logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Od Pana Boga nie ma wakacji
eSPe
 


„Mówią mi czasem, że ja się przepracowuję. Ale jeśli owocem przepracowania jest 85 lat życia, to życzę każdemu takiego przepracowania” – żartuje w swoim stylu o. Leon Knabit OSB. Nie tylko o wakacyjnym odpoczywaniu w rozmowie z Przemysławem Radzyńsim opowiada benedyktyn z Tyńca.
 
Ojcze Leonie, gdzie w benedyktyńskiej zasadzie „ora et labora” („módl się i pracuj”) miejsce na odpoczynek?
Et. (śmiech)
 
Czyli krótszy niż praca i modlitwa?
 
Oczywiście. Bezwzględnie. Przy czym trzeba powiedzieć, że jeśli ora i labora są w zgodzie z rytmem zakonnym, to nigdy nie są przemęczeniem. Gdy mnisi słyszą dzwonek na modlitwę, opłukują ręce po pracy, a wtedy zmęczona część ciała zaczyna odpoczywać, a ta całkiem wypoczęta – zaczyna pracować. Jest płodozmian. W Regule św. Benedykta rekreacja w ogóle nie jest wspominana – w przeciwieństwie już do naszych statutów zakonnych. Św. Benedykt miał tak uporządkowane relacje między pracą a modlitwą, że nie było potrzeby wyznaczania specjalnego czasu na odpoczynek. Przewidziana była tylko chwila spoczynku po obiedzie, ale to jest czas siesty charakterystyczny dla krajów śródziemnomorskich, w których o tej porze panuje straszny upał.

 Poza siestą Ojciec jakoś odpoczywa?
 
Ja praktycznie nie mam czasu na odpoczynek. Ale z drugiej strony to, co wykonuję, nie jest dla mnie specjalnie męczące. Nie mam już obowiązkowej pracy fizycznej, poza trzymaniem porządku w swojej celi, ale 85 lat to nawet wg nowych przepisów emerytalnych czas, w którym można korzystać z owoców dawnej pracy.
 
Lubię serfować w Internecie. Niegdyś troglodyci polowali, żeby nałapać jak najwięcej zwierzyny do jedzenia. Dziś troglodyci siedzą przed komputerami i łowią wiadomości, z których połowa się do niczego nie przydaje, a drugą połowę się zapomina; co najwyżej jedna czy dwie są sensowne. Do rozmów z ludźmi potrzebna jest orientacja w tym, co dzieje się w świecie – w polityce, w społeczeństwie, ale widzę, jak wiele z tych rzeczy jest niepotrzebnych. O wiele lepiej byłoby wyjść na spacer, albo wyciągnąć nogi na 15 minut. Wtedy nastawiam budzik, żeby nie zaspać na popołudniowe nabożeństwo.
 
A jakaś wspólnotowa rekreacja?
 
We wtorki, czwartki i niedziele mamy rekreację. Rozmawiamy swobodnie. Jest ciastko, czasami puszczą jakiś film, innym razem opat poprosi współbraci, którzy pracują poza opactwem, żeby opowiedzieli o swoich zajęciach. Młodsi w małych grupach robią czasami jednodniowe wypady. To doskonały wypoczynek – wiem, bo sam niegdyś organizowałem. Są wtedy sami, na luzie, jest czas na modlitwę i na zwiedzanie. Ale bez pogoni. Lepiej wejść do jednego kościoła, pobyć tam godzinę i poczuć klimat, który wytworzył się tam przez kilka wieków, niż odwiedzić dziesięć i żadnego nie zapamiętać.
 
Mówi Ojciec o pozornych formach odpoczynku?
 
Niektórzy tak czasami organizują urlop, że po powrocie do domu muszą przez trzy dni leżeć i odpoczywać. To prawda, ludzie nie potrafią odpoczywać. Weźmy na przykład zwiedzanie. Powinno mu towarzyszyć fizyczne zmęczenie ale też pewnego rodzaju odprężenie. Jak się pędzi, żeby tylko zaliczyć pewne punkty na mapie atrakcji turystycznych, to po powrocie do domu okazuje się, że ten człowiek nigdzie nie był – on tylko filmował lub fotografował. Po podróży siada przed komputerem czy telewizorem, bierze colę i paluszki, odtwarza nagrania i wyświetla zdjęcia i dopiero wtedy mówi: „tam byłem”, ale nie miał czasu, żeby tam to przeżyć.
 
Odpoczynek stawiamy najczęściej w opozycji do pracy. Ale czy poza pracą od czegoś jeszcze powinniśmy odpocząć? Od ludzi?
 
Czasem na pewno dobrze to robi. Są małżeństwa, które owszem wyjeżdżają wspólnie na wczasy, ale umawiają się też, że każde ma tydzień tylko dla siebie. To jest sensowne. Do Tyńca przyjeżdżają na tydzień rekolekcji z postem np. gospodynie domowe. Nie muszą w tym czasie myśleć o zakupach, o obiedzie dla domowników, o porządkach. Tutaj o nic nie muszą się martwić.
 
Odpoczywać to nic nie robić?
 
Czasami tak. Czasami trzeba wyjść na spacer, po prostu, bez celu. Co innego, gdy jedzie się nad morze i leży się plackiem przez kilka godzin na plaży albo wyjeżdża na Gubałówkę i leży w słońcu. We wszystkim trzeba mieć umiar, poza tym promienie słoneczne nie są zbyt zdrowe. Można wtedy sięgnąć po książkę – nie zaliczyć lekturę, ale niespiesznie przeczytać książkę.
 
Ojca rady dla osób, które chciałyby owocnie odpoczywać?
 
Trzeba zapanować nad swoją pracą. Ja rozumiem, że ludzie chcą zabezpieczyć swój byt, ale trzeba w tym być bardziej umiarkowanym. Wtedy bez wyrzutów sumienia można iść na mecz z kolegami, wyjść na spacer, poserfować w Internecie przez piętnaście minut.
 
Ale trzeba pamiętać o tym płodozmianie. Uczelniani profesorowie odpoczywają na działkach rekreacyjnych, gdzie okopują roślinki, zbierają owoce, koszą trawę – po kilku godzinach wracają kompletnie wypoczęci. A gdyby takie zajęcie dać rolnikowi, to przecież nie odpocznie w ten sposób.

Od Pana Boga też można chwilę odpocząć?
 
Tu już się nie da. Od Pana Boga nie ma wakacji. To tak, jakby zrobić sobie przerwę od powietrza. Pan Bóg nigdy nie jest zmęczeniem. Poza tym, gdzie się kocha, to się nie pracuje. A nawet jak się pracuje, to pracę się kocha. A robienie czegoś z miłości psychologicznie niweluje zmęczenie.
 
Rozmawiał Przemysław Radzyński
eSPe nr 117/2015
 
 
fot. Stevebidmead Summer
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
Marta Brzezińska-Waleszczyk
Święty to nie jest odczłowieczony półanioł, który w momencie kanonizacji dostaje jako dowód aureolkę. To część Kościoła, do którego należę – można powiedzieć, że mój kolega z kościelnej ławki. Warto się z nim zaprzyjaźnić – jest w niebie, może mnie wspomóc w tym, czego po tej stronie potrzebuję albo nie wiem. 

Z Szymonem Hołownią, autorem książki Święci codziennego użytku, o świętości naszej powszedniej, robionej „tu i teraz” rozmawia Marta Brzezińska-Waleszczyk
 
ks. Andrzej Zwoliński
We dzisiejszym społeczeństwie trudno sobie wyobrazić wzajemną komunikację międzyludzką bez środków społecznego przekazu, zwanych też w naukach społecznych środkami masowego przekazu lub mass mediami. Wzrost ich znaczenia i wpływ na mentalność, poglądy, instytucje i społeczeństwo Kościół zauważył już dawno...
 
o. Wojciech Żmudziński SJ
„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4). Błogosławieni znaczy szczęśliwi, ale czy można cieszyć się życiem, równocześnie smucąc się? Kim są ci szczęśliwi, którzy się smucą, i z jakiego powodu się smucą? Są to ludzie zasmuceni z powodu grzechów – swoich i cudzych. Bo dla chrześcijanina smutny jest tylko grzech. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS