logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
O wypaleniu
Życie Duchowe
 


Czy pustka egzystencjalna, zniechęcenie, depresja i rozpacz zawsze są winą człowieka? Czy także Pan Bóg może dopuścić na człowieka taki stan oschłości?
 
Pustka, zniechęcenie do życia czy rozpacz to niestety często konsekwencje stylu życia danej osoby, podejmowanych decyzji, zachowania, przeżytych doświadczeń, zaniedbania moralnego i duchowego. Ile w tym jest ludzkiej winy i odpowiedzialności, trudno oceniać. Najczęściej bowiem nasze działania wpływające na poczucie pustki czy zniechęcenie pozostają nieuświadomione. Rzeczywiście jednak życie chaotyczne, rozbite, niemoralne i wbrew swojemu sumieniu rodzi pustkę, a nieraz stan, który można określić jako depresyjny. Ale – jak mówiłem – to pewne konsekwencje, skutki. Trudno oceniać, ile w tym winy moralnej człowieka. Jeśli na przykład ktoś nie został wychowany w poczuciu konieczności przestrzegania zasad moralnych, czy można go za to winić?
 
Depresja w sensie ścisłym jest natomiast chorobą do końca niezbadaną i niełatwą do zdefiniowania. Można opisać jej objawy i wskazać, co na nią wpływa. Mówi się w tym kontekście o szczególnej wrażliwości, podatności na zniechęcenie do życia, oddziaływaniu środowiska. Na przykład wiele osób poniżanych w swoich rodzinach po latach upokorzenia w końcu wpada w depresję, nie widząc sensu własnego życia. Wpływ na pojawienie się depresji może mieć także styl życia czy współczesna kultura.
 
Depresja jest pewnym zamknięciem się w sobie, izolacją, pogardą do życia. Człowiek żyje jakby dla siebie, w sobie i sobą. Nie ma w tym radości życia, tylko strach. Jak żyć, by cieszyć się życiem? W stanach ciężkich konieczna jest oczywiście interwencja psychiatry i pomoc farmakologiczna. Nasze rady tu nie odnoszą się do ciężkiej klinicznej depresji, ale do stanu zmęczenia, emocjonalnego zniechęcenia, które potocznie również określa się mianem depresji i które często nas dotykają. Pojęcie depresji bywa dziś niestety nadużywane.
 
Jak żyć, by poczuć smak życia? Pan Jezus bardzo wyraźnie mówi, co robić. Trzeba zaprzeć się samego siebie i ofiarować się drugiemu (por. Łk 9, 23), rezygnując równocześnie z chciwości na władzę, przyjemności, szczęście. Leszek Kołakowski powiedział kiedyś, że życie może być piękne, jeśli człowiek zrezygnuje z nerwowego szukania swojego szczęścia. Czyż jednak wcześniej tego samego, innymi słowami, nie powiedział Jezus w swojej nauce o rezygnacji z siebie?
 
Tak naprawdę człowiekowi szkodzi uparte trzymanie się siebie, swojej wizji szczęścia, przyjemności, wymyślonego przez siebie celu życia, władzy nad innymi. O tej ostatniej można by wiele mówić, bo to prawdziwa trucizna. Kto się podda żądzy władzy, niszczy siebie i innych. Podkreślali to wielokrotnie między innymi ci (by powołać się na doświadczenie najtrudniejszych sytuacji), którzy przeszli przez rzeczywistość więzień, łagrów czy obozów koncentracyjnych, gdzie grupa ludzi miała nad więźniami władzę wręcz absolutną: Aleksander Sołżenicyn, Warłam Szałamow, Eugenia Ginzburg. Kto podda się żądzy władzy, jest stracony, chyba że się nawróci i uzna, że ma nad sobą władzę wyższą.
 
Jak czynniki duchowe czy moralne wpływają na zniechęcenie do życia, może tak naprawdę ocenić każdy sam w swoim sumieniu. Tego nie oceni psycholog. Nawet ksiądz w konfesjonale nie może powiedzieć swojemu penitentowi: „Prowadzisz życie niemoralne i dlatego wpadłeś/wpadłaś w zniechęcenie i rozpacz”. Tak mówić nie wolno, ale nie wolno mówić także, że życie niemoralne nie wpływa na zniechęcenie. By jednak odkryć, w jakim stopniu wpływa, potrzebna jest łaska Ducha Świętego, poznanie swoich grzechów i ich skutków w naszym życiu. Trzeba światła z góry, by się przyznać do tego przed sobą.
 
Co jest przyczyną naszego zniechęcenia, braku radości i depresji, możemy ocenić tylko my sami przez wgląd w siebie i poznanie samego siebie. Często jednak brakuje nam potrzebnej do tego intuicji. Dlatego warto skonsultować się w kierownictwie duchowym czy w terapii. Cała trudność polega na tym, że w terapii psychologicznej czy w kierownictwie duchowym pokazujemy jedynie część siebie. Upraszczając, możemy powiedzieć, że idąc do terapeuty, pokazujemy tylko sferę emocjonalną, a idąc do księdza – grzechy. Emocje to nie wszystko. Grzechy to nie wszystko. Często brakuje nam całościowego wglądu w siebie. Tymczasem problem zniechęcenia do życia należy ujmować integralnie i brać pod uwagę wszystkie elementy.
 
Ludzi chorych na depresję nie wolno oskarżać, że sami są temu winni. Nie wolno też samemu robić sobie tak drastycznego rachunku sumienia: „To moja wina”. Takie podejście w niczym nie pomaga. Rachunek sumienia warto natomiast robić, kiedy czujemy się lepiej. O niebezpieczeństwie depresji trzeba mówić ludziom zdrowym, w pełni sił, u których nie widać przejawów depresji, a którzy lekceważąc pewne fundamentalne zasady życia, „pracują” na swoją depresję. Jeśli ktoś żyje przeciw własnemu sumieniu, krzywdzi ludzi, porzuca żonę/męża, odchodzi od dzieci, łamie swoje zasady, co ma mu dawać radość życia?
 
Człowiek żyje miłością. To ona daje mu radość. Kiedy czuje się kochany, widzi sens życia. Kiedy sam kocha, doświadcza radości i piękna życia. Także mały człowiek – dziecko, które nie jest kochane, staje się smutne, przygnębione, nie cieszy go perspektywa życia, które ma przed sobą. Jezus powiedział, że więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20, 35).
 
Zobacz także
Przemysław Bednarz
Wolność niesie ze sobą ryzyko zagubienia się. Możemy się zagubić w absolutnej wolności, gdy zamiast dążenia do celu, pochłonie nas nieustanne zmienianie kierunku, gdy damy się przekonać, że wszystkie drogi są równie dobre, że nie sposób się zgubić, że nie warto tracić czasu na obmyślanie trasy, byle tylko iść. Tymczasem zabłądzić, zgubić się, pomylić kierunki i drogę jest rzeczą ludzką...
 
Dariusz Piórkowski SJ
Naśladowanie Chrystusa jest krzyżem. W jakim sensie? Czy ta głęboka prawda ma być jedynie teologicznym frazesem usprawiedliwiającym wszelkie zło, które nas spotyka? Czy cierpienie to fundament chrześcijaństwa? Czy krzyż to drugie imię naszej bezradności, prowadzącej do zaprzestania jakiegokolwiek działania w celu polepszenia naszego losu? Wydaje się, że Jezusowi chodzi o coś innego. 
 
ks. Krzysztof Wons SDS
Zapisane w Biblii historie o Bogu i człowieku są natchnione i ciągle trwają. Nie są jedynie historiami sprzed tysięcy lat. Dzieją się dzisiaj. Tak jest między innymi z historią Jonasza. Warto przeczytać i przemodlić Księgę Jonasza, aby uwierzyć, że miasto łajdaków może zamienić się w miasto świętych. Mogę w niej odnaleźć siebie z moją historią życia, z moim niedowiarstwem, z moim buntem i ...z "wielkimi oczami Jonasza", na widok których, co - "nie do wiary!" - nawracją się. Historia Jonasza pomaga mi także uznać, że jeszcze nie jestem święty i uczy jak odrzucić swój grzech bez odrzucania siebie. Przypomina, że Bóg daje mi "licencję" na czas wychodzenia z moich słabości i że ja również powinienem dać czas sobie i innym.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS