logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Tadeusz Sporny SJ
Ósmy sakrament
Idziemy
 


Z  o. Tadeuszem SPORNYM SJ, pracującym w Polskiej Wspólnocie Katolickiej Matki Bożej Miłosierdzia w Londynie, rozmawia Małgorzata Glabisz-Pniewska
 
 Jak wyglądało duszpasterstwo wśród Polonii, gdy przyjechał Ojciec do Anglii pół wieku temu?
 
Po skończeniu studiów teologicznych w Kanadzie zostałem posłany w 1955 r. przez moich przełożonych do Anglii, ponieważ tam istniała nasza jezuicka placówka wokół Sodalicji Mariańskiej. Nie było wtedy jeszcze polskiej parafii, ale mieliśmy możliwość odprawiania Mszy św. w niedzielę po polsku w parafiach angielskich. Emigracja powojenna była już wtedy nieźle zorganizowana, istniała Polska Misja Katolicka. Powoli Polacy tworzyli własne parafie, budowali kościoły. Kiedy II Korpus gen. Władysława Andersa został zdemobilizowany, z nim również przyjechali do Anglii kapelani wojskowi, którzy potem prowadzili ośrodki duszpasterskie. Dzisiaj na terenie Anglii i Walii jest około siedemdziesięciu polskich parafii, w których pracuje ponad stu księży.
 
Można chyba mówić o kilku falach polskiej emigracji w Anglii?
 
Największa fala zorganizowanej emigracji nastąpiła po II wojnie światowej, złożona głównie z byłych żołnierzy, oficerów o nastawieniu wybitnie niepodległościowym. Było też sporo tzw. inteligencji, dlatego szybko powstały ośrodki kulturalne – teatr, związek literatów, związek kombatantów. Wydawano po polsku książki i czasopisma. Tzw. drugą falę emigracji, która przybyła do Anglii po stanie wojennym, stanowili ludzie dobrze wykształceni, którzy podobnie jak poprzednia emigracja opuścili swój kraj w pewnym sensie z przymusu. Nie mogli wracać do Polski ze względu na sytuację polityczną, gdyż działali w ruchu solidarnościowym. Obecna, trzecia fala, ma charakter wyłącznie zarobkowy. Ludzie opuszczają Polskę, bo nie mają pracy i głównie koncentrują się na zdobywaniu funduszy.
 
Przed jakimi zadaniami duszpasterskimi stają księża wobec tak zróżnicowanej Polonii?
 
Pierwsza fala emigracji była mocno związana z Kościołem, większość ludzi pochodziła z terenów wschodnich Polski. Myślę, że ludzie z Kresów byli zawsze nastawieni bardziej patriotycznie i religijnie. Pierwsza emigracja budowała życie społeczne zupełnie bezinteresownie. Miała świadomość, że jest na obczyźnie przymusowo i musi tworzyć polską kulturę. Obecna emigracja zarobkowa po prostu nie ma na to czasu.
 
Czy to znaczy, że trudniej pracować jest z emigracją współczesną?
 
Można tak powiedzieć, gdyż kontakty z pierwszą emigracją były w pewnym sensie familijne, łączyła nas wspólna idea niepodległościowa, spotykaliśmy się często. Biskupi angielscy stale mówią, że odwiedzanie parafian to ósmy sakrament, ale skąd na to znaleźć dziś czas? Według informatora Polskiej Misji Katolickiej, mamy kontakt tylko z dziesięcioma procentami Polaków przyjeżdżających obecnie do Anglii. Jak dotrzeć do pozostałych? Londyn to wielka metropolia, a nasz ośrodek nie jest parafią skupioną – jak to bywa w Polsce – wokół najbliższych ulic, ale obejmuje część północno-zachodniego Londynu. Na przykład wizyta u chorego, udzielenie sakramentu zajmuje dwie, a nawet trzy godziny. Drugi ogromny problem wiąże się z tym, że Londyn jest ogromną metropolią, jak ja to mówię – Babilonem. Mieszanka kultur i religii wpływa na to, że mamy sporo małżeństw mieszanych z problemami, z których często młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, wchodząc w takie związki.
 

 
1 2  następna
Zobacz także
Wojciech Bonowicz

Wiele błędnych przekonań, które wcześniej wiązano z wiarą, zostało odrzuconych. Pewnie i w naszych dzisiejszych przekonaniach, w naszych obrazach i metaforach jest dużo rzeczy nieprawdziwych, które kiedyś trzeba będzie odrzucić. Rozwój nauki, co często podkreślam, spełnia wobec religii funkcję oczyszczającą.

 

Z Michałem Hellerem rozmawia Wojciech Bonowicz

 
Wojciech Bonowicz
Pan Jezus spędził około 30 lat w Nazarecie, a tak krótka, stosunkowo, jest Jego działalność publiczna. Mógłby ktoś powiedzieć: iluż ludzi można by przez te lata nauczyć, uzdrowić... Czy te lata Nazaretu nie są, przynajmniej sądząc po ludzku, jakby czasem straconym?...
 
Małgorzata Nowotka

Ktoś mądry powiedział: „Nie istnieje droga na skróty do miejsca, do którego dojść warto”. W wychowywaniu dzieci również nie ma drogi na skróty. Trzeba ją przejść od początku do końca (choć proces ten tak naprawdę nigdy się nie kończy) z pełną świadomością i całkowitym zaangażowaniem. Nie jest to łatwa droga.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS