logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Osuch SJ
Miłowani jak Jezus - stąd jest wszystko!
Mateusz.pl
 
fot. StockSnap, Girl | Pixabay (cc)


Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9).
 
Najwspanialsze wyznanie miłości
 
Jest w Ewangelii św. Jana zdanie, które od dość dawna jawi mi się jako wyjątkowo ważne, gdyż mówi wprost, jak bardzo kocha nas nasz Pan i Zbawiciel – Jezus Chrystus. To ważne zdanie brzmi: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9). Jest to, w istocie, wyznanie miłości. Ważność i waga tego wyznania miłości została dodatkowo podkreślona przez tę okoliczność, że Jezus wyznał swą miłość na krótko przed swą śmiercią, przed odejściem do Ojca.

Być miłowanym przez Jezusa – znaczy bardzo dużo!
 
Osoby znajdujące się w kręgu Jego miłości odmieniały się i rozkwitały, zostawiały wszystko i szły za Nim. To doświadczenie wyjątkowej miłości sprawiało, że szli za Jezusem apostołowie, uczniowie i wielkie rzesze. Wszyscy (czy bardzo wielu), spotykający się z Jezusem, ulegali urokowi Jego Osoby. Pewno nie od razu zdawali sobie sprawę z tego, co sprawia, że tak lgną do Niego. – Zacytowane zdanie, będące wyznaniem miłości, zdaje się wszystko wyjaśniać. To wielka miłość Jezusowego Serca sprawiała, że wszyscy lgnęli do Niego i czuli się przy Nim dobrze i bezpiecznie.
 
O miłości Jezusa i o jej oddziaływaniu mówimy nie tylko w czasie przeszłym.
 
Miliony ludzi, w kolejnych pokoleniach, odkrywały miłość Jezusa i w niej znajdywały sens życia. Tak jest też dzisiaj.
 
Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. – Co Jezus chce nam przekazać?
 
Najpierw chce ujawnić źródło zaofiarowanej nam miłości; jest nim miłość Boga Ojca.
 
Jezus chce nam powiedzieć, że ogrom Jego miłości do nas wypływa wprost z tej miłości, którą miłuje Go Ojciec. Jezus potrafi miłować nas tak bardzo, ponieważ sam jest bardzo miłowany.
 
W tym zdaniu: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem – Jezus chce nam też jak najdobitniej powiedzieć, jak On nas miłuje. Dla określenia stopnia i wielkości swej miłości do nas nie używa żadnych przymiotników; nie mówi np. że miłuje nas bardzo. Jezus mówi wprost i po prostu, że miłuje nas tak, jak sam miłowany jest przez Ojca!
 
Chyba każdy potrafi przeczuć, że nie można zaofiarować większej miłości niż ta, jaką się otrzymuje od samego Boga Ojca!
 
Jest oczywiste, że miłość Boga Ojca nie może być ulotna czy warunkowa.
 
Miłość Boga Ojca do Syna Przedwiecznego jest odwieczna i nieskończona, absolutnie wierna i uszczęśliwiająca. To dokładnie taką miłość Jezus zaofiarowuje nam. I zaprasza nas, byśmy zechcieli tę miłość kontemplować. Czyniąc to, usadawiamy się przy niewyczerpalnym źródle zdumienia, olśnień i radości, a także poczucia godności i siły do życia, do podejmowania zadań. Także do „słodkiej i wiernej dobroczynności”.
 
Serca ubogie w miłość
 
Zestawmy powyższe myśli ze światem naszych serc dość (bardzo) ubogich w miłość.
 
Jest oczywiste, że wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety – jako osoby Bogu podobne – chcą być chciani i kochani! Czujemy się źle i cierpimy, gdy ktokolwiek, a zwłaszcza ktoś znaczący, odmawia nam akceptacji i afirmacji. Rozpromieniamy się, gdy bliźni przyjmują nas i potwierdzają naszą wartość. Radujemy się, gdy jawimy się w oczach bliźnich jako drodzy, cenni i miłowani.
 
Możemy się cieszyć, jeśli w naszym dzieciństwie i później byliśmy nasycani akceptacją, afirmacją, życzliwością i po prostu miłością.
 
Co jednak czynić, jeśli było inaczej? Co robić, jeśli nie zostaliśmy nasyceni miłością?
 
Co robić, gdy w naszą pamięć serca zapadły i trwale uwarunkowały nas komunikaty pozbawiające poczucia wartości i drogocenności? Co robić, gdy czujemy się zranieni; gdy odczuwamy ból? Gdy nie chce się żyć?
 
Trzeba wejść w proces uzdrowienia ran i ciągłego uzupełniania niedoborów w czuciu się cennym i miłowanym. Jest to zadanie właściwe dla wszystkich, gdyż po grzechu pierworodnym wszyscy rodzimy się w świecie z wielkimi niedoborami miłości. – Stąd można śmiało powiedzieć, że wszyscy musimy się poddać terapii miłości. I to Boskiej Miłości!
 
Jeśli nie chce się zwątpić o sensie życia, to trzeba uczynić wszystko, co możliwe, by znaleźć trwały przystęp do Boskiej Miłości i konsekwentnie czerpać z niej jak najobficiej!
 
Chrześcijaństwo, Kościół, wszystkie sakramenty święte, całe Pismo Święte, wszystkie szkoły duchowości i życia wewnętrznego, wszelkie rekolekcje mają jeden cel – skontaktować nas z Miłością Boskich Osób.
 
W tym rozważaniu wyróżniłem jedno (bardzo ważne) zdanie Jezusa po to, byśmy zechcieli je przyjąć jako kluczowe, czyli jako klucz do interpretacji religii i wiary chrześcijańskiej. Tego klucza nie wolno zgubić. Ten klucz trzeba sobie zawiesić na szyi – na podobieństwo małych dzieci.
 
Poleciłbym gorąco
 
Jeśli miałbym wskazać – oprócz Pisma Świętego – książkę, która bardzo pomaga doskonalić sztukę życia z Miłości Boga, to bez wahania wskazałbym trzy tomiki ON i ja Gabrieli Bossis.
 
Ta francuska aktorka (żyjąca w pierwszej połowie XX wieku) stała się odbiorczynią wyjątkowych wyznań miłości. Ponieważ sam od prawie dwudziestu lat wiele czerpię z tych tomików, to wiem, o czym mówię. Gdy byłem przez sześć magistrem nowicjatu, to każdemu rocznikowi prezentowałem te tomiki. – Jest to znakomite wsparcie nie tylko na drogę życia zakonnego. Małżonkowie też w imię Chrystusa łączą się i podejmują wspólną drogę do Boga, do wieczności. A jeśli tak, to powinni mieć coś, co pomoże im codziennie poznawać miłość Chrystusa, Jego wielką miłość; miłość taką, jaką On sam został (jest) umiłowany przez Ojca.
 
Pozostaje mi przytoczyć choćby jeden fragment (punkt) z ON i ja, byśmy mieli wyobrażenie o tym, jak to jednozdaniowe wyznanie: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9) – poetycko i pięknie rozpisuje się na setki wyznań, które są w istocie jednym wielkim hymnem miłości Boga do człowieka, Stwórcy do stworzenia.
 
Taka rozkosz
 
„Czy zrozumiałaś moją miłość? Czy często o niej myślisz? Czy myślisz nieustannie? Staraj się więcej w nią wierzyć. Czy to nie rozkosz dać się przenikać moją miłością? Czy żyjesz nią? Czy ją pozdrawiasz przy przebudzeniu? A wieczorem czy zasypiasz w jej ramionach? Miłość i Ja to to samo. Jak wielu ludzi ma żałosne pojęcie o Bogu, żałosne pojęcie o Chrystusie! Dlatego brak im entuzjazmu w przeżywaniu życia. Niegdyś człowiek żył dla swego króla i był to bardzo drogi cel. Lecz czy nie sądzisz, że żyć dla Boga byłoby celem przenikającym w inny sposób i jakby światłem czułości? Ja jeden mogę zaspokoić wasze serca. Biedni ludzie, żądacie szczęścia od tych, którzy go nie posiadają... Czy przychodzisz do Mnie, kiedy chcesz kochać? A gdzież miałabyś iść? Umiłowałem cię od wieków, nie możesz tego zrozumieć: od wieków. Uwierz i podziękuj, a potem otwórz się dla Mnie, jak kwiat przyzywa słońce i rozwija się przez nie. Otwórz się przeze Mnie i rozdawaj Mnie, to przedziwna praca duszy, która łączy swoje siły z Bogiem. Wynikiem tego jest słodka i wierna dobroczynność.
 
Twoja dusza o wielu obliczach będzie się zwracała z tym samym namaszczeniem ku Bogu i ku swoim bliźnim: Nie opuszczasz Mnie, aby iść do nich, niesiesz Mnie wszędzie, wiesz dobrze, że jestem w tobie; Stwórca żyje w swym stworzeniu, jesteś stworzona na obraz i podobieństwo moje, jesteś więc zdolna kochać wszystkich z wyjątkiem siebie: sobie dawaj tylko to, co konieczne. To co najlepsze i najpiękniejsze ofiaruj innym dla Mnie. Jakże będę cię błogosławił w mym sercu i o ile lepiej będziesz w nim mieszkać? Ja ci pomogę i także ty pomożesz Mi uzupełnić moją mękę, wiesz, twoją część. Krzyże na waszych grobach wyobrażają krzyż, jaki każdy musiał nieść za swego życia. One uzupełniają mój Krzyż: i w taki sposób zawsze stanowimy jedno. Chciałem, aby tak było, moi umiłowani bracia. Już zawczasu jednocz swoją śmierć z moją. Ja umarłem dla ciebie, ty umrzyj dla Mnie” [1].
 
Takie teksty winny być nie tyle komentowane (choć i to jest możliwe); należy je przede wszystkim wielokrotnie i odpowiednio dłużej rozważać i wchodzić w wymianę miłości. Jest to konieczne, jeśli pragniemy – dla chwały Boga i własnej radości – doskonalić sztukę życia z zaofiarowanej nam Miłości. Miara tej Miłości zawarta jest w tym jednym zdaniu: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9).
 
Krzysztof Osuch SJ
mateusz.pl

____________________________
Przypisy:

[1] Gabriela Bossis, ON i ja, Rozmowy duchowe Stwórcy ze stworzeniem. Wyd. Michalineum, t. 2, nr 233. Dostępne online www.onija.pl.
 
Zobacz także
Marcin Makohoński
Odpowiedzią na pytanie, kim jest Maryja, jest dla mnie testament z krzyża. „Oto Matka” – mówił umierający na krzyżu Jezus. Nie powiedział: „Oto królowa” tylko „Matka”. „Bardziej Matką niż Królową” nazywała również Maryję św. Teresa od Dzieciątka Jezus. 

O codziennym poznawaniu Matki Bożej, Jej obecności w naszym życiu, miłości do niej i dobru, jakie za Jej wstawiennictwem otrzymujemy, z ks. Zygmuntem Grochowiakiem SDB, proboszczem parafii i kustoszem sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Kawnicach, rozmawia Marcin Makohoński 
 
Edward Kryściak SP
W roku miłosierdzia papież Franciszek zaprasza wierzących do pochylenia się nad tajemnicą Boga, który swą wszechmoc ukazuje w łasce miłosierdzia. Jedną z pierwszych przypowieści, która uchyla nieco owej tajemnicy, jest przypowieść o uczcie w domu faryzeusza Szymona, zapisana w Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 7, 36-50). 
 
ks. Feliks Folejewski SAC
Jak słusznie zauważył Benedykt XVI: „W minionych dziesięcioleciach postępuje duchowe «pustynnienie»”. Coraz bardziej nagłaśniana jest i wprowadzana w życie praktyka: „Żyjmy tak, jakby Boga nie było, a Chrystusa wyrzućmy poza nawias życia codziennego”.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS