logo
Wtorek, 19 marca 2024 r.
imieniny:
Józefa, Bogdana, Nicety, Aleksandryny – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Andrzej Kielian
Niewierzący? Obecny!
Katecheta
 


„Oglądając koncerty Nigela Kennedy’ego, jego spontaniczność w interpretacji zarówno Czterech pór roku Antonia Vivaldiego, jak i Purple Haze Jimiego Hendrixa, można odnieść wrażenie, że udowadnia on, iż ten zakazany typ przyjemności w zetknięciu z klasycznym repertuarem jest możliwy, (…) że tzw. muzyka poważna nie musi być śmiertelnie poważna, nie trzeba jej słuchać na kolanach. Może być radosna, można z niej żartować, można się bawić” [7]. Warto zatem zauważyć, na czym polega novum w kulturze popularnej i jaka jest jej rola w wychowywaniu. Z jednej strony nawiązuje do elementów tradycyjnych, z drugiej wprowadza składniki skierowane na odbiór przez znacznie większą liczebnie publiczność, poszukującą w kulturze przyjemności czy jakiejś formy estetycznej satysfakcji. Zarzuca się kulturze popularnej, iż jej celem jest dostarczanie rozrywki dla jak najliczniejszej grupy odbiorców przy braku lub znacznym ograniczeniu treści estetycznych czy etycznych [8]. W pewnym sensie można się z tym stwierdzeniem zgodzić. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że jest ona „(…) miejscem, w którym zachodzi socjalizacja nie tylko młodego pokolenia. Idole muzyki popularnej, bohaterowie telewizyjnego serialu, modelki i aktorzy filmowi mają ogromny wpływ na kształtowanie się zarówno wrażliwości estetycznej, ciekawości poznawczej, jak i tożsamości współczesnych ludzi. Właśnie popularność (rozumiana jako powszechność, nie jako przystępność) rozmaitych fenomenów współczesnej kultury jest ważna z pedagogicznego punktu widzenia” [9]. Przejawów kultury popularnej nie można więc traktować wyłącznie w kategoriach zagrożenia, skoro jest to naturalne środowisko dojrzewania młodego człowieka. Trzeba je wykorzystać w celu realizacji własnych założeń wychowawczych, bowiem te elementy kształtują dzisiaj młodego człowieka, należącego do nowego typu pokolenia.

Pokolenie Ja
 
Amerykańska psycholog, Jean M. Twenge w książce Generation Me, opisując styl myślenia współczesnych młodych ludzi, użyła na ich określenie etykiety: pokolenie Ja. O ile w globalnym ujęciu zawsze może to uchodzić za pewne uproszczenie, o tyle z punktu widzenia postrzegania świata przez wielu młodych ludzi warto na te obserwacje zwrócić uwagę. Autorka zauważa, że dla współczesnego pokolenia ludzi młodych najważniejsze są wybory, jakich dokonuje jednostka w duchu powiedzenia: „Jak dalece ufam sobie, tak doprawdy nie interesuje mnie, co myślą inni” [10]. Kluczem do zrozumienia tej wyjątkowej niezależności jest dostrzeżenie olbrzymiego nacisku, jaki kładą oni na poczucie własnej wartości (self-esteem) [11]. Pokolenie Ja dorasta w świecie, w którym za rzecz oczywistą uważa się stawianie na pierwszym miejscu swoich uczuć i myśli, w wielu wypadkach uczą ich tego już rodzice, wpajając poczucie samodzielności, niezależności i tolerancji [12]. „Młodzi ludzie uważają, że najważniejszą cechą, jakiej może nauczyć się dziecko, jest podejmowanie własnych decyzji, zaś o połowę mniej młodych w porównaniu do starszej generacji twierdzi, że posłuszeństwo jest dobrą lekcją dla dzieci” [13]. Rozwijane i pielęgnowane w ten sposób niezależność i poczucie zadowolenia z siebie mogą przerodzić się w indywidualizm, a nawet zarozumiałość. Pokolenie Ja wykorzystuje więc różne metody, by kreować własny wizerunek, indywidualność i pokazywać ją światu. Zdaniem niektórych badaczy, funkcjonujące w Internecie portale społecznościowe (MySpace, Facebook, Twitter) nie są w pierwszym rzędzie nastawione na tworzenie wspólnoty, ale właśnie na pokazywanie samego siebie, zdobywanie popularności, a nawet marzenie o sławie, choćby dzięki temu, że „w dowolnej chwili możemy poinformować naszych znajomych dosłownie o czymkolwiek – np., że właśnie wróciliśmy ze świetnej imprezy” [14]. Dzięki tak ukształtowanemu myśleniu, tworzy się grupa ludzi, mająca bardzo wysokie aspiracje i oczekiwania co do swojej przyszłości, zwłaszcza osiągnięcia zawodowego i ekonomicznego sukcesu. Ich życie jest usłane marzeniami, które w efekcie mogą doprowadzić do frustracji w zderzeniu z prozą normalnego życia: „większość ludzi nie zrealizuje swoich marzeń, ponieważ większość ludzi nie marzy o tym, by zostać księgowymi, pracownikami socjalnymi czy śmieciarzami” [15]. Tego typu myślenie obecne jest także w publicystyce i w rzeczywistości polskiej, w której młodzi ludzie starają się układać realną przyszłość na płynnych marzeniach [16]. Pokolenie Ja, przekonane o własnej wartości, opartej na bardzo kruchych podstawach, może w szybkim czasie okazać się pokoleniem sfrustrowanych desperatów, którzy nie umieją pogodzić się z twardą rzeczywistością [17].
 
Jak zauważa J. M. Twenge, to pokolenie jest też mniej chętne, by przestrzegać reguł zorganizowanej religii, dryfuje bardziej w kierunku tworzenia swoich własnych religii. Istnieją jednak wspólnoty dobrze wpisujące się w nowy sposób myślenia młodych ludzi – to te, które promują bardzo spersonalizowaną formę religii, w której akcent kładzie się na ukazanie Chrystusa jako osobistego zbawiciela, Tego, który ma plan dla mnie, który zaplanował moje życie. Nie oznacza to rezygnacji z określonych norm postępowania. Wręcz przeciwnie, wspólnoty proponujące wysokie wymagania i podkreślające ścisłą przynależność notują wzrost liczby wiernych. Autorka nazywa je „fundamentalistycznymi odłamami chrześcijaństwa”, oferującymi przeżywanie religijności w bardzo osobisty sposób, a jednocześnie taki, który jest akceptowany przez ludzi młodych [18].
 
Wyznanie niewiary?
 
Trudno się dziwić, że pod wpływem zmian kulturowych następują przemiany w podejściu do religii i religijności, charakterystyczne  zresztą nie tylko dla młodzieży. Zwłaszcza jednak młodzi będą rozumieć religijność na nowo: w duchu kultury tworzącej ich codzienność; będą poszukiwać nowych form rozumienia i wyrazu religijności. Stąd mogą ich nużyć tradycyjne nabożeństwa, mogą odchodzić od dotychczasowych form pobożności, próbując łączyć je z fenomenami popkultury, lub poszukiwać nowych motywów, aby pozostać przy swojej wierze lub od niej odejść. I wreszcie, będą poszukiwać własnego sposobu kontaktu z Bogiem, sposobu korespondującego z ich środowiskiem kulturowym, będą zarazem oczekiwać na taką propozycję religijności, która nie wiąże się z obniżeniem wymagań, lecz oferuje osobisty kontakt ze Zbawicielem.
 
Warto w tym kontekście przyjrzeć się wypowiedzi ucznia III klasy gimnazjum, który w ramach pracy pisemnej z religii stwierdził: „Nie wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I nie wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się ponoć począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, ponoć zawsze dziewicy, co miał być jakoby umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, aby umrzeć i być pogrzebion, a potem zstąpić do piekieł. Tym bardziej nie wierzę, że trzeciego dnia zmartwychwstał ani że wstąpił na niebiosa, gdzie niby siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, ani że stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Kompletnie nie wierzę ani w Ducha Świętego, ani święty Kościół powszechny, ani świętych obcowanie, ani grzechów odpuszczenie, ani ciała zmartwychwstanie, ani żywot wieczny na amen.
 
____________________________
Przypisy:

[9] Tamże, s. 29. 
[10] As long as I believe in myself, I really do not care what others think”. J. M. Twenge, Generation Me: Why Today’s Young Americans Are More Confident, Assertive, Entitled-And More Miserable Than Ever Before, New York–London–Toronto–Sydney 2006, s. 20
[11] Por. tamże, s. 44 n., 53-78.
[12] Por. tamże, s. 24 n.
[13] “Young people say that the most important quality a child can learn is to think for himself or herself, and only a half as many young people as old say that obedience is a good lesson for children”. Tamże, s. 19.
[14] M. Janczewski, CeWEBryci – sława w sieci, Kraków 2011, s. 55.
[15] „Most people are not going to realize their dreams, because most people do not dream of becoming accountants, social workers or trash collectors”. J.M. Twenge, Generation Me: Why Today’s Young Americans Are More Confident, Assertive, Entitled-And More Miserable Than Ever Before, dz. cyt., s. 82.
[16] Np. wypowiedź dwudziestoletniej Edyty: „Gdy jestem na wsi, idę do kościoła, bo muszę. Nie słucham księdza, tylko planuję nadchodzący tydzień i wyobrażam sobie, jak moje życie będzie wyglądało za kilka lat (mąż, dziecko i praca w PR)”. K. Oprzędek, Wieś grzeszy po miastowemu, „Gazeta Wyborcza” z 23 grudnia 2011.
[17] Por. J.M. Twenge, Generation Me: Why Today’s Young Americans Are More Confident, Assertive, Entitled-And More Miserable Than Ever Before, dz. cyt., s. 105-109.
[18] Por. tamże, s. 34 n.
 
Zobacz także
ks. Tomasz Podlewski
Jesteśmy dziećmi swoich rodziców, ale przychodzi czas, kiedy „wyzbywamy się tego, co dziecięce”. Nasze przeżywanie dziecięctwa wobec Boga jest inne. Tutaj bycie „dzieckiem” to nie tylko kwestia pokrewieństwa, a bycie „dziecięcym” nie ma nic wspólnego z byciem „dziecinnym”. 
 
Małgorzata Nowotka
Jeśli zrzekniemy się wychowywania znajdujących się pod naszą opieką dzieci, to wtedy dzieci – osoby niedojrzałe, będące dopiero u początku długiego procesu dorastania i dojrzewania – będą „wychowywać” nas. Czasami już to robią, a skutki tego negatywnego zjawiska są widoczne w nagłaśnianym publicznie kryzysie rodziny, w kulcie wiecznej młodości, we współczesnym konsumpcyjnym i hedonistycznym stylu życia. A „wieczne dzieci” nie mogą stworzyć dojrzałych, silnych i odpowiedzialnych – za ludzi i świat – społeczeństw. 
 
Roman Bielecki OP
Dobra Nowina jak potężna rzeka niesie w sobie mądrość Pierwszego Przymierza. A poza tym jest nie tylko dobra, ale też piękna i prawdziwa – te trzy boskie strumienie się w niej splatają. Takie jest chrześcijaństwo...

Z Michałem Zioło OCSO rozmawia Roman Bielecki OP
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS