniejsze
Don Bosco
 


Rozmowa z Bronisławem Wildsteinem – pisarzem, publicystą, twórcą programów telewizyjnych, byłym prezesem TVP


Śmierć prezydenta Kaczyńskiego pokazała wielu Polakom, jak bardzo jego obraz był wcześniej deformowany przez media, uświadamiając jednocześnie, na jaką skalę byli manipulowani. Na ile świat, który pokazują media jest prawdziwy i realny?

Problem polega na tym, że żyjemy w rzeczywistości, którą zwykły obywatel poznaje przez media. Zresztą, niby jak inaczej może poznawać? Medium to dosłownie pośrednik, więc powinny one służyć pokazywaniu świata. Niestety media w dużym stopniu deformują świat, pokazują go w sposób skrzywiony. Myślę, że w Polsce to działa w sposób szczególny, choć nie tylko u nas, ale w Polsce to już kliniczny przypadek skrzywienia medialnego. Chwilami odnoszę wrażenie, że cofnąłem się o 30 lat i że żyjemy w czasach gierkowskiej propagandy sukcesu, gdzie dziennikarze, którzy powinni wątpić, zadawać pytania, szukać również innych niż oficjalne interpretacji rzeczywistości, niemal zupełnie tego nie czynią. No chyba że chodzi o podważanie roli tradycji, kultury, ustalonych przez pokolenia zasad… Ta propaganda sukcesu odnosi się do rządów PO, bo za czasów PiS było na odwrót.

Tylko że 30 lat temu wypisywano na murach "telewizja kłamie" i wszyscy mieli tego świadomość, a dziś mało kto zdaje sobie z tego sprawę.

To prawda, ale być może wchodzimy w taki moment, kiedy te manipulacje będą trudniejsze.

Skąd bierze się to "skrzywienie" mediów?

Uderzające są wyniki bardzo wielu badań dotyczących światopoglądu ludzi mediów. Otóż na całym świecie: w Stanach Zjednoczonych, Europie, Polsce większość z nich ma poglądy dużo bardziej liberalno-lewicowe niż zwykli obywatele. Ten rozziew pomiędzy poglądami dominującymi w ich środowisku a przekonaniami zwykłych ludzi, powoduje, że mają oni do tych zwykłych obywateli stosunek paternalistyczny, a czasami nawet pogardliwy. Chcą ich więc jakoś pociągnąć, upodobnić do siebie, a w konsekwencji przekazują im taki świat i takie treści, które mają tym "pedagogicznym" celom służyć.

Czyli to nie tylko pogoń za zyskiem?

Media są w ogromnej mierze zdominowane przez wielkie korporacje, które nie zawsze posługują się kryterium bezpośredniego zysku. Bo gdyby posługiwały się tylko tym kryterium, to w Polsce powinny powstać konkurencyjne media, które szybko zdobyłyby publiczność. A nie powstają, przeciwnie, te nieliczne, które są inne, upodabniają się do tych już istniejących, na czym zresztą tracą. Właściciele, twórcy mediów także żyją w określonych środowiskach, które często nie tyle konkurują, co współpracują ze sobą. 

To o co w tym wszystkim chodzi?

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w świecie wojny kulturowej. Gertrude Himmelfarb opisywała jej amerykańską odmianę w książce "Jeden naród, dwie kultury". To wojna nowych liberalno-lewicowych elit wyrastających z kontrkultury lat 60. i 70. z tradycją, dziedziczonym porządkiem, moralnością, religią. I o ile w Stanach Zjednoczonych ta wojna wciąż nie jest rozstrzygnięta, to w Europie Zachodniej ta odsłona tej wojny została już przez rzeczników kontrkultury wygrana. Dam oczywisty przykład. Autorzy preambuły do Konstytucji Europejskiej odnosili dziedzictwo kulturowe naszego kontynentu do starożytności, a potem do oświecenia, bez wzmianki o tradycji chrześcijańskiej. Europa nie chce wspominać o chrześcijaństwie nawet w opisie własnej historii. Takie podejście jest absurdalne, bez względu na to czy ktoś jest chrześcijaninem, czy nie. Jak wyobrazić sobie Europę, na przykład, bez kościołów? Zwracał na to uwagę amerykański filozof prawa J.H.H.Weiller - praktykujący Żyd. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ta kulturowa wojna powolutku przenosi się na grunt Polski. Jej cechą charakterystyczną jest rozdźwięk między elitami, a większością społeczeństwa. Niestety dobrze zorganizowane, dysponujące mediami mniejszości są w stanie kolonizować większość, narzucać jej swoje zasady, co pokazuje ograniczenia współczesnej demokracji. Nieprzypadkowo wciąż słyszymy o prawach mniejszości, a zapominamy o prawach większości.

Ale czy w ogóle media mogą być obiektywne?

Do pewnego stopnia na pewno mogą i powinny. Istnieje taka fundamentalna anglosaska zasada (która gdyby była przestrzegana, to już byłoby bardzo dużo) rozdzielenia informacji od komentarza, czyli wyraźnego rozróżnienia: to jest informacja, a to komentarz publicysty czy redakcji. Oczywiście informacje także są wybierane, hierarchizowane itd., wybiera się z rzeczywistości jakieś elementy, bo wszystkiego nie da się przekazać, ale przyzwoici dziennikarze powinni pokazywać w miarę bezstronnie rzeczywistość w wymiarze informacyjnym, np. nie deformując poglądów swojego przeciwnika czy antagonisty, a osobno przedstawiać swoje poglądy.


 
1 2  następna
Zobacz także
Elżbieta Uchmanowicz

O tym, że dziecko jest dojrzałe emocjonalnie, możemy mówić wtedy, gdy odczuwa ono więź ze swoją klasą, z wychowawcą, prawidłowo reaguje na pozytywne lub negatywne uwagi kierowane ze strony wychowawcy odnośnie do swojego zachowania czy postępów w nauce. Sfera emocjonalna człowieka to sfera afektywna, obejmująca wiele rodzajów odczuć i przeżyć, które różnią się między sobą zarówno źródłem pochodzenia, jak i długością trwania, a także intensywnością odczuwania.

 
Elżbieta Uchmanowicz

Wydaje się, że współczesne zainteresowanie mistyką św. Jana od Krzyża nie jest tylko modą powierzchowną. Jest to jeden ze “znaków czasu”, zjawisko, które zasługuje na gruntowną refleksję nie tylko teologów. Albowiem odpowiada ona na głębokie potrzeby ludzi naszych czasów. Można nawet powiedzieć, że zarówno tamte czasy, jak i dzisiejszy okres poprzedzała wielka ekspansja odkrywania kontynentów, ekspansja nauki; dzisiaj dochodzi jeszcze eksploracja przestrzeni kosmicznej i łączenie z sobą wszystkich kultur oraz cywilizacji istniejących na naszej ziemi...

 
Elżbieta Uchmanowicz

Dziś możemy dostrzec moc Słowa Bożego, które jest żywe i działa. Jonasz nawoływał do nawrócenia tylko jeden dzień, a więc nie dotarł nawet do połowy mieszkańców Niniwy, a jednak oni wszyscy, od największego do najmniejszego, uwierzyli i nawrócili się. Oczywiście nie stało się to mocą proroka, ale mocą samego Słowa. Tak bardzo potrafi ono być skuteczne, wywołać w człowieku chęć naprawy tego, co w życiu się posypało.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS