logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
rozmowa z Janem Górą OP
Moje ojcostwo
Życie Duchowe
 


Na Wschodzie tak właśnie proszą księdza o błogosławieństwo. Ksiądz ma dwadzieścia kilka lat, a tu starowinka prosi go o błogosławieństwo.

Postawa ojcowska jest niejako "wymuszana" przez dzieci. Jeżeli ta postawa w kapłanach się nie pojawi, będziemy wciąż mieli do czynienia z chłopcami. Tak więc jeżeli kapłan - nie daj Boże - nie dorośnie do ojcostwa, to w stosunku do Tradycji Kościoła, liturgii, teologii i majątku kościelnego pozostaje człowiekiem nieodpowiedzialnym, czyli chłopcem. Wtedy zaczynają dziać się straszne rzeczy. Niedojrzałość osobowościowa przejawia się na przykład w dwuznacznych dowcipach. Myślę też, że źle przeżywany celibat nie ma w sobie dobroci. Ojciec musi być dobry i miłosierny.

Jeżeli ktoś się popisuje, mam w ręce wszystkie atuty, by go podejrzewać o bardzo złe przeżywanie celibatu. Nie twierdzę oczywiście, że on się źle prowadzi, ale widzę, że nie dokonał w sobie pewnej transformacji. Nadal chce być kwiatkiem, a podstarzały kwiatek jest po prostu śmieszny.

Trzeba wejść we wzruszenie owocowania. Najlepszym przykładem tego, o czym mówię, jest śpiewający ptak. Ptak siedzi na gałęzi i śpiewa, śpiewa, śpiewa… a potem przestaje. Jednak tak śpiewał, że rozkołysał gałąź. On już nie śpiewa, ale gałąź się kołysze. Przypomina mi się w tym miejscu także spocony artysta, który po występie kłania się wśród owacji. Wszyscy biją brawo, są oczarowani pięknem, a on się może już tylko kłaniać i kłaniać. Nie może zrobić nic więcej, dał z siebie wszystko, jak ten ptak, pod wpływem którego rozkołysała się gałąź. To nie jest podniecające, to jest szalenie wzruszające. Myślę, że jeżeli ktoś takich rzeczy nie przeżył, to może nawet nie wie, o czym mówimy.

Ważnym problemem jest dziś sieroctwo w rodzinie...

Oczywiście, ponieważ ojcostwo duchowe kształtuje się na bazie ojcostwa biologicznego. Wiele dziewcząt na przykład skarży się na to, że ich ojcowie nigdy nie okazali im serdeczności. Mężczyźni panicznie boją się dotknąć swoich córek. Gdy mówię dziewczynom o ojcostwie, one się otwierają: "Mój ojciec nigdy mnie nie przytulił". Zatem ile razy mam możliwość, tyle razy proszę młodych, by pierwsi docierali do rodziców i mówili im, że ich kochają. Pamiętam improwizowane kazanie Jana Pawła II wygłoszone z okien kurii krakowskiej, w którym Papież mówił o tym, że człowiek chce wiedzieć, że jest kochany. Mówię więc młodym, że rodzicom trzeba powiedzieć, że są kochani i są potrzebni. To na pewno wzbudzi wzajemność.

Wzajemność - to bardzo ważne słowo. W książce Przekroczyć próg nadziei Ojciec Święty pisze, że Chrystus zbliżał się do ludzkości, objaśniał swoją intymność. Ta intymność dała ludzkości szansę, aby narodzić się w nowy sposób. To wstrząsające, gdy Papież mówi, że Chrystus nie mógł już iść dalej, że w pewnym sensie powiedział za dużo. Często oskarżano mnie, że mówię o sobie. Ja jednak instynktownie czułem, że mówiąc o sobie, sprawię, że inni także powiedzą mi o sobie, że wzbudzę wzajemność. Stąd kiedy ja robiłem w swoim sercu miejsce dla młodzieży, oni odwzajemniali się, robiąc mi miejsce w swoich sercach. Zobaczyłem także, że podobny proces dokonał się w duszy św. Faustyny. Całe życie przygotowywała miejsce dla Pana Jezusa w swoim sercu, a Pan Jezus jej to odwzajemnił. Kiedy zapytała: "Co będziesz robił, gdy przyjdziesz do mnie?", Jezus odpowiedział: "Odpocznę". Ja też odpoczywałem w sercach młodych ludzi, którzy otwierali się przede mną, chociaż nie są z tych, którzy łatwo się otwierają. I dzięki temu odpoczywaniu w ich sercach nie byłem bezdomny, nie tułałem się.

Myślę, że zbliżenie się do Boga, który się odsłonił, jest pójściem w kierunku Trójcy Świętej. Relacja ojcowska, dojrzała i pełna, nie może zaistnieć sama, sterylnie jak w laboratorium. Ona współistnieje z relacją synowską i braterską. Gdy nie ma ojcostwa, wdziera się konkurencja, drapieżność, bracia porównują się i walczą ze sobą. Żyć wedle Trójcy oznacza dla mnie być ojcem, być synem i być bratem. Ojciec daje, syn musi umieć wziąć, a bracia - podzielić się. Nie jest rzeczą prostą dawać. Chociażby dlatego, że często, gdy się daje, to ze świadomością, że ten, który bierze, zmarnuje to, co otrzyma. Ojciec ma dawać. Wszystko, czego nie da, przepadnie, ponieważ tyle mamy, ile zechcą wziąć dzieci. Trudniej jeszcze jest brać, ale to także trzeba umieć - z wdzięcznością, z podaniem ręki. Trzeba też umieć dzielić się jak bracia.

 
Zobacz także
o. Paweł
Co może dla nas znaczyć adwentowe „czuwajcie”? Może „czuwać” to tyle, co nie dać się nabrać na świat pozorów. Uroki władzy, świat dóbr materialnych, nasze porażki, emocjonalne i pragnienia seksualne chcą chwilami uśpić naszą czujność i oszukać nas: wyluzuj, nie przejmuj się zasadami, to niekoniecznie jest grzech...
 
Maciej Tabor
Najczęściej służbę kojarzymy wąsko z zaangażowaniem społecznym (czy kościelnym) i wtedy pytanie o jej granice sprowadza się po prostu do kwestii czasu, a odpowiedź wydaje się prosta, na przykład: „Na tego typu działalność poświęcę pięć godzin w tygodniu”. To jednak wcale nie oznacza, że w pozostałych sferach automatycznie zaprowadzimy sprawiedliwy ład. 
 
Ewelina Del Fiaco

Miłość nie tyle musi się rozwijać, ale czemuś służyć, owocować. Płodność i rodzicielstwo wydają się najbardziej naturalną formą owocowania miłości w małżeństwie, choć trzeba podkreślić – nie jedyną. Jeśli miłość nie jest płodna, łatwo się degeneruje. Daliśmy sobie wmówić, że płodność to kłopot i problem. Środki antykoncepcyjne nazywamy lekami, a cóż takiego one leczą i jaki problem usuwają? 

 

O tym, co mówi Kościół o radzeniu sobie z niepłodnością, w rozmowie z Eweliną Del Fiaco opowiada Tomasz Łukowski – doradca rodzinny, mąż od 37 lat, ojciec trzech synów i dziadek pięciorga wnucząt.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS