logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Prus OP
Most miłosierdzia
Miesięcznik W drodze
 


Kiedy szedłem na spotkanie z wami, jeden z moich współbraci powiedział: „Spytaj, czy rzeczywiście konieczne jest to całe zamieszanie”. Dlaczego wychowani w wierze w sposób tradycyjny reagują z pewnym sceptycyzmem na charyzmaty?

EP:
Kiedy zaczynaliśmy, misjonarze mówili: „Przyjdź, Duchu Święty, ale bez efektów specjalnych!”. Nas też to wszystko trochę przeraża. To jest chodzenie po wodzie. Droga religijna oparta na formułach i rytuałach daje poczucie ludzkiego bezpieczeństwa. Poruszasz się po obszarze dobrze ci znanym. Wiesz, że nie zajdziesz dalej, niż chcesz. Inaczej jest z ruchem charyzmatycznym. Ojciec Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego, mawia, że doświadczyć wylania Ducha Świętego to jakby oddać ster własnego życia w ręce drugiej osoby. To nieprzerwane wyzwanie – również dla nas.

Nigdy nie wiemy, jak Bóg pokieruje życiem naszym i wspólnoty. Zdarza się, że przez charyzmaty Ducha Świętego Bóg ciągnie nas za uszy, każe zmienić kierunek, zmusza do podjęcia kroków wymagających we wspólnocie dużej odwagi. Na początku zawsze jest strach. Na przykład misjonarze wyruszają na misje bez pieniędzy, śpią na ulicy, pod mostami. Idą ewangelizować tam, dokąd Pan ich prowadzi. W każdym z nas – nie tylko w ludziach, którzy jeszcze nie znają Ducha Świętego – taka sytuacja budzi opory.

Niesienie tak ogromnej mocy czasem przyprawia o bóle żołądka. Za każdym razem, kiedy celebrujemy chwile uzdrowienia, przeżywamy moment niepewności: co się stanie, przed czym tym razem Duch Święty nas postawi? Jest to sytuacja całkowitego zawierzenia, zdania się na coś, co pozostaje w totalnej sprzeczności z naszą tradycyjną mentalnością, często zamykającą drzwi Duchowi Świętemu.

Czy mimo nieprzewidywalności istnieje scenariusz waszych spotkań modlitewnych?

AC:
Składają się z kilku różnych elementów. Jednym z nich jest kazanie. Trzeba mówić w sposób żywy, pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu, który przez nas działa. Wtedy modlitwa może dać owoce. Pan zawsze – w taki czy inny sposób – daje ci poznać, czy głosiłeś według Jego wskazówek, czy według własnej teologii. Daje znaki, wyrażające się zdaniem wypowiedzianym przez kogoś z obecnych, płaczem ludzi, spoczynkami w Duchu Świętym – a wszystko to podczas kazania. Wielu zostaje wtedy uzdrowionych, wielu się nawraca.

Kolejny element to adoracja. Celebrując w każdy czwartek Mszę Świętą, zaczynam od godzinnej, półtoragodzinnej modlitwy o uzdrowienie. Następnie odprawiam krótką Mszę, po niej ma miejsce adoracja i procesja. Wtedy następują uzdrowienia. Adorację, niezależnie od tego, czy trwa trzy godziny, czy 20 minut, należy przeżywać. Może to być cudowne doświadczenie Boga, ale jest to zawsze czas adoracji, a nie żywiołowości. Wreszcie ostatni moment: wielbienie – świętowanie, radość, kiedy ludzie zaczynają skakać i klaskać przed Najświętszym Sakramentem.

Różne osoby z różnym natężeniem przeżywają poszczególne momenty. Nie powinno się niczego hamować, blokować, ale pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu. Trzeba mieć otwarty umysł, być gotowym na wszelkie możliwości. Podczas wczorajszego spotkania w Poznaniu był moment, gdy oklaski zabrzmiały jak wybuch. Ludzie nie chcieli przestać. Wtedy poczułem, że wy, kapłani, powinniście wszyscy razem wznieść w górę Najświętszy Sakrament. I wtedy rozbrzmiały jeszcze głośniejsze oklaski.

W tym tak podniosłym momencie przynajmniej trzech z nas, dominikanów, kompletnie nic nie czuło. Dla wszystkich było oczywiste, że tak właśnie należy się zachować, ale jeśli chodzi o odczucia, wzruszenie – to nic w nas się nie działo.

AC:
My, kapłani, zbyt wiele rozważamy, analizujemy – stąd tym bardziej musimy prosić Ducha Świętego o umiejętność otwarcia się, byśmy potrafili wychwycić każdy moment, chwilę obecną.

EP: Podążanie za Duchem Świętym często nie współbrzmi z odczuciami. Zazwyczaj bywa tak, że ci spośród nas, którzy są powołani do tego, by rodzić więcej owoców, czują mniej. Istnieje bowiem coś takiego jak płodność Krzyża, o której mówi św. Paweł: „Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie” (2 Kor 4,12). Jego życie było ciągłym pasmem prób zewnętrznych i wewnętrznych – a który spośród apostołów w historii Kościoła był bardziej płodny od niego? Główne kryterium pozostaje zawsze to samo: owoce.

Gdziekolwiek pojedziemy, zawsze przychodzi dzień – drugi, trzeci naszego pobytu – gdy Kościół nie jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Wczoraj ludzie siedzieli na podłodze w prezbiterium. Tak samo było u was w Warszawie, a przecież tamtejszy kościół jest olbrzymi. Jeśli widać, że ludzie przychodzą, reagują, odpowiadają – nie pozostaje nam nic innego, jak podążać za Duchem. Doświadczenie Ducha Świętego nie jest zatem faktem czysto emocjonalnym. W jakimś sensie dotyczy również emocji – powoduje uczucie ciepła, płacz – ale nie chodzi tylko o emocje.

Zatem nie każdy upadek na ziemię podczas nabożeństwa o uzdrowienie jest spoczynkiem w Duchu Świętym? Czasem może to być po prostu efekt psychologiczny?

AC:
Czasem tak się zdarza, niemniej niezwykle trudno jest odróżnić to w sposób jednoznaczny. Zdarza się, że upadek mający swe źródło w psychice później zostaje przekształcony w dzieło łaski, w uzdrowienie. Mamy niestety tendencję do wskazywania, co Duch Święty powinien uczynić. Wielu uważa, że modlitwa charyzmatyczna to tylko emocje. Ale czy emocje nie pochodzą od Boga? Dlaczego więc nie brać ich pod uwagę? Używajmy ich więc – w określonym celu.
 
Zobacz także
Aleksandra Polewska
Bóg objawił swoją wolę w Piśmie Świętym, dał nam się poznać przez swojego Syna. Wracając jednak do tematu, zagrożeniem jest również zadawanie pytań poprzez wahadełka, różdżki; np. czy mogę wyjść za tego mężczyznę, czy nie? Także wróżenie z kart, fusów, z ręki, z butów, lanie wosku...
 
ks. Zenon Klawikowski SDB
Doświadczenie dziesiątków lat stosowania metody wychowawczej Jana Bosko w różnych częściach świata, różnych kulturach i religiach potwierdza jej aktualność i skuteczność. Myśl pedagogiczna, wyrastająca z kart Ewangelii, zmierza do ukształtowania wzorowego obywatela i gorliwego chrześcijanina i wciąż fascynuje...
 
Krzysztof Osuch SJ

Słowo ogień pojawia się w Biblii wiele razy (aż 234), oczywiście w różnych kontekstach; nierzadko w połączeniu z „świętym gniewem” Boga, który wzywa do opamiętania, do nawrócenia, czyli do powrotu do Niego ze skruchą w sercu i ufną wiarą w Jego Miłość! W przytoczonej wypowiedzi Jezusa – tak „intensywnej” i zasadniczej – niewątpliwie chodzi wprost i wyłącznie o ogień miłości, Miłości Boskiej! Ta Miłość płonie już od zawsze w Sercu Ojca; płonie też w Bosko-ludzkim Sercu Jezusa, zaś Duch Święty „cały” jest Duchem Miłości!

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS