logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Jan Machniak
Miłosierdzie między pobożnością ludową a mistyką
List
 


o pobożności ludowej
z ks. prof. Janem Machniakiem
rozmawiają Beata Kolek i Sławomir Rusin
 
 Księże Profesorze, od czasu do czasu spotykamy się z określeniem „pobożność ludowa". Intuicyjnie wyczuwamy czym ona jest, z czym jest związana, ale czy istnieje definicja pobożności ludowej?
 
Najczęściej uważa się, że jest to pobożność ludu, czyli mieszkańców wsi, ewentualnie małych miasteczek. Wydaje mi się jednak, że taka definicja byłaby zbyt dużym uproszczeniem. W pobożności ludowej odnaleźć może się bowiem zarówno staruszka z małej wioski, jak i profesor z uniwersytetu. Najprostsza definicja, którą moglibyśmy przyjąć, mówi, że jest to pobożność charakteryzująca się prostymi formami wyrazu, prostymi przeżyciami religijnymi.
 
Czy są jakieś formy modlitewne charakterystyczne dla pobożności ludowej?
 
Pobożność ludowa związana jest mocno z kultem Najświętszego Sakramentu, istotny jest więc udział we Mszy św., angażowanie się w nią poprzez śpiew czy uczestnictwo w procesjach eucharystycznych. Ważnym elementem jest także uczestnictwo we wszelakiego rodzaju nabożeństwach: majowych, październikowych, związanych z kultem zmarłych. Ta pobożność wyraża się też w określonych formułach modlitewnych: w różańcu, litaniach, pieśniach religijnych... Będzie związana również z takimi formami przepowiadania Słowa Bożego jak kazania okolicznościowe związane z odpustami (czyli ze świętem patronalnym danej parafii), z pielgrzymkami czy też rozważające tajemnice Męki Pańskiej lub życie Maryi. Na tej pobożności wyrosły przecież wszelkiego dróżki kalwaryjskie.
 
W pobożności ludowej istotną rolę odgrywa prostota formy, powtarzalność pewnych elementów, rytmiczność. Co ciekawe, poprzez te proste formy modlitewne ludzie osiągają wysoki stopień zjednoczenia z Bogiem. Popatrzmy na siostrę Faustynę - jako małe dziecko uczestniczyła w takich nabożeństwach w kościele parafialnym w Świnicach Warckich i -jak sama potem opisywała w „Dzienniczku" - odczuwała podczas nich głębokie pragnienie zjednoczenia z Bogiem. Miewała doświadczenie Obecności Bożej, czuła, że ta rzeczywistość Boska jest jej bardzo bliska. Oczywiście jako dziecko nie wiedziała, jak to opisać, jak rozumieć te doświadczenia, dopiero później, w trakcie życia zakonnego uświadomiła sobie, że to były formy bardzo głębokiej modlitwy.
 

A czy istnieje coś takiego jak pobożność nie- ludowa? Z tego, co Ksiądz Profesor powiedział, może się wydawać, że większość naszych praktyk religijnych zaliczyć można do pobożności ludowej.
 
Pobożnością ludową nie jest raczej pobożność intelektualna, związana z głębszą refleksją np. nad jakimś fragmentem Pisma Świętego, nad poszczególnymi jego słowami, wyrażeniami. Ktoś np. czyta sobie opis Zwiastowania i rozważa co znaczą w języku greckim słowa: Chaire Maria. Co ze sobą niesie wyrażenie chaire, jak je odczytać w kontekście tej sceny? Można też mówić np. o pobożności kapłańskiej, związanej z konkretnymi formami modlitwy, np. brewiarzem. Choć wielu ludzi na wsi, mimo że nie czytało brewiarza, doskonale znało na pamięć zawarte w nim Psalmy. Moja mama śpiewała z pamięci dziesiątki Psalmów, których nauczyła się w czasie Nieszporów, odprawianych w jej kościele co niedzielę po południu. Przed wojną, kiedy była jeszcze dzieckiem, wszyscy parafianie na nie chodzili. To była forma modlitwy, ale też - powiedziałbym - rozrywki, życia społecznego. Rano cała wieś udawała się na Mszę św. a po południu na Nieszpory. Powtarzanie tych pieśni, melodii, które niosą w sobie bardzo głębokie treści biblijne, teologiczne, wprowadzało moją mamę w jakąś bliskość sacrum. Tę bliskość, majestat Boga moja mama czuła też śpiewając łacińskie hymny, których nauczyła się kilkadziesiąt lat temu np. Veni Creator Spiritus, czy Te Deum laudamus. Przekręca co prawda czasem jakieś słowa (nie zna przecież łaciny), ale mimo to jest to dla niej ważne doświadczenie duchowe.
Formy religijności mogą być różne i nie warto dzielić ich na lepsze czy gorsze. Każdy ma inną wrażliwość, inne potrzeby, inaczej przeżywa swoją więź z Bogiem.
 

Łatwo jednak znaleźć opinie mówiące, że w pobożności ludowej akcent położony jest głównie na sferę emocjonalną. Ten rodzaj religijności, poprzez pewne praktyki, osadza człowieka w określonej grupie społecznej, buduje jego tożsamość, ale nie prowadzi głębiej.
 
Myślę, że to jest jeden z aspektów pobożności ludowej. Rzeczywiście, jeżeli spojrzymy na określone społeczności, np. na Podhalu, gdzie w danej parafii śpiewa się takie a nie inne pieśni, gdzie pojawiają się pewne specyficzne formy modlitwy, których poza tym terenem nie spotkamy, to można powiedzieć, że w tym wypadku pobożność jest elementem tożsamości wspólnoty. Ktoś obcy, jeśli pojawi się na takim nabożeństwie, może mieć problemy z odnalezieniem się, nie będzie wiedział jak się ma zachować, jak włączyć się w modlitwę.
 
Bałbym się jednak zawężać tego rodzaju pobożność tylko do ram socjologicznych. Jestem głęboko przekonany, że ci prości ludzie, którzy utożsamiają się z jakąś wspólnotą i znają wszystkie charakterystyczne dla niej modlitwy, wchodzą w osobisty, bardzo głęboki kontakt z Bogiem.
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Józef Naumowicz
Pytanie zawarte w tytule warte jest uwagi. Bo chodzi o rozróżnienie tego, co na temat okoliczności narodzenia Jezusa mówią Ewangelie od tego, co pochodzi jedynie z tradycji. Jest to ważne także dlatego, by móc zrozumieć znaczenie przyjścia Chrystusa na świat...
 
Irena Świerdzewska

Możemy mówić o pewnych poziomach modlitwy różańcowej. Trzeba umieć w tej modlitwie łączyć umysł i serce, czyli uczucia z zaangażowaniem umysłu, który rozważa daną tajemnicę. Wchodząc głębiej w tę modlitwę, doświadczamy także zjednoczenia z Matką Bożą. Kiedy refleksyjnie czy kontemplacyjnie rozważamy tajemnice różańcowe, zyskujemy łaskę mistycznego zjednoczenia z osobami, do których kierujemy słowa modlitwy.

 

Modląc się, mam uzgadniać moją wolę ze zbawczą wolą Boga – mówi abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, w rozmowie z Ireną Świerdzewską.

 
Marcin Gałka SJ
Ze spotkania z objawiającym się Bogiem w Biblii nikt nie wychodzi nieobdarowany. Różne są jednak owoce obcowania ze słowem Bożym. Czasem po takiej lekturze Pisma Świętego rodzi się okrzyk radości, podobnie jak w sercach uczniów idących do Emaus: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? (Łk 24, 32). 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS