logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Stojanowski
Moje dziecko odeszło od Kościoła
materiał własny
 


Ktoś po przeczytaniu tego tekstu może zarzucić mi że jest on pełen goryczy i wyrzutów. I poniekąd będzie miał rację. Ja jednak starałem się jedynie jak najwierniej oddać wyniki własnych obserwacji sposobów mierzenia się młodych ludzi z tematem wiary. Skutek owego "mierzenia się" jest niestety często taki że młody człowiek odchodzi od Kościoła. Odejście to powoduje często autentyczną rozpacz jego rodziców. I wtedy zaczynają się prawdziwe żale. Na katechetów którzy źle wykonują swoje zadania, na nieporadność ewangelizacyjną Kościoła, na media lansujące świecki styl życia. Rodzice zapominają jednak o sobie i swojej roli w kwestii religijnego ukształtowania swojego dziecka. A rola ta jest znacząca (według mnie nawet decydująca).
 
W życiu każdego człowieka w pewnym momencie kończy się czas beztroski, zabawy, śmiechu, czas bez problemów, czas bezgranicznej ufności w to co powiedzą dorośli. Pojawiają się problemy, wątpliwości, pytania. Również te związane z wiarą. Dziecko (a właściwie już młody człowiek) widzi nieszczęścia i dramaty ludzkie, skandale w Kościele, poznaje podglądy ludzi będących daleko od Boga i zaczyna się nad tymi kwestiami zastanawiać. I to jest bardzo dobra postawa! Tak właśnie powinno być! To znaczy że dziecko rozwija się prawidłowo. Niestety, często reakcja rodziców na tą sytuację bywa o wiele mniej prawidłowa. Dziecko pytając może bowiem usłyszeć "Nie wiem", "A co ja, biskupem jestem?", "Zapytaj się księdza na religii?" Może się zapyta, a może i nie. Bo w sumie po co się pytać? Skoro rodzice uznają wiarę za coś niewartego uwagi. Bo tak przecież jest jeżeli nie interesują się kwestiami dotyczącymi religii którą wyznają i w związku z tym nie są w stanie odpowiedzieć na podstawowe wątpliwości z nią związane.
 
Kiedyś, gdy piłka nożna stanowiła jeden z najważniejszych elementów mojego życia, znałem wszystkich piłkarzy, wszystkie wyniki meczów reprezentacji, wszystkie trofea zdobyte przez ulubione kluby. Kiedy jednak piłka "kopana" ustąpiła miejsca innym pasjom to i wiedza z nią związana jakby skromniejsza... W latach mojego zainteresowania piłką nożną mogłem o tematach z nią związanych opowiadać godzinami. Kto wie, może nawet niejednego człowieka do niej zachęciłem poprzez mój autentyczny entuzjazm. Bo kiedy coś jest dla człowieka ważne to mówi o tym, przekazuje innym, chce żeby oni też poczuli i przeżyli to co on. Czasami przysłuchuję się dyskusjom na temat polityki. Biorący w nich udział potrafią godzinami spierać się przekonując ludzi do swojej ulubionej partii. Argumentują w oparciu o wiedzę o gospodarce, historii, stosunkach społecznych. Czasami myślę sobie z żalem, że gdyby z takim samym zapałem i oddaniem próbowali swoim dzieciom wszczepić miłość do Jezusa to mielibyśmy o wiele bardziej zapełnione Kościoły. Niestety, ludzie tracą chyba całą energię na sprawy związane z polityką i nie mają już jej na "uświadamianie" religijne swoich dzieci.
 
Młody człowiek nie słysząc zatem od rodziców zbyt wiele o religii obserwuje. A obserwatorem jest doskonałym. I bez trudu zauważy w jakich sytuacjach rodzice go najzwyczajniej w świecie "kantują". I zaraz zacznie sam sobie zadawać wiele pytań. Dlaczego ma niby chodzić do kościoła co niedziela skoro mama i tata tego nie robią? Dlaczego ma uznać Boga za swojego Ojca, skoro rodzice bardziej oddają cześć pieniądzom, podróżom, luksusom? Dlaczego ma przyjąć naukę Kościoła na tematy związane z seksem skoro słyszał nie raz jak rodzice z lekceważeniem wypowiadają się o stanowisku Kościoła w "tych" sprawach, uznając tylko te wskazania, które są im wygodne?
 
Słyszałem kiedyś jak matka dwójki nastolatków mówiła: "Nie było mnie wczoraj w domu bo byłam na nabożeństwie Fatimskim. No wiesz, taka uroczystość w kościele dla różańcowych babć." Jeżeli ta kobieta ma takie zdanie o kościelnych uroczystościach to naprawdę nie powinna się dziwić, że jej dzieci w pewnym momencie wykażą niechęć do czynnego praktykowania swojej wiary. Dziecko musi widzieć że rodzice autentycznie przeżywają swoją wiarę, że jest ona dla nich najważniejsza. Rodzice mają obowiązek udowadniać to w życiu codziennym, każda okazja jest do tego dobra.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Wiesława Stefan
Przygotowanie do małżeństwa, jak również do decyzji o małżeństwie, rozpoczyna się od pierwszych chwil życia człowieka, ale kształtuje się i utrwala mniej więcej w ciągu 20. lat życia. Wiele doświadczeń wczesnego dzieciństwa ma nieuświadomiony wpływ na to, jak i kogo w dorosłym życiu wybieramy, co czujemy i jak reagujemy. 
 
Wiesława Stefan

Rodzina to poligon doświadczania świata, dlatego nietrudno w niej o konflikty. Małe nieporozumienia towarzyszą nam codziennie. Większe różnice zdań raz na jakiś czas. Kłótnie dzieci, przepychanki, wyrywanie zabawek – to codzienność w domu z małymi dziećmi. Trzaskający drzwiami nastolatek i krytyczne spojrzenie dorastających dzieci – to także chleb powszedni. A później spięcia na linii dziadkowie – rodzice – dzieci. Rodzina to przestrzeń, w której konflikty tworzą się z zadziwiająca łatwością.

 
Krzysztof Osuch SJ

I znów jest Boże Narodzenie. Przypominamy sobie i obwieszczamy światu, że Bóg stał się Człowiekiem! I że zgodnie z dawnym proroctwem jest już naprawdę Emanuelem, czyli Bogiem pośród nas. Znów dostąpimy wielkiej łaski, gdy w zaciszu „izdebki” na modlitwie, a jeszcze pełniej i najpełniej w czasie Eucharystii, zaktualizuje się dla nas najważniejsze Wydarzenie ludzkich dziejów. Tak Tajemnicę Wcielenia i Bożego Narodzenia odczytała część Izraela. Tak odczytują ją liczne narody, a w nich niezliczone rzesze. Są nas już miliony, a nawet miliardy…

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS