logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Elżbieta Tąta
Oblicza rodziny
eSPe
 


Oblicza rodziny

Pierwszym miejscem, gdzie dzielimy życie miłości Boga jest rodzina - w rodzinie przychodziliśmy na świat, w rodzinie człowiek wiąże swoje życie z drugim człowiekiem. Jest to najważniejsze miejsce, gdzie człowiek stworzony na obraz Boga może sprawić, by jego podobieństwo do Stwórcy stało się żywe.
Jan Paweł II

Na okrągło planowaliśmy swoje życie. Pół na pół dzieliliśmy marzenia. Ja mówiłam - dom, on - cztery pokoje, ogromny salon wypełniony słońcem i roześmiana kolorami kuchnia. On mówił - dzieci, a ja - najlepiej dwójka: chłopiec z rozczochraną blond czuprynką, śmiesznym noskiem leciuchno zadrapanym ku górze i wielkimi oczkami, koloru nieba, dziewczynka z buźką roześmianą od ucha do ucha, z figlarnymi kucykami ciemnych włosów na samym czubku małej głowy i oczkami zagubionymi gdzieś w wieńcu długich rzęs, albo to samo co on - "dzieci" i już tylko to słowo zawierało więcej niż ktokolwiek byłby w stanie wymówić, pomyśleć zamarzyć... Ja mówiłam - wspólne życie, a on cóż on mógł dodawać: kiwnięcie głowy, ciepły uścisk dłoni i to, co lubiłam najbardziej i zawsze będę wspominać z czułością - nieśmiały pocałunek, jak muśnięcie warg, jak powiew letniego wiatru. I to spojrzenie bez cienia pogardy, bez najmniejszej drobinki niezrozumienia, ziarenka niezgody, czy trzeba, było czegoś więcej?

Dziś pół na pół kroimy przepyszny bochenek razowego chleba codzienności. Złączeni nie tylko miłością, marzeniami, które zaowocowały i co najważniejsze, nie przygniotły nas rzeczywistością, nie tylko ciągłym obdarowywaniem siebie sobą nawzajem, ale także tym Kimś, kto ciągle czuwa, wspiera i najważniejszym w świecie - Jest.

Ze względu na to, że rodzina odgrywa, tak doniosłą rolę w życiu społeczeństwa oraz Kościoła i że jej trwałości zagraża dziś tak wiele przeszkód i niebezpieczeństw, przygotowanie młodych ludzi do małżeństwa jest obecnie o wiele bardziej niezbędne niż kiedykolwiek przedtem.
Jan Paweł II

Istna sielanka była na... początku. Czułe słówka, wyspy szczęścia wyższe niż rzeczywistość, wędrówka spojrzeń po gwiazdach, a pod gwiazdami szept na ławce w parku i cisza, co nawet gdyby chciała nie potrafi krępować, marzenia szybujące z ptakami w przestrzeń, które nie miały wcale spadać, ale spadały, tak jak Ikar, co wzbił się na ich wysokość nim pomyślał, czy to w ogóle jest możliwe...
Wszystko się popsuło przez jeden mały szczegół, a nikt nic nie powiedział, a nikt nie uprzedził... Ciąża - najdoskonalszy cud istnienia, a jednocześnie najgłębszy mur, który dzieli. Zaczęły się wyrzuty, cisza spadająca gromem i raniąca bardziej niż słowa. Nagle trzeba było podjąć decyzję, której wcale podjąć się nie chciało. Ślub... i tak powstała rodzina, która powinna raczej nazywać się "wyrzutem sumienia".

Praca, dom, obowiązki, jak największa katorga. Po pierwszym dziecku przyszły na świat i następne, ale nie jako owoc miłości, lecz jako ogryzek, bo jakaż to miłość skoro jej wcale nie ma - umarła nim zdążyła się narodzić...

Tak jak życie chrześcijańskie wymaga ciągłego nawracania się, podobnie życie małżeńskie wymaga od małżonków, aby podejmowali nieustanne i ofiarne wysiłki "zmierzające do pogłębiania małżeńskiej jedności"
Jan Paweł II

Zastanawiałam się jak to jest mieć prawdziwą rodzinę. Zastanawiałam się... wędrując po parku bez celu i zupełnie nie licząc się z czasem, bo po co - ponieważ nikt nigdy nie czeka na mnie, nie uściska, nie da buziaka na powitanie, nie spyta jak minął dzień?, nikt nie będzie czekał z gorącym obiadem, a gorącym dlatego że zrobionym z sercem. To chyba normalne, że nie ma ich dla mnie skoro nie ma ich nawet po części dla siebie. Zmęczeni kłótniami, realizują swoje chore marzenia milcząc.
Ojciec - wielki biznesmen, rozchwytywany informatyk, w domu, jeśli bywa to tylko nocami, ale i tak większość swego życia spędza na wyjazdach, konferencjach, zlotach, do znudzenia poważnych rozmowach. Garnitur, aktówka, telefon komórkowy, który nigdy nie cichnie, ciemne okulary... i te paskudne rachunki, które przypominają mu jak na złość, że ma dziecko, bo musi na nie płacić.

Matka - jak to każda matka, która ma problemy sama ze sobą, jest albo jej nie ma i oczywiście tego "albo" jest zdecydowanie za dużo. Zraniona ambicja nie pozwala jej być zwykłą panią domu i opiekować się dzieckiem, sprzątać, gotować. Zraniona ambicja przyprawiła jej skrzydła, ale nie nauczyła latać i już nie nauczy. A ona chce być zawsze najlepsza we wszystkim - studiuje kierunek, który nawet trudno wymówić, pracuje, bo nie chce być na utrzymaniu męża, z którym ciągle rywalizuje, choć sama tak do końca nie wie dlaczego, jeździ konno, gra na pianinie, biega, bo przecież trzeba się rozwijać (tylko za jaką cenę?) I rzeczywiście przynajmniej w jednej rzeczy jest najlepsza - niebyciu matką.

Kiedyś mi powiedzieli, że bardzo mnie kochają. Kupili mi kolejkę elektryczną na jedne urodziny, na następne nawet komputer, teraz być może samochód? Mamy najpiękniejszy dom w dzielnicy, ogród z basenem, chodzę w najlepszych ciuchach, o których marzy niejeden dzieciak. Mam wszystko i ... nie mam nic, jestem niczym w pustych przestrzeniach domu. Czasem się widzimy... rano w kolejce do łazienki, wpadamy na siebie w kuchni przy śniadaniu niemal bez otwarcia ust, a potem znów pustka, aż do wieczora. Pustka, która rodzi samotność wśród ludzi.
Zastanawiałem się, czy istnieją prawdziwe rodziny, oddałbym wszystko, by taką mieć...

...niezależnie od związków ciała i krwi prawdziwa miłość ojcowska i macierzyńska gotowa jest przyjąć także dzieci pochodzące z innych rodzin, obdarzając je tym wszystkim, co jest im potrzebne do życia i pełnego rozwoju.
Jan Paweł II

Tak właśnie wyobrażałam sobie rodzinę przez te wszystkie wieczory, które spędzałam leżąc wśród innych dzieci, wpatrując się w upiornie biały sufit i czytając swą przyszłość w liniach pęknięć biegnących od ściany do ściany, czyli znikąd donikąd. Budowałam domki z kart, malowałam w myślach tysiące obrazów, które były swoimi duplikacjami szczegół po szczególe, tylko dlatego, że były takie proste.

Wyobrażałam sobie - mały domek ogrodzony drewnianym płotkiem, a po ogrodzie biegający pies, co zamacha ogonem na mój widok. Na werandzie huśtawka. Na balustradzie morze kwiatów albo raczej gąszcz i jeszcze ten widok na kwitnący sad, na sad sypiący złotem. A w domu... mój własny pokoik malowany na niebiesko, jak niebo, półki uginające się od ciężaru książek i pamiątek z dzieciństwa, na ścianach roześmiane zdjęcia, niezapomniane widoki i przyszłość, której nawet nie trzeba wyczytywać, bo sama układa się w całość mozaiką chwil. I kuchnia - najjaśniejsze pomieszczenie, nie dlatego, że słońce tak chętnie tam wpada promieniami, ale dla tych codziennych spotkań przy śniadaniu, cichych rozmów, wymiany uśmiechów i łez, uścisków na powitanie, całusów na drogę, milczenia, gdy tak trzeba i krzyków, co tylko się nawołują, a nie krzywdzą nawzajem i miłości, co tak bardzo kocha, że sama pojąć tego nie może...

A wtedy przyszli oni. Nieśmiało otworzyli drzwi do mojego życia i do serca, co już na przekór sobie zaczęło wierzyć, że nadzieja to "matka głupich", a przecież gdyby tak było, któż zostałby się o zdrowych zmysłach na tym dziwnym świecie, gdzie nadzieja wyznacza życia bieg? Przyszli i zostali, i dali mi siebie, a to właśnie jest tyle, ile potrzebowałam, i stały się... marzenia.
Rodzina, rodzina, rodzina... jakie to cudowne słowo i zawsze je sobie powtarzam leżąc wieczorami w niebieskim pokoju, spoglądając w niebieski sufit...

Elżbieta Tąta

 
Zobacz także
Ks. Piotr Mazurkiewicz

W trakcie trwania ostatniego synodu (w 2016 roku - przyp. red.) ktoś zamieścił na Twitterze zdjęcie słupa granicznego z godłami dwóch państw strefy Schengen. Poniżej zaś podpis: „Granica między orto- i heterodoksją”. Tweet ten dobrze chyba oddawał atmosferę synodalnej debaty, której towarzyszył lęk przed ewentualnym nowym podziałem w Kościele. Do tej atmosfery odwołuje się papież Franciszek w adhortacji Amoris laetitia, zaznaczając jednak, że w różnorodności wygłaszanych opinii – o ile były wierne Kościołowi – dało się słyszeć wiele słusznych trosk i pytań stawianych uczciwie i szczerze (nr 2–3).

 
Ks. Piotr Mazurkiewicz

Drobnych przewin i większych grzechów w codziennym życiu małżeńskim nie brakuje. Nie sposób jednak ich uniknąć. Trzeba się z nimi zmierzyć. Jak bardzo istotna dla dobrego życia we dwoje jest umiejętność odpowiedniego ich przyjmowania

 

– mówi Ksawery Knotz, doktor teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw i rodzin w rozmowie z Maciejem Zinkiewiczem OFMCap

 
Karolina Karbownik
Komunikacja jest sposobem na ekspresje samego siebie, własnych uczuć, przemyśleń. Może odbywać się w sposób ustny (model odbiorca i nadawca przy bezpośrednim kontakcie) lub w formie pisemnej, ale wówczas nie jest wymagany bezpośredni kontakt osób, które wymieniają się informacjami. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS