logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Artur Marek Wójtowicz
O blaskach i cieniach ekumenizmu w wydaniu szwajcarskim
materiał własny
 


 Jestem absolwentem Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie i od ponad 2 lat mieszkam w Szwajcarii. Pracuję na stanowisku asystenta pastoralnego przy największej parafii w St. Gallen. W czasie mojego pobytu w "Ojczyźnie Kalwina i Zwingliego" zetknąłem się
z wielorakimi formami praktykowania ekumenizmu przez tutejszych duszpasterzy. Nie jest moim celem krytykowanie struktur Kościoła w Szwajcarii, bardziej chciałbym ukazać "sposoby" jakie są tutaj stosowane
"ku scaleniu chrześcijaństwa".

W kraju Zwingliego i Kalwina...
Niedawno usłyszałem opinię jednego z księży z diecezji Basel (najbardziej liberalnej diecezji w Szwajcarii), iż w przeciągu najbliższych 10-ciu lat, ma w Szwajcarii nastać "jedna owczarnia i jeden pasterz". Jego argumentacja dotyczyła prób podjętych przez osoby ordynowane w Kościele katolickim ku osiągnięciu "pełni ekumenizmu". Ciężko jest mi się pogodzić z tą opinią, gdyż po dzień dzisiejszy nie słyszałem żeby Kościół reformowany w Szwajcarii (hierarchia) podjął jakiekolwiek wysiłki w tym kierunku. Jednak asystenci pastoralni i księża prześcigają się w coraz to nowych pomysłach, chcąc tym samym zachęcić coraz większe grono wiernych, do czynnego udziału w Eucharystii.

Rzadko kiedy w Szwajcarii powstają nowe parafie, ale jeżeli się pojawiają to tutejsze kościoły swoim wyglądem bardziej przypominają świątynie w wydaniu amerykańskim, niż katolickim. W ubiegłym tygodniu rozmawiałem z jednym z proboszczów parafii znajdującej się na terenie diecezji St. Gallen, który jest bardzo zaangażowany w wysiłki ekumeniczne, na terenie swojej parafii. Ostatnio zaczął nawet odprawiać Msze święte bez mszału, pomijając Modlitwę Eucharystyczną. Swoją decyzję uzasadniał faktem, iż Mszał ogranicza jego swobodę podczas Eucharystii. Dodał również, że łatwiej jest "czytać" Mszę świętą z Mszału niż zdać się na "usłyszenie Głosu Bożego" podczas Eucharystii. A on (jak przyznał) nie chce iść "na łatwiznę".
Z wielu kościołów znajdujących się w tej okolicy, wybudowanych w stylu modernistycznym, wyniesiono wszystkie obrazy pozostawiając tylko krzyż. W miejsce tych obrazów powstawiano "patchworki" przedstawiające np: niebo, albo raj. Tutejsi proboszczowie doszli do przekonania, że żaden protestant nie przyjdzie ani do kościoła parafialnego, ani tym bardziej klasztornego na spotkanie lub dyskusję, jeżeli jego wstrój byłby zbyt katolicki, a nie ekumeniczny. Chcąc wyjść na przeciw wymaganiom odłamów protestanckich wyniesiono obrazy, konfesjonały, figury, krótko mówiąc wszystko, co mogłoby przypominać świątynię "tylko" katolicką. Możliwe, że ci proboszczowie wzorowali się na kościele świętego Leonarda z st. Gallen. Ten kościół, należący do gminy protestanckiej, przed kilku laty został zamieniony na świątynię ekumeniczną. Wyniesiono z niego absolutnie wszystko, a jego wnętrze adaptowano na kawiarnie, pokój do zabaw dla dzieci, a także pomieszczenie dla osób starszych. Dziś odbywają się w nim koncerty, przemówienia, oraz wspólne spotkania przy kawie. Świątynia neogotycka z zewnątrz, zaś "lunapark" wewnątrz. Nie wiem czy byłoby to odpowiednie określenie kościoła St. Leonard z St. Gallen.

Księża i biskupi w Szwajcarii, skadinąd słusznie, doszli do przekonania, że spotkania na Eucharystii powinny podnosić społeczeństwo na duchu, a nie deprymować. Myślenie jak najbardziej słuszne, ale jego realizacja cokolwiek śmieszna. Wikariusz Generalny jednej z diecezji wydał decyzję na początku września br., aby na terenie jednej z parafii zlikwidować Msze święte niedzielne (odbywające się w soboty wieczorem). Do tej parafii na wieczorne Msze w soboty przychodziło niewiele osób i wspomniany Wikariusz Generalny, doszedł do przekonania, że Msza na której jest np. 5 osób, deprymuje tę wspólnotę, dając tym samym podstawę do odejścia od wiary. Dziwne myślenie. Natomiast w jednym z kościołów z diecezji St. Gallen w celu szybszego zjednoczenia wszystkich chrześcijan, asystent pastoralny zabronił odmawiania wyznania wiary, podczas niedzielnej Mszy świętej. "Credo" zastąpił piosenką "Wierzymy w Boga, jego Syna i Ducha Świętego". Doszedł bowiem do przekonania, że jeżeli przypadkiem na tej Mszy świętej pojawi się jakiś protestant pieśń ta może mu pomóc zjednoczyć się ze wspólnotą katolicką. Wyznanie wiary zaś zniechęciłoby go do wejścia na drogę ekumenizmu. Traktowanie parafian w ten sposób, może w przeciągu najbliższych lat doprowadzić do tego, że nie będą oni w ogóle znali słów "Credo" a co za tym idzie nie będą wiedzieli w co wierzą. Wspomniany już asystent pastoralny, nie widzi żadnych przeszkód w przyjmowaniu przez protestantów komunii świętej na mszach katolickich. Ale czemuż się dziwić, w diecezji Basel wiele parafii nie ma proboszcza, są więc prowadzone przez pastorów protestanckich. Wielu zaś katolickich księży wyznaje zasadę: "nic się przecież nie stało i tak pozostajemy jedną wielką rodziną chrześcijańską". Asystenci pastoralni tej diecezji, udzielają sakramentu namaszczenia chorych (nie mając święceń kapłańskich), uzurpują sobie tym samym władzę odpuszczania grzechów. Na reakcję biskupów odpowiadają zaś: "Błogosławić przecież każdy może, nie tylko kapłan". Niezorientowani świeccy, po takich sytuacjach mówią: "my nie potrzebujemy kapłana, nasz asystent pastoralny też to potrafi i robi to o wiele ładniej".

W te i podobne sposoby Kościół w Szwajcarii próbuje wywrzeć nacisk na Watykanie, aby zniósł celibat, wprowadził kapłaństwo kobiet, bo przecież kościoły protestanckie tak czynią. Protestanci uznają obecność Boga w Kościele żywym a nie w martwej budowli. Podobnie też starają się uczynić niektóre parafie z diecezji Basel. Ostatnio na Mszy Świętej w jednym z kościołów na terenie kantonu Schwyz siedziałem w jednej ławce z psem. Kiedy zwróciłem uwagę jego właścicielce, iż nie znajdujemy się w ZOO ale w kościele, w odpowiedzi usłyszałem iż pies jest stworzeniem, żywym, również myślącym i "być może" wierzącym. Z kolei kapłan koncelebrujący tę Eucharystię doszedł do przekonania, że jeżeli ten pies, (bądź co bądź siedzący w ciszy i skupieniu) mi przeszkadza, to powinienem zmienić parafie, bo pies jest cicho a ja się awanturuję.


 
1 2 3  następna
Zobacz także
Marek Ziaja
Tak rzadko to dostrzegamy i uświadamiamy sobie, że te zwykłe 45 minut to tak naprawdę cud na miarę..., bez miary. Myślę, rzecz jasna, o czasie „zwykłej” Mszy Św. Piszę „zwykłej”, bo ona nigdy nie będzie – zwykła. To, co się wtedy dzieje przerasta naszą wyobraźnię, naszą wiarę, a nawet wiarę i możliwości poznawcze całego Świata...
 
Marek Ziaja
Chyba każdy z was chciałby, aby początek trzeciego tysiąclecia wiązał się z radością, z nadzieją na szczęśliwe życie. Niestety koniec starego tysiąclecia rozczarował chyba nas wszystkich. Współczesna kultura i cywilizacja oddaliła się od Boga, a przez to także od człowieka. Stare tysiąclecie zamknęliśmy w Europie i w Polsce niespotykaną dotąd ilością ludzi cierpiących i nieszczęśliwych. Nigdy wcześniej nie było wśród nas i w naszych domach tylu ludzi uzależnionych od alkoholu i narkotyków, tylu ludzi agresywnych, tylu przestępców, tylu chorych psychicznie i samobójców. Do Europy wróciła po 50 latach wojna na Bałkanach, a parlament holenderski pozwolił na zabijanie ludzi starszych i cierpiących, którzy przecież wołają o pomoc i o miłość, a nie o zastrzyk z trucizną i śmierć. Coraz więcej jest wśród nas ludzi dotkniętych największym kalectwem, w jakie może popaść człowiek. Tym kalectwem jest niezdolność do miłości, niezdolność do tego, by kochać i by kierować się w życiu prawdą. Coraz więcej wokół nas a czasem i w nas samych tego, co prymitywne duchowo i co brzydkie moralnie. Nawet sztuka staje się coraz częściej miejscem ukazywania brzydoty, a muzyka zamienia się w hałas, w którym wykrzykiwane są słowa pogardy, nienawiści i rozpaczy.
 
Mirosław Rucki
Kluczową sprawą w podejściu do życia ludzkiego jest przynależność. Jeżeli jesteśmy uczniami Jezusa, musimy być wrażliwi na krzywdę czynioną bliźniemu. Musimy identyfikować się z każdym cierpiącym, tak samo jak identyfikuje się z nim Jezus. Musimy zabierać głos w obronie najsłabszych – tak, jak czynił to Jezus. A jeśli będziemy za to krytykowani...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS