logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paolo Curtaz
Ostatnie TAK. Bóg, który umiera samotny jak pies
Wydawnictwo Salwator
 


Książka Paola Curtaza "Ostatnie tak" to jak porywająca podróż przez ostatnie godziny życia Jezusa. Opowiedziana z uwzględnieniem oczekiwań współczesnego czytelnika. Barwny, żywy styl czyni z rozważań niemalże thriller, w którym autor nie tylko znakomicie charakteryzuje wszystkich zamieszanych w to najgłośniejsze zabójstwo w dziejach świata, jakim było ukrzyżowanie Jezusa, ale również ukazuje jego tło, motywacje, okoliczności...

Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7580-280-1
Format: 145x205
Stron: 364
Rodzaj okładki: Miękka
Kup tą książkę
 


 

Sługa sług

 

Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował

(J 13, 1)


W tak zaskakujący i lakoniczny sposób św. Jan zaczyna opis wieczerzy. O której nie mówi.

Jan przechodzi ponad faktami, dociera do istoty: wieczerza paschalna jest dla Jezusa sposobem umiłowania swoich aż do końca.
Jan ośmiela się na jeszcze więcej: cała opisana przez niego Męka jest sposobem, w jaki Jezus miłuje swoich aż do końca, aż do całkowitego wyniszczenia siebie, aż do zniknięcia.

Godzina nadeszła: co mógł zrobić, to uczynił, dał świadectwo i ogłosił miłość Ojca, odsłonił Jego miłosierdzie i czułość, założył i uformował wspólnotę, której zadaniem będzie nadal głosić królestwo. Ale sprawy nie ułożyły się tak, jak się mógł spodziewać. Narosła wrogość wokół Niego. Pozostaje Mu tylko ostatni gest, mocny, symboliczny.

Jest to godzina przejścia. Czyż pesach, pascha, nie oznacza właśnie "przejścia"?

Dla Izraela – przejścia z niewoli do wolności.
Dla Jezusa – przejścia z tego świata do Ojca.
Dla nas – przejścia ze śmierci do życia, z ciemności do światła.
(…)
Jan, bardzo surowy wobec Judasza, przytacza uwagę, która wywołuje gęsią skórkę:
 

W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, [Jezus], wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał

(J 13, 2-4)
 

To diabeł podszepnął Judaszowi, by zdradził Nauczyciela. Ale to Judasz postanawia, że ulegnie tej pokusie.

Człowiek jest cudownie i dramatycznie wolny, a jego godność wyraża się właśnie w tej konieczności dokonania wyboru i w konsekwencji w możliwości popełnienia błędu. Istnieje pewna godność grzesznika, polegająca na przyznaniu się, że popełnił błąd. I że poniesie jego konsekwencje.

Nasz obłudny świat neguje możliwość grzechu, a dopuszcza go tylko w przypadku makroskopijnych wydarzeń, jawnie ignorując wiele drobnych pokus, którym codziennie ulegamy. Na szczęście nie ma już grzechu, to był tylko wymysł księży! Grzeszycie tylko wówczas, jeśli jesteście przemytnikami narkotyków albo gwałcicielami, cała reszta to drobiazgi. Uchylanie się od płacenia podatków, zanieczyszczanie środowiska, posługiwanie się kłamstwem, uleganie rozwiązłości, plotkowanie (dziś coraz częściej używa się angielskiego określenia gossip, brzmi ponoć mniej prowincjonalnie), używanie wulgarnego języka, życie w najbardziej chamskim egoizmie, mówienie w aroganckim i gwałtownym tonie, bycie pyszałkowatym narcyzem – to wszystko są drobne grzeszki bez znaczenia.

A tymczasem zachodnia cywilizacja umiera z powodu swoich wad.

Judasz przypomina nam o wielkości człowieka: diabeł podpowiada, ale to człowiek mu ulega. Ostatecznie to zawsze człowiek decyduje, czy poddać się pokusie, czy nie.

Judasz, tak jak my, jest aktorem, a nie autorem zła - jak wspaniale zauważa jezuita Silvano Fausti. Może zdecydować, że nie będzie tym złem żył.

W każdym z nas kryje się kłamca, cudzołożnik, zabójca, złodziej. Ale możemy ich zatrzymać, ograniczyć, zablokować. Nawrócić. Judasz ma w ręku swój los.

Również Jezus – mówi Jan – ma wszystko w swoich rękach. I oddaje to do dyspozycji uczniów, czyni z tego dar, staje się darem. Jezus odkłada płaszcz swojej królewskości, swoje bóstwo, swoją wyższość. Uwalnia się od tego, ogołaca się, aby dać świadectwo wielkiej miłości do swoich uczniów. On, który jest Bogiem, staje się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem. Zdejmuje swoje szaty, pozostaje nagi, jak na krzyżu.

Zakłada płótno, które pełni funkcję fartucha i ręcznika: to jest Jego ostateczna szata, szata sługi.

Umycie sobie nóg – jak powiedzieliśmy wcześniej – jest czynnością konieczną dla kogoś, kto wchodzi do domu po wędrówce w sandałach po pokrytych pyłem drogach Judei. Jeśli ktoś został zaproszony do czyjegoś domu, to dobre wychowanie wymagało od gospodarza, by dał gościowi możliwość odświeżenia się. Zamożne rodziny zlecały wykonanie tej czynności słudze lub niewolnikowi. Słudze lub niewolnikowi nieżydowskiemu. Ale była to także intymna czynność oblubieńca wobec oblubienicy albo matki wobec syna.
Aż osiem razy w kilku wersetach Jan wspomina o tym geście, ponieważ znajduje się on w samym sercu Męki. Jest kluczem do zinterpretowania wieczerzy.

Jezus chce wykonać tę czynność, wyjaśniając jej znaczenie: On, który jest Nauczycielem, staje się sługą swoich uczniów, tak aby również uczniowie stawali się sługami dla siebie nawzajem.

Tylko Piotr, jak zwykle, nic nie rozumie i jest bliski zepsucia nastroju chwili.
 

Potem (Jezus) nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?". Jezus mu odpowiedział: "Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później". Rzekł do Niego Piotr: "Nie, nigdy mi nie będzie nóg umywał". Odpowiedział mu Jezus: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Rzekł do Niego Szymon Piotr: "Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!". Powiedział do niego Jezus: "Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy". Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: "Nie wszyscy jesteście czyści"

(J 13, 5-11)
 

Poprawię się: nie jest prawdą, że Piotr nic nie rozumie z tego gestu.

Rozumie go bardzo dobrze, dlatego nie chce, by Nauczyciel umywał mu nogi!

Gest pokory Piotra, który nie uważa się za godnego obmycia nóg przez Rabbiego, kryje jednak w sobie wielką arogancję. Piotr chce uczyć Jezusa, co wypada czynić, chce uczyć Boga, jak się powinno być Bogiem. Rozumiem go: Bóg jest tak różny, zawsze gdzie indziej, stale nas tak zdumiewa, że chciałoby się od czasu do czasu Go poprawić.
 

Komu przyszłoby do głowy wyobrazić sobie Boga jako służącego? Boga pokornego? Boga nieśmiałego?

My, Panie, jeśli chcemy być Twoimi uczniami, jesteśmy wezwani do naśladowania Twojego gestu służby, oddając się nawzajem na służbę szczęścia innym. Nie popadając w depresję, nie odgrywając roli płaszczących się i superpokornych katolików, nie czyniąc się wycieraczką dla nóg kolegów z pracy, ale z godnością i świadomością, nie ulegając szantażowi tych, którzy rozbudzają nasze poczucie winy, by nami manipulować.

Ja, uczeń, postanawiam uczynić swoje życie służbą, w charakterze, w jakim pracuję, oddając do dyspozycji swoje umiejętności dla budowania królestwa, używając swoich talentów słuchania, pośredniczenia, tolerancji, czyniąc we wspólnocie, w rodzinie wszystko, co możliwe, aby jako dorosły pomagać sobie i osobom, które kocham, w poszukiwaniu całego szczęścia.

Słudzy szczęścia z wyboru.
Aby naśladować Nauczyciela.


Zobacz także
ks. Tomáš Halík
Naszym posłannictwem jest „odczarowanie świata” – jego oddemonizowanie. Naszym zadaniem jest wypędzenie demonów nienawiści, wzmożenie terapeutycznej, uzdrowicielskiej mocy religii. W świątyni naszego świata musimy podtrzymywać światło nadziei, nawet gdyby brakowało oliwy, jak o tym przypomina święto Chanuka. My, chrześcijanie, jesteśmy do nadziei powołani przez Tego, który został nazwany „światłem na oświecenie pogan i chwałą swego ludu, Izraela”.
 
o. Mateusz Hinc OFMCap
Chrześcijaństwo przyniosło zasadniczą zmianę w sposobie postrzegania życia i jego komponentów. Dlatego pogląd dotyczący szczęścia powołujący się na logikę opartą na wierze w Jezusa Chrystusa jest ewidentnie inny, nowy i dla współczesnego świata nierzadko niezrozumiały. W konsekwencji logika chrześcijańskiego patrzenia na życie i szczęście jest nie za bardzo kochana, niechętnie przyjmowana i z trudnością przez świat rozumiana. Według niej bowiem szczęście jest na innym poziomie. Nie jest skoncentrowane na „ja”, ale na „ty”. 
 
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Złe duchy potrafią z niezwykłą inteligencją i przebiegłością tak aranżować pokusy, aby wzbudziły w człowieku przekonanie, iż grzech jest rzeczywiście źródłem przyjemności i szczęścia, których niestety Pan Bóg zabrania. I tak na przykład dla żonatego mężczyzny pokusa romansu z inną kobietą pociąga obietnicę zrealizowania najskrytszych egoistycznych pragnień. Pokusa żądzy posiadania będzie ukazywała perspektywę szczęścia w zdobywaniu jak największej fortuny...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS