logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jan Budziaszek
Niepowtarzalna historia
Obecni
 


Z perkusistą zespołu „Skaldowie” i świeckim rekolekcjonistą Janem Budziaszkiem o Bogu, modlitwie i nawróceniu rozmawiają Bartosz Wąsat i Marcin Jastrząb.
 

 Z wykształcenia jest Pan technikiem chemikiem, a jak to się stało, że został Pan perkusistą?
 
W moim życiu wszystko dzieje się w jakiś nietypowy sposób. Nie chodziłem do szkoły muzycznej, a przyszło mi grać z najwybitniejszymi muzykami na całym świecie; nie studiowałem filologii ani nie miałem nic wspólnego z literaturą, a jest dziesięć moich książek na rynku. Wszystko jakby dzieje się poza mną.
Całe życie marzyłem, żeby grać. W domu już grałem na akordeonie i na gitarze. A stało się inaczej – poszedłem do innej szkoły średniej. Ale u Pana Boga gdzieś było zapisane, że mam grać, bez względu na to, jak bym daleko uciekał od tego. Nie wiem, jak to jest, na czym to polega. Zawsze opowiadam młodzieży, że gdyby ktoś mojemu profesorowi poloniście w czasie matury, 44 lata temu, powiedział, że Budziaszek będzie pisał artykuły i że powstanie z tego książka, toby się zapewne przewrócił ze śmiechu razem z całym gronem pedagogicznym. Ale Pan Bóg ma dla każdego z nas jakiś genialny plan i bardzo dobrze, jeżeli uda nam się wstrzelić w ten plan, czyli poddać się temu planowi.
Powołanie niekoniecznie musi oznaczać pójście do seminarium czy bycie kapłanem. Każdy człowiek jest w czymś najlepszy na świecie – to tłumaczę ludziom – i to, że nawet śmieciarz czy zamiatający ulice też wypełnia swoje powołanie. Wydaje mi się, że Bóg powołał mnie do bycia na scenie. Od małego dziecka, od przedszkola mówiłem wierszyki, tańczyłem zbójnickiego, brałem udział w akademiach i byłem pierwszy do tego, czyli w planach Bożych tak miało być.
 

Jakie miejsce w Pana życiu i rodzinie zajmuje Bóg i religia?
 
Każdy człowiek ma swój czas spotkania z Panem Bogiem. Wiem na pewno, że na Bożym sądzie nie będą mnie pytać o to, ile napisałem „dzienniczków perkusisty” czy ile odbyłem spotkań różańcowych po całej kuli ziemskiej. Zapytają mnie tylko o jedno: czy byłem miłosierny? O to tylko będą mnie pytać. To jest przepustka do nieba, a nie tak zwana pobożność. Dlatego też moim podstawowym hasłem jest zdanie: „Ktokolwiek z was zobaczy we mnie więcej pobożności niż miłosiernej miłości, proszę odstrzelić mnie w pierwszej kolejności”.
Tak jest, że większość z nas pochodzi z rodzin katolickich, jesteśmy ochrzczeni, chodzimy do kościoła, ale to jest łaska, a nie żadna zasługa. Zasługą są uczynki miłosierdzia. Może różnię się od otoczenia, ale codziennie nie wstanę inaczej z łóżka, dopóki nie odmówię jednej dziesiątki różańca i nie odbędę rozmowy z moim Aniołem Stróżem, który mnie prowadzi. A drugim etapem są czytania liturgiczne na dany dzień. I wcale nie to, co gazeta napisała jest najważniejsze. Odpowiedź na pytanie: dlaczego coś się dzieje? znajdziesz właśnie w czytaniach liturgicznych z tego dnia. Bo to jest Słowo Boga Żywego.
Czasem mnie pytają ludzie, szczególnie młodzież: Proszę Pana, a co to znaczy być chrześcijaninem, co to znaczy żyć jak chrześcijanin? A ja wtedy pytam: A powiedz mi, jaka informacja przyszła ostatnio do „twojego komputera”, do twojego mózgu? Jakbym ciebie zapytał: czy słuchałeś dzisiaj Słowa Bożego, czy słuchałeś, co dzisiaj mówi do ciebie twój Mistrz, co ma ci do powiedzenia? – to co odpowiesz? No i to jest najważniejsza informacja. Jak walił się World Trade Center 11 września 2001 roku, to w Ewangelii czytaliśmy: „Biada wam, bogaczom, bo odebraliście swoją nagrodę. Biada wam, bo wszyscy ludzie chwalić was będą, bo wasi przodkowie czynili […] prorokom”. I to była wtedy najważniejsza informacja na kuli ziemskiej. I od 24 lat, od mojej pierwszej pielgrzymki na Jasną Górę, codziennie jestem na Mszy św. Takie są moje relacje z Panem Bogiem – „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”.
 

A jakie znaczenie ma dla Pana modlitwa?
 
Wszystko jest łaską. Modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem. Cała filozofia życia jest zawarta w 20 tajemnicach. Zapomina się, że Matka Boża powiedziała: Kiedy wy odmawiacie pozdrowienie anielskie, ja stoję przed tronem Bożym i załatwiam wasze sprawy. A ważniejsze jest jeszcze to, że w tym momencie demony nie mają do was dostępu, jesteście za zasłoną dymną, demony was nie widzą. To jest jakby najważniejsza broń przeciwko szatanowi, to jest bardzo bliski kontakt z Matką Najświętszą. Tylko Ona zwycięży smoka, tylko Ona zwycięży szatana, jak wiemy już z Księgi Rodzaju. To wszystko jest bardzo proste, nie ma tu żadnej filozofii.
Jestem zachwycony tzw. pobożnością ludową. Niedawno byłem w Kazachstanie, był to czas rekolekcji w czasie festiwalu młodych. Poznałem tam ludzi, którzy przejęli mądrość ludową i pobożność od swoich dziadów, pradziadów, wywiezionych kiedyś na Syberię czy do Kazachstanu. Ludzi gubi filozofowanie. Wczoraj w Ewangelii wymowne słowa: „Biada wam, uczonym w Piśmie, faryzeuszom”. Żeby cokolwiek zrozumieć ze spraw ducha, trzeba to rozpatrywać z dwóch poziomów: albo z poziomu pasterza, albo trzeba być tak wielkim mędrcem, jak ci, którzy przyszli ze Wschodu, aby pokłonić się Jezusowi. Inaczej: Juan Diego, Bernadeta Soubirous, Łucja, Hiacynta, Franciszek lub umysł klasy: Einstein, Beethoven, Newton. Mnie jest na pewno bliżej do poziomu pasterza – prowadzą mnie słowa Bernadety Soubirous. Pamiętacie, co powiedziała, kiedy ją zapytali: „Dlaczego Matka Boża objawiła się tobie, a nie księdzu proboszczowi, biskupowi czy prefektowi policji?” Powiedziała: – „No nie wiem, ale wydaję mi się, że gdyby Matka Najświętsza znalazła kogoś mniejszego i głupszego ode mnie, toby się jemu objawiła.
I to jest moje całe credo. Łatwiej mi dotykać spraw Boskich z poziomu pasterza niż z poziomu mędrca, bo bliżej mi jest do tego poziomu.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
O. Leon Knabit OSB
W naszym klasztorze dzwonek zawieszony jest tuż za moją ścianą i hałasuje mi o godz. 5.30. Ale nastawiam sobie swój budzik na 5.36, bo sześć minut rano bardzo się liczy. Zdążę się ogolić, umyć i zająć swoje miejsce w chórze zakonnym, by o 6.00 rozpocząć „Panie otwórz wargi moje”. Zgodnie z benedyktyńskim zwyczajem pierwsze słowa kierujemy do Boga, a już następne do ludzi...
 
dkn Adam Nowak
Coraz częściej słyszy się o „artystach” karmiących nas treściami dwuznacznymi, balansującymi na granicy prowokacji czy nawet profanacji. Nie liczy się już etos sztuki, jej pierwotny cel i znaczenie. Od zawsze posiadała ona charakter pedagogiczny, kulturotwórczy i emocjonalny; człowiek doznawał konkretnego przeżycia estetycznego. Jednak pomimo tego, że sztuka jeszcze zachowuje swój charakter, niepokojący jest fakt, iż współczesne przeżycia estetyczne ograniczają się jedynie do zażenowania, wstydu i uczucia mdłości po obejrzeniu owego „dzieła sztuki”. I właściwie Bogu dzięki! 
 
o. Waldemar Meyka OMI
Nie znałam języka rosyjskiego. Pierwsze dwa tygodnie praktycznie przepłakałam. Mąż był dla mnie dobry, nigdy nie pił alkoholu, choć okazje były. Teściowa się dziwiła, że on taki inny – co się z nim w tej Polsce stało, że nie pije? Wkrótce przeprowadziliśmy się do miasta Krzywy Róg. Praca, chleb, można było przeżyć…
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS