logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Grzegorz Strządała
Modląc się Eucharystią
Wieczernik
 


Nieszczęsne określenie: odprawia­nie Mszy
 
Pośród świętych mamy świadków Eucharystii — wspaniałych liturgistów. Ich świętość nie polegała na recytowaniu rubryk, lecz wnikaniu w Bożą Obecność w sprawowanej liturgii.
 
Zakończyliśmy Mszę, a teraz się pomódlmy – takie słowa mogą sugerować jako­by Msza i modlitwa były odrębnymi sprawami. Jak się okazuje, dla wielu taki spo­sób rozumowania był oczywisty, szczególnie gdy językiem liturgicznym była nie­zrozumiała dla większości łacina. Msza święta była obowiąz­kiem, który należy spełnić, a lud podejmował modlitwę indywi­dualną bądź wspólną, często niezależnie od sprawowanej w tym czasie liturgii.
 
Ten rozdźwięk wypracował nieszczęsne określenie odprawia­nie Mszy. Już w swej nazwie sugeruje, iż Msza to czynność, któ­rą należy wykonać, zaliczyć. Ale czy o to chodzi?
 
Działanie Boga i człowieka
 
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus określa modlitwę jako wznie­sienie serca, proste spojrzenie ku Niebu, okrzyk wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości. Definiując modlit­wę bardzo często określamy ją jako dialog, spotkanie z Bogiem. Przez modlitwę człowiek dąży do doświadczenia Bożej obecno­ści. Jest więc działaniem Boga i człowieka.
 
Każdy z tych stwierdzeń możemy odnieść do liturgii i to w sposób szczególny. Istotną częścią każdej Mszy świętej jest Mod­litwa Eucharystyczna. Sama prefacja rozpoczynająca ją za­chęca do wzniesienia serc, zobaczenia Bożych dzieł, do rados­nego dziękczynienia, a przez to wprowadzania nas w najwięk­sze mis­terium Bożej obecności pośród Swojego ludu. Tutaj do­konuje się najpiękniejszy dialog zapoczątkowany w Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania i ciągle uobecniany na ołta­rzach świata. Jest miejsce na cierpienie, jest miejsce na radość.
 
„Rozmodlenie” Mszy świętej można zauważyć także w naz­wach niektórych jej części, jak Modlitwa wiernych, Modlitwa Eucharystyczna czy Modlitwa nad darami.
 
Sama struktura Mszy oparta jest o dialog. Co więcej, dialog w liturgii jest bardziej widoczny, niż w innej modlitwie przecięt­nego chrześcijanina, tym bardziej, gdy przybiera ona charakter wypowiadania kolejnych formułek. Bóg przemawia najpierw Słowem, człowiek odpowiada poprzez wspólne modlitwy i akla­macje. Z czasem przemawianie Boga nabiera wymiaru szczególnego, gdy Słowo staje się Ciałem w tajemnicy Przeistoczenia. To słowa, na które trzeba nam w toku akcji litur­gicznej zwrócić nadzwyczajną uwagę i celebrować.

Świadomość sacrum
 
Do modlitwy liturgią potrzeba świadomości sacrum, stąd konieczność skupienia, wy­ciszenia ze względu na bogactwo znaków i głębię słów wtapiających nas w tajemnicę Bo­ga z nami. To wszystko ma nas prowadzić do całkowitego zjednoczenia się z Bogiem. Bóg już teraz daje nam doświadczyć Swojej obecności w Swoim Ciele i Krwi, a także w Słowie Bożym, celebransie i zgromadzonym ludzie, co w liturgii zaznacza się już od sa­mego znaku krzyża i wielokrotnie powtarzanego Pan z wami w taki bądź podobny spo­sób. Żadna inna modlitwa nie jest w stanie dać nam przeżycia tak głębokiego spotkania z Bogiem. Tylko tutaj te wszystkie znaki tworzą zwartą całość, podczas gdy w innym cza­sie modlitwy doświadczamy tylko niektórych z tych czterech znaków Bożego udzielania się nam. Przez to możemy odkrywać szczególną moc Eucharystii. Msza święta jest więc szczególnie doniosłą modlitwą.
 
Katechizm naucza, że życie modlitwy polega na stałym trwaniu w obecności trzy­kroć świętego Boga i w komunii z Nim (KKK 2565). Od razu nam się nasuwa termin Komunia jako część Mszy świętej. I dobrze, bo w tym wyraża się najpiękniejszy sposób zjednoczenia się człowieka z Bogiem, gdzie Bóg uniża się do tego stopnia, że jest najbar­dziej przystępnym dla człowieka. Staje się pokarmem – nawet już nie człowiekiem – by pokazać nam Swoją dobroć i miłość.
 
Miłość Ojca Jezus przedstawiał na różne sposoby. Sam nauczył nas nazywać Go Oj­cem i takiej nauczył nas modlitwy. Nie mogło więc Modlitwy Pańskiej zabraknąć w cen­trum Bożej Obecności na ziemi. Wypowiadamy ją po uobecnieniu Ofiary Jezusa a przed Ucztą. To kontekst Przymierza, w którym Jezus oddaje się za nas Ojcu. W tym Przymie­rzu dokonuje się ciągle na nowo pojednanie człowieka z Bogiem. Jezus pojednał nas wszystkich, co jest treścią wiary wszystkich chrześcijan, a więc możemy tu widzieć znak jedności wszystkich wyznawców Chrystusa, którzy modlą się tą modlitwą.
 
Wzór dla modlitwy Kościoła 
 
Modlitwa Pańska jest wzorem dla modlitwy Kościoła, stąd oczywistym jest, że w całej liturgii możemy dostrzec ślady tej nauki Jezusa. Ostatecznym adresatem modlitwy liturgicznej jest Bóg Ojciec i to Jego Kościół uwielbia przez Jezusa w Duchu Świętym. Eucharystia jest wejściem już w naszej doczesności w przedsionki Nieba i zabieganiem o to, by Królestwo Boże mog­ło wśród nas się rozrastać. Jest dzieleniem się chlebem, który jako dar Boży w liturgii zyskuje szczególną godność Chle­ba ży­wego koniecznego nam w drodze do Domu Ojca. Jest miejsce, gdzie możemy się uczyć wspólnoty odwzorowując ją od wspól­noty świętych zgromadzonych wokół ołtarza niebie­skiego, od­dających hołd zabitemu Barankowi chwały. Euchary­stia jest zbroją, którą bronimy się przed uderzeniami szatana, dzięki ciąg­le odnawiającemu się zwycięstwu Chrystusa. Msza święta to miejsce, gdzie już na ziemi mogę poczuć się świętym stając się jedno z Tym, który jest Święty, Święty, Święty.
 
Celebracja świętych znaków pomaga wniknąć w głębię Bo­żej Obecności. Choć nie jesteśmy w stanie zgłębić jej do koń­ca, bo kto by pojął do końca tę tajemnicę, umarłby z wrażenia, staje się ona źródłem ży­cia du­chowego, doświadczeniem udzielania się Miłości Nieskończonego, źródłem łaski w zma­ganiach z zadaniami codzienności.
 
Prawdziwe przeżycie Eucharystii polega więc na rozmodleniu. To właśnie prawo mod­litwy jest zasadniczym czynnikiem kształtującym prawo liturgii.
 
Ceremoniarz papieża Jana Pawła II, bp Piero Marini, notabene bardzo rzetelny litur­gista, zapytany kiedyś, czy papież poprawnie sprawuje liturgię, odpowiedział, że nade wszystko Jan Paweł II tym się modli. Patrząc na jego sposób celebracji Mszy świętej można było się uczyć szacunku do Boga uniżającego się do człowieka, szacunku do Eu­charystii.
 
Pośród świętych mamy świadków Eucharystii – wspaniałych liturgistów, choć nieko­niecznie nimi byli z wykształcenia. Ich świętość nie polegała na recytowaniu rubryk, lecz wnikaniu w Bożą Obecność w sprawowanej liturgii. Te świadectwa należą do najpięk­niejszych nie tylko o Mszy świętej czy modlitwie, ale o duchowości człowieka.
 
W liturgii możemy odkrywać bogactwo duchowości Kościoła na przestrzeni dwudzie­stu wieków. Eucharystia jest dziełem Chrystusa, który jako Arcykapłan celebruje tą ją nieustannie, a więc jest wejściem również w czas Boży, nieograniczony strukturami do­czesności.
 
Taka modlitwa jest wzorcem dla innych modlitw, wśród nich szczególnie nabożeństw. Nabożeństwa powinny zgadzać się z liturgią, z niej wypływać i do niej prowadzić (por. KL 13). Podobnie możemy wzorować każdą modlitwę. Choć ma ona prawo do dużej spontaniczności, niemniej może i powinna stanowić przedłużenie modlitwy liturgicznej.

Eucharystia jako szczególny przy­wilej modlitwy
 
Takiego odniesienia uczy nas Ruch Światło-Życie. Siódmy krok, który niejako uszczegóławia krok o modlitwie, określa liturgię jako uprzywilejowane miejsce spotkania z Chrystusem w Duchu Świętym. Na mocy Chrztu jes­teśmy uprzywilejowani do uczestnictwa w tym da­rze. Dawniej katechumeni po Liturgii Słowa musieli wyjść z kościoła. Mogli się modlić sami i razem z chrześcijanami wszędzie, ale nie mieli jeszcze prawa do uczestnictwa w Modlitwie Eucharystycznej. Dziś, choć nie ma już takiej praktyki, trzeba nam na nowo spojrzeć na Eucharystię jako szczególny przy­wilej modlitwy.
 
Ks. Danielski nawiązując do często wypowiada­nych życzeń kierowanych do księży prymicjantów, żeby każda Msza święta była jak ta pierwsza, mówił o naczelnym błędzie, jaki się w tych życzeniach po­pełnia. Modlitwa to ciągłe odkrywanie Boga. Nie za­trzymujmy się na tym, co już znamy, bo wtedy spłycimy naszą wiarę. Nie możemy zakopać tych skarbów, które są ciągle do odkrycia w wielkiej modlitwie Mszy świętej. Eucharystia ma być za każdym ra­zem coraz głębiej przeżywana. Wtedy Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Tego Wam i sobie życzę.
 
Eucharystia trwa – módlmy się dalej... Pomyśl, że teraz też ktoś się modli, że ktoś teraz cele­bruje Eucharystię.
 
ks. Grzegorz Strządała
Wieczernik 140 - listopad - grudzień 2005
 
fot. lcb Eucharist 
Pixabay (cc)