logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Łukasz Kleczka SDS
Nie lękajcie się
Magazyn Salwator
 


Nie lękajcie się
 
Dopada mnie czasem pokusa niewiary. Są takie chwile, w których zajęty mnóstwem spraw, realizacją wielu zobowiązań, poddaję się przemijającemu czasowi. Ciągle coś trzeba zorganizować, napisać, przygotować. Nawet, jeśli jest to kazanie niedzielne lub artykuł. A wszystko z podtekstem, że musi być dobre. Bo ludziom trzeba dzisiaj w Kościele wszystko "dobrze podać i przekazać". Bo taki jest świat, bo inaczej nie przyjdą. To bycie pochłoniętym przez wielość zajęć powoduje, że czas poświęcony modlitwie, wydaje się być stracony. Siedzenie w kościele, medytowanie, adoracja Najświętszego Sakramentu, wydają się zbędne. A odprawienie Mszy św., to co innego, są ludzie i trzeba ją tak odprawić, żeby wyszli zachwyceni. Kim? Księdzem? Liturgią? To są realne pokusy, może nieco przejaskrawione, ale w konsekwencji prowadzą one do bycia "pracownikiem Kościoła", wykonującym zawód księdza niż do bycia kimś, kto będąc zakochanym w Chrystusie żyjącym w Kościele, dzieli się tą miłością z innymi tak, aby i oni zakochali się w Nim i chcieli żyć wiarą na co dzień. Pokusa, o której piszę, jest tak naprawdę pytaniem o katolicyzm.
 
Rozwiewa ją jednak refleksja nad przykładem życia i nauczaniem naszych papieży. Jeżeli Jan Paweł II był ojcem, który przeprowadził nas w trzecie tysiąclecie, a Benedykt XVI chce nas prowadzić dalej, to zadaniem, które stawiają sobie współcześni papieże, wydaje się być dodanie odwagi człowiekowi, aby nie bał się Chrystusa i powierzył Mu całe swoje życie. Nie lękajcie się! to był motyw przewodni Jana Pawła II. Nawet, kiedy umierał, pokazał światu, który panicznie boi się śmierci, że nie trzeba się lękać, gdy się jest człowiekiem Chrystusa. Papież Benedykt XVI podjął ten temat: Nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie! Kościół nie ma sensu istnienia bez Chrystusa. To dlatego zawsze czymś najważniejszym w Kościele była, jest i będzie Msza św. Kościół żyje, aby każdego dnia celebrować Eucharystię. Żyje dzięki niej. Przy łóżku umierającego papieża celebrowano Mszę św. To było jego dziękczynienie, jego amen. Papież Benedykt już pierwszego dnia swojego pontyfikatu przypomniał, że Eucharystia stanowi centrum i źródło życia chrześcijańskiego. Codziennie w czasie Mszy św. wypowiadamy słowa Pana: Bierzcie i jedzcie(...). Pijcie z niego wszyscy (Mt 26,26 n.). Papież mówił: Nie można "spożywać" Zmartwychwstałego, obecnego pod postacią chleba, tak jak się je kawałek zwykłego chleba. Spożywać ten chleb znaczy łączyć się, wchodzić w komunię z Osobą żywego Chrystusa. Ta komunia, ten akt "spożywania" jest prawdziwym spotkaniem dwóch osób, jest przyzwoleniem, aby przeniknęło mnie życie Tego, który jest Panem, który jest moim Stwórcą i Odkupicielem. Celem tej komunii, tego "spożywania", jest włączenie mojego życia w Jego życie, moja przemiana i upodobnienie do Tego, który jest żywą miłością.
 
Podoba mi się styl, w jakim papież Benedykt XVI wyjaśnia rzeczy wydawałoby się tak oczywiste, w sposób prosty i jednoznaczny. Zawsze też bardzo ceniłem sobie i cenię celebrację liturgiczną prowadzoną przez niego. Myślę teraz, że jeśli słuchaliśmy Jana Pawła II, to byliśmy skoncentrowani na jego osobie, na świadectwie, które dawał, na jego świętości. Benedyktowi XVI przyglądamy się na razie uważnie. Cieszymy się, słysząc, jak łamaną polszczyzną mówi do nas. Nie możemy się jednak skoncentrować tylko na obserwacjach i osobistych emocjach. Trzeba bardziej słuchać i rozmyślać nad tym, co papież ma nam do przekazania.
 
Patrzę więc na ludzi wołających, że Jan Paweł II ma być ogłoszony natychmiast świętym. Na ludzi organizujących pielgrzymki do jego grobu. I wydaje mi się, że to za mało. Zdecydowanie za mało. Święty nie przysłania sobą Chrystusa. On odbija w sobie światło, którym jest Zmartwychwstały, i do Niego prowadzi. Mogę mówić o Janie Pawle II, że jest święty, kiedy wracam do jego życia i nauczania oraz kiedy dzięki niemu zbliżam się bardziej do Boga. Jestem przekonany, że Bóg daje takich papieży, którzy pokazują nam, że także w chwilach zwątpienia i niewiary, nie trzeba się lękać Chrystusa. I że naprawdę można otworzyć przed Nim drzwi swojego życia i serca. Świętość Jana Pawła II była zakorzeniona w codziennej Mszy św. i adoracji Chrystusa eucharystycznego. W komunii, która jest prawdziwym spotkaniem z przyjacielem. Kiedy więc słucham naszych papieży i patrzę jak żyją, przestaję uważać, że najważniejsza ma być forma tego, co robię i co mówię. O wiele ważniejsza jest treść. A tą treścią dla mnie, chrześcijanina, nie może być kto inny, jak tylko Jezus Chrystus, żyjący w Kościele, który codziennie spotyka się z Nim w Eucharystii.
 
ks. Łukasz Kleczka SDS
 
Zobacz także
Tomasz Talaczyński
Przyszedł na świat w ubogiej chłopskiej rodzinie w diecezji Bergamo na północy Włoch. Angelo był trzecim z dziesięciorga dzieci Jana Batisty i Mariany Roncallich. Wierna prostym formom tradycyjnej religijności rodzina była miejscem naturalnego wzrastania w wierze wszystkich jej członków. Wieczorem mieszkańcy domu gromadzili się wokół kuchennego stołu, by odmawiać różaniec. W zimowe wieczory, senior rodu, stryj ojca Zavier czytał domownikom Historię Świętą lub rozważania z pobożnych książek. Po latach właśnie jego Jan XXIII wspominał jako tego, który miał wielki wpływ na wzrost jego młodzieńczej wiary.
 
O. Leon Knabit OSB
"Módl się i pracuj" - mówi się, że to zdanie odróżnia benedyktynów od innych zakonów. Choć nie jest ono zapisane w regule, to przecież stanowi jej główne przesłanie i ukierunkowuje na modlitwę, pracę oraz na szacunek do drugiego człowieka. Można dodać jeszcze jedno zdanie: "nie bądź smutny!" Czasami mówi się nawet: "módl się i pracuj w radości serca". Dlaczego taki temat tego rozważania? Ponieważ modlitwa i praca są ważne, nie tylko w zakonie benedyktyńskim, ale w ogóle...
 
Aleksandra Wojtyna

Izydor był ubogim najemnikiem, rzetelnie wykonującym swą pracę na roli, Maria biedną wieśniaczką, sierotą posługującą u bogatego ziemianina. Ich drogi połączyła cześć dla Najświętszej Maryi Panny. Spotkali się przy maryjnej figurze, by ustroić ją swymi bukietami. Tak sobie do gustu przypadli, że niemal natychmiast pojawiła się myśl o małżeństwie. Jednak, jako że obydwoje byli podlegli swym panom, musieli poprosić o pozwolenie na realizację swych małżeńskich planów. Izydor oświadczył się Marii przy studni, twierdząc, że jego zamiary wobec niej są tak czyste jak woda, którą z niej czerpią.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS