logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paweł Milcarek
Nie usypiajmy sumień
Przewodnik Katolicki
 


Mam przyjaciela-architekta. Kilka lat temu, gdy jeszcze nie był tak wziętym fachowcem, otrzymał duże i dobrze płatne zamówienie. Miał zaprojektować kompleks budynków z przeznaczeniem medycznym. Mój przyjaciel był bardzo rad z tego, że trafił mu się tak dobry kontrakt. Jednak gdy mimochodem powiedziano mu, że chodzi o centrum zapłodnień in vitro coś go tknęło. Przypomniał sobie przez mgłę, że są wokół tego jakieś kontrowersje etyczne: poprosił o czas do namysłu, który wykorzystał na sprawdzenie, w czym tkwi problem i skąd biorą się zastrzeżenia Kościoła do metody in vitro. Zrozumiał, że jest to metoda, w której cierpiący na bezpłodność uzyskują szczęście rodzicielstwa za cenę selekcji ich potomstwa spośród kilku poczętych ludzi; ten jeden wybrany ma szczęście żyć dalej – pozostali giną. Dowiedziawszy się o tym, mój przyjaciel już wiedział, co ma zrobić: wycofał się z tego intratnego kontraktu, wyjaśniając swoje powody. Uznał, że skoro nikt nie może budować swego rodzicielskiego szczęścia za cenę życia niewinnych – to i on nie może utrzymywać swej rodziny za cenę choćby pośredniego uczestnictwa w łamaniu fundamentalnych przykazań Bożych. Przyjaciel uznał, że „nie zabijaj” nakłada czasem szczególne zobowiązania także na architektów.
 
Przypomniałem sobie tę historię teraz, gdy Ojciec Święty wezwał aptekarzy, aby odmawiali rozpowszechniania środków wczesnoporonnych. Chodzi o środki uniemożliwiające zagnieżdżenie się embrionu, czyli zadomowienie się już poczętego człowieka w organizmie jego mamy. Benedykt XVI wzywa więc farmaceutów do powstrzymania się od udziału w niszczeniu życia. Mówiąc dokładnie: do odmawiania choćby pośredniego udziału w higienicznym niszczeniu życia ludzi, choć fizycznie są tak niepozorni.
 
Słyszałem już kilka reakcji polskich aptekarzy. Te nagłaśniane przez media świadczyły nie najlepiej o poziomie osobistej świadomości moralnej, ale i o osobistej odpowiedzialności. „To nie moja sprawa, co jest dopuszczone do obiegu w sprzedaży jako leki”; „Jestem katolikiem, ale nie chcę narzucać innym moich przekonań”. Jakoś nikt z cytowanych farmaceutów nie zauważył, że chodzi w tym wszystkim o życie ludzi – i że to jest właśnie taka kwestia, w której od każdego z nas wymaga się, od czasu do czasu, tej odpowiedniej porcji nonkonformizmu. Naprawdę nie trzeba być katolikiem, by to zrozumieć, ale katolicy powinni to rozumieć całkiem dobrze, bo Ewangelia jest dobrym przewodnikiem nonkonformizmu moralnego. „Nie wolno znieczulać sumień” – powiedział Benedykt XVI zwracając się do farmaceutów i zachęcając ich do korzystania z tzw. klauzuli sumienia w sytuacjach, gdy prawo skłaniałoby ich do choćby pośredniego wspierania procederu aborcji lub eutanazji.
 
Benedykt XVI wzmacnia to, co było już wyraźnie obecne w nauczaniu Jana Pawła II o cywilizacji życia: są takie kwestie, w których trzeba powiedzieć światu non possumus – i nie wolno milczeć czy znieczulać sumień gadaniem o „zadowalającym kompromisie” i o „pluralizmie”.
 
Benedykt XVI jest papieżem chrześcijańskiego nonkonformizmu. Bardzo dobrze pamięta, jak rodzi się totalitaryzm, jak ideologia nowoczesności potrafi zgoła bezszelestnie wykluczać całe grupy ludzi oraz likwidować ich całkiem higienicznie (np. chorych psychicznie, których w nazistowskich Niemczech likwidowano przy milczeniu społeczeństwa zahipnotyzowanego dobrą nowiną o solidnych autostradach, podwyżkach pensji i o volkswagenie dla każdej rodziny). Papież dobrze wie, jak pozornie niezauważalne potrafi być realne i wielkie zło – więc co jakiś czas ostrzega: gdy zawodzą prawa, zostaje nam sumienie. Czy potrafimy posługiwać się tym „narządem” w codziennym życiu?  
 
Paweł Milcarek
redaktor naczelny "Christianitas"
 
Zobacz także
Paweł Milcarek
Mam przyjaciela-architekta. Kilka lat temu, gdy jeszcze nie był tak wziętym fachowcem, otrzymał duże i dobrze płatne zamówienie. Miał zaprojektować kompleks budynków z przeznaczeniem medycznym. Mój przyjaciel był bardzo rad z tego, że trafił mu się tak dobry kontrakt. Jednak gdy mimochodem powiedziano mu, że chodzi o centrum zapłodnień in vitro coś go tknęło...
 
Paweł Milcarek
Bernard Nathanson, urodzony w 1926 r. profesor z Cornell University, był ateistą i jednym z największych na świecie zwolenników aborcji. Dążył uparcie do tego, by w USA uczynić aborcję legalną, tanią i dostępną. W 1968 r. był jednym z założycieli National Abortion Rights Action League (Narodowej Ligi Walki o Prawo do Aborcji). Prowadził największą klinikę aborcyjną w Stanach Zjednoczonych. Przyznaje się do dokonania 75 000 aborcji. Mówi teraz z wielkim bólem: "w tej liczbie jest także zabicie mojego nie narodzonego dziecka, które uśmierciłem własnymi rękami". W życiu Nathansona dokonał się jednak cud przemiany umysłu i serca. Z czołowego światowego aborcjonisty stał się przodującym obrońcą życia dzieci nie narodzonych. Po wielu latach przygotowań, w 1996 r. przyjął chrzest w Kościele Katolickim.
 
Katarzyna Nowak
Podstawowy problem, jaki pojawia się w terapii z udziałem komórek macierzystych to niedostatek wiedzy jak skierować ich podział, aby przebiegał w stronę pożądanego rozwoju, tzn. aby regenerowały one np. uszkodzone tkanki lub narządy. Nieznajomość mechanizmu tych przekształceń niesie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS